#FINOALLAFINE

Traore: Kariera w Juve mogła potoczyć się inaczej

Armand Traoré pozostaje bez klubu po tym jak Cardiff City zwolniło go na początku tego roku. 30-latek po raz pierwszy przybył do Anglii, kiedy Arsenal kupił go z AS Monaco w 2005 r. Po roku spędzonym w akademii Kanonierów zadebiutował dla nich w październiku 2006 r. Arsenal pozwolił byłemu reprezentantowi Senegalu udać się na wypożyczenie do Juventusu w sezonie 2010/11.

Piłkarz zaliczył 12 występów dla Starej Damy. Początkowo Traoré chciał powrotu do klubu z północnego Londynu po zakończeniu przygody we Włoszech, jednak Turyńczycy postanowili wykupić zawodnika. W rozmowie z TuttoJuve lewy obrońca wyjaśnił, dlaczego jego przeniesienie do klubu ze stolicy Piemontu nigdy się nie zmaterializowało, mimo że włoscy giganci byli zainteresowani nabyciem jego usług.

„Pierwotnym planem był powrót do Arsenalu, ale pod koniec sezonu odbyłem rozmowę z Juventusem” – powiedział.

„Starsi członkowie zespołu, Chiellini i Del Piero byli obecni na moim spotkaniu z Marottą, Paraticim i panem Delnerim. Zapytali mnie, czy chciałbym zostać rozumiejąc, że był to dla mnie bardzo trudny sezon. To był piękny gest.”

„Zgodziłem się, ale latem Delneri stracił pracę i nie miałem żadnych informacji ze strony klubu. Moje szanse przepadły.”

„Wiele lat później, kiedy wracam myślami do tego zdarzenia, moja intuicja mówi mi, że gdyby Delneri został, podpisałbym nową umowę. Moja kariera mogła potoczyć się inaczej, ale wierzę jednak że nic nie dzieje się bez przyczyny.”

Po powrocie do Arsenalu Traoré wystąpił tylko w jednym meczu w lidze. Było to pamiętne spotkanie z Manchesterem United, przegrane przez Kanonierów 8-2. Kilka dni później piłkarz przeprowadził się do Queens Park Rangers. W tym okresie na karierę zawodową Traoré duży wpływ miały sytuacje, które wydarzyły się poza boiskiem.

„Ten rok był dla mnie jednym z najtrudniejszych. Mój ojciec umarł na raka. Ta tragedia miała na mnie ogromny wpływ. Miałem zaledwie 20 lat i wciąż byłem bardzo młody. Mój ojciec i ja byliśmy bardzo zżyci. Jego śmierć mnie złamała… Prawda jest taka, że nie byłem na to przygotowany. Byłem zagubioną duszą.

„Moja żona była w ciąży z naszym pierwszym dzieckiem, a ono prawie umarło z powodu zapalenia wyrostka robaczkowego. Trudno było więc całkowicie skoncentrować się na piłce nożnej, dlatego często doznawałem drobnych kontuzji. Życie jest jednak ważniejsze niż piłka nożna i myślę, że to jak się potoczyło miało na mnie największy wpływ ” – zakończył Traore.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze