List Andrei Agnellego do akcjonariuszy Juventusu
Andrea Agnelli (na zdjęciu) nie ustaje w walce o lepsze jutro dla włoskiego futbolu. Prezydent wystosował do akcjonariuszy Juventusu otwarty list, w którym po raz kolejny wskazuje największe bolączki Serie A i upomina się o reformy. “Drodzy mistrzowie Italii, po procesie rozpoczętym w lecie 2010 roku, kiedy przeprowadziliśmy całkowitą restrukturyzację kadry zarządzającej i dofinansowanie, Wasz klub powrócił na zwycięską ścieżkę i uzyskał stabilność ekonomiczną. Cztery mistrzostwa kraju, trzy Superpuchary, stały postęp w Lidze Mistrzów od ćwierćfinału w edycji 2012/2013, aż po finał w Berlinie z półfinałem Ligi Europy po drodze. Wszystko to poparte zwiększającymi się przychodami, które najpierw pozwalały na mniejszą stratę z roku na rok, żeby dać klubowi zysk netto osiągnięty w minionym sezonie.
Zarząd i udziałowcy stają dziś przed nowym, potencjalnie nawet trudniejszym wyzwaniem. Musimy zmierzyć się z dylematem, który dotyka każdy topowy klub. Tylko świetne wyniki na boisku – sukcesy zarówno krajowe, jak i międzynarodowe – przynoszą duże wpływy, czy to z telewizji, umów sponsorskich czy jako premie za osiągnięcia sportowe. Jedynie stabilne przychody o zdywersyfikowanej strukturze pozwolą nam rywalizować na najwyższym poziomie. Duże zmiany w składzie pierwszej drużyny przed sezonem 2015/2016 sprawią, że Bianconeri pozostaną konkurencyjni i razem ze strategią powiększania wpływów poprzez partnerów na rynkach globalnych (niedawno zaczęła obowiązywać umowa z Adidasem, która pod względem finansowym i wizerunkowym stawia Juventus w jednym rzędzie razem z klubami takimi jak Real Madryt czy Bayern Monachium) pozwoli Waszemu klubowi kontynuować rozwój. Strategia komercyjna, jaką wprowadziliśmy przez kilka poprzednich lat, powinna dać klubowi maksymalne wpływy z tytułu umów sponsorskich i Juventus Stadium. Poprzez media cyfrowe chcemy lepiej docierać do 300 milionów fanów Juve na całym świecie.

Wyraźny progres Juventusu nie wystarczył jednak, jak na razie, żeby pociągnąć za sobą zmiany we włoskiej piłce. Ważne postacie futbolowego świata wzywają, by Calcio traktowano jak pełnoprawną gałąź przemysłu, który przynosi państwu wpływy z tytułu podatków i wielu innych rzeczy powiązanych ze sobą. Niestety, włoska piłka nie znalazła odpowiednich ludzi, aby powrócić do centrum debaty publicznej. Na naszym poletku, pewne osoby, które nie są potentatami finansowymi, mają niezwykłą moc sprawczą. Wszystko odbywa się w zamkniętym środowisku, a tymczasem po raz piąty w ostatnich sześciu latach włoska drużyna, która zyskała prawo do gry w eliminacjach Ligi Mistrzów, odpadła z rywalem z innej ligi. Nasze kluby, zamiast znajdować się w zdrowej sytuacji rynkowej, nie są w stanie rozwijać się w tempie swoich europejskich konkurentów. W pięcioletnim okresie 2009-2014, przychody w angielskiej piłce wzrosły o 61%, o 46% w niemieckiej, o 32% w hiszpańskiej, o 42% francuskiej, 86% rosyjskiej i 62% tureckiej. Pieniądze we włoskiej piłce są o zaledwie 14% większe, niż pięć lat temu.
Istnieje nadzieja, że następne Igrzyska Olimpijskie przyśpieszą reformy Calcio i będą sprzyjać naturalnym zmianom personelu, kompetencji i sposobu zarządzania ligą. To proces, który wszystkie organy ligi, piłkarze i trenerzy muszą całkowicie poprzeć, jeśli nie chcą stracić kolejnych pięciu lat do 2020 słysząc w kółko o tym, co trzeba zrobić, ale nikt tego nie robi. Futbol musi powrócić do centrum zainteresowania. Aby w krótkim czasie poprawić jakość produktu, jaki oferujemy kibicom, mądrze byłoby podjąć poniższe tematy:
1. Zbyt długo idea utworzenia zespołów rezerw była odrzucana, podczas gdy w innych krajach młodzi piłkarze mają zagwarantowane warunki do stopniowego rozwoju. Serie A musi zmniejszyć przeskok pomiędzy rozgrywkami Primavery (poniżej 19 roku życia) a potencjalnym dołączeniem do pierwszego zespołu, które wypada zazwyczaj w okolicach 22-23 lat.
2. Reformy ligi muszą iść w parze z ochroną klubów. Oczywistym jest, że przypadek Parmy, albo niekończące się problemy włoskich klubów z uzyskaniem licencji UEFA, stawiają całą ligę w niekorzystnym świetle czyniąc ją tym samym znacznie mniej atrakcyjną dla potencjalnych inwestorów, których potrzebujemy.
3. Sprawa bezpieczeństwa na stadionach wciąż pozostaje nierozwiązana. Wprowadzenie Goal Line jest pozytywnym ruchem i kluby bez problemu podzieliły się kosztami. Jeszcze taniej wyszłyby inwestycje w systemy bezpieczeństwa i monitoringu, które pozwoliłyby sprawnie określać sprawców poszczególnych incydentów. Odpowiedzialność indywidualna każdej osoby zeszła na drugi plan i po wydarzeniach związanych z kwietniowymi derbami Turynu, powiedziałbym, że zastąpiła ją odpowiedzialność zbiorowa.

Podsumowując, powinniśmy zadeklarować gotowość do dialogu i wprowadzania reform, które nie będą się sprowadzać do pobożnych życzeń jednego klubu. To sprawa na szczeblu europejskim, dzięki działalności różnych instytucji, jak europejskiego stowarzyszenia klubów czy UEFA. Dołączenie przedstawicieli klubów do komitetu wykonawczego UEFA było historycznym posunięciem i pokazuje, że te nawet takie instytucje mogą się rozwijać przy pomocy tych, którzy inwestują bardzo dużo w futbol i chcą, by ich głos był słyszany. Reprezentowanie razem z prezydentem Rummenigge 220 klubów z 53 różnych lig jest dla mnie zaszczytem. Podczas ostatnich 12 miesięcy europejskie kluby osiągnęły porozumienie z UEFA, które będzie obowiązywać do 2022 roku i przyniesie klubom większe korzyści. Podobny dialog prowadzono z FIFA, ale ostatnie wydarzenia, które ujrzały światło dzienne, znacząco spowolniły cały proces. To też przykład tego, co się prędzej czy później dzieje z instytucjami, które ignorują potrzebę większej transparentności i reform“.