Biało na czarnym #25: Juventus-Monza 0:2
fot. @ juventusfc / twitter.com
Jak sobie zepsuć humor na niedzielne popołudnie? Jeśli nie jesteście zbyt odporni na poczynania zawodników swojego ulubionego klubu, to polecam włączenie spotkania Juventusu. Śledząc wiele sezonów wzloty i upadki, w jakimś stopniu uodporniłem się na wyczyny “zawodników”, ale tym razem i ja zostałem nieco ochlapany marazmem jaki widziałem w wykonaniu Bianconerich. Niemniej, jak co spotkanie mam przyjemność, choć tym razem nieco wątpliwą, okiem kibica ocenić poczynania piłkarzy. Igrzyska czas zacząć i grillujemy!
Juventus-Monza 0:2
Bramka
Występujący pomiędzy słupkami Wojtek Szczęsny wpuścił trzy gole, z czego jedna szczęśliwie została anulowana przez VAR. Udało się mu obronić tylko jeden strzał idący w światło bramki, w wykonaniu Petagni. Brakowało, żeby jeszcze ten masywny napastnik strzelił nam tego dnia. Przy obu trafieniach Monzy niby nie był winowajcą, ale równie dobrze wywieszony ręcznik spisałby się podobnie.
Obrona
Niesamowite jak Allegri rotuje obrońcami. Mam wrażenie, że przed spotkaniem wchodzi do pomieszczenia wzorowanego na te z Nyonu (tam losowane są grupy Ligi Mistrzów) i miesza kulkami. Po przerwie mundialowej nie rozegraliśmy choćby dwóch spotkań w tym samym składzie osobowym defensywy. Efekt? Piątka z Napoli, trójka z Atalantą, dwójka z Monzą. Dziesięć straconych bramek w trzech spotkaniach to chyba wystarczające potwierdzenie, że potrzebujemy stabilizacji w tej formacji. Z tym, że korzystając z popularnego powiedzenia “tak krawiec kraje, jak mu materiału staje”, w Juventusie tego materiału jest co najwyżej na pół skarpetki. Przechodząc do meritum, czyli oceny poszczególnych obrońców to Federico Gatti i jego przygoda w Serie A to zbyt duże buty. Włoch poruszał się zbyt daleko od De Sciglio i środkowych pomocników, tworząc przestrzenie do gry dla zawodników Monzy. Ponadto jego zachowanie przy drugim trafieniu i to w jak prosty sposób dał się ominąć to kryminał. Przechodząc dalej, Bremer próbował łatać głupie ustawienia swoich kolegów przy obu bramkach, ale nie jest cudotwórcą. Poza tym nie zagrał jakoś fenomenalnie jak na swoje możliwości i raczej zrównał się poziomem do reszty zespołu. Danilo w teorii wyglądał lepiej od kolegów, ale zatrważająca liczba aż 16 utraconych piłek, nie pozwala mi pozytywnie ocenić Brazylijczyka. Wychodzi na to, że w kolejnym spotkaniu znów zobaczymy inną trójkę defensorów.
Pomoc
Trójkę środkowych pomocników stworzyli Fagioli, Paredes i Rabiot. Zaczynając od Włocha, mogę przynajmniej powiedzieć, że w jakiś sposób młodemu zależało. Chciało mu się podreperować wizerunek kiepskiego Juventusu, ale koledzy niezbyt kwapili się do pomocy w grze. Fagioli to nie Messi, który weźmie futbolówkę i okiwa kilku przeciwników, choć przy naprawdę dobrze grającej ekipie Monzy nawet Argentyńczyk nie miałby łatwo. Leandro Paredes i jego pobyt w Turynie jest ogromnym nieporozumieniem. Przyszedł jako regista, który miał uzdrowić środek pola i ułatwić transport piłki między liniami. W meczu z Monzą zapamiętam go jedynie za dwa brzydkie wejścia w nogi przeciwników i jedną beznadziejną próbę podania prostopadłego do Fagiolego. Jaki jest jego cel gry dla Bianconerich? Wydaje mi się, że wie to każdy, ale nikt głośno nie mówi. Jeszcze ta mowa ciała Argentyńczyka powoduje, że ma się ochotę posadzić go na ławce na resztę sezonu. Tej za stadionem. Rabiot z kolei znów wyglądał lepiej od kolegów, ale ostatecznie w wielu sytuacjach brakowało mu dokładności. Jak dzisiaj brzmi osąd “Rabiot jest jedynym zawodnikiem środka pola co robi coś pozytywnego w ofensywie”, obserwując jego całą przygodę na Półwyspie Apenińskim? Co najmniej śmiesznie.
