Juventus – Real Madryt 3:1 (2:1). Dobry rezultat przy niezbyt dobrej grze

Juventus Real Madryt 31 21 Dobry Rezultat Przy Niezbyt Dobrej Grze
fot. @ juventusfc / twitter.com

Juventus żegna się z USA, notując na swoim koncie zwycięstwo. Towarzyski mecz z Realem Madryt na stadionie Camping World Stadium w Orlando, zakończył się wynikiem 3:1 na korzyść Bianconerich. Styl w jakim Stara Dama zwyciężyła pozostawia wiele do życzenia, jednak na końcu liczy się rezultat spotkania. Piłkarze Realu okazali się mało skuteczni, zdobywając tylko jednego gola przy 30 sytuacjach bramkowych. Swoje debiutanckie trafienie w koszulce Juve zaliczył Timothy Weah, który miał okazję zrobić to na oczach amerykańskiej widowni.

Publiczność w Orlando ledwo zdążyła zająć swoje miejsca na stadionie, gdy Bianconeri objęli prowadzenie. Już w pierwszej minucie spotkania Moise Kean zmienił rezultat meczu na tablicy wyników. Początkowo wydawało się, że zrobi to McKennie, ale piłka po jego strzale trafiła w słupek, spadając pod nogi Keana, który wykończył akcję. W 7. minucie dobrą okazję do wyrównania miał Vinicius Junior, ale Szczęsny obronił jego strzał. Juventus naciskał w poszukiwaniu drugiej bramki, co nastąpiło w 20. minucie. Sprytne podanie Chiesy znalazło nadbiegającego McKenniego, który zagrał idealną prostopadłą piłkę z lewej strony do niekrytego Weaha. Amerykanin skierował piłkę do bramki, zdobywając swojego pierwszego gola w koszulce Juventusu. W 38. minucie Vinicius Junior pokonał bramkarza Bianconerich i zmienił wynik meczu na 2:1. Rezultat do przerwy nie uległ już zmianie i piłkarze obu drużyn schodzili do szatni przy jednobramkowej przewadze Starej Damy.

Na początku drugiej połowy trener Massimiliano Allegri dokonał pięciu zmian, podczas gdy piłkarze Realu wyszli na boisko tą samą jedenastką, która rozpoczęli mecz. Już od pierwszych minut drugiej części meczu Carlo Pinsoglio miał dużo pracy, odpierając ataki przeciwników. Najpierw Garcia, później Bellingham, a następnie Joselu oddali strzały, które były bardzo groźne i sprawdziły czujność golkipera Juve. Piłkarze Realu mieli sporo okazji do wyrównania i doprowadzenia do rzutów karnych, jednak piłka nie chciała znaleźć się w siatce Bianconerich. Ostatnie słowo należało do Juventusu, kiedy w doliczonym czasie gry Vlahović przypieczętował zwycięstwo, strzelając bramkę na 3:1, dzięki czemu Juventus zwycięsko zakończył swój pobyt w Stanach Zjednoczonych.

Mecz co prawda zakończył się zwycięstwem Juventusu, ale statystyki i jakość gry nie odzwierciedlają tego wyniku. Nadszedł czas na powrót do Turynu i treningi przygotowujące do nadchodzącego sezonu.

Juventus – Real Madryt 3:1 (2:1)

1’ Kean, 20′ Weah, 90+5′ Vlahović – 38’ Vinicius Junior

Juventus (3-5-2): Szczęsny (46′ Pinsoglio) – Alex Sandro (46′ Gatti), Bremer (67′ Rugani), Danilo (72′ Huijsen) – Kostić (72′ Soulé), Miretti (46′ Iling-Junior), Locatelli (73′ Barrenechea), McKennie (67′ Nicolussi Caviglia), Weah (46′ Cambiaso) – Kean (46′ Milik), Chiesa (77′ Vlahović)

