Podsumowanie 18. kolejki Serie A

Podsumowanie 16 Kolejki Serie A

Stęskniliście się? My tak! Wracamy po świątecznej przerwie do naszej ukochanej Serie A. Emocji nie zabrakło. Każda z drużyn chciała jak najlepiej wejść w nowy rok. Genialnie zrobiła to Atalanta, wtórował jej Juventus. Inter rozbił bezbarwne Napoli. Ibrahimović nie zbawił Milanu, Lazio w swoim stylu ograło Brescię. Roma nie dała rady Torino. Zapraszamy do lektury!

Brescia 1-2 Lazio

Ah to Lazio. Podopieczni Simone Inzaghiego ponownie rzutem na taśmę wygrywają swoje spotkanie, tym razem ogrywając beniaminka z Brescii. Rzymianie pokazując, że nie składają broni i chcą liczyć się w walce o Scudetto, co nie jest w cale takie nieprawdopodobne.

Trzy punkty Orłom zapewnił nie kto inny jak fenomenalny w tym sezonie Ciro Immobile, wpisując się na listę dwukrotnie. Na wyróżnienie i duże brawa w ekipie Brescii zasługuje Sandro Tonali.

Mecz rozpoczął się od trafienia do siatki Felipe Caicedo, jednak bramka nie została uznana z powodu spalonego. Wynik spotkania otworzył w 18. minucie Mario Balotelli, który podobnie jak przed 10 laty, jako pierwszy rozpoczął strzelanie w Serie A. Niestety był to jedyny powód do radości Brescii w tym meczu.

Antybohaterem meczu został Andrea Cistana, który najpierw w 35. minucie otrzymał żółtą kartkę, a następnie poprawił swój wyczyn 5 minut poźniej prokurując rzut karny. Szansę wykorzystał Immobile i Lazio wróciło do gry.

Kiedy w doliczonym czasie gry kibice Lazio godzili się z zakończeniem fenomenalnej serii zwycięstw swojej drużyny, na listę strzelców ponownie wpisał się Immobile ustalając wynik spotkania w 92. minucie.

SPAL 0-2 Hellas

Spotkanie drużyn Thiago Cionka i Mariusza Stępińskiego zdecydowanie lepiej wspominać będzie ten drugi, który prócz dobrego występu zaliczył również bramkę, ustanawiając wynik meczu na 2-0 dla Hellas w 85. minucie meczu.

Piłkarze Hellas wyszli na prowadzenie już w 14. minucie po strzale Pazziniego. Wykorzystał on dokładne dośrodkowanie od Lazovicia i strzałem głową pokonał bramkarza ekipy z Ferrary. Ekipa SPAL od 38. minuty musiała radzić sobie w dziesiątkę, gdyż czerwoną kartkę otrzymał Tomović. W 85. minucie wspomniany wcześniej Stępiński popisał się skuteczną dobitką i goście powiększyli swoje prowadzenie, którego do końca meczu już nie oddali.

Genoa 2-1 Sassuolo

Wyczekiwana od dawna wygrana Genoi stała się faktem. Saussolo natomiast zaliczyło drugą z rzędu porażkę i melduje się na 14. miejscu w tabeli. Genueńczycy natomiast lekko odbili się od dna i zajmują obecnie 2 lokatę od końca wyprzedzając SPAL o 2 punkty.

Davide Nicola, który przejął zespół po Thiago Mottcie, może być zadowolony z pierwszego meczu Genoi w 2020 roku, jednak dużo jeszcze trzeba w tej drużynie poukładać. Miejmy jednak nadzieje, że więcej zmian na ławce trenerskiej w tej drużynie już nie będzie. Przynajmniej do końca sezonu.

Gospodarze wyszli na prowadzenie 29. minucie po rzucie karnym wykonanym przez Criscito. Ich radość nie trwała jednak długo, gdyż w 33 minucie do remisu doprowadził Obiang. Ostatnie słowo należało jednak do Genui, która wyszła na prowadzenie w 86. minucie za sprawą Pandeva. Do protokołu sędziowskiego, dosłownie przed gwizdkiem końcowym trafił również Domenico Berardi, który otrzymał czerwoną kartkę.

