Kup autobiografię Nedveda z 30% rabatu!

Piłkarze odchodzą, mężczyźni zostają” – słynne zdanie wypowiedziane przed laty przez Pavla Nedveda z pewnością jest godne tytułu książki, jaką już dzisiaj możecie zamówić z 30% rabatem od JuvePoland! Ruszamy z oficjalną przedsprzedażą autobiografii jednego z najlepszych czeskich piłkarzy ostatniego stulecia! Wysyłka od ręki!

Autobiografia Pavla Nedveda dołącza do kolekcji książek przetłumaczonych przez redakcję JuvePoland oraz wydanych w ścisłej współpracy z krakowskim Wydawnictwem SQN. Owo krótkie stwierdzenie, jakie znalazło się na jej okładce, zawiera w sobie opis jego osobowości, podejście do życia oraz ukochanego Juventusu.

Oferta specjalna: zamów z rabatem 30%!

Zapraszamy do skorzystania z oficjalnej przedsprzedaży autobiografii Pavla Nedveda, w której używając kodu rabatowego JUVEPOLAND30 możecie kupić ją z 30% rabatem od ceny okładkowej! Oferta jest ważna tylko do 30 września. Ponieważ jutro książka trafi prosto z drukarni do magazynu Wydawnictwa SQN, wysyłka ruszy już w tym tygodniu!

Kupując na LaBotiga.pl, wspierasz utrzymanie i rozwój JuvePoland!

Zapraszamy do zakupu na LaBotiga.pl, gdzie uruchomiliśmy specjalną sekcję z naszymi wydaniami – JuveBooks!

Spis treści

1. Wstęp (autor: Marcin Ogiński, JuvePoland)
2. Prolog
3. Cheb
4. Dorastanie (gdy świat się zmienia)
5. Aksamitna rewolucja i moja Praga
6. Z praskiego nieba do piekielnego Taboru (i z powrotem)
7. Niech żyje Anglia! (historia pewnego ważnego roku)
8. Równoległe drogi
9. Rzymskie wakacje
10. Mistrzowie, mężczyźni, chłopaki
11. Derby
12. Kiedy zwycięstwo kosztuje kawałek życia…
13. Kamyczki
14. Do Turynu przez przeszkody
15. Mecz, w którym nigdy nie zagrałem
16. Złota Piłka i najlepsza drużyna świata
17. Przywrócić wszystko na swoje miejsce
18. Przyszłość – miejsce, które mi się podoba
19. Jutro (autor: Andrea Agnelli)
20. Statystyki

Szczegóły wydania

Autor: Pavel Nedved
Stron: 240 tekst + 8 zdjęcia
Format: 140 x 205 mm
Okładka: twarda
Premiera: 23 września 2015 r.
Wysyłka: od 17 września 2015 r.

Fragment książki

Tamtego dnia sprawiłem, że płakali nawet dorośli
mężczyźni.

Wysocy i potężni, wtuleni w swoje dzieci i żony, płakali z mojego powodu i 

przysięgam, że ten widok był dla mnie ciekawy i piękny jednocześnie. 31 maja 2009 roku. Tego dnia po prawie 20 latach piłkarskiej kariery zawiesiłem buty na kołku.

Widziałem wokół siebie tysiące wzruszonych osób, pamiętam ich śpiewy i błysk fleszy. To wszystko przyprawiało mnie o dreszcze. Wszyscy myślą, że ostatni mecz w karierze przypomina śmierć piłkarza, koniec życia i może też początek nowego: zupełnie innego, mniej pięknego, mniej kolorowego. Wielu z nas trudno było pogodzić się z tym, że od tej pory będą mniej popularni, że zniknie aplauz i uwielbienie ludzi. Wielu z nas boi się normalności.

Ale nie ja. Trudno było mi zrozumieć piłkarzy, mistrzów lub nie, którzy opowiadali o swych ostatnich meczach i o poczuciu pustki, którego doświadczyli, schodząc z boiska. Zawsze myślałem, że mnie się to nie przydarzy.

