Kartka z kalendarza – 5 maja, tej daty nikomu nie trzeba przypominać, Inter we łzach, Juve na tronie

Kartka Z Kalendarza 5 Maja Tej Daty Nikomu Nie Trzeba Przypominac Inter We Lzach Juve Na Tronie

5 maja 2002. Kilka minut przed godziną 15 z odbiorników radiowych rozległ się charakterystyczny głos prezentera stacji Rai Radio Uno. “Dzień dobry, witamy w naszym studiu i zapraszamy na ostatnią kolejkę rozgrywek Serie A. Zespół Romy zagra na wyjeździe z Torino, Juventus będzie gościł na Stadio Friuli w Udine, natomiast w Rzymie Inter zmierzy z drużyną Lazio. Tego popołudnia emocji na pewno nie zabraknie” – zapewniał tuż przed pierwszymi gwizdkami arbitrów. Trochę na wyrost, bo sytuacja wydawała się być klarowna. Inter w stolicy miał pokonać zaprzyjaźnione Lazio i w końcu, po 13 latach przerwy, sięgnąć po 14. Scudetto w historii.

Kibice Nerazzurrich przygotowywali się do wielkiego święta. Zwłaszcza ci najmłodsi, którzy tarczę mistrzowską mieli jak dotąd okazję podziwiać jedynie na koszulkach Milanu, Juventusu czy Romy. Ich oczy skierowane były na wracającego do wielkiej formy Ronaldo. To właśnie on, po wyleczeniu kontuzji więzadeł krzyżowych, miał zapewnić Interowi tytuł mistrzowski. Brazylijczyk doskonale pamiętał przegrany cztery lata wcześniej mecz z Juventusem, który zadecydował o ostatnim scudetto dla Bianconerich. Tym razem, to on miał być górą.

“Nie boimy się niczego. Jesteśmy skoncentrowani i pewni siebie. Czuję się jeszcze lepiej niż przed kontuzją. Stadio Olimpico w Rzymie nie kojarzy mi się najlepiej. To tam dwa lata temu zerwałem więzadła w kolanie. Już jutro obiekt ten ma jednak szansę stać się jednym z najszczęśliwszych w moim życiu” – przyznał Ronaldo w rozmowie z dziennikarzami La Gazzetta dello Sport, na dzień przed spotkaniem z Lazio. Piłkarze Starej Damy przed meczem z Udinese mówili niewiele. Zdawali sobie sprawę z tego, że mimo bardzo dobrej postawy w czterech wcześniejszych meczach i odrobienia pięciu punktów straty do Interu, wszystko to może pójść na marne. “Co mieliśmy zrobić, to zrobiliśmy. W Udine mamy zamiar zdobyć kolejne trzy punkty i zobaczymy co będzie. Może szczęście się uśmiechnie do nas?” – zastanawiał się Gianluigi Buffon. Był spokojny. Denerwowali się jedynie działacze, zwłaszcza Luciano Moggi, który zarzucał Interowi i Lazio ustawienie wyniku meczu jeszcze przed jego rozpoczęciem.



Wszelkie spekulacje i dyskusje, które przez tydzień zajmowały całą futbolową Italię, ucichły o godzinie 15. Na dziewięciu stadionach rozpoczęła się walka o utrzymanie, europejskie puchary i ta najważniejsza, o tytuł mistrzowski. W Udine Juventus, z rewelacyjnym duetem napastników Alessandro Del Piero – David Trezeguet, kontra walczące o utrzymanie Udinese. W Rzymie wyposzczony, łaknący sukcesu Inter, kontra walczące o grę w Pucharze UEFA Lazio. W starciu z Udinese piłkarze Juventusu szybko zastosowali swoją najmocniejszą broń, którą straszył rywali przez cały sezon. “Gol dla Juventusu! Strzelcem bramki Trezeguet!” – wypalił dwie minuty po 15 prezenter. Po kolejnych dziewięciu krzyknął ponownie: “Juventus prowadzi już 2:0. Drugiego gola dla turyńczyków zdobył Alessandro Del Piero”. I wtedy właściwie mecz w Udine… dobiegł końca. Spotkanie toczyło się powoli, jakby nigdy nic, ale myślami wszyscy i tak byli na Stadio Olimpico. Z radyjkami przy uszach (tak, mówimy o wydarzeniach sprzed ponad 20 lat) i nielicznymi komórkami w ręku nasłuchiwali wieści ze stolicy.

A te nie były najlepsze. Na fotelu lidera Bianconeri zasiadali jedynie przez minutę. Gol Christiana Vieriego w pojedynku z byłymi kolegami z Lazio dał Nerazzurrim prowadzenie. Kilka minut później gospodarze odpowiedzieli trafieniem Karela Poborskiego, jednak w 24. minucie Luigi Di Biagio ponownie przypomniał tifosim Biancocelestich, kto na Stadio Olimpico ma tego dnia zgarnąć komplet punktów. Na kilka sekund przed zejściem do szatni Karel Poborsky po raz drugi wpisał się na listę strzelców. Nikt ostrzeżenia Lazio nie brał na poważnie. Nerazzurri mieli przecież jeszcze całe 45 minut na zdobycie kolejnych goli. Po przerwie to jednak gospodarze, a nie goście nadal trafiali do bramki. “To niesamowite! Inter przegrywa w Rzymie 3:2!” – krzyczał do mikrofonu spiker w 55. minucie, po golu Diego Simone. Po raz kolejny podniósł głos w 73. minucie: “Do zakończenia meczu niewiele ponad 15 minut, a Inter przegrywa z Lazio już 4:2! Czwartego gola dla Lazio zdobył młodszy z braci Inzaghich!”. Nerazzurri maleli w oczach, od zdobywcy najwyższego trofeum, do największego przegranego sezonu.