Roma 0-2 Torino

W tej kolejce Rzym jest cały błękitny. Roma nie sprostała zadaniu i przegrała pierwszą z dwóch najbliższych batalii z drużynami z Turynu. Pierwszy cios zadało Torino. Już za tydzień Rzymianie zmierzą się, również na Stadio Olimpico, z Juventusem.

Bohaterem spotkania został Andrea Belotti, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców, najpierw w doliczonym czasie gry pierwszej połowy otwierając wynik spotkania, następnie z karnego w 85. minucie meczu. Napastnik Torino pierwszą próbę zdobycia bramki miał już w 8. minucie, jednak wtedy górą był Pau Lopez.

Gospodarze nie byli w stanie skutecznie zagrozić bramce strzeżonej przez Sirigu, chociaż mieli ku temu również swoje okazje. Bramkarza Torino nie dali rady pokonać ani Lukić ani Pellegrini.

Bologna 1-1 Fiorentia

Pamiętacie bramkę Paulo Dybali z Atletico? Argentyńczykowi pozazdrościł Ricardo Orsolini, który praktycznie skopiował jego strzał i uratował remis drużynie z Bolonii w meczu przeciwko Fiorentinie.

Przez większość spotkania na prowadzeniu byli goście, którzy wyszli na prowadzenie w 27. minucie. Łukasza Skorupskiego świetnym uderzeniem z woleja sprzed pola karnego zaskoczył Marco Benassi.

Gospodarze długo nie mogli znaleźć drogi do bramki gości. Dopiero w 94. minucie swoim genialnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Orsolini. Przepiękna bramka, uratowany remis, tylko Bartka Drągowskiego żal. Fatalna passa Fiorentiny trwa.

Atalanta 5-0 Parma

La Dea podbija z meczu na mecz co raz bardziej podbija serca kibiców, nie tylko we Włoszech ale i w całej Europie. Wspaniały projekt realizują zawodnicy Atalanty i aż miło patrzeć na ich grę. Niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto mimo sympatyzowania ze swoim klubem nie zerknie chociaż od czasu do czasu na wyniki chłopaków z Bergamo. Gdyby tak jeszcze powalczyli z Valencią w Lidze Mistrzów, napisali by przepiękną romantyczną historię. Wszystko przed nimi.

Dziś Parma została zdeklasowana, rozbita w pył i odesłana z kwitkiem do swojego miasta. Dzięki tej wygranej gospodarze umocnili się na piątym miejscu w ligowej tabeli. Do końca pierwszej połowy kibice zgromadzeni na Stadio Atleti Azzurri d’Italia obejrzeli 3 bramki. Już w 11. minucie na listę strzelców wpisał się Papu Gomez, który kropnął z dystansu tak, że bramkarz Parmy nie miał żadnych szans. Drugą bramkę dołożył w 34. minucie Freuler, wykańczając świetną zespołową akcję. Swoje trzy grosze do wyniku dorzucił również Goesens, który trafił do siatki z lewej strony pola karnego.

Z trzybramkową przewagą przewagą schodzili zawodnicy Atalanty na przerwę. Po zmianie stron obraz gry nie uległ zmianie i Parma nie byłą w stanie zrobić nic by zniwelować stratę. W 60. minucie jakiekolwiek marzenia wybił z głowy Parmeńczykom Ilicić, który świetnym uderzeniem z woleja wykorzystał dogranie Gosensa, a w 71, minucie ustalił wynik na 5-0.

Parma wraca do domu ze spuszczoną głową, a jej zawodnicy na pewno bedą chcieli zapomnieć jak najszybciej o tym meczu, Atalanta natomiast w doskonałym humorze rozpoczyna rozgrywki w 2020 roku.

