#FINOALLAFINE

Juventus – Lecce 4:0

Fot. JuvePoland

Skazani na pożarcie. Tak najkrócej można streścić zapowiedzi dzisiejszego spotkania w Turynie. Komentatorzy zapowiadali sromotną porażkę drużyny, która powinna gryźć murawę, by utrzymać się w Serie A. Po pierwszej połowie pozostał niedosyt i nadzieja na lepsze następne 45 minut.

Juventus zaczął w podobnym składzie, jak w meczu z Bologną, z tą tylko różnicą, że Blaise Matuidi zastąpił na boku obrony De Sciglio. Z powodu kontuzji Włocha, wcześniejszych kontuzji innych obrońców i czerwonej kartki Danilo, Juventus musiał ratować się przesunięciem Francuza z pomocy do defensywy.

Goście zaczęli w ustawieniu 5-3-2, lecz należy podkreślić, że nie była to sztywna taktyka ukierunkowana na zmasowaną defensywę. Można to było zauważyć w czasie konstruowania ataków, a także w czasie umiejętnego bronienia się.

Pierwsze dziesięć minut nie wskazywało na to, że Lecce pogodziło się, że wróci do domu z niczym. Goście kilka razy znaleźli się niedaleko bramki Szczęsnego i w pierwszym kwadransie to oni mieli na koncie jeden groźny atak i jeden strzał w statystykach, podczas gdy gospodarze atakowali niezbyt przekonująco, nie stwarzając konkretnego problemu. Drugi strzał Lecce był już celny, jednak Szczęsny pewnie złapał piłkę lecącą wprost na niego. Walcząca o utrzymanie drużyna przyjezdnych sprawiała lepsze wrażenie, a Juventus pokazał bezsilność, gdy nie potrafił wyjść z kontrą, kiedy była ku temu korzystna okazja.

Pierwszy, zarazem niecelny, strzał gospodarzy to uderzenie głową Betancura po rzucie rożnym w 20 minucie meczu. Chwilę później groźnie uderzał Rabiot, ale Gabriel był na posterunku.

Broniąca się dziesiątką zawodników drużyna Liveraniego przez 30 minut grała jak równy z równym z mistrzami Włoch. Broniła się skutecznie, a także groźnie atakowała. Z drugiej strony, Juventus bił głową w mur, z trudnością dochodząc do sytuacji. Dwa razy uderzał Ronaldo, lecz nic z tego nie wyszło.

Gospodarze nie byli stroną przeważającą, ale z pomocną dłonią wyszedł Fabio Lucioni, który popełnił szkolny błąd w przyjęciu piłki i następnie zatrzymał nieprzepisowo wychodzącego sam na sam Bentancura. Poskutkowało to czerwoną kartką i wydawało się, że już posypał się plan przyjezdnych. Jednak nie mieli zamiaru łatwo oddawać punktów, choć Turyńczycy zaczęli coraz częściej dochodzić do głosu.

W 40 minucie meczu Ronaldo miał znakomitą okazję, by otworzyć wynik meczu strzałem głową, ale fatalnie spudłował po zagraniu z rzutu rożnego. Niespełna trzy minuty później Bernardeschi miał szansę na pierwszego gola w sezonie, lecz nie trafił do niemalże pustej bramki. Po 47 minutach pierwszej części gry było 0:0, lecz grający w przewadze Juventus przejął inicjatywę i pozostało tylko czekać na gola. Statystycznie: dwa celne strzały Lecce, jeden Juventusu.

Po przerwie Rossettini wszedł za Petriccione, a więc obrońca zastąpił pomocnika. Lecce postawiło na obronę, a Juventus ruszył z impetem. Po chwili swoją okazję po strzale głową miał Bonucci. W 52 minucie Adrien Rabiot zakończył swój udział w meczu, a Douglas Costa rozpoczął, co pozwoliło nam oglądać rajdy i dryblingi Brazylijczyka.

W 53 minucie kolejny prezent od piłkarzy Lecce przejął Ronaldo, po czym wyłożył piłkę przed szesnastkę Dybali, który trafił w samo okienko bramki Gabriela. Od tego momentu Juventus całkowicie przejął inicjatywę, budując akcje i nie pozwalając na kontrataki.

W 61 minucie Rossettini sfaulował Cristiano Ronaldo w polu karnym, po czym sam poszkodowany podszedł do piłki i pewnie pokonał Gabriela. Kilka minut później CR7 miał kolejną okazję po strzale głową, ale odbitą od murawy piłkę obronił bramkarz gości.

