Biało na czarnym #27 Juventus – Fiorentina 1:0
fot. @ juventusfc / twitter.com
Po przekonującym zwycięstwie Juventus podejmował na swoim stadionie ekipę Fiołków. Kibicowskie napięcia pomiędzy tymi dwoma klubami są zawsze wysokie i często przenosi się to również na murawę. Drużyna Vincenzo Italiano jest nastawiona na wysoki pressing i intensywność co również było widać w tym spotkaniu. Jednakże ich skuteczność jest co najwyżej mierna więc nie dziwi tak niskie miejsce w lidze. Przejdźmy zatem do meritum mojego cyklu i skupmy się na ocenie poszczególnych formacji i zawodników.
Juventus – Fiorentina 1:0
Bramka
Między słupkami zameldował się Wojciech Szczęsny i zanotował 11 czyste konto w sezonie ligowym na 16 występów, co plasuje go na 6 miejscu w Europie i 1 w Serie A (ex aequo z Provedelem) w tej statystyce. Trzeba przyznać, że nie zawsze formacja defensywna Juventusu mu w tym pomaga, więc tym bardziej wielkie gratulacje. Nawet mimo kiepskiej celności podań i długich piłek w wykonaniu Polaka, należy mu się pozytywna ocena.
Obrona
Defensywne trio kolejny raz stworzyło trzech reprezentantów Canarinhos. Danilo zaliczył aż 13 strat i niską skuteczność podań bo tylko 77%, a w końcówce spotkania Jović urwał się mu w polu karnym, ale uderzył niecelnie. Przyzwyczaiłem się do lepszych występów Danilo, tym razem wyglądał maksymalnie przeciętnie. Gleison Bremer tego wieczoru został szefem obrony i kasował wszelkie zapędy przeciwników. Następny na liście Alex Sandro spisał się praktycznie bez zarzutu oprócz jednej dziwnej decyzji z wypuszczeniem piłki wprost pod nogi przeciwnika. Całe szczęście zawodnicy Fiorentiny tego wieczoru pod polem karnym Juventusu popełniali ogromne błędy. Obserwując naszą trójkę defensorów jako całość i zestawiając ją z legendarnym BBC, to daleko nam do najlepszych czasów. Niestety przejście na grę z czwórką z tyłu jest obecnie ryzykowne bo ani nie mamy w kadrze odpowiednich bocznych obrońców, ani rezerwowi środkowi nie dojeżdżają umiejętnościami. Cuadrado jest już wiekowy i dobra forma przy jego nazwisku w tym sezonie to abstrakcja. De Sciglio to obok Danilo jedyny zawodnik, który nominalnie może zagrać po obu stronach defensywy. Z kolei Danilo lobbuje grę jako środkowy obrońca i obecnie wiele traci ze swoich umiejętności, gdy występuje na boku. Poza tym właśnie jako jeden z trójki zbiera najlepsze oceny. Gatti popełnia szkolne błędy, a Rugani to wieczny talent i może odpali za 15 lat. Leonardo Bonucci więcej się leczy niż gra, a stawianie na młodego Ilinga Juniora to niestety też ryzykowna zabawa. W zdrowym Juventusie w letnim okienku musieliby dołączyć co najmniej trzej obrońcy, ale ciężko przewidywać przyszłość.
Pomoc
Tym razem w środku pomocy wystąpiło czterech piłkarzy. Parę środkowych stworzyli Rabiot i Locatelli. Obaj pomocnicy mieli ciężką przeprawę z wysoko i mocno pressującymi oponentami, którzy często grali na pograniczu faulu. Już na samym początku spotkania Francuz wyłapał głupią żółtą kartkę za niezgodną z przepisami interwencję na uciekającym Gonzalezie. Później było tylko lepiej i to on zdobył zwycięską bramkę dla Juventusu. W potwierdzeniu bramki pomogła technologia, która zaznaczała swoją obecność raz po raz, ale o tym później. Manuel Locatelli miał problemy z panowaniem w środku pola tak do 4 lub 5 minuty spotkania. Później niczym Clark Kent zdjął okulary i został Supermanem. Świetnie rozrzucał piłki i dyktował tempo gry. Zgarniał ogrom piłek zarówno górnych jak i dolnych. Strzał Fiorentiny na bramkę? Zablokowany oczywiście przez Locatellego. W jednej akcji nawet dwukrotnie. Jednym słowem szef. Mattia De Sciglio, występujący jako prawy pomocnik obok Cuadrado choćby z poprzedniego sezonu nawet nie stał, ale zaprezentował się bardzo solidnie. Na plus dorzucam mu asystę drugiego stopnia przy bramce. Na minus to celność podań do kolegów. Lewy pomocnik Filip Kostić mógł zdobyć dwie bramki, ale raz uderzył niecelnie, a drugi strzał trafił w bramkarza. Poza tym w skuteczności podań przebił nawet De Sciglio. Natomiast obaj zawodnicy dobrze zagrali w fazie defensywnej.