Nie zapominajmy o dwóch wahadłach, na które postawił Max Allegri, chociaż zapewne sam trener chciałby o nich zapomnieć. Powracający po długiej nieobecności adoptowany syn trenera został przyćmiony przez światła jupiterów i otumaniony tą sytuacją nie otrząsnął się do końca swojego występu. Grający po drugiej stronie murawy, Filip Kostić to już absolutna enigma. Tuż przed wyjazdem do Kataru, Serb zaliczył dwa lub trzy bardzo dobre spotkania, lecz po powrocie jego forma i sposób gry spadły do poziomu poniżej wszelkiej krytyki. Może pan Dragan Stojković, przekonał Kosticia, że w Turynie to się nie gra w piłkę, tylko ma grać jak wcześniej. Czyli głowa w dół i wrzutki na okrągło. Abstrakcja, ale nie potrafię znaleźć sensownego wytłumaczenia tak okropnych występów w jego wykonaniu.
Ofensywa
W ataku wystąpili Moise Kean i Angel Di Maria. Kilkukrotnie na łamach swojego cyklu “biało na czarnym” wspominałem, że Argentyńczyk przy obecnej kadrze to zawodnik z innej planety. Wszyscy zdają sobie sprawę, że zabraknie go w następnym sezonie w Juve, ale z jego strony nie widać braku chęci i zaangażowania. Widać, że 34-latek ma więcej ambicji w sobie niż wielu jego kolegów z drużyny. Asystujący mu Moise Kean zupełnie nie poradził sobie w spotkaniu. Przegrywał pojedynki fizyczne, oddał dwa niemrawe strzały i cały występ mogę podsumować cytując klasyka: “a komu to potrzebne, a dlaczego”.
Zmiennicy
Tragicznie grających Bianconerich mieli w drugiej połowie rozruszać Soule, Locatelli i Iling Junior. Manuel Locatelli w przeciwieństwie do Paredesa sprawia wrażenie zawodnika, który chce poświęcić się dla drużyny, ale jak już wspomniałem wyżej choćby przy Fagiolim, samemu nic nie wskóra. Matias Soule pokazał kilka ciekawych zagrań i pomysłów, ale w tak “niezdrowym Juventusie” o wielki skok w rozwoju piłkarskim może być trudno. Wciąż pozostaje melodią przyszłości. Podobnie jak Samuel Iling Junior, który wykazuje ciąg na bramkę przeciwnika i całkiem niezły drybling, czyli to czego szuka się u nowoczesnych obrońców. Jednakże gra w obronie i lepsze podejmowanie decyzji boiskowych to przestrzeń, w której musi się młody Anglik poprawić. Ostatni dwaj ze zmienników: Milik i Vlahović nie zrobili niczego szczególnego. Dusan zapracował na ocenę wyjściową lub niższą, gdyż nie oddał nawet strzału na bramkę, natomiast Polak chociaż oddał niezły celny strzał. Z tym, że przy okazji doznał kontuzji. Jakby w bieżącym sezonie wokół Juventusu było zbyt mało dziwnych i trudnych sytuacji.
Trener
Trener do wymiany, Allegri out! Nic innego po takich spotkaniach nie ciśnie się na usta i również teraz mam na to ochotę. Kolejny raz szkoleniowiec Juventusu rotuje defensorami przez co brakuje automatyzmów i zgrania. Po niezłym spotkaniu przeciwko Atalancie ławkę rezerwowych wygrywa Manuel Locatelli. O klasę lepszy obecnie od Moise Keana, Arek Milik również rozpoczyna od ławki. Poszukuję sensu i logiki w decyzjach personalnych, ale coraz trudniej jest je znaleźć. Nie idą za nimi ani wyniki, ani dbanie o “świeżość” zawodników. Jedyne do czego nie mogę się do końca przyczepić to korzystanie z formacji 3-5-2, bo mimo że jestem zwolennikiem ofensywnego tercetu z 4-3-3, to niestety obecnie nie mamy odpowiedniej kadry do zbalansowanej gry tym ustawieniem. W sumie to do 3-5-2 też nie do końca, lecz w teorii łatwiej zabezpieczać spotkanie grając takim systemem.
MVP spotkania
Nikogo nie mianuje do tytułu MVP bo nikt na taki nie zasłużył. Ślamazarne tempo, brak zaangażowania u większości zawodników i ogrom niedokładności. Piękny ten Juventus, taki na 13 lokatę w lidze.
FLOP spotkania
Wszyscy na czele z trenerem. Szumne zapowiedzi walki mimo przeciwnościom losu skończyły się na konferencjach prasowych. Póki co drużyna nie dźwiga nazwy jaką jest Juventus.
Podsumowanie
Niełatwy jest to sezon dla kibiców. Sinusoida z formą, niesprawiedliwy w ocenie środkowiska Bianconerich wyrok sądu, fala niekończących się kontuzji i odpadnięcie z Ligi Mistrzów. Szykują się trudne czasy dla Juventusu, bo mniemam, że ten sezon jest dopiero początkiem niskich lokat ligowych. W lato szykuje się kolejna rewolucja, a to nie sprzyja stabilizacji. Rewolucja przeprowadzona zapewne niskim kosztem finansowym. Dwukrotnie w lidze przegraliśmy z Monzą, w takim momencie historii aktualnie się znajdujemy.
Autor: Marcin Zalewski