Real Madryt (4-3-1-2): Courtois – Vazquez (63′ Carvajal), Rudiger (63′ Tchouameni), Fernandez (63′ Militao), Garcia (78′ Odriozola) – Modrić (63′ Valverde), Kroos (83′ Paz Martinez), Camavinga (63′ Alaba) – Bellingham – Joselu (63′ Rodrygo), Vinicius Junior (77′ Diaz)

Żółte kartki: 4′ Bremer, 54′ Gatti, 56′ Locatelli, 89′ Barrenechea, 90+3′ Milik

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
9 miesięcy temu

Nie mam przekonania pełnego do Karmelu Kloaku, ale mega się cieszę że pozbywamy się brzuszka Vlaho. Widzieliście nawet bramkę z Realem? Wszyscy trafiają z łatwością a ten musi nawet w set w bramkarz trafiać i liczyć że się równo odbije. Dramat jak dla mnie.

nedved
9 miesięcy temu

Oh Y(W)eah

Arkadio
9 miesięcy temu

Oglądałem tylko pierwszą połowę i do przerwy na nawodnienie (28min) wyglądało to całkiem nieźle. Składne akcje, niezła kultura gry i płynne wymiany podań (co w zeszłym sezonie praktycznie się nie zdarzało).
Ale po tej przerwie to Real nas już 15 minut nieustannie gniotl i nie potrafiliśmy kompletnie nic z tym zrobić co może martwić , choć Real to Real.
Więc taki słodki gorzki występ. To tylko sparing no ale zawsze fajnie wygrać z królewskimi. Widać jakieś pozytywy.
Dobrze wyglądał Kean pod kątem przede wszystkim motorycznym. Do tego dużo walczył i nie podejmował głupich decyzji. Po zakończeniu poprzedniego sezonu śmiałem się do kumpla że coś czuję że w tym nowym sezonie zrobi dla nas dużo dobrego, chociażby jako joker z ławki. I może jestem naiwny ale podtrzymuje te nadzieje.
Bardzo fajnie też wygląda Weah. Chyba błyskawicznie się aklimatyzuje, czuc zdrowie , walke i dynamikę. Do tego ma te ofensywne walory idealne na podłączanie się do kontratakow. Wygląda na to że będziemy mieli z niego dużo pociechy.
Panie Allegri .. mam nadzieję że z tym Sandro w podstawie to tak tylko na potrzeby sparingu .. i tym bardziej skoro nie gramy w Europie to będziemy go oglądać w podstawie tylko ewentualnie w Pucharze i przy pladze kontuzji ..

del_greg
9 miesięcy temu

Ja bym aż tak naszej gry nie demonizował. Do 2-0 wyglądało to nadzwyczaj dobrze na tle grającego w solidnym składzie Realu. Potem klasyczne Juve, czyli zupełne oddanie pola na 45 minut. Mogliśmy w tym okresie stracić jedną, a mogliśmy 3, ale prawda jest taka że wśród tych 30 sytuacji nie było ani jednej spektakularnej steki zmarnowanej przez RM. Trzymali piłkę, strzelali, grozili prostopadłymi przerzutami, ale raczej bez wielkiego straszenia naszych bramkarzy. Warto nadmienić że w strzałach na bramkę 6-8, więc wcale nie ma tu jakiejś miażdżącej przewagi. Wizualnie, oczywiście, było to męczące.

Na początku drugiej połowy, co też ważne, u nas weszło NextGen (Caviglia, Huijsen, Barre, Soule, Cambiasso), a w Realu pierwszy skład lub bardzo mocni zmiennicy (Alaba, Carvajal, Tchuameni, Rodrygi, Brahim, Valverde). I dalej trzymaliśmy wynik. a nawet po 70 minucie zaczęliśmy oddalać grę od swojego pola i coś konstruować.

Oczywiście chyba powinien był być karny dla RM w 90' po niefrasobliwym zagraniu Barrenechei (choć nie było idealnej powtórki pokazującej na 100% gdzie faul się zakończył, albo o 3:30 już niezbyt dobrze kontaktowałem:)), ale jak na jedyny mecz międzynarodowy w tym sezonie, nie było tragedii 🙂