Relacja z 16. kolejki Serie A
Po wspaniałym widowisku Juventus pokonał Milan 4-2 w szlagierze szesnastej kolejki Serie A. Najgroźniejszy rywal w wyścigu po scudetto – Inter, także nie stracił punktów wygrywają z Chievo 4-2. Emocjonujące i ciekawe były także spotkania z udziałem Rzymskich drużyn, w których padło jedenaście bramek. W sumie w szesnastej kolejce padło aż 41 bramek, co daje średnią ponad 4 bramki na mecz! Miniona kolejka była więc pod tym względem rekordowa.
Bologna – Torino 5-2 (0-1)
48′ Volpi, 55′ 73′ 79′ (rzut karny) Di Vaio, 68′ Bernacci (rzut karny) – 7′ Barone 53′ Abate
W spotkaniu inaugurującym zmagania piłkarzy w szesnastej kolejce Serie A doszło do pogromu. Gościom nie pomógł nawet nowy trener Walter Novellino, dla którego był to pierwszy mecz na ławce trenerskiej Torino, odkąd został w tamtym sezonie zwolniony. Pierwsza połowa nie zapowiadała pogromu. Torino szybko objęło prowadzenie, było zdeterminowane i widać było ogromne chęci do gry. Bologna nie miała praktycznie nic do powiedzenia w tej odsłonie. Jednak tuż po przerwie Volpi zdołał wyrównać. Gospodarze nie długo się cieszyli prowadzeniem, zaledwie sześć minut później przyjezdnym ponowne prowadzenie dał Abate. Od tego momentu na placu gry istniał już tylko jeden zespół – Bologna. Zaledwie dwudziestu czterech minut potrzebował Marco Di Vaio by skompletować klasycznego hat-tricka. Były reprezentant Włoch i napastnik Juventusu potwierdził, że znajduje się w wyśmienitej formie. Z dwunastoma bramkami, przewodzi wspólnie z Gilardino i Milito klasyfikacji strzelców.
Napoli – Lecce 3-0 (2-0)
11′ Hamsik, 42′ Pazienza, 65′ Denis
Mecz bez historii. Tak jak wszyscy przewidywali, tak też się stało – Napoli nie miało żadnych problemów z ograniem beniaminka z Lecce. Po dobrej pierwszej połowie,w której swoje szanse miało też Lecce – między innymi Andrea Esposito i Fabio Caserta, w drugiej odsłonie gra zdecydowanie “siadła”. Nic w tym dziwnego, wynik nie mógł się już zmienić, obydwie jedenastki bardziej chciały już zejść do szatni i odpocząć przed kolejnym meczem niż grać w rozstrzygniętym już spotkaniu.
Genoa – Atalanta 1-1 (0-1)
86′ Sculli – 17′ Floccari
Brutalny mecz i mała niespodzianka w Genui. Faworyzowana Genoa, która do tej pory świetnie sobie radziła na własnym stadionie, rzutem na taśmę zdołała zremisować mecz z Atalantą. Na początku meczu przyjezdnych postraszył Diego Milito, który trafił w słupek. Jak się później okazało była to jedyna groźna akcja gospodarzy w pierwszej połowie. W 17. minucie dobrze zagrał Doni a do piłki na szóstym metrze od bramki dopadł Floccari, który nie zwykł marnować takich okazji. Po przerwie gra się zaostrzyła. Z boiska wylecieli: Omar Milanetto po stronie gospodarzy oraz Gianpaolo Bellini i Claudio Rivalta po stronie gości. Nieustępliwa Genoa w końcu zdołała wyrównać, w 86. minucie bramkę strzelił Sculli. Warto podkreślić, że przy tym golu asystował Domenico Criscito, który w barwach ekipy z Genui poczyna sobie w tym sezonie bardzo dobrze.
Fiorentina – Catania 2-0 (0-0)
56′ Mutu, 80′ Gilardino
Cóż by w tym sezonie Fiorentina poczęła bez Mutu i Gilaridino. Po raz kolejny doskonały duet napastników zapisał na swoim koncie po jednej bramce, dzięki czemu Viola odniosła kolejne ważne zwycięstwo. Przez cały mecz inicjatywę posiadali gospodarze, którzy nieustannie atakowali bramkę przyjezdnych. Catania jak zwykle w meczach wyjazdowych nie pokazała nic konkretnego, ograniczając się do obrony własnej bramki i próbując stworzyć coś na wzór kontrataku.
Palermo – Siena 2-0 (1-0)
30′ Cassani, 54′ Simplicio
Dobre widowisko na Sycylii. Obydwie drużyny nastawiły się na grę ofensywną, dlatego też w pierwszej połowie kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Najlepszej okazji dla Sieny nie wykorzystał Maccarone. Nie pomylił się natomiast Cassani, który w 30. minucie otworzył wynik spotkania strzałem z prawej strony pola karnego. Tuż po przerwie zaatakowali znów gospodarze. Najpierw Morris Carrozzieri trafił w słupek, jednak kilka chwil później Bianconeri nie mieli już tyle szczęścia bowiem z najbliższej odległości piłkę do siatki wbił Simplicio. Do końca meczu nie zmieniło się już nic i trzy punkty zostały w Palermo.