Milan 0-0 Sampdoria

Powrót Ibrahimovica do Serie A nie zbawił póki co Milanu, chociaż do dopiero jego pierwszy mecz w barach Rossonerich po zaledwie czterech dniach w klubie, po rozstaniu z LA Galaxy.

Szwed zaczął mecz na ławce, a gdy zmieniał w 55. minucie Krzysztofa Piątka San Siro eksplodowało z radości witając Ibracadabre. Niestety magii w tym meczu i występie Ibry nie było. Milan był bezbarwny i idealnie dostosował się do poziomu Sampdorii.

Mimo lekkiej przewagi Milanu jego piłkarza nie potrafili zamienić swoich okazji na bramki. W pierwszej połowie ujrzeliśmy zaledwie 4 strzały, które leciały w światło bramki.

W Sampdorii całe spotkanie rozegrali Karol Linetty oraz Bartosz Bereszyński, którzy zapisali się w protokole sędziowskim otrzymując po żółtej kartce.

Juventus 4-0 Cagliari

Juventus zwycięski, Juventus dominujący. Taką Starą Damę chce się oglądać. Za takimi meczami tęsknili kibice. Podopieczni Maurizio Sarriego przystępowali o meczu w roli zdecydowanego faworyta, ale gości z Sardynii po cichu liczyli na sprawienie niespodzianki.

Niespodzianki jednak nie było. Cagliari zostało kompletnie zdominowane, a Wojciech Szczęsny swój nowy kontrakt mógł świętować z czystym kontem. Polak poza 3 interwencjami nie miał nic do roboty.

Pierwsza połowa w wykonaniu obu drużyn nie zwiastowała sukcesu żadnej z nich. Zawodnicy schodzili do szatni przy wyniku 0-0, mimo, że to Juventus był drużyną mocno przeważająca w tym spotkaniu. Bianconeri bardzo dobrze działali w obronie i mądrze stosowali pressing, niestety byli bezbarwni w ataku.

Obraz gry uległ zmianie w drugiej połowie. Stara Dama jeszcze bardziej zepchnęła rywali do obrony, a prawdziwy popis dał Cristiano Ronaldo. Jeśli Portugalczyk cały czas szukał formy, to dziś ją znalazł i wytargał za kołnierz, za to że miała czelność się zgubić. Ronaldo zaliczył hattrick i asystę przy bramce Gonzalo Higuaina. Mogliśmy w tym meczu oglądać jego genialną grę. Żeby nie było tak słodko, mógłby popracować jednak nad tymi wolnymi, bo tradycją stało się już obijanie piłkarzy przeciwników stojących w murze.

Worek z bramkami rozwiązał się w 49. minucie. Fatalny błąd w obronie popełnił Klavan, którego nie dał rady naprawić już Walukiewicz i Ronaldo wpakował piłkę do bramki po raz pierwszy. Druga bramka padła w 67. minucie po faulu na Paulo Dybali. Sędzia nie miał wątpliwości rzut karny, którego na bramkę zamienił nie kto inny jak CR7. W 81. minucie, po asyście Portugalczyka, do siatki trafił Gonzalo Higuain, który pojawił się na boisku za schodzącego kilka minut wcześniej Dybalę. Argentyńczyk wykazał się dużym spokojem, wpadł z piłką w pole karne i płaskim strzałem zaskoczył bramkarza rywali. Ostatnia bramka wpadła 60 sekund poźniej, po podaniu Douglasa Costy. Ronaldo skompletował tym samym pierwszego hattricka w Serie A i drugiego w barwach Juventusu.

Na duże brawa zasługują dwaj zawodnicy Cagliari. Chociaż wynik na to nie wskazuje, bardzo dobry debiut zaliczył młody Sebastian Walukiewicz. Bardzo dobre zawody zaliczył również wypożyczony z Juventusu Pellegrini.