Tamtego dnia sprawiłem, że płakało wielu ludzi. Ja nie płakałem, bo byłem szczęśliwy. Myślę, że na tym świecie nic nie dzieje się bez przyczyny. Wiem, że tamten dzień był zorganizowany przez kogoś potężniejszego ode mnie, a drobnym tego dowodem jest fakt, że nie mógł być piękniejszy ani bardziej intensywny.

31 maja 2009 roku Juventus grał w Turynie z Lazio. Dwie najważniejsze drużyny mojego życia przeciwko sobie, osobliwy zbieg okoliczności…

Juventus miał za sobą dobry rok, a Lazio było na bezpiecznym miejscu w tabeli. Idealne warunki ku temu, by moje pożegnanie przerodziło się w prawdziwe święto – i tak właśnie się stało. Było nawet lepiej i wspanialej.

Ostatni sezon to ten, w którym uświadamiasz sobie, że nogi już nie wytrzymują, piłka wydaje się szybsza niż wcześniej, a wszyscy wokół biegają jakoś nienaturalnie, tak jakby wsiedli na skutery, a ty musisz za nimi nadążyć.

Zazwyczaj kończy się karierę, by uniknąć upokorzeń, kiepskich i koszmarnych meczów. Kończy się karierę, żeby nie zrujnować wyobrażenia, jakie inni mają o tobie.

Gdy o tym myślę, mam świadomość, że w moim przypadku nie było tak źle. Zagrałem przecież 32 mecze, strzeliłem siedem goli, a oprócz tego dobrze się bawiłem – co może nie jest statystyką samą w sobie, ale na pewno motywacją silniejszą od wszystkich pozostałych. Podczas mojego ostatniego sezonu byłem na boisku częściej niż inni i z tego, co pamiętam, nie zaliczyłem słabych występów. Tym, co czułem do samego końca, do tego ostatniego popołudnia, była satysfakcja, duma oraz myśl, że mimo wszystko zasłużyłem sobie na miłość tych wszystkich osób i że nigdy się nie oszczędzałem.

Oto dlaczego jeszcze przed wejściem na boisko obserwowałem moich kolegów z drużyny i przeciwników, słuchałem ich głosów i odgłosów stadionu i uśmiechałem się: czułem spokój, satysfakcję, byłem w stanie swego rodzaju
łaski.

Zdarzyło się wam kiedyś spojrzeć sobie prosto w oczy? Nie w lustrze. Udało się wam spojrzeć sobie w oczy tak, jak gdyby były to oczy kogoś innego? Mnie tak – właśnie tamtego dnia.

Przez całe życie mówiono mi, że mam zimne, poważne i skoncentrowane spojrzenie. Oczy z lodu. Prawda, aczkolwiek tylko wtedy, gdy gram, bo w takiej chwili nic nie jest w stanie mnie rozkojarzyć. Nigdy nie zwróciłem uwagi na swoje oczy – aż do tamtego dnia, do momentu, w którym pojawiłem się na telebimach stadionu i tym samym znalazłem się w bardzo dziwnej sytuacji: spojrzałem sobie prosto w oczy.

Wszystko wydawało mi się jednym wielkim świętem, czułem się tak, jak gdybym obchodził wyjątkowe urodziny. Grałem z lekkością, euforią, której nigdy wcześniej nie czułem. Wszystko przychodziło mi z łatwością, zabrakło chyba tylko zdobytej bramki – tego, na co wszyscy czekali. Może jednak byłoby to już zbyt wiele.

Pamiętam, że zanim wszedłem na boisko, wytłumaczono mi, co wydarzy się po meczu. Przytakiwałem i udawałem, że słucham, ale tak naprawdę myślałem o czymś innym.

