Inter – Juventus 2:2

Znaczenie sobotniego meczu z Interem dla każdego fana Juve było oczywiste: jeżeli nie wygrać to minimum osiągnąć remis i nie pozwolić by drużyna Cupera odskoczyła na 4 punkty na 8 kolejek przed końcem rozgrywek. Jednak oprócz tego dochodził jeszcze czynnik prestiżowy, gdyż pojedynki pomiędzy Juve a Interem noszą zaszczytne miano Derbów Italii skupiających uwagę całego kraju. Jakby tego było mało był to powrót na San Siro w pojedynku przeciw nerrazurrim Marcello Lipiego, który bez powodzenia trenował Inter po rozbracie z Juve w 1999 r. Tak więc smaczków związanych z tym meczem było sporo co wzbogaciło spektakl, który stał na bardzo wysokim, przede wszystkim w pierwszej połowie, poziomie. Fani Juve zajęli niemal całą dolną trybunę Curva Sud i chyba nie tylko moje ucho musi przyznać, że przez szereg fragmentów meczu całkowicie zagłuszyli znacznie liczniejsze grono lombardów :)))) Zobaczyli oni cztery kapitalne bramki, zacięty, szybki i bardzo dobry przez większość spotkania mecz. Niestety do szczęścia zabrakło dosłownie 120-150 sekund, gdyż swą drugą bramkę – dającą gospodarzom wyrównanie, Seedorf zdobył już w doliczonym czasie gry. Trzeba też już na wstępie podkreślić, że Holender miał w sobotni wieczór dzień konia i gdyby o tym wiedział to powinien z samego rana wysłać totka gdyż jak dwa razy dwa jest cztery zgarnąłby główną premię!!! Takiego fuksa jak Seedorf miał w meczu z Juve chyba nie szybko uświadczę ponownie. Dwa strzały życia i zamiast zasłużonego ze wszech miar zwycięstwa, przyszło Juve zadowolić się tylko jednym punkcikiem. Cholerny fuksiarz z tego Seedorfa $#!%$! Wątpię by szybko zdobył bramkę choć trochę zbliżoną urodą do tych jakie zaaplikował Buffonowi.
Ale zacznijmy od początku. Pierwsi odważniej zaatakowali gospodarze. Już w 2 minucie po prostopadłym podaniu Christiana Zanettiego w doskonałej sytuacji znalazł się Recoba, minął na pełnej prędkości Thurama i tylko kapitalne wyjście na 14 metr i pełna ofiarności interwencja Buffona, który wyłuskał spod nóg Urugwajczyka piłkę zapobiegła przykrym konsekwencjom. W 6 minucie tym razem błąd obrony Interu, a dokładnie Cordoby, który zbyt krótko wybił głową piłkę, przejął ją przed polem karnym Nedved ale jego uderzenie o dobre półtora metra minęło słupek.
Niestety minutę później w analogicznej sytuacji gospodarze objęli prowadzenie. Po wrzutce w pole karne z prawego skrzydła Thurma zbyt krótko wybił piłkę, przed polem karnym dopadł do niej Seedorf i potężnym strzałem z woleja z niemal narożnika pola karnego huknął w samo okienko – Buffon bez szans. Niestety Thuram nie po raz pierwszy pokazał, iż jako środkowy obrońca zdecydowanie sobie nie radzi i gdy po kilku minutach nabawił się kontuzji i musiał zostać zmieniony przez Tudora wcale nie odebrałem tego jako osłabienia drużyny. I faktycznie obrona Juve z Tudorem i Iuliano na środku zaczęła grać zdecydowanie lepiej 🙂 Jeszcze nim doszło do zmiany w 12 minucie po sporym zamieszaniu w naszym polu karnym gdy nasi za krótko wybijali piłkę a ta jak bumerang wracała na przedpole bramki Buffona dogodnej sytuacji – była niemal sam na sam z bramkarzem – nie wykorzystał Zanetti przenosząc piłkę ponad bramką.