Lecce 0-1 Udinese

Od zdobycia kompletu punktów w pierwszym meczu 2020 roku rozpoczęli zawodnicy Udinese, którzy rzutem na taśmę pokonali Lecce po bramce De Paula w 89. minucie. Akcja dająca decydującą bramkę zapoczątkowana zostałą przez Rolando Mandragorę.

W całym meczu emocji było jak na lekarstwo i można by powiedzieć, że było to bardziej spotkanie dla prawdziwych koneserów Serie A. Warto dodać, że całe spotkanie na ławce rezerwowych w zespole Udinese przesiedział Łukasz Teodorczyk.

Napoli 1-3 Inter

Kibice, którzy oczekiwali wielkiego spektaklu na San Paolo na pewno się nie zawiedli. Prowadzący korespondencyjny pojedynek z Juventusem Inter musiał dzisiejsze spotkanie wygrać by nadal wspólnie ze Starą Damą okupować pierwszą lokatę w tabeli. Napoli natomiast potrzebowało wygranej by doskoczyć do czołówki i liczyć nadal w grze o europejskie puchary.

Mecz rozpoczął się z impetem i od ataków Interu. Już w 3. minucie wspaniałą okazję miał Romelu Lukaku, jednak ostatecznie piłka nie wpadła do siatki. Z linii bramkowej wybił ją Mario Rui. 11 minut poźniej Belg dopiął jednak swego i otworzył wynik spotkania.

Niesamowitą okazję miał w 27. minucie Matias Vecino. Doskonale trafił w tempo wyskakując do szybującej z rzutu rożnego piłki. Wyprowadził celny strzał głową tuż pod poprzeczkę, jednak Meret był na posterunku.

Kilka chwil później okazję miał Lautaro Martinez ale i ten strzał zdołał wybronić bramkarz gospodarzy. W 33. minucie był jednak już bezradny. Dosłownie. Romelu Lukaku oddał strzał z dystansu, który praktycznie leciał w ręce Mereta, ten jednak popełnił fatalny błąd i przepuścił piłkę między swoimi nogami. 2-0 dla Interu.

W 39. minucie Napoli zdobyło bramkę kontaktową. Strzelcem gola okazał się Arkadiusz Milik. Akcję rozpoczął drugi z Polaków, czyli Piotr Zieliński. Genialnie przerzucił piłkę do Allana, który dograł do Milika, a ten zmieścił piłkę pod poprzeczką. Napoli poczuło krew i jeszcze przed przerwą chciało doprowadzić do remisu. Tak jednak się nie stało i przy wyniku 2-1 dla Interu zawodnicy powędrowali do szatni.

Po przerwie, w 61. minucie kolejny prezent od obrony Napoli, a konkretnie od Kostasa Manolasa otrzymał Inter. Do siatki trafił tym razem Lautaro Martinez, pokonując Mereta z najbliższej odległości. Napoli pomimo kilku bardzo dobrych sytuacji bramkowych nie potrafiło odpowiedzieć w żaden sposób na zadane przez Inter ciosy i musiało pogodzić się z porażką.

Tym samym Inter dalej kroczy zwycięską ścieżką i walcuje kolejnych przeciwników na swojej drodze. Walka o Scudetto w tym roku wygląda na arcyciekawą.

Autor: Filip Kotowicz

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Samael
4 lat temu

Tak tu wszyscy chcieli Manoalas, a patrząc na to co gra w tym sezonie to jednak Paratici wiedział co robi i wziął dwóch młodych piłkarzy co prezentują się znacznie lepiej niż Grek w Napoli. Defensywa Napoli wygląda fatalnie (a przecież to były typy do jednej z najlepszych w lidze). Inter nie wygrał tego meczu tylko Napoli oddało go samo...

Meehaw
4 lat temu

To, co pokazała obrona Napoli, woła o pomstę do nieba. To był sabotaż! Tak dziurawej i głupiej obrony dawno nie widziałem.
Pomyśleć, że przed sezonem wróżono, że będą monolitem - Kouli i Manolas? Nie do przejścia.