Allegri przed meczem z Atalantą
Massimiliano Allegri (na zdjęciu) wziął udział w konferencji prasowej przed jutrzejszym meczem z Atalantą. Szkoleniowiec przestrzegł wszystkich, że losy zmagań w lidze nie są jeszcze rozstrzygnięte, bronił się także przed dotyczącymi uzależnienia gry drużyny od Teveza i Pirlo zarzutami dziennikarzy.
Jak podejdziecie do tego meczu, biorąc pod uwagę, że już we wtorek czeka was być może najważniejsze spotkanie sezonu? Czy zdecyduje się pan na wystawienie zmienników, patrząc na mecz z Ceseną?
Podejdziemy do tego meczu, zdając sobie sprawę z wagi tych trzech punktów, ponieważ wydaje mi się, że w tym momencie straciliśmy nieco z pola widzenia cel, jeden z celów na ten sezon. Wydaje się, jakby liga była już nasza, jakbyśmy już ją wygrali, tymczasem liczby pokazują co innego. To prawda, mamy kilka punktów przewagi nad Romą, ale do końca zostało jeszcze wiele meczów, więc musimy wrócić do myślenia o każdym następnym spotkaniu. Jutro mierzymy się z Atalantą i musimy postarać się o zdobycie trzech bardzo ważnych punktów. Później będziemy przygotowywać się do ważnego meczu z Lidze Mistrzów, do 1/8 finału z Borussią. Uważam, że po drodze zgubiliśmy już zbyt wiele ligowych punktów. W niedzielę w Cesenie nie rozegraliśmy dobrego meczu i myślę, że wszyscy widzieli, co się stało – zgubiliśmy dwa punkty. Cesenie należą się pochwały, zagrali dobre spotkanie, zrobili to co mogli i powinni byli zrobić, a my nie potrafiliśmy zapewnić sobie zwycięstwa, które było bardzo ważną sprawą. Nawet gdybyśmy to zrobili, w kwestii rywalizacji w ligowej tabeli nic by się nie zmieniło, ponieważ 9-punktowa przewaga to nadal zbyt mało, by zapewnić sobie scudetto. Musimy stąpać twardo po ziemi, ciężko pracować, skupiać się na każdym kolejnym meczu i zdobywać tyle punktów, ile to możliwe. Jutro przeciwko Atalancie wystawię najlepszy możliwy skład, słowo rotacja dla mnie nie istnieje. Ci, którzy wyjdą na boisko, będą piłkarzami w najlepszej fizycznej i psychicznej kondycji, by zmierzyć się z Atalantą.
Mówi pan, że liga jeszcze się nie skończyła. Pójdźmy dalej – po Borussii gracie z Romą, więc oszczędzanie zagrożonych zawieszeniem, wśród których jest Pogba, wydawałoby się logicznym rozwiązaniem. Chciałbym też zapytać się, czy Barzagli jest gotowy, by pojawić się na boisku.
Barzagli czuje się lepiej, jest już prawie gotowy do gry. Myślę, że potrzebuje kolejnego sprawdzianu. W środę, po meczu z Borussią, zorganizujemy kolejny sparing, by sprawdzić kondycję tych, którzy nie grali, a zwłaszcza Andrei, któremu idzie bardzo dobrze i jest bardzo bliski powrotu. Jeśli chodzi o Pogbę, to nie będę kalkulował i do jutra rana ocenię, czy on znajdzie się w najmocniejszym składzie, który wystawię, by zdobyć trzy punkty. Później będziemy myśleć o Romie. Jeśli on będzie zawieszony na mecz z Romą, nie będzie to żadnym problemem, zagra wtedy kto inny.
Po meczu z Ceseną Buffon wziął na siebie odpowiedzialność, mówiąc: “Jestem kapitanem, jestem tu najstarszy, być może nie potrafiłem przekazać kolegom, jak ważny jest to mecz”. Pan, jako trener, bierze na siebie tę odpowiedzialność?
Czasem zdarzają się takie mecze, jak ten niedzielny z Ceseną i niezależnie od tego, jak one się kończą, cała odpowiedzialność spada na mnie. Mieliśmy szansę na osiągnięcie zwycięstwa, Vidal spudłował karnego, ale nawet gdyby trafił, nie zmieniłoby to poziomu naszej gry i niewłaściwego podejścia do niej. Popełniliśmy błąd, pomyliliśmy się, nie potrafiliśmy zapewnić sobie wygranej. Myślę, że Buffon przez całą swoją karierę pokazuje, że jest wielki zarówno jako piłkarz, jak i jako człowiek, nie odkrywamy tego dzisiaj. Jest dla Juventusu wartością dodaną.
