Obszerny wywiad z Vuciniciem
W Romie przez pięć lat zdobył dwa Puchary Włoch i jeden Superpuchar, w ciągu trzech sezonów w Juventusie świętował trzy mistrzostwa Włoch i dwa Superpuchary. Minionego lata, po 14 latach spędzonych na Półwyspie Apenińskim, przeniósł się do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie w czterech ligowych spotkaniach strzelił dla Al-Jaziry sześć bramek. Mirko Vucinić (na zdjęciu), bo o nim mowa, udzielił redakcji La Gazzetta dello Sport obszernego wywiadu przed nadchodzącym starciem Juventusu z Romą. Piłkarz rozpoczął od pierwszych wspomnień z Włoch.
Byłem mały, trafiłem do innego kraju. Kraju pięknego, serdecznego, ale nie rozumiałem po włosku ani słowa. Nauczyłem się w ciągu roku.
A teraz? Nowy kraj i podobne przeżycia?
Tak, ale jestem starszy, mam osobowość, dużo podróżowałem. Poza tym, radzę sobie z językiem angielskim, co bardzo mi pomaga.
Jak czujesz się w Al-Jazirze?
To dla mnie nowe doświadczenie, czuję się dobrze, mam w sobie dużo entuzjazmu. Poziom piłkarski jest wysoki. Z taktycznego punktu widzenia nie jest to oczywiście Italia, ale…
Sześć goli w czterech meczach. Nie jest tak, że za łatwo ci się strzela?
Nie, wszędzie jest trudno strzelać gole. Powiedzmy, że wszystko idzie dobrze.
Jak wygląda życie poza boiskiem w porównaniu do Italii?
Jest zupełnie inne. Najpiękniejsze jest to, że gdy wychodzisz, nikt cię nie rozpoznaje, jesteś jak wszyscy inni.
W Mediolanie tak by się nie działo. Pamiętasz? Rok temu byłeś praktycznie w Interze…
Tak, przez minutę. Minęła kolejna minuta i byłem znów w Juve. Nie myślę o tym, nawet jeśli spojrzę na to na chłodno, to cieszę się, że tak to się skończyło.
Jak stamtąd wygląda nasza piłka? Poziom obniżył się aż tak bardzo od czasów twojego debiutu w Serie A?
Z pewnością. Gdy debiutowałem, wielkie włoskie kluby były znacznie silniejsze, co pokazywały także we Włoszech. W tym roku Juve i Roma w Lidze Mistrzów wyglądają jednak dobrze.
W niedzielę wielki mecz. Ty rozegrałeś ich wiele – jak najlepiej sobie z nimi radzić?
To może zabrzmi banalnie, ale najważniejsza jest determinacja, wola zwycięstwa. Nie pytajcie mnie o to, komu będę kibicował, chociaż… Ostatnim zespołem, w jakim grałem, było Juve, więc powiedzmy, że stoję za Juve.
Jak wiele stracili Bianconeri wraz z odejściem Conte?
Wiele, on zostawił na tym Juve swój wyraźny znak. Teraz widać jednak także rękę Allegriego. Nie jest łatwo objąć drużynę uformowaną przez tak dobrego trenera jak Conte i dalej wygrywać, Allegriemu się to udaje…
Roma Garcii robi na boisku show. Chciałbyś tam grać?
Z pewnością. Podoba mi się piłka, jaką gra ta Roma, pasuje do mojej charakterystyki.
Grałeś z Tevezem. Jak go zatrzymać?
Gdy ma swój dzień, bardzo trudno go powstrzymać. Atak Romy też potrafi jednak nastraszyć rywala.
Grałeś też z Tottim. Jak zatrzymać jego?
Mija 21 lat, od kiedy wszyscy starają się powstrzymać Francesco, nikomu się nie udaje. Na szczęście nie jestem trenerem i nie gram przeciwko niemu, inaczej miałbym kłopoty.
Jakie masz najlepsze wspomnienia z czasów w obu klubach?
Z Rzymu – narodziny mojego syna Alexandra i gol przeciwko Lazio. Z Turynu – pierwsze scudetto, zdobyte po mojej bramce.
Juve – Roma. Jak wygląda życie w obu miastach?
W Turynie żyje się spokojniej, co pozwala osiągać lepsze wyniki.
Juve – Roma. Jacy są kibice?
Obie grupy kibicują w zupełnie inny sposób, fani Romy na pewno goręcej.
Juve – Roma. Gdzie jest większa presja?
Presja jest wszędzie, ale większa w Juve.
Pasjonujesz się wrestlingiem. Do jakiej walki porównałbyś ten mecz?
Juve to John Cena, Roma to Batista. Nie pytajcie mnie dlaczego, ale tak to widzę.
Kto wygra ligę?
Nie wiem, na pewno grają o to te dwa zespoły. Pokażą się też z dobrej strony w Europie.
Plan na dwa najbliższe lata: wygrać tytuł w Al-Jazirze, zakwalifikować się z reprezentacją Czarnogóry do Euro 2016 i wrócić do Lecce. Podpiszesz się pod tym?
Tak, to możliwe, zwłaszcza jeśli chodzi o kwalifikację do turnieju we Francji z moim krajem. Zobaczymy co będzie później, najważniejszy jest awans.