Moggi przedstawia swoją wersję wydarzeń
Były dyrektor generalny Juventusu Luciano Moggi (na zdjęciu) zaprezentował swoją książkę zatytułowaną “Un calcio nel cuore“. Główny bohater Calciopoli opowiada w niej swoją prawdę.
“Procesy sportowe były niesprawiedliwe,” zaczął Moggi. “Nawet sam profesor Serio (członek prokuratury federalnej, przyp.red) przyznał, że kierowano się tym co sądziła społeczność. I wszystko to, o czym mówiłem na początku zaczyna się sprawdzać.”
Moggi krytykuje przede wszystkim prezydenta CONI Gianniego Petrucciego: “Doszło do tego, że zdarzają się takie rzeczy jak w przypadku sprawy Lorbeka, (niezgodne z przepisami przyjęcie zawodnika koszykówki do Benetton Treviso, przyp. red.) i tego co powiedział Ronzani (prezydent Camera arbitrale CONI, przyp. red.) prokuratorowi w Bologni, kiedy mówił o Petruccim, że przyśpieszał za bardzo wyroki. I z pewnością nie dotyczyło to tylko sprawy Lorbeka. Ktoś napisał, że Petrucci nie musi się niczego obawiać, gdyż nie jest poddany żadnemu śledztwu. Jak to? Najważniejszy człowiek we włoskim sporcie pozwala sobie na wywieranie nacisków i wpływanie na przebieg procesów i może obejmować takie stanowisko?”
Moggi podkreśla własne osiągnięcia sportowe: “ Zawsze wykonywałem dobrą robotę, myślę, że rezultaty są widoczne. Na czele tabeli strzelców jest moich trzech piłkarzy: Mutu, Trezeguet i Ibrahimovic, w Berlinie drużyna narodowa (Mistrzowie Swiata) składała sie w połowie z zawodników mojego Juve, drugą połowę stanowiła Francja. Z pewnością jest w tym trochę mojej zasługi.”
Na celowniku Moggiego znaleźli się również Franco Carraro: “To on wydzwaniał do desygnatorów z poleceniem aby nie faworyzować Juve, wszyscy mi mówili, że to nie jest przyjaciel tylko człowiek, który myśli tylko o sobie i to jest prawda. To niewiarygodne, że obejmuje nadal jakieś stanowisko.”
Dostało się również Pierluigi Collinie: “Wypowiedział się najpierw na antenie radiowej wyrażając swoją opinię na temat spalonego Trezegueta w derby i w meczu z Fiorentiną. Opinię, którą kompletnie zmienił w kilka godzin później w programie TV. Według tego co mówi należałoby zrobić arbitrom przyśpieszony kurs czytania w myślach, gdyż według niego powinni zrozumieć intencje zawodników.”
Były dyrektor generalny powraca również do zdarzeń po meczu Reggina-Juve i rzekomego zamknięcia arbitra Paparesty w szatni: “Przez telefon zażartowałem, na szczęście byli obecni niektórzy zawodnicy Regginy, którzy potwierdzili, że do niczego takiego nie doszło. Pewnie, byłem wściekły na Paparestę i na liniowego Copelliego gdyż błędnymi decyzjami wpłynęli na rezultat meczu. Później jeszcze, na domiar złego, dostaliśmy Copellego na mecz z Interem w Superpucharze Włoch i tam też gwizdał na naszą niekorzyść. W końcu dowiaduję się, że rozmawiał przez telefon z niektórymi klubami…”
Moggi uważa, się za kozła ofiarnego: “Taka jest piłka. To jest biznes. Starać się odgadnąć strategie innych działaczy klubowych to jest spryt, nie ma w tym nic nielegalnego. Nie ma żadnego sensu skazywać Moggiego i Giraudo. Nie rozwiążesz problemu eliminując kilka osób.”
“Moje rozmowy to były przyjacielskie pogawędki przedmeczowe, gdzie tu jest przestępstwo? Kupiłem karty zagraniczne i je rozdałem, to prawda, ale to nie jest zakazane. Mamy 42 kluby w Serie A i B. Wszyscy rozmawiają, jedyny głuchoniemy klub to Inter. Jeśli przeczytacie dobrze moje rozmowy sami zobaczycie, że nie ma w nich nic nielegalnego. Istnieją natomiast inne, których nikt nie opublikował, jednoznacznie potwierdzające, iż były kluby, które znały nazwiska przydzielonych sędziów znacznie wcześniej ode mnie.”
Na koniec Moggi powraca do spotkania z Berlusconim na parę miesięcy przed wybuchem Calciopoli: “Tu nie chodziło o politykę, chciał mi zaproponować przejście do Milanu. Stanęło na tym, że mieliśmy się spotkać i porozmawiać ale w międzyczasie wybuchł skandal i nic z tego nie wyszło.”
I jeszcze parę zdań na temat obecnych działaczy Juventusu. “Podałem się do dymisji aby dać im możliwość odpowiedniej obrony, gdybym wiedział wcześniej jaka była ich obrona, nigdy bym tego nie zrobił. Teraz klub dobrze działa, chociaż ja bym nigdy nie sprzedał Ibrahimovica Interowi za taką sumę. Nie wzmacnia się w ten sposób bezpośredniego rywala.“
www.lastampa.it