Będzie książka Pirlo
Dzisiejsze wydanie La Gazzetta dello Sport informuje, że już za 10 dni we włoskich sklepach pojawi się książka, zawierająca wspomnienia Andrei Pirlo (na zdjęciu). Będzie ona nosiła tytuł “Penso quindi gioco“, co można przetłumaczyć jako “Myślę, więc gram“. Książka ma 140 stron i została spisana przez dziennikarza Sky Sport Alessandro Alciato. Dzisiejsze wydanie mediolańskiego dziennika zawiera kilka ciekawych fragmentów książki pomocnika Juventusu.
O pożegnaniu z Milanem: “Długopis. Piękny, ale wciąż jedynie długopis. Od Cartiera, błyszczący, cięższy niż BIC, z herbem Milanu. Napełniony niebieskim tuszem, banalnie niebieskim. (…) Patrzyłem na niego pod różnymi kątami, starając się zrozumieć ukryte przesłanie, starając się zrozumieć. Od myślenia rozbolała mnie głowa. Chyba trochę się spociłem, ale w końcu do mnie dotarło. Tajemnica rozwiązana: nie ma ukrytego znaczenia, pomysłodawca go nie przewidział. Celowo? Kto wie. “I proszę, nie używaj go do podpisania nowego kontraktu z Juventusem”. Przynajmniej Adriano Galliani zdobył się na dowcip. Na prezent pożegnalny spodziewałem się jednak czegoś innego od idealnie trafionego żartu. Dziesięć lat w Milanie minęło, tak po prostu. Tak, czy inaczej uśmiechnąłem się. Moje odejście było wspólną decyzją, nie chciałem ryzykować nudy. Po ostatnim spotkaniu byłem rozczarowany, ale tylko w pewnym stopniu. Tak samo Galliani.“.
Dlaczego opuścił Rossonerich: “Andrea, trener Allegri uważa, że jeśli zostaniesz, nie będziesz grał przed linią obrony. Ma dla ciebie inną rolę – na lewej stronie pomocy”. Uważałem, że tylko na samym środku mogę dawać z siebie wszystko. Rybie oddycha się najlepiej, gdy pływa po głębokich wodach. Przeżyje, kiedy jest blisko powierzchni, ale to nie to samo. “Siedziałeś na ławce lub na trybunach, a my i tak wygraliśmy scudetto. Polityka odnośnie kontraktów się zmieniła. Gracze, którzy mają ponad 30 lat otrzymują propozycje przedłużenia na rok”. Kolejny mały szczegół – wcale nie czułem się stary, nawet w tamtym momencie. “Dzięki, ale nie mogę zaakceptować tej oferty. Juventus zaoferował mi 3-letni kontrakt” – odmówiłem. Tego wiosennego popołudnia 2011 roku nie dyskutowaliśmy o pieniądzach. Podczas 30-minutowego spotkania z Gallianim nie poruszyliśmy aspektu ekonomicznego. Po prostu chciałem czuć się ważny, być centrum projektu, a nie kimś, kto lada chwila trafi na złomowisko“.
O zainteresowaniu Interu: “Wszyscy mnie chcieli, nawet Inter. Do bezpośredniego kontaktu doszło tylko raz. Pamiętam to dobrze, w poniedziałek rano, gdy sezon się skończył. “Cześć Andrea, tu Leo”. Dzwonił Leonardo, ówczesny trener Interu. “Cześć Leo” – odparłem. “Słuchaj, wszystko gotowe. Mam zielone światło od prezydenta Morattiego, możemy zacząć rozmowy”. Opowiadał mi, jak dobrze jest w Interze. Mogłoby się to okazać ciekawym wyzwaniem. Powrót na stare śmieci, przejście na drugą stronę miasta po 10 latach z Milanem, z których 9 było niesamowite. Mogła mi w tym pomóc postać Leonardo, który jednak po kilku tygodniach przeszedł do szejków z PSG. “Andrea, w nowym Interze będziesz grał kluczową rolę” – mówił. Tak, w pewnym momencie o tym myślałem, ale jednak nie potrafiłbym. To byłoby zbyt wiele. Zniewaga, na którą nie zasłużyli kibice Milanu“.
O propozycji Romy: “Zbudujemy wielką Romę” – powtarzał Baldini, ale Amerykanie, którzy mieli większość udziałów nie byli tak rozmowni. Stałem się podejrzliwy. Gdyby byli bardziej przekonujący, może bym tam poszedł. Miasto jest piękne, ludzie wspaniali, klimat cudowny. Ale w tamtym momencie nikt nie widział nowego prezydenta, Thomasa Di Benedetto. A trio dyrektorów Pallotta-D’Amore-Ruane, o którym wszyscy mówili, przypominało mi nazwiska autorów pewnej piosenki z festiwalu w San Remo“.
O Conte: “Fakt, że spotkałem Conte to wielkie szczęście. W życiu spotkałem wielu trenerów, ale to on zaskoczył mnie najbardziej. Zdobył mnie i Juventus jedną, krótką i prostą przemową. Pojawiliśmy się razem na planecie Juventus. Przedstawił nam się podczas pierwszego dnia zgrupowania w Bardonecchii, na siłowni. Ogień płynął mu w żyłach, poruszał się jak żmija. “Ten zespół, moi drodzy, zajął siódme miejsce dwa razy pod rząd. To szalone. Szokujące. Przyszedłem to zmienić, koniec z tymi bredniami. (…) Jeśli Arigo Sacchi był geniuszem, to jak określić jego? Spodziewałem się, że jest dobry, ale nie aż tak. Spodziewałem się trenera z zacięciem i charyzmą, a zobaczyłem kogoś, kto może nauczyć wielu kolegów pod względem taktyki i techniki“.
O szatni Juventusu: “Gdybym mógł się cofnąć w czasie, zmieniłbym jedną rzecz – swoje miejsce w szatni. Siedzę koło Gigiego Buffona, zaraz przy drzwiach. To najbardziej niebezpieczne miejsce w całym Turynie, zwłaszcza w przerwie meczu. Conte wparowuje do szatni i nawet gdy wygrywamy, rzuca wszystkim, co znajdzie w ścianę, w kierunku mojego miejsca. Najczęściej lecą butelki, pełne wody. Mocno gazowanej. Zamienia się w bestię i nigdy nie jest zadowolony, ponieważ zawsze coś odbiega od ideału, zawsze widzi co może się stać w drugiej połowie. Raz przegraliśmy z Milanem i nie mógł się z tym pogodzić: “Z nimi! Nie wiem, jak mogliśmy ich nie pokonać! Nawet nie grali dobrze!“