Reggina – Sampdoria 0-2 (0-0)
37; Bellucci (rzut karny), 81′ Padalino
Pierwsza wygrana Sampdorii na wyjeździe w tym sezonie. Pierwsza połowa meczu była nieciekawym widowiskiem. Dopiero w drugiej odsłonie zaczął się właściwy spektakl. Do ataku ruszyli gospodarze, w 54. minucie w słupek trafił Bernardo Corradi. Później przewagę osiągnęli goście, wśród których prym wiódł najaktywniejszy na boisku Antonio Cassano. To właśnie po faulu na nim arbiter podyktował rzut karny, który na bramkę zamienił Bellucci. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat i przyniosło to fatalny efekt. Znów Antonio Cassano wystąpił w roli głównej, tym razem świetnym podaniem obsłużył Marco Padalino i było po meczu.
Udinese – Lazio 3-3 (2-0)
9′ 55′ Di Natale, 15′ Quagliarella – 60′ Zarate, 72′ Diakhite, 85′ Ledesma
Kibice gospodarzy po raz kolejny przeżyli prawdziwy horror. Ich ulubieńcy, którzy przegrali pięć kolejnych meczów z rzędu w Serie A, choć zwycięstwo mieli już na wyciągnięcie ręki – dali sobie wyrwać niemal pewne punkty w ostatnich minutach. Już po kwadransie gry w Udine, na tablicy wyników widniał wynik 2-0. Po przerwie trzeciego gola dołożył niezawodny Di Natale i kibice gospodarzy szykowali się już do świętowania okazałego zwycięstwa. Niestety dla Bianconerich – nic z tych rzeczy. Po rozluźnieniu szyków obronnych na piątym metrze przed bramką znalazł się Mauro Zarate. Argentyńczyk nie zmarnował okazji i pewnym strzałem pokonał bramkarza. Zarate dał sygnał kolegom do walki – wszakże nie wszystko było jeszcze stracone. I rzeczywiście, na osiemnaście minut przed końcem po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Stephana Liechtsteinera, najwyżej w polu karnym wyskoczył Diakhite i zdobył dla Lazio gola kontaktowego. Kibice Udinese przecierali oczy ze zdumienia, jednak nie był to koniec nieszczęść w tym meczu. Ambitnie grający goście w końcu doprowadzili do remisu – celnym strzałem zza pola karnego popisał się Cristian Ledesma i Lazio wyjechało z Udine z jednym punktem.
Inter – Chievo 4-2 (1-0)
3′ Maxwell, 47; Stankovic, 79′ 88′ Ibrahimovic – 51′ Pellissier, 65′ Bentivoglio
Miał to być łatwy lekki spacerek dla Interu, wszakże do Mediolanu przyjeżdżał najgorszy zespół ligi. I rzeczywiście po pierwszej połowie wydawało się, że podopieczni Jose Mourinho nie będą miec żadnych problemów z beniaminkiem z Werony. Kibice utwierdzili się w tym przekonaniu zaraz po przerwie, gdy prowadzenie podwyższył Stankovic. Piłkarze Interu jednak chyba za szybko uwierzyli w zwycięstwo. Najpierw Sergio Pellissier świetnym strzałem zza pola karnego nie dał szans Cesarowi, a kwadrans później Bentivoglio wbił piłkę do siatki Interu z najbliższej odległości. Zapachniało więc ogromną sensacją. Jednak Inter ma w składzie jednego piłkarza, który już nieraz ratował drużynę w takich sytuacjach. Mowa oczywiście o Zlatanie Ibrahimovicu, który dwukrotnie zachował zimną krew i bez skrupułów wykorzystał nadarzające się okazje, dzięki czemu Inter mógł świętować kolejne zwycięstwo.
Roma – Cagliari 3-2 (1-0)
38′ Totti, 77′ Perrotta, 90′ Vucinic – 58′ Conti, 65′ Jeda
Świetny mecz na Stadio Olimpico. Cagliari pokazuje, że nie tylko na własnym stadionie radzi sobie dobrze. Także na wyjazdach Sardyńczycy prezentują się bardzo okazale co udowodnili w meczu z Romą. Pierwsza połowa bez historii – przewaga Romy i gol Tottiego pod koniec tej części gry. Druga odsłona przyniosła nam jednak prawdziwą piłkarską ucztę. Do gry wzięło się Cagliari. Najpierw Conti strzałem z rzutu wolnego doprowadził do remisu. Był to bez wątpienia gol kolejki, bramka naprawdę cudnej urody. Nie minęło kolejne siedem minut a Roma już przegrywała, tym razem strzelcem bramki okazał się Jeda. Giallorossi ruszyli do ataku i na trzynaście minut przed końcem zdołali wyrównać za sprawą Perrotty. Goście postanowili bronić za wszelką cenę jednego punktu i to ich zgubiło. W 90. minucie w zamieszaniu pod bramkowym piłkę otrzymał Vucinic i strzałem w dolny lewy róg bramki Cagliari zapewnił Romie trzy punkty. Czarnogórzec cieszył się z tej bramki w niezwykły sposób, zdjął nie tylko koszulkę ale i spodenki, po czym podbiegł do kibiców manifestując swoją radość.
Zobacz także:
Tabela i następna kolejka
Terminarz Serie A