Ofensywa
Allegri postawił na długo wyczekiwany tercet w postaci Chiesy, Vlahovicia oraz Di Marii. Federico Chiesa nie miał zbyt dużo miejsca do gry i był skutecznie odcinany od podań, więc finalnie nie mógł zaprezentować zbyt wiele. Niemniej poświęcił swoje ambicje nad dobro drużyny i w drugiej połowie cofnął się do linii pomocy w celu zabezpieczenia tyłów. Angel Di Maria zanotował asystę do Rabiota i nikt nie wmówi mi, że Argentyńczyk w tej sytuacji strzelał. W drugiej połowie skrzydłowy gasł z minuty na minutę co jest normą w jego przypadku. Wiek zawodnika daje o sobie znać i niestety nie jest w stanie rozegrać pełnego spotkania na najwyższej intensywności. Warto wspomnieć, że za bandyckie wejście w nogi Di Marii, Bonaventura powinien otrzymać czerwoną kartkę, a nie tylko żółtą. Patrząc na przebieg spotkania to nie tylko w tej sytuacji zawodnicy Fiorentiny mocno prowokowali i czyhali na nogi Bianconerich. Ostatni Vlahović zagrał solidnie lecz bez większego błysku. Przy każdym kontakcie z piłką byli już koledzy z szatni podostrzali i utrudniali życie Serbowi. Dusan mógł zanotować asystę przy próbie Di Marii, lecz jego strzał został zablokowany. Udało mu się również zdobyć bramkę, lecz kolejny raz dała o sobie znać technologia i wysunięta głowa zawodnika przełożyła się na odgwizdany ofsajd. Kuriozalna sytuacja.
Zmiennicy
Max Allegri nie bardzo ma z czego “rzeźbić” więc nie szastał zmianami. Za Vlahovicia dosyć wcześnie, bo już w 65 minucie na boisku zameldował się Moise Kean. Włoch jest jedyny w swoim rodzaju, to zawodnik wręcz niepodrabialny. Z jednej strony wykazał się zwinnością i dopadł do odbitej piłki, ale oczywiście trafił w bramkarza i pozwolił piłce wyjść na rzut rożny. Zamiast rozegrać ją szybko z partnerami, póki zawodnicy Fiorentiny nie ustawili się w polu karnym. Chiesa przecierał oczy ze zdumienia, bo chyba nikt w historii Juventusu tego tak nie wymyślił. Chwilę później z pół obrotu machnął mocno nogą w kierunku piłki, ale jej nie trafił. Na podwórkowym boisku po takich akcjach prześmiewczo żartujemy “szukaj nogi”. Z jednej strony włoski napastnik wygląda na skupionego na futbolu, ale z drugiej nie wystarcza mu umiejętności na grę w Turynie. Może w Granata. Sądziłem, że to Milik będzie trzecim napastnikiem, a nie on. Fagioli zmienił Di Marię w celu zagęszczenia środka pola, ale Juventus i tak grał zbyt głęboko więc Włoch praktycznie był poza grą. Doskakujący do niego przeciwnicy nie ułatwiali mu gry. Ostatni ze zmienników Leandro Paredes to kolejny ewenement. Jedyne co mu wychodzi w Juve to straty, podania do przeciwnika, machanie rączkami i podostrzanie gry w nieoczywistych momentach. Pożegnać bez żalu w najbliższym okienku.
Trener
Max Allegri musi oszczędzać najlepszych zawodników i dawać im odpocząć, bo zarówno on jak i zawodnicy wciąż wierzą w anulowanie krzywdzącego wyroku. Kolejny raz zmiany powodują “cofnięcie się tyłkami” w pole karne, przez co bramka dla przeciwników tym razem padła. Na szczęście dla Juventusu technologia trzeci raz dała o sobie znać i znów dopatrzono się spalonego. Była to dziesiąta część pięty, czyli nawet jeszcze mniej niż w przypadku poprzedniego ofsajdu. Parodia futbolu w całej okazałości. W ogóle Massimiliano Allegri zapewne chcąc zdjąć lwią część uwagi mediów i futbolowego świata z zawodników, dokłada swoje teatralne zachowania podczas meczów. Niegdyś zdarzało się to raz na sezon, a teraz jest to praktycznie codzienność. Podoba mi się to, że trener tak emocjonalnie podchodzi do spotkań, tym bardziej, że gołym okiem widzę jak dobrze to działa na niektórych piłkarzy. Oprócz tego jego reakcja na gwizdy kibiców Bianconerich również powoduje, że jego podopieczni mogą lepiej znosić trudy sezonu.
MVP spotkania
Na MVP spotkania wybieram Manuela Locatellego. Włoski pomocnik stał się liderem środka pola Juventusu i obok rozgrywającego świetny sezon Adriena Rabiota jest najlepszym piłkarzem Bianconerich.
FLOP spotkania
Kandydat numer jeden przerósł konkurencję w dwie minuty swojej obecności na boisku. Nie kto inny jak Moise Kean wygrywa tytuł FLOPa meczu.
Podsumowanie
Wywalczone w trudnym i fizycznym meczu zwycięstwo pozwala dopisać kolejne trzy punkty do ligowej tabeli. Wciąż znajdujemy się w niecodziennym momencie historii i nie pozostaje nic innego jak cieszyć się ze zwykłego zwycięstwa Bianconerich. W końcu nie wiadomo w jakim składzie personalnym będziemy występować w następnym sezonie. I jakie będą to rozgrywki. A Wy drodzy czytelnicy, jak oceniacie występy naszych zawodników?
Autor: Marcin Zalewski