Marcello Lippi może być…

Marcello Lippi może być dumny z postawy swoich zawodników, natomiast powodów do zadowolenia nie ma Gianni De Biasi, za co winą obarcza sędziego.
Brescia doskonale wykorzystała swoją dobrą grę w pierwszej połowie, ale bądźmy szczerzy, wtedy nie było tam Juventusu” – powiedział po meczu Lippi.
Graliśmy bez serca, bez duszy, nie interesowała nas inicjatywa. Juventus nie może pozwolić sobie na takie rozprężenie.
Bianconeri przegrywali po pierszej połowie 2-0, aby potem wyjść z opresji zwycięsko.
Przez całą drugą połowę wiele ryzykowaliśmy, choć z pewnością strata dwóch goli w dwie minuty była dla Brescii potężnym ciosem. Nawet po tym nie ustawaliśmy w staraniach, nareszcie nasze poczynania można było nazwać grą w piłkę.
Chciałem, aby moi piłkarze grali agresywniej. W przerwie powiedziałem im, żeby byli bardziej stanowczy na całym boisku.

Juventus powrócił do gry, kiedy Fabrizio Miccoli wykorzystał rzut karny, choć musiał do niego podchodzić trzy razy.
Miccoli zrobił to świetnie, zachował zimną krew. Stałem przy ławce, więc nie mogę powiedzieć, co było nie tak w pierwszych dwóch próbach. Na pewno nie jest łatwo trafić trzy karne pod rząd.
Od jakiegoś czasu Juventus ma problem ze złapaniem właściwego rytmu w trakcie meczu. Było to widać wczoraj, a wcześniej z Anconą i Deportivo.
Faktycznie, wygląda na to, że jest taki problem. Obiecuję, że nad tym popracujemy. Przynajmniej udaje nam się złapać rytm przed upływem dziewięćdziesięciu minut. Potrzebujemy większej wiary w siebie.
Po meczu atmosfera w obozie Brescii, co zrozumiałe, była ponura.
W pierwszej połowie całkowicie wyłączyliśmy Juve z gry i w pełni zasłużyliśmy na dwubramkowe prowadzenie” – stwierdził Gianni De Biasi.
Oczywiście mamy żal, że na przebieg drugiej połowy miało wpływ kilka incydentów, ale nie chcę tego komentować. Powiem tylko, że Brescia była o wiele lepsza pod każdym względem, tak w taktyce, jak i w charakterze, ale mecz rozpoczął się od nowa za sprawą naciąganego karnego.
Niedługo po rozpoczęciu drugiej połowy Gigi Di Biagio został ukarany za popchnięcie łokciem Pavla Nedveda w polu karnym.
Jeżeli to popchnięcie zdarzyłoby się w na drugim końcu pola, rzut karny na pewno nie zostałby przyznany. To kpina!
Wątpliwości zrodziły się też wokół bramki Di Vaio – wydawało się, że był na spalonym, kiedy piłki dotykał Miccoli. Zresztą sam Di Vaio to przyznał.
Był spalony, nie ma wątpliwości” – kontynuował zirytowany De Biasi. “Strata dwóch wątpliwych goli w ciągu stu dwudziestu sekund musi wpłynąć na psychikę zespołu. Niestety, takie incydenty zawsze zdarzają się na korzyść wielkich klubów.
Pięciodniowa przerwa Pavla Nedveda wyraźnie pomogła mu w odzyskaniu formy, czego efektem był wczorajszy zwycięski gol.
W każdym meczu daję z siebie sto procent, nawet gdy nie mam za dużo paliwa w baku” – zapewniał najlepszy piłkarz Europy.
Wczorajszy mecz pokazał, z czego słynie Juventus. To charakter Bianconerich, którzy nigdy się nie poddają, bez względu na sytuację.

www.channel4.com/

Milan-Juventus na San Siro!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

Lub zaloguj się za pomocą: