Juventus – Livorno 3:0
Juventus wysoko pokonał na własnym terenie rewelację tegorocznych rozgrywek, zespół Livorno. Łupem bramkowym podzieliła się trójka czołowych napastników Starej Damy.
Piłkarze z Turynu chcieli pokazać kibicom, że porażka z Milanem była przypadkowa, wiec od razu rzucili się do ataków. Niestety ich poczynania przypominały walenie głową w mur. Mimo przygniatającej przewagi żadnej z akcji w pierwszej połowie nie potrafili zakończyć umieszczeniem piłki w siatce. Na szczęście Livorno na Delle Alpi tylko asystentowało, bo ich wypady pod bramkę Abbiatiego nie można było nazwać akcjami. Jedyna zagrożenie stworzyli w drugiej połowie ale bramkarz Juve nie dał się zaskoczyć.
Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem i kibice powoli się zaczęli zastanawiać czy znów dojdzie do straty punktów?
Wprawdzie porażka nie była brana pod uwagę, ale Capello w przerwie musiał coś zrobić, bo taki wynik w ogóle nie był do zaakceptowania.
Druga odsłona była już bardziej interesująca. Zobaczyliśmy bramki, akcje, ale także czerwoną kartkę. Juventus nadal miał przewagę, nadal atakował i nadal nic z tego nie wynikało. Aż do 59 minuty kiedy Thuram pięknie wrzucił piłkę w pole karne. Ibrahimović musiał tylko lekko ją podbić aby przelobować bramkarza i umieścić piłkę w siatce. Kibice jeszcze nie zdąrzyli usiąść po eksplozji radości, gdy Trezeguet precyzyjnym strzałem z głowy pokonał Ameliego drugi raz. Tego meczu nie można było już przegrać. Widać było, że Capello wreszcie odetchnął i ze spokojem usiadł na ławce rezerwowych.
Dosłownie minutę później Livorno zostało osłabione. De Ascentis próbował kopnąć bez piłki Adriana Mutu i wyleciał za to z boiska. Mutu zarobił żółtą kartkę. Capello prawdopodobnie widząc, że Mutu jest dzisiaj bardzo bojowo nastawiony od razu zmienił go obowiając się “powtórki z rozrywki” (vide mecz z Bayernem i zachowanie Ibrahimovića), wstawiając w jego miejsce Camoranesiego.
Juventus nadal atakował. Ale w porównaniu z pierwszą połową tym razem co akcja pachniało golem. Gdyby nie Amelia Livorno wróciłoby do do mu z bagażem co najmniej pięciu goli. A tak padła jeszcze jedna. Alessandro Del Piero w już doliczonym czasie otrzymał podanie od Zlatana (lekko odbite przez jednego z obrońców), sprytnie minął bramkarza i kolejny raz w tym sezonie uradował kibiców.
Del Piergo zagrał wprawdzie tylko kilkanaście minut, ale potrafił to wykorzystać. Na boisku pojawił się także Balzaretti, który zmienił… Camoranesiego.
Doprawdy czasami ciężko zrozumieć Capello. Gdyby taka sytuacja miała miejsce raz… ale jak wszyscy pamiętają do podobnego zdarzenia doszło w meczu z Bayernem. Czy to oznacza, że Camoranesi zaszedł za skórę misterowi? Miejmy nadzieję, że wkrótce się to wyjaśni bo takie traktowanie piłkarza jest chyba gorsze od ciągłych zmian, których w zeszłym sezonie doświadczał Del Piero.
Juventus – Livorno 3:0
59′ Ibrahimovic, 60′ Trezeguet, 92′ Del Piero
Juventus (4-4-2): Abbiati – Zambrotta, Thuram, Cannavaro, Chiellini – Mutu (63′ Camoranesi (86′ Balzaretti)), Emerson, Vieira, Nedved – Trezeguet (74′ Del Piero), Ibrahimović
Livorno (3-5-1-1): Amelia – Melara, Vargas, Galante – Pfertzel (73′ Cesar Prates), Morrone, Passoni, De Ascentis, Coco – Lazetic (80′ Bakayoko), Lucarelli (88′ Paulinho)
Żółte kartki: Mutu, Chiellini, Camoranesi – Melara, Vargas
Czerwona kartka: De Ascentis (61′)