I dosłownie minutę później to my mieliśmy powody do radości. Po doskonałym dośrodkowaniu z prawej strony Zambrotty niezawodny w takich sytuacjach Trezeguet wyskoczył najwyżej i mocnym strzałem głową z 6 metrów pewnie pokonał Toldo :)))) Teraz akcją za akcję rewanżowały się oba zespoły.
W 15 minucie kapitalny rajd lewą stroną Davidsa, który zagrał na czyste pole do Del Piero a ten nie miał problemów by strzałem z 10 metrów umiścić piłkę w siatce – niestety sędzia uznał, że w tej sytuacji była na pozycji spalonej 🙁 W 20 minucie wyraźnie już utykający Thuram, który dopiero co sygnalizował potrzebę zmiany nie nadążył za szybkim Recobą na lewym skrzydle, a próbując zablokować jego dośrodkowanie przed bramkę uderzył piłkę tak niefortunnie, że ta trafiła w słupek naszej bramki!! 2 minuty później znowu bardzo niebezpiecznie pod naszą bramką. Di Biaggio zagrał do aktywnego po lewej stronie Recoby, ten odegrał w pole karne do Vieriego, najlepszy strzelec Interu minął już Buffona, ale mając przed sobą pustą bramkę – fakt, że z ostrego kąta – zawahał się na moment co natychmiast wykorzystał Iuliano i wślizgiem wybił piłkę na róg ratując nas przed utratą gola.
W 27 minucie odpowiedź Juve. Tak jak ataki Interu szły głównie lewą stroną tak ataki Juve ciągnęły prawą flanką gdzie panował szybki Zambrotta, z którym olbrzymie problemy miał Słowak Gresko. Gianluca przedarł się w pole karne i spod samej linii końcowej dośrodkował przed bramkę gdzie na 6 metrze czekał Del Piero. I tutaj wydaje mi się, że Alex przedobrzył. Zamiast uderzyć mocno i prosto, on zdecydował się na… lobowanie Toldo strzałem piętą!!!! Coś podobnego, tyle, że bez lobowania, strzelił w finale CL Borussii i gdyby tym razem piłka wpadła do siatki mielibyśmy może nawet bramkę sezonu, niestety Toldo nie dał się zaskoczyć i wybrał spod samej poprzeczki strzał Alexa. Nie trzeba było walić choćby ze szpica?!?
Ostatni kwadrans pierwszej połowy był już nieco słabszy jak gdyby szybkie tempo tych 30 minut nieco zmęczyło graczy obydwu drużyn. Ale to my mieliśmy w tym czasie znacznie więcej do powiedzenia. W 36 minucie po rogu wykonywanym przez Nedveda Javier Zanetti tak niefortunnie wybijał piłkę, że ta trafiła w nogę Iuliano i ten rykoszet tylko o metr minął słupek. W 40 minucie fatalny błąd popełnił Gresko, ale Trezeguet przyparty do linii końcowej nie zdołał tego wykorzystać. Wreszcie minutę później po indywidualnej akcji na strzał zza pola karnego z prawej strony zdecydował się Zambrotta ale piłka po jego uderzeniu minęła o dobry metr bramkę.
Druga połowa była mniej interesująca zwłaszcza w swych pierwszych 25 minutach gdy dominowała walka i niestety brzydkie faule ze strony gospodarzy, w czym celowali właszcza Di Biaggio i Materrazzi, a ich ulubionym celem stał się Pavel Nedved.