Przewidziano starannie zaplanowaną ceremonię, powtarzano mi. Runda honorowa wokół boiska, kwiaty, szarfy, pożegnanie ze wszystkimi znajomymi ludźmi, a także z tymi, którzy znali mnie tak dobrze, jak gdybyśmy byli rodziną. Ale nie byłem w stanie o tym myśleć, jeszcze nie wtedy.

Stałem w tunelu i nie mogłem się doczekać pierwszego gwizdka. Chciałem po prostu grać w piłkę i nie myśleć o niczym innym, tak jak zwykle, jak wtedy, gdy byłem dzieckiem i biegałem po ubitych boiskach. Grać i wygrać, bo na świętowanie i odpoczynek będzie jeszcze czas.

Ów wspaniały mecz w końcu się zaczął. Chciałem, żeby trwał wiecznie. Pamiętam, że biegałem, odbierałem piłkę, strzelałem – robiłem wszystko to, co umiem najlepiej, to, czego nauczyłem się podczas całego piłkarskiego życia.
Aż do 82. minuty.

Koniec mojej zawodowej kariery, ostatnia minuta Pavla Nedvěda jako piłkarza. Oczywiście, wiedziałem, że dostanę inne oferty, że będę miał możliwość założyć korki po raz kolejny i grać w barwach ważnych klubów, ale w głębi serca coś pięknego i zdrowego mówiło mi, że zejdę ze sceny właśnie w taki sposób. Dokładnie tak, jak na nią wszedłem.

W biegu, w objęciach innych, pośród przyśpiewek kibiców, łez radości i z wdzięcznością, której nie chciałem dać po sobie poznać, ale której jednocześnie nie potrafiłem powstrzymać. Między 82. a 84. minutą tamtego meczu ja, Pavel Nedvěd, przebiegłem przez boisko, pożegnałem kolegów z drużyny, drużynę przeciwną oraz piłkę – piłkę, której zawdzięczam wszystko.

Niecałe pół godziny później rozpoczęła się oficjalna ceremonia z udziałem moich dzieci, przyjaciół, drużyny, zarządu Juventusu. Wszyscy z numerem 11 na plecach: z moim numerem. Podarowano mi okolicznościową koszulkę: 327 meczów w barwach bianconerich. Uszanowałem przebieg tej ceremonii. Ale wiecie, co pamiętam z tamtego dnia? Wiecie, co przychodzi mi do głowy na myśl o meczu Juventus – Lazio? Parady Carrizo. Wynik końcowy. Zwycięstwo. Bo piłka nożna, którą znam ja, którą kocham, w którą przestałem grać 31 maja 2009 roku, ale która na zawsze będzie w moim sercu, to właśnie gra, wyniki, walka i zwycięstwa.

O samych ceremoniach szybko się zapomina, nawet tych najpiękniejszych i najlepiej zorganizowanych.

Nie czuję się “byłym” sportowcem, “byłym” piłkarzem, nie chcę być “byłym” w niczym. To wszystko są ważne etapy mojego życia, doświadczenia, które mnie wzbogaciły i sprawiły, że mam ochotę o nich opowiedzieć.

Istnieje mnóstwo biografii różnych sportowców, czasem wciąż bardzo młodych chłopaków, którzy dają się przekonać, że mają coś do opowiedzenia, zanim jeszcze naprawdę to przeżyli. Uważam, że moje życie było zwyczajne, ale jednocześnie wyjątkowe – wszystko dzięki temu, że wolałem przeżyć je, nigdy nie tracąc sprzed oczu głównego celu, nigdy się nie oszczędzając, dając z siebie wszystko i wciąż biegając. Nie poddając się.

Mam nadzieję, że moja opowieść może pomóc komuś, kto choćby przez sekundę pomyśli, że nie da rady. Ja nigdy tak nie pomyślałem, nigdy się nie zatrzymałem. Nie jest to łatwe, ale wykonalne – i mówi wam to ten, który do swojego pożegnalnego meczu dotarł z daleka, z bardzo daleka. Z samego Cheba…

Oferta specjalna: zamów z rabatem 30%!

