Podsumowanie 15. kolejki Serie A
Niepotrafiący wykorzystać prezentów Romy Inter, podwyższa przewagę nad Juventusem do 2 punktów. Bianconeri wracają z Rzymu na tarczy a Lazio notuje 7 wygraną z rzędu, dumny mimo porażki może być tylko Wojtek Szczęsny, który ponownie udowodnił, że znajduje się w czołówce najlepszych bramkarzy globu. Ponadto w tej kolejce: skuteczna pogoń za wynikiem Atalanty. Napoli nadal bez wygranej. Kolejny szalony mecz Cagliari. Przełamanie Brescii, marsz w dół tabeli Fiorentiny i Sampdorii. Na koniec, Milan, który mógł się w końcu podobać.
**Inter 0-0 Roma**
Pomimo wielu prezentów z okazji dnia św. Mikołaja od zespołu Romy i jej nieporadności w grze obronnej, Inter nie dał rady zdobyć choćby jednej braki w meczu rozgrywanym na San Siro. Gospodarze mogli objąć prowadzenie już w siódmej minucie. Piłka trafiła wtedy do Lukaku, który zdecydował się na szybki strzał na lewą stronę bramki, ale bardzo dobrze w tej sytuacji interweniował Mirante. W 19. minucie zaatakowali goście, niskie podanie otrzymał Zaniolo, który jednak oddał strzał w środek bramki, a tam na posterunku znajdował się Handanović. W 43. minucie ponownie do sytuacji doszli gospodarze, Marcelo Brozović chybił jednak, a piłka przeleciała nad poprzeczką. Chwilę po zmianie stron, w 49. minucie szansę miał Matias Vecino, ale ponownie strzał doskonale obronił Mirante. W 83. minucie gospodarze mieli następną sytuację. Gola próbował zdobyć Lukaku. Belgijski napastnik uderzył jednak obok bramki. Do końca meczu zgromadzeni na San Siro nie obejrzeli bramek i Inter podzielił się punktami z Romą. Nerazzurri mocno martwili się po tym meczu o układ tabeli, jak się jednak później okazało, zupełnie niepotrzebnie.
**Atalanta 3-2 Hellas**
La Dea zaliczyła bardzo udany powrót i ostatecznie wydarła zwycięstwo Hellasowi w meczu rozegranym na Stadio Atleti Azzurri d’Italia. Goście przystępowali do swojej potyczki z Pawłem Dawidowiczem w wyjściowym składzie, Polak jednak nie dokończył spotkania, gdyż otrzymał dwie żółte kartki. Wynik meczu niespodziewanie otworzyli przyjezdni. W 24. minucie do bramki Atalanty trafił Samuel Di Carmine. Do remisu doprowadził tuż przed przerwą Ruslan Malinovsky, oddając piękne uderzenie z lewej nogi sprzed pola karnego. W 61. minucie ponownie przypomniał o sobie Di Carmine. Radość z drugiego w tym meczu prowadzenia trwała zaledwie tylko 3 minuty. W 64. minucie sędzia podyktował rzut karny za przewinienie Castagne. Do piłki podszedł Luis Muriel i zamienił jedenastkę na gola. Gdy wydawało się, że rezultat zawodów nie ulegnie już zmianie, to za sprawą Berata Djimsitiego gospodarze zdołali przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę w 4. minucie doliczonego czasu. Gospodarze ostatecznie uciekli spod topora i wyrwali 3 punkty.
**Udinese 1-1 Napoli**
Chodzą pogłoski, że era Carlo Ancelottiego w Napoli dobiega powoli końca. Zdaje się, że nie ma już chemii pomiędzy drużyną a trenerem. Napoli notuje kolejny mecz bez wygranej. Ostatni raz drużyna spod Wezuwiusza zdobyła 3 punkty 19 października. W blokach startowych do zastąpienia Ancelottiego są już Gennaro Gattuso, Edi Reja a także… Massimiliano Allegri.
Pierwsi na prowadzenie w meczu wyszli gospodarze, którzy otworzyli wynik spotkania w 32. minucie za sprawą Kevina Lasagnii. Punkt wicemistrzom Włoch w 69. minucie uratował Piotr Zieliński, który trafił w lidze do siatki po raz pierwszy od maja. Piłkę przed polem karnym zgarnął Martens, oddał ją do Zielińskiego a ten płaskim strzałem po ziemi zdobył bramkę. Kibice Napoli ponownie nie doczekali się zwycięstwa swojego zespołu, neapolitańczycy pozostają tym samym na siódmym miejscu w tabeli Serie A.