Mecz do jednej bramki pozwalał na coraz śmielsze i ciekawsze kombinacje podań pod nosem Gabriela, jednak opadające z sił i grające w osłabieniu Lecce dzielnie stawiało opór, broniąc się całym zespołem. Swoje okazje mieli De Ligt i Ramsey. W 77 minucie Higuain wszedł w miejsce Dybali, a Muratore za Bernardeschiego.

Juventus potrzebował chwili na złapanie tempa po zmianach, lecz nie dał dojść do głosu graczom Lecce. W 83 minucie Ronaldo przejął piłkę na połowie boiska po wybiciu Bonucciego, doholował ją pod bramkę Gabriela i podał piętą do wchodzącego Higuaina, który huknął nad bramkarzem gości.

Juventus nie zamierzał na tym poprzestać i po krótkim rozegraniu rzutu rożnego, Douglas Costa dośrodkował na głowę De Ligta, który pokonał Gabriela. Minutę później Brazylijczyk mógł wpisać się na listę strzelców, lecz tym razem górą był golkiper Lecce.

Wymęczonego przeciwnika oszczędził arbiter i zakończył spotkanie po 90 minutach. Juventus był kolejną drużyną, która urządziła sobie festiwal strzelecki w meczu z Lecce, ale należy zadać pytanie, jak dużą rolę odegrała w tym przewaga jednego zawodnika. Bezsprzecznie gościom należą się brawa za pierwsze 30 minut meczu, gdy nie oddawali pola gigantowi z Turynu i sprawiali lepsze wrażenie.

Mistrzowie Włoch dopisują sobie 3 punkty, a we wtorek mecz wyjazdowy do kolejnej drużyny zagrożonej spadkiem. O 21:45 przywita ich u siebie Genoa CFC.

Juventus – Lecce 4:0 (0:0)
53′ Dybala, 62′ Ronaldo (rzut karny), 83′ Higuain, 85′ De Ligt

Juventus (4-3-3): Szczęsny – Cuadrado, Bonucci (k), De Ligt, Matuidi – Bentancur (68′ Ramsey), Pjanić, Rabiot (52′ Costa) – Dybala (77′ Higuain), Cristiano Ronaldo, Bernardeschi (77′ Muratore)
Lecce (5-3-2): Gabriel – Lucioni, Paz, Vera (78′ Calderoni), Donati, Rispoli – Tachtsidis, Petriccione (45′ Rossettini), Mancosu (72′ Barak) – Shakhov, Falco (63′ Babacar)

Żółte kartki: 38′ Betancur

Czerwone kartki: 31′ Lucioni

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
3 lat temu

Wynik dobry, ale martwi, ze nie potrafimy szybciej napocząć takiego rywala, który gra w 10 . Irytował mnie Ronaldo, który znów zmarnował chyba 3 setki. Brawo Gonzalo ! 🙂

3 lat temu

Piersza połowa do zapomnienia , za to druga świetna brawo Sarri za zmotywowani zawodników
P.S teraz znawca truefan znów smutny Sarriemu znowu się udało

3 lat temu

Widać że boki obrony nie działają za dobrze
Mówi się że Hakimi nie chce wrócić do Realu Madryt i było by pięknie gdyby do nas trafił a nie do Interu 😜
Sam mecz budził u mnie mieszane uczucia z jednej widać że gracze są bez formy a z drugiej jak już kolega wspomniał cieszy że Juve atakowało do końca
Co do graczy widać po nich zmęczenie i słabszy okres ale to minie
Co do Ronaldo gol i 2asysty całkiem dobry wynik jak na 35latka który nic drużynie nie daje 😜
A tak poważnie to trochę irytował brakiem skuteczności i szybkości ale zrobił swoje i wydaje mi się że za kilka męczy znowu się odpali i będzie tak jak przed pandemią że wszyscy wypisują że to najlepszy gracz na świecie itd
Czego sb i wszystkim sympatykom Juve życzę
Oby więcej meczu wygranych 4:0 granych do końca
Pozdrawiam serdecznie i zapraszam do dyskusji 😃

sezonowiec
3 lat temu

Bez szału, niestety

Thomas99
3 lat temu

Przeciwnik może w 10 i nie za mocny ,ale gra mogła się podobać i cieszą dwie asysty CR7 zwłaszcza ta z Igłą .
Będzie tylko lepiej!

Forza Juve

LimaK
3 lat temu

Ja wiem, że Lecce grało przez godzinę w osłabieniu, ale fajnie było w końcu zobaczyć Juventus, który mimo strzelenia 4 goli, nie przestawał naciskać na rywala do końca meczu 😉

FORZA JUVE! 🙂