Kliknij tutaj i użyj kodu JUVEPOLAND30

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
24 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
kosior86
kosior86
8 lat temu

I moja też dziś przyszła jutro do lektury 🙂

kosior86
kosior86
8 lat temu

Kupione, nie mogę się doczekać

mariohyper
mariohyper
8 lat temu

Zamówiłem już sobotę w Empik za 31.49 zł z odbiorem osobistym za darmo.Brakuje nam teraz takiego zawodnika.

Morgesztern
Morgesztern
8 lat temu

Mam pytanko. Czy będzie możliwość kupna książki w postaci ebooka?

Don Paolo
Don Paolo
8 lat temu

@mnowo - to miło, dzięki za odpowiedź 😉

Don Paolo
Don Paolo
8 lat temu

@mnowo - czy będzie można na LaBotiga.pl zakupić jakiś pakiecik np. Pirlo + Nedved?

Młody Juventino
Młody Juventino
8 lat temu

Będzie dostępna w pakiecie?

AkuqJuve
AkuqJuve
8 lat temu

czekałem tylko na zniżkę książka kupiona opłacone 🙂 ,
pewnie przeczytam jednego dnia jak można inaczej.

emsiii
emsiii
8 lat temu

"Połknąłem" wczoraj popołudniu, ale nie nie dowiedziałem się nic czego bym już nie wiedział. Ale dopiero teraz uświadomiłem sobie jedno, ta piątka superbohaterów, która z nami została uratowała ten klub. Uświadomiłem sobie, że gdyby odeszli natychmiastowy powrót do Serie A , nie był by taki oczywisty, a klub na pewno nie byłby w miejscu, w którym jest teraz, być może Marchiosio też by z nami nie było - dzięki Pavel!!!

paveloneddar
paveloneddar
8 lat temu

Doszła do mnie wreszcie

paveloneddar
paveloneddar
8 lat temu

Elegancko

standup
standup
8 lat temu

w matrasie za 28,33 zł 😉

Wojtek
Wojtek
8 lat temu

Świetna robota Panowie, długo na tą książkę czekałem!

MRN
MRN
8 lat temu

Dziś dotarła po dwóch dniach od zamówienia przez LaBotiga...jutro zaczynam.

MRN
MRN
8 lat temu

Przez LaBotiga jak zawsze...

MRN
MRN
8 lat temu

Długo na to czekałem...zamówione !

mjecho
mjecho
8 lat temu

Książka dotarła wczoraj i już przeczytana:)

maciek_11
maciek_11
8 lat temu

Zamówiłem w Emipku, dodałem kod rabatowy znaleziony gdzieś przez Google i wyszło mi 29,99 zł z odbiorem osobistym

sikur1986
sikur1986
8 lat temu

Dzieki, biore.

Kamex22
Kamex22
8 lat temu

kupione

seba
seba
8 lat temu

Dzisiaj dotarła. Zaczynam lekturę :). Zamówione oczywiście w LaBotiga.

mnowo
mnowo
8 lat temu

@Don Paolo: Tak, niedługo będą dostępne 🙂

mnowo
mnowo
8 lat temu

@emsiii: true story.

mnowo
mnowo
8 lat temu

@Morgesztern: na pewno, tak jak to było z każdą poprzednią książką. Na razie jednak nie wiemy kiedy dokładnie to się stanie.

@mariohyper, @standup, @maciek_11: dziękujemy za info. Oczywiście stacjonarne księgarnie mają swoją politykę cenową. Jednak każdy, kto kupuje na LaBotiga.pl, wspiera utrzymanie i rozwój JuvePoland, dlatego zapraszamy każdego, kto miałby życzenie nas wesprzeć, na LaBotiga.pl