**Lazio 3-1 Juventus**
O tym meczu zarówno kibice i piłkarze Juventusu bedą chcieli szybko zapomnieć. Lazio rozegrało świetne zawody i nie tyle co zagrało ten mecz lepiej to inteligentniej od Bianconerich. W ekipie Starej Damy dumny z siebie może być zdecydowanie Wojciech Szczęsny, który pomimo porażki rozegrał świetne zawody. Jednak sam przeciwko dobrze zorganizowanemu Lazio nie miał szans. Dodatkowo Juve kończyło mecz w dziesiątkę, z powodu czerwonej kartki Cuadrado, który po błędach kolegów, musiał ratować sytuację ewidentnym faulem. Spotkania nie dokończył również Rodrigo Bentancur, którego z powodu kontuzji zastąpił Emre Can. Można powiedzieć, że był to punkt zwrotny tego meczu. Wszystko zaczęło się jednak po myśli Juventusu i nic jeszcze nie zwiastowało katastrofy, gdy w 25. minucie po świetnej akcji do bramki trafił Cristiano Ronaldo. Portugalczyk rzucił górną piłkę za linię obrony, następnie Bentancur wyłożył ją idealnie, a CR7 nie pozostało nic innego, jak tylko dostawić stopę. Chciało by się powiedzieć, że wielki Portugalczyk powrócił, niestety był to jednorazowy zryw w tym meczu, chociaż było widać dużo lepszą jego grę w stosunku do poprzednich spotkań. Tuż przed przerwą, w 45. minucie w Juventus trafił piorun zwany Luisem Alberto. Popisał się on świetnym dośrodkowaniem i interweniujący obrońcy Juve nie byli w stanie powstrzymać Luiza Felipe, który skierował głową piłkę do siatki. Po świetnym widowisku i całkiem dobrej grze Juventusu obie drużyny schodziły z boiska przy rezultacie 1-1. Dwadzieścia minut po przerwie, katastrofalny błąd popełnił Strakosha, który zbyt mocno zagrał do Acerbiego, futbolówkę przejął Dybala, ale zamiast odegrać ją do dobrze ustawionego Ronaldo zdecydował się samodzielnie kończyć atak, trafiając prosto w bramkarza. Od 70. minuty, Bianconeri musieli radzić sobie w dziesiątkę. Cuadrado sfaulował wychodzącego na wolną pozycję Lazzariego i sędzia Michele Fabbri, po wideoweryfikacji, wlepił Kolumbijczykowi czerwoną kartkę. Przewagę Lazio wykorzystało prawie natychmiastowo. W 74. minucie, po raz kolejny po asyście Luisa Alberto, piłkę do bramki skierował Milinković-Savić. Zszokowani Bianconeri nie zdążyli się jeszcze otrząsnąć, gdy sędzia podyktował rzut karny, po tym jak Szczęsnemu nie pozostało nic innego jak faulować Correę. Do piłki ustawionej na 11 metrze podbiegł Immobile, ale Polak wybronił zarówno pierwsze uderzenie, jak i dobitkę Włocha! Szukający wyrównania goście nadziali się na zabójczą kontrę Lazio i tak w 95. minucie, pomimo wygranego pojedynku 1 na 1 przez Szczęsnego z Lazarrim, bramkarz Juventusu musiał skapitulować przy dobitce Caicedo. Stara Dama na deskach. Pierwsza porażka w sezonie stała się faktem. Rzymianie zaliczają natomiast 7 wygraną z rzędu. Turyńczycy tracą obecnie do prowadzącego w tabeli Interu 2 punkty. Panie Sarri, czas najwyższy na odmianę stylu gry. Warto dodać, że była to pierwsza od 16 (!) lat wygrana Lazio nad Juventusem na własnym stadionie. Wszystko ma swój kres.
**Lecce 2-2 Genoa**
Cztery bramki, dwie różne połowy i dwie czerwone kartki. Tak w liczbach wygląda potyczka pomiędzy Lecce i Genoą. Po pierwszych 45 minutach goście mogli być z siebie zadowoleni, gdyż prowadzili po bramce Pandeva z 31. minuty oraz dobrze wykonanym karnym przez Criscito w doliczonym czasie pierwszej odsłony. Po zmianie stron gospodarze zabrali się jednak za odrabianie strat. Bramka kontaktowa padła w 60. minucie, jej strzelcem okazał się Falco. Jego uderzenie mogło naprawdę się podobać. 10 minut poźniej wynik meczu ustalił Tabanelli. Goście mecz kończyli w 9-tkę, gdyż zarówno Agudelo i Pandev zarobili po dwie żółte i w konsekwencji czerwone kartki.
**Sassuolo 2-2 Cagliari**
Szalone mecze z udziałem Cagliari to już chleb powszedni w tym sezonie. Drużyna z Sardynii znów goniła wynik, tym razem nie udało im się zgarnąć pełnej puli, jednak swoją wolą walki ugrali remis. Sassuolo wyszło na prowadzenie już w 7. minucie meczu po bramce Berardiego. Druga padła 10 minut przed końcem pierwszej połowy, jej strzelcem został Djuricić. Koneserzy Serie A po przerwie zapewne już wiedzieli co nastąpi. Mistrz motywacji, Rolando Maran tchnął w swój zespół ponownie dodatkowe siły i wiarę w siebie. Podziałało praktycznie natychmiastowo. W 51. minucie bramkę kontaktową strzelił Joao Pedro. Druga bramka, na wagę remisu padła, a jakże, w 90. minucie spotkania. Strzelcem Ragatzu.