Powiedział pan: “Straciliśmy z widzenia fakt, że liga nie jest jeszcze rozstrzygnięta”. Odnosi się pan do środowiska zewnętrznego, czy także do swoich piłkarzy?
Odnoszę się do wszystkich – do siebie, do piłkarzy, do kibiców, do zarządu, do wszystkich. Po pierwsze, nie jest oczywiste, że Juventus wygra scudetto, ponieważ aby wygrać scudetto i wygrywać mecze, trzeba zasługiwać na to swoją boiskową postawą. Wydawało się, że w Cesenie będzie nam łatwo, tymczasem wcale tak nie było. Złe podejście do meczu sprawia, że robi się trudno, ale nawet gdybyśmy wygrali ostatnie spotkanie, nic nie byłoby oczywiste. Jeśli Juventus na końcu sięgnie po scudetto, będzie oznaczało to, że zasłużyliśmy na tytuł swoją ciężką pracą. Roma traci sporo punktów, nam idzie nieźle, ale mogłoby być zdecydowanie lepiej.
W ostatnich miesiącach słyszeliśmy, że Llorente jest oszczędzany na najważniejsze mecze w sezonie. Na boisko wszedł Morata, poradził sobie dobrze. Czy wygrał z Llorente walkę o miejsce w wyjściowym składzie?
Nie, nie wygrał. Llorente w niedzielę nie strzelił, ale zagrał dobrze, podobnie jak w poprzednich meczach. W porównaniu do poprzedniego roku, Llorente brakuje bramek. Morata bardzo się rozwinął i to ważne, że mamy dwóch graczy na jedną pozycję.
Wczoraj prezydent Boca Juniors powiedział, że jest pewny, iż Tevez w czerwcu odejdzie do Argentyny. Czy pana zdaniem uszanuje swój kontrakt? Jak radzi sobie Sturaro?
Jeśli chodzi o Teveza, to nic nie mogę powiedzieć. Dobrze trenuje, zalicza wyjątkowy sezon. Ostatnie dni odpoczynku i specyficznego treningu mogą być dla niego tylko i wyłącznie pożyteczne. Potrzebujemy go, przygotowaliśmy go do końcowej części sezonu. Sturaro przyszedł do nas z Genoi, to normalne że w takiej sytuacji nie jest mu łatwo, ale radzi sobie dobrze i dostanie okazję do gry, ponieważ ma odpowiednie cechy fizyczne i techniczne.
Czy Tevez uszanuje swój kontrakt?
Nie wiem, żyję tym dniem, tym tygodniem, musimy skupiać się na tym sezonie i na osiągnięciu celów, które sobie założyliśmy. Zobaczymy, co zdarzy się po sezonie. Myślę, że Tevez to wielki profesjonalista i przede wszystkim wspaniały człowiek, więc zobaczymy, jak będzie wyglądać sytuacja po sezonie.
Czy rozmawiając z drużyną po meczu z Ceseną wskazał pan na to, że wiele bramek, które tracicie, pada po błędach pomocników? Dlaczego tak się dzieje?
To bardzo proste. Z 12 goli, które straciliśmy, jeden czy dwa pochodziły z rzutów karnych, kilka po rzutach rożnych, ale najwięcej po naszych błędach w konstruowaniu akcji i przechwytach rywala. To najbardziej ryzykowne, zwłaszcza jeśli nie grasz dobrze i popełniasz błędy na poziomie technicznym, zespół otwiera się i jest większe ryzyko utraty gola. Czasem wychodzi to lepiej, czasem gorzej – jak w niedzielę. W niedzielę straciliśmy piłkę w groźnej sytuacji trzy czy cztery razy. Chcemy podkreślić, że graliśmy na sztucznej nawierzchni, do której przystosowaliśmy się po jakichś 20 minutach i gdy zespół zareagował, pokazał kilka dobrych akcji. Musimy poprawić kilka rzeczy, które są ze sobą związane – musimy grać dobrze technicznie i szybko, co wiąże się z zachowaniem wysokiej koncentracji, a ta z kolei oznacza odpowiednie skupienie w defensywie. To bardzo proste.