W pierwszej części drugiej połowy tylko Juve stworzył okazje na zdobycie gola. W 55 minucie Trezeguet zagrał na lewo do Nedveda ten natychmiast odegrał do wchodzącego środkiem w pole karne Davidsa, ale Edgar zamiast natychmiast strzelać próbował jeszcze minąć jednego obrońcę co oczywiście nie mogło przynieść dobrych rezultatów. Minutę później Nedved z prawej strony wykonywał wolny – dośrodkował w pole karne na drugi słupek a główkę Iuliano obronił Toldo. Inter odpowiedział dopiero w 70 minucie strzałem rozpaczy Recoby z 35 metrów, który żadnych problemów Buffonowi nie sprawił.
Ale ostatnie 20 minut meczu po raz kolejny rozgrzało do czerwoności widzów na San Siro i przed telewizorami.
Oczywiście to Juve był drużyną nadającą tempo grze. W 74 minucie kolejny rzut wolny dla nas z prawej strony i po raz kolejny egzekwuje go Nedved, tym razem główka Tudora metr nad bramką – chyba nieco za mocno “wszedł” pod piłkę i nie mógł jej “przydusić” do ziemi. Trzy minuty później piękna zespołowa akcja Juve i po serii podań Pessotto zagrał do Zambrotty, a ten z prawej strony podał w pole karne do zmiennika Trzegueta Nicoli Amoruso, który z Cordobą “na plecach” zdołał jednak oddać jeszcze strzał, po którym interweniujący Toldo wybił piłkę na róg czego z jakiegoś powodu nie raczył dostrzec sędzia Boriello.
Za to w 82 minucie dostrzegł faul na Davidsie dobre 30 metrów od bramki z lewej strony. Jak zwykle rozegranie wolnego pozostawiono Nedvedowi, który wrzucił ją w pole karne na 8 metr, tam musnął ją Tudor delikatnie może zmieniając tor jej lotu a Toldo patrzył jak zahipnotyzowany jak piłeczka zatrzepotała mu po jego lewej ręce w siateczce :>>>>>>>> Prowadzimy, a do końca meczu 8 minut. Początkowo Juve nie dał się zamknąć na swej połowie i przenosił ciężar gry na połowę Interu co dawało znakomite rezultaty – czas płynął, a niebezpieczeństwa pod bramką Buffona nie było. W 85 minucie tym razem Gresko nie zrobił błędów przecinając świetne podanie Birrindellego z prawego skrzydła do Amoruso. Niestety w ostatnich minutach i w doliczonym czasie gry daliśmy się zepchnąć do obrony, ale nawet i wówczas gdyby nie dzień konia Seedorfa pewnie dowieźlibyśmy to zasłużone prowadzenie do końca. W 88 minucie Iuliano ze stoickim spokojem wybił z pola karnego piłkę po wrzutce Seedorfa, zupełnie odcinając od podań Vieriego. Niestety w 92 minucie nasi popełnili błąd – Seedorf zdecydował się na indywidualną akcję i potężny strzał z 30 metrów, który a jakże trafił w okienko. Buffon był ponownie bez szans, ale nasza pomoc zaspała umożliwiając Holendrowi oddanie strzału. Inna rzecz, że tak strzał pewnie wyjdzie mu raz na 10 prób. Pech chciał, że takie dwa uderzenia życia wyszły mu właśnie w meczu z Juve. Tym niemniej znając talent Interu do gubienia punktów z drużynami z niższej półki można być spokojnym o to, iż Juve ma wszelkie powody by liczyć na scudetto gdyż jest zdecydowanie lepiej ułożoną piłkarsko drużyną. A poza tym, Shiter czeka jeszcze mecz z lupa, która dzisiaj miejmy nadzieję dostanie baty od nazio :)))
Szkoda tego niemal już pewnego zwycięstwa, ale Bianconeri nie mają się czego wstydzić. To już specyfika piłki nożnej, że nie zawsze lepsi wygrywają a i tak ważne jest to by cieszyć się po ostatnim gwizdku 5 maja na stadionie w Udine.

ROBERT

Inter – Juventus 2:2
7′ Seedorf, 90’+2 Seedorf – 14′ Trezeguet, 82′ Tudor

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze