Strona główna » Aktualności » Matri: Mam nadzieję, że się nie obudzę!
Matri: Mam nadzieję, że się nie obudzę!
Dzisiejsze wydanie La Gazzetta dello Sport zawiera wywiad z Alessandro Matrim (na zdjęciu), który przeżywa obecnie niemal wyśniony okres w swojej karierze. Młody napastnik Juve nie ukrywa: to, co dzieje się obecnie w jego życiu, jest spełnieniem marzeń.
“Ostatni tydzień odmienił moje życie” – przyznał Matri. “Wydaje mi się, że śnię i naprawdę nie chciałbym się teraz obudzić” – dodał. Matri przeprowadził się do Juventusu i do tego otrzymał powołanie do reprezentacji narodowej Włoch. W ostatni weekend z kolei miał decydujący wkład w zwycięstwo Juve nad Cagliari, barwy którego jeszcze niedawno reprezentował. “Nie było przyjemnie słuchać gwizdów, ale rozumiem kibiców. Co prawda kiedy schodziłem z boiska, słyszałem też aplauz pod moim adresem, ale prawdopodobnie byli to moi znajomi“.
Media piszą teraz sporo o pojedynku Matriego z Pazzinim: zarówno w reprezentacji, jak i już w najbliższą niedzielę, kiedy to Juventus zmierzy się z odwiecznym rywalem, Interem. “Wy, dziennikarze, lubicie kreować takie historie, pomiędzy nami jednak wszystko jest w najlepszym porządku” – śmieje się Matri. “W kadrze narodowej możemy nawet grać obok siebie, ponieważ jesteśmy różnymi piłkarzami“. Co jednak będzie w niedzielę, kiedy to dwaj napastnicy staną naprzeciw siebie w pojedynku ligowym? “Mecz ten nie będzie jeszcze o niczym decydował. Celujemy w czwarte miejsce w lidze i jesteśmy w stanie po nie sięgnąć” – stwierdził Matri. “W Turynie przyjęto mnie bardzo ciepło, znalazłem się w świetnej grupie ludzi. Miałem pewne obawy, bo trudno być użytecznym, jak całej drużynie nie wychodzi gra, ale Buffon i Del Piero uspokoili mnie mówiąc mi, żebym po prostu grał swoje, tak jak potrafię“.
Dziennikarze zapytali też o mecz z Palermo, gdzie Matri nie wykorzystał niemal stuprocentowej sytuacji bramkowej. “Jestem typem napastnika, który kieruje się instynktem. Kiedy jestem naprzeciwko bramkarza, po prostu strzelam, nie myślę i nie zastanawiam się zbyt wiele. W meczu z Cagliari też zmarnowałem “setkę”, ale wtedy bardzo dobrze obronił Agazzi. Nie celebrowałem strzelonych bramek, ale nie myślałem nad tym przed meczem – była to decyzja, którą podjąłem w jednej chwili. Moim zdaniem tak było najlepiej się zachować“.
La Gazzetta dello Sport