Strona główna » Aktualności » Przyczyny porażki Bianconerich w CL
Przyczyny porażki Bianconerich w CL
Faktu, że Juventus odpadł z dalszych rozgrywek Champions League, nie da się całkowicie zrzucić na barki przysłowiowego “pecha”. Bianconeri nie zdołali pokonać Chelsea, muszą istnieć jednak przyczyny takiego stanu rzeczy. I z pewnością istnieją. O ich analizę pokusili się dziennikarze Tuttosport.
Po końcowym gwizdku hiszpańskiego arbitra trybuny skandowały w kierunku piłkarzy: “Grazie, ragazzi!“, dziękując swoim ulubieńcom nie tylko za ten jeden mecz, ale i za cały występ w tegorocznej edycji rozgrywek Champions League. Kierownictwo klubu zgodnie uznało, że cała drużyna Starej Damy może zejść ze sceny z podniesionymi głowami. Nawet jeśli tak jest, z pewnością warto zastanowić się nad przyczynami tego, że w ogóle musiała zejść ze sceny… Poniżej przedstawiamy trzy główne przyczyny tego stanu rzeczy według redakcji Tuttosport.
PLAGA KONTUZJI W ZESPOLE
W tym roku nie zdarzyło się jeszcze tak, żeby Ranieri miał do dyspozycji pełny skład piłkarzy. Obecny sezon mija pod znakiem dziwnie wysokiej liczby kontuzji w zespole. Tylko do tej pory sztab medyczny musiał pracować nad 54 różnego rodzaju urazami. To nie tylko niechlubny rekord Juventusu, ale i jedna z przyczyn braku możliwości zrealizowania wszystkich ambicji Bianconerich. 54-ech kontuzji nie da się ot tak przypisać jedynie “pechowi”. Fakt, że najważniejszy mecz w sezonie ekipa Juventusu musiała rozegrać bez kontuzjowanych Sissoko, Zanettiego, Legrottaglie, Camoranesiego i Marchionniego, zmusza do refleksji. I nawet jeśli Jean-Claude Blanc rzeczywiście monitoruje pracę sztabu medycznego Starej Damy, ewidentnie widać, że coś jest nie tak…
DECYZJE
W obliczu powyższego stanu rzeczy Ranieri musiał dokonywać pewnych decyzji, by zastąpić kontuzjowanych. Co z tego, skoro drugi pod względem ceny nabytek Juventusu z ostatnich miesięcy, Christian Poulsen, wydaje się być skazany na ławkę rezerwowych. Warto zauważyć, że nawet po kontuzji Sissoko i absencji z podobnego powodu Zanettiego, Poulsen nie stał się zawodnikiem pierwszego składu, mimo iż droga do podstawowej jedenastki wydała się stać dla niego otworem. Tymczasem w meczu z Chelsea od pierwszej minuty wybiegł Tiago, obok niego młody Marchisio. Co więc przyszło Bianconerim z dziesięciu milionów wydanych na kartę zawodniczą Duńczyka i prawie trzech kolejnych przeznaczonych na roczną pensję piłkarza? Minionego lata, kiedy szefowie klubu negocjowali równolegle z Liverpoolem w sprawie Xabiego Alonso, Ranieri podjął decyzję o sprowadzeniu Poulsena. Koniec końców linia pomocy Juve nie stała się choćby o włos lepsza z Duńczykiem w składzie w porównaniu z sytuacją przed jego przeprowadzką do Turynu.
MIĘŚNIE I PSYCHIKA
Kolejnym problemem od dłuższego już czasu jest kondycja fizyczna piłkarzy. Już przygotowania do sezonu Bianconeri kończyli w składzie zdziesiątkowanym kontuzjami, ale i ostatnie mecze pokazały, że piłkarzom Ranieriego czegoś brakuje. Między innymi właśnie dlatego w Londynie po pierwszych dwudziestu minutach Juventus przegrywał już 0:1 po golu Drogby…
Teraz zostały już tylko dwa turnieje: Serie A i Coppa Italia. Ale i tu potrzeba jakości, kondycji i zdrowia. Jeśli Bianconeri myślą o jakimkolwiek sukcesie na którymś z tych dwóch frontów, będą musieli się nieźle natrudzić. Zdaniem niektórych jednak jeśli w każdym następnym meczu zawodnicy Ranieriego zagraliby z taką determinacją i wolą walki, jak we wtorkowym meczu z Chelsea, mogą jeszcze napędzić stracha Interowi w rozgrywkach ligowych i nieźle namieszać w Coppa Italia. Oby.
www.tuttosport.com