**SPAL 0-1 Brescia**
Brescia odbiła się od dna. Nie jest już ostatnią drużyną w tabeli i o punkt prześciga swojego dzisiejszego bezpośredniego rywala. Bramkę na wagę 3 punktów zdobył Mario Balotelli. Pierwszą próbę podjął już w 4 minucie meczu i kiedy kibice już składali się do oklasków, okazało się, że akcja zakończy się tylko rzutem rożnym po bardzo dobrej obronie Berishy. W 54. minucie okazję miał Emanuele Ndoj, ale i tym razem bramkarz SPAL interweniował, bez szans za to było przy strzale Baloteelliego, który odebrał odbitą piłkę w polu karnym i uderzył nisko w sam środek bramki. SPAL miało szansę wyrównać w 5. i 7. minucie doliczonego czasu gry, jednak pech chciał, że akcje te zakończyły się niepowodzeniem i ani Petagna ani Moncini nie mogli cieszyć się z wyrównującego gola.
**Torino 2-1 Fiorentina**
Fiołki zostały zdeptane przez Byki. Trwa fatalna passa zawodników z Florencji. Była to 4 porażka Fiorentiny z rzędu. Wynik meczu został otwarty w 22. minucie przez Simonę Zazę, po dośrodkowaniu Ansaldiego. W 53. minucie okazję na wyrównanie zmarnował Dusan Vlahovic. Torino nie zamierzało odpuszczać meczu i w 72. minucie Byki podwyższyły wynik, strzelcem okazał się asystent przy pierwszej bramce – Cristian Asnaldi. Bramka kontaktowa padła dopiero w 91. minucie. Gola na otarcie łez zdobył Martin Caceres po asyście Federico Chiesy. Czy to koniec Vincenzo Montelli?
**Sampdoria 0-1 Parma**
Sampdoria zdaje się wracać do swojej normalnej formy z tego sezonu, czyli marszu w dół tabeli. Jest to druga przegrana z rzędu, tym razem po mniej szalonym meczu i skromniej bo tylko 0-1. Niestety porażka jest porażką i punktów nie daje. Jedyną bramkę w meczu strzelił Juraj Kucka w 21. minucie, który po wykonanym rzucie rożnym wyskoczył najwyżej do piłki i umieścił piłkę w siatce, za plecami bezradnego bramkarza Sampdorii. Szansę na wyrównanie miał w 38. minucie Nicola Murru, fatalnie jednak spudłował. Gervinho natomiast w 47. minucie nie wykorzystał sytuacji, w której mógł podwyższyć wynik. W 64. minucie poprzeczkę przestawić próbował Manolo Gabbiadini. W 77. minucie do bramki trafił Fabio Quagliarella, niestety dla gospodarzy, po weryfikacji VAR sędzia nie uznał gola. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie i to goście cieszyli się ze zdobycia 3 punktów.
**Bologna 2-3 Milan**
Milan przyjechał na Stadio Renato dall’Ara z zamiarem kontynuowania marszu zwycięstw, rozpoczętego w poprzedniej kolejce po skromnej wygranej z Parmą. Widać, że Stefano Pioli zaczyna składać te puzzle ze sobą, bo Milan w tym meczu mógł się w końcu podobać. Pierwsza bramka padła w 15. minucie, a Il Pistolero w końcu mógł się cieszyć z bramki. Polak sam wypracował akcję, w której w polu karnym zawinił zawodnik gospodarzy i sam wykorzystał podyktowany rzut karny. W 32. minucie padł drugi gol dla Rossonerich. Suso zagrał fantastyczne prostopadle podanie, które odebrał Theo Hernandez i pokonał Łukasza Skorupskiego. W 40. minucie po rzucie rożnym wykonywanym przez Bolognę, ponownie głośno zrobiło się o Theo, niestety tym razem w kuriozalny sposób skierował piłkę do własnej bramki. Drużyny do szatni schodziły przy stanie 2-1 dla Milanu. Po zmianie stron kibice nie zdążyli dobrze rozsiąść się na krzesełkach wracając po przerwie na stadion, a Giacomo Bonaventura wbił 3 bramkę dla Milanu, wykorzystując błąd obrony gospodarzy i oddając strzał z krawędzi pola karnego. W 49. minucie szanse miała Bologna, przeprowadzając kombinacyjną akcję, ale piłka powędrowała tylko na rzut rożny po obronie Donnarummy. W kolejnych minutach swoje szanse na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Calhanoglu oraz Piątek, ostatecznie jednak z ich akcji nic nie wyszło. W 80. minucie w polu karnym faulowany został Ricardo Orsolini, sędzia upewniając się z systemem VAR wskazał na jedenasty metr. Do piłki podszedł Sansone i pokonał Donnarummę, mimo że ten wyczuł intencje strzelca. W końcówce meczu było jeszcze gorąco po obu stronach, ale ostatecznie wynik nie uległ już zmianie i Milan mógł ostatecznie cieszyć się z 3 punktów.