Czy myśli pan, że dziś Tevez jest graczem, który umie pobudzić swój zespół w trudnym momencie? Być może nikt inny w waszej drużynie tego nie potrafi. Czy to właśnie tego zabrakło w Cesenie? Co najbardziej zdenerwowało pana po tym meczu?
Tevez to nie tylko gracz klasy międzynarodowej, to także gracz z charakterem. To ważne dla całego zespołu, to sytuacja taka jak w innych drużynach – Messi jest kluczowy dla Barcelony, Cristiano Ronaldo dla Realu Madryt, Ibrahimović dla Paris Saint-Germain. To normalne, że gdy w składzie jest wspaniały gracz, staje się kluczowy dla swojej drużyny. To nie zmienia faktu, że niezależnie od obecności Teveza na boisku, powinniśmy byli wygrać w Cesenie.
Z zewnątrz wydaje się, że koledzy zawsze szukają na boisku Pirlo, nawet gdy ten ma problemy i jest kryty. Widać to było w Cesenie. Czy to może być dla was problemem?
Przede wszystkim, Andrea nawet gdy jest kryty i pod naciskiem przeciwnika, potrafi grać spokojnie. Nie może być tak, że po jednej stracie piłki, która doprowadziła do straty gola, zmienimy nasz sposób gry. Andrea jest dla nas wartością dodaną, zwłaszcza na poziomie technicznym. Nadaje temu zespołowi kształt, jest punktem odniesienia w momencie, gdy rywal na nas naciska. Nie ma nic dziwnego w tym, że wykorzystujemy jego cechy charakterystyczne.
Czy po meczu z Ceseną potrzebował pan podnieść głos?
Na szczęście prowadzę bardzo odpowiedzialną grupę. Spojrzeliśmy na siebie i powiedziałem im coś, ale myślę, że po meczu wszyscy, włącznie ze mną, wiedzieliśmy, że spieprzyliśmy i straciliśmy punkty. Myślę, że wyciągniemy z tego lekcję.
Ostatnio mówi się o obecności obcokrajowców we włoskich drużynach, także w składach młodzieżowych. Atalanta znajduje się w trudnej sytuacji i obok własnych diamentów, jak Baselli i Zappacosta, wystawi także mniej znanych graczy. Czy ten zespół może was czymś zaskoczyć?
Atalanta zasługuje na same pochwały, ponieważ to jeden z włoskich klubów, które przez wiele lat świetnie współpracują z młodzieżą i dają młodym szanse gry w pierwszym składzie. To pokazuje, że we włoskiej piłce są młodzi ludzie, których stać na grę na wysokim poziomie. Jutro zmierzymy się z Atalantą, która jest mocna, nawet jeśli brakuje jej kilku graczy. Zwłaszcza z przodu – jeśli brakuje Pinilli, mają Denisa, w pomocy będzie Baselli i doświadczony Migliaccio. Nie będzie nam łatwo. Niezależnie od nich, wszystko, jak zawsze, będzie zależało od nas, od tego jak podejdziemy do tego meczu, jak zagramy z technicznego punktu widzenia i z jaką intensywnością.
Co sądzi pan o kontrowersji wywołanej słowami Sacchiego? W niemieckiej prasie czytaliśmy pana wypowiedzi: “Najważniejsze, by nie stracić gola”, “Nawet bezbramkowy remis będzie w porządku”.
Po kolei. Jeśli chodzi o Sacchiego, to nie będę go oceniał, ponieważ poruszamy tu bardzo ważny i delikatny temat i nie da się go streścić w kilku słowach podczas konferencji prasowej. Na pewno cały kraj skorzystałby, gdybyśmy znaleźli czas i odpowiednie miejsce na przedyskutowanie tej sprawy i wprowadzenie ulepszeń. Powiedziałem tak o meczu z Borussią, ponieważ to nie jest jedno spotkanie, ale dwumecz, trwający 180 minut. Kluczową sprawą jest to, by nie stracić bramki na własnym stadionie. Jeśli mógłbym sobie wybrać, to oczywiście, że wybrałbym zwycięstwo, ale jeśli nie wygramy, to lepiej zremisować 0:0 niż 1:1. Taka była moja odpowiedź wtedy, taka jest też dzisiaj. Czeka nas dwumecz, do którego musimy podejść z odpowiednią równowagą i z celem awansowania. Jeśli u siebie zremisujemy 0:0, a tam 1:1, osiągniemy ten cel, jeśli nie stracisz gola u siebie, jesteś o krok bliżej.
www.tuttojuve.com