W Udine piłkarze, działacze i kibice przecierali oczy ze zdumienia. Juventus nadal pewnie prowadził 2:0. “To nieprawdopodobne! Od scudetto Bianconerich dzielą już tylko sekundy!” – ekscytował się krzycząc głos z radia. “Koniec meczu! Juventus mistrzem Italii!”. Po chwili stadion oszalał. Piłkarze Juventusu rzucili się sobie w ramiona, a murawa zrobiła się biało-czarna, pełna kibiców Starej Damy. Cieszyli się także fani Udinese. Mimo porażki ich zespół utrzymał się w lidze. “Żal mi ich. Strata mistrzostwa w ostatniej kolejce musi boleć” – mówił po meczu uśmiechnięty Buffon. “Nie wyszliśmy na boisko myśląc o meczu w Rzymie. Wyszliśmy po to, aby wygrać”. Uradowany Antonio Conte chwalił z kolei Lazio. “Po tym wszystkim co zostało powiedziane, oni po prostu wybiegli na murawę i rozegrali wspaniałe spotkanie. Gratuluję!” – wykrzykiwał przed kamerą.

Piłkarzom Lazio podziękował także Alessandro Del Piero, przypominając o sytuacji, która miała miejsce dwa sezony wcześniej. “Zasłużyliśmy na to Scudetto. Przez ostatnie dwa lata zawsze byliśmy drudzy, zawsze brakowało jednego punktu i wiemy jakie to uczucie. Teraz to my się cieszymy. Poza tym to ciekawa sytuacja. Lazio, które dwa lata temu odebrało nam tytuł w ostatniej kolejce, tym razem nam go podarowało”. A w Rzymie i Mediolanie, wśród kibiców Nerazzurrich, zapanowała rozpacz. Ostatecznie po porażce z Lazio, Inter został wyprzedzony także przez Romę, co oznaczało dla niego grę w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Massimo Moratti opuścił trybunę honorową jeszcze przed zakończeniem meczu. Zalany po końcowym gwizdku łzami Ronaldo był dzień później pokazywany przez wszystkie sportowe gazety i stacje telewizyjne we Włoszech. Stadion, który miał się okazać jednym z jego najszczęśliwszych w karierze, okazał się ostatnim, na którym zagrał w niebiesko-czarnej koszulce Interu. A górą był ponownie Juventus, który jeszcze długo po 5 maja celebrował zdobycie 26. w historii klubu Scudetto.

Kibice Juventusu nadal wspominają również słynną sprzeczkę między Antonio Conte a Marco Materazzim. Piłkarz Interu dwa lata wcześniej grał w barwach Perugii w pamiętnym meczu na wodzie. Conte po ostatnim gwizdku wykrzykiwał przed kamerami: “To zemsta za nasze cierpienie w Perugii dwa lata temu, teraz możesz tylko na to patrzeć, wtedy śmiałeś się nam w twarz, dzisiaj płaczesz, co za cudowne uczucie!”. Materazzi w odpowiedzi zasugerował, by Conte za premię po zdobyciu Scudetto kupił sobię perukę, ale Antonio opowiedział w swoim stylu: “Nikt tego już nie używa, można zrobić przeszczep włosów. Ale na nieszczęście dla Materazziego, mózgu nie można przeszczepić“.

Udinese – Juventus 0:2 (0:2), 5 maja 2002
2′ Trezeguet, 11′ Del Piero

Udinese: Morgan De Sanctis, Thomas Manfredini, Per Krøldrup, Marco Zamboni, Mirko Pieri (66′ Gennaro Scarlato), Luis Helguera (71′ Sergio Almirón), Giampiero Pinzi, Marcos Paulo, Roberto Sosa, Roberto Muzzi (73′ Martin Jørgensen), David Di Michele

Juventus: Gianluigi Buffon, Ciro Ferrara, Paolo Montero, Igor Tudor (67′ Gianluca Zambrotta), Mark Iuliano (82′ Alessandro Birindelli), Lilian Thuram, Antonio Conte, Pavel Nedvěd, Edgar Davids (80′ Michele Paramatti), Alessandro Del Piero, David Trezeguet

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

2 lat temu

Fajnie się do tego wraca po tylu latach. Dobra robota i dzięki dla autora tekstu.

2 lat temu

Co to były za czasy. Pamiętam jakby to było wczoraj, inna drużyna, inny mental.
Miałem te białe pomeczowe koszulki z fastweb,,, w ogóle fantastyczne trykoty a to co zrobili nam obecnie z kochanego klubu to bestialski demontaż.

Lub zaloguj się za pomocą: