Biało na czarnym #76: Albo trzy albo nic

Juventus wyjeżdża z Genui ze skalpem i po sześciu ligowych kolejkach pozostaje jedyną drużyną w czołowej piątce lig europejskich bez straty gola. Wyniki się zgadzają, jednakże nie wszyscy piszą peany na cześć podopiecznych Thiago Motty.

fot. @ juventus.com

Bianconeri w bieżącym sezonie są zerojedynkowi. Albo raczej zerotrójkowi, albowiem wyniki ich spotkań kończą się bezbramkowym remisem lub trzybramkową zaliczką. Trzykrotnie trafiali przeciwko Como, Hellasowi i w sobotę Genoi. Również tyle razy odnaleźli drogę do bramki z PSV w Lidze Mistrzów. Cyfra trzy dalej trzyma się Starej Damy, bo również tyle mają bezbramkowych remisów na koncie, które mimo dopisania łącznie trzech oczek do ligowej tabeli, to dla klubu o takiej marce jak Juventus, są zwyczajnie stratą punktów.

Zwycięstwo nad Genoą pozwala na nieco spokojniejsze spojrzenie i ocenę ostatnich nastrojów kręcących się wokół Starej Damy, które nasilały się po kolejnych bezbramkowych podziałach punktów. Oberwało się ofensywie na czele z Vlahoviciem, a także nieco środkowym pomocnikom czy nawet niektórym defensorom. Co prawda Thiago Motta wciąż ma ogromny kredyt zaufania wśród większych mediów, ale zdarzały się także głosy wątpiące w jego jakość. Nawet jeśli padały z ust osób negatywnie nastawionych do Juve.

Kreowanie sytuacji

Przed spotkaniem z Genoą Juventus pod względem statystyk ofensywnych w tym kreowania dużych szans bramkowych, strzałów celnych, kontaktów w polu karnym rywala i oczekiwanych bramek zajmował jedne z ostatnich miejsc wśród zespołów Serie A. Opierając się wyłącznie na suchych liczbach zauważając, że dorobek bramkowy sprzed szóstej kolejki wynoszący sześć trafień i tak jest wyższy niż współczynnik xG (wynoszący 4,2), pozwala wysnuć wniosek, że problem nie leży w skuteczności zawodników ofensywnych. Lub nie można zrzucić wszystkiego tylko na napastników. Jeśli do wyniku 4,2 dodamy ten z sobotniego spotkania z Genoą, otrzymamy łącznie 6,7, czyli w dalszym ciągu niżej niż dorobek bramkowy (wynoszący 9 trafień). Pamiętajmy też o tym, że zmarnowana sytuacja Teuna Koopmeinersa to co najmniej 0,7 z tego wyniku, więc ostatnio modne zwalanie na Dusana, nie do końca znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

Jednakże statystyki to tylko algorytmy, a pozostaje też test oka i spokojna obserwacja wydarzeń boiskowych. I tutaj, nawet jeśli chcielibyśmy zarzucić wiele serbskiemu napastnikowi, tak nie możemy zwalać wszystkich win na jego nieskuteczność. Kreowanie w ekipie Thiago Motty nie stoi nie tyle na oczekiwanym poziomie co wręcz jest nieakceptowalne dla drużyny takiej jak Juve. Wymiana całego środka pola miała doprowadzić do wniesienia Vlahovicia na szczyt, natomiast napastnik jest bardziej osamotniony niż w poprzednim sezonie z Maxem Allegrim na ławce. Otrzymuje mniej podań, mniej strzela zarówno celnie jak i ogółem i częściej jest poza grą. A przecież pomagają mu lepsi i bardziej kreatywni piłkarze niż ci z poprzedniego sezonu.

Bianconeri w trzeciej tercji boiska grają zbyt wolno, zbyt przewidywalnie i często niedokładnie. Potwierdzenie tego było w spotkaniach z Romą, Empoli, Napoli czy w pierwszej połowie z Genoą. Cieszy to, że Thiago Motta również to widzi i często powtarza o “byciu bardziej konkretnym na połowie przeciwnika” oraz stara się nad tym pracować. Juve ma kłopoty z napoczęciem schowanego za gardą rywala, który zostawia mało miejsca, natomiast w coraz lepszy sposób umie wykorzystywać pozostawione przez rywali miejsce, jeśli tylko ci muszą gonić wynik. Poszukiwanie odpowiednich rozwiązań, jak choćby ustawienie wyżej Koopmeinersa czy przesunięcie Yildiza bliżej środka również napawa optymizmem, bo dobrze reaguje na wydarzenia boiskowe. Oczywisty jest fakt, że drużyna i zupełnie nowe schematy nie powstaną w kilka tygodni, lecz trzy bezbramkowe remisy to nie głównie wina Vlahovicia.

Vlahović

Ponownie wracając do samego Dusana i ponownie podkreślając, że w tym sezonie Serb jest bardziej osamotniony i odizolowany od gry niż w poprzednim, należy zaznaczyć, że rzekomy brak skuteczności u napastnika Juventusu nie znajduje odzwierciedlenia w liczbach. Piłkarz zdobył łącznie cztery bramki, przy xG wynoszącym 3,8. Czyli mamy wynik adekwatny do algorytmu. Wygląda na to, że wszyscy się mylili i można się rozejść.

Otóż nie do końca. Negatywna ocena Dusana wynika z umiejętności pudłowania w dobrych sytuacjach i częstym odizolowaniu od gry. Jeśli weźmiemy do tego również niską liczbę celnych uderzeń oraz haniebną statystykę dotknięć futbolówki (z Napoli było to 6), mamy przepis na katastrofę medialną. Natomiast patrząc trzeźwo na grę napastnika Juventusu i widząc jak rzadko otrzymuje podania od kolegów z drużyny, nie powinniśmy zwalać całej winy na niego. Tak, bywa irytujący, ma swoje ograniczenia i może być “przepłacony”. Tylko jak to się mówi “widziały gały co brały”.

Danilo

Ciekawy przypadek naszego kapitana. Przez włoskie media przetoczyło się wiele plotek jakoby Danilo był przyspawany do ławki rezerwowych przez rzekomy zapis w kontrakcie automatycznie przedłużający umowę przy rozegraniu powyżej 50% spotkań i z tego powodu Thiago Motta miał dostać polecenie by nie korzystać z umiejętności doświadczonego defensora. Niewiele osób mówiła jednak o możliwej słabszej formie piłkarza.

Okazuje się jednak, że to ten drugi powód może powodować, że jeden z najważniejszych piłkarzy poprzedniego sezonu siedzi na ławce. Pierwsze symptomy zauważyć można było w spotkaniu przeciwko PSV, gdzie to przez Brazylijczyka, który dał się zgubić Saibariemu padła jedyna jak dotąd bramka zdobyta przez oponentów Starej Damy. Z kolei pierwsze minuty meczu z Genoą potwierdziły, że z formą Danilo nie wszystko jest w porządku. Nie skreślałbym jeszcze jego osoby, bo może wielokrotnie się jeszcze przydać drużynie, ale zauważam pewne symptomy zbliżającego się końca szczytu Brazylijczyka. Jak to ujęła La Gazzetta dello Sport, początki rdzewienia piłkarza. Aczkolwiek, gratulacje za dobicie do liczby 200 występów dla Bianconerich.

Jest dobrze, ale może być świetnie

Apetyt rośnie w miarę jedzenia, prawda? Mamy świetny bilans w lidze i oczekujemy, żeby był jedynie poprawiany. Odliczamy kolejne minuty bez straconego gola i liczymy, że ten licznik nigdy nie zostanie wyzerowany, choć to niemożliwe. Podobnie jest z bramkami zdobytymi czy to przez cały zespół czy przez Vlahovicia. Chciałoby się więcej, ale zapominamy, że każdy mecz to zupełnie inna historia i w każdym z nich gra 11 przeciwników gotowych mentalnie na pokonanie Starej Damy. Czasami w ferworze radości z oglądania dobrych występów swoich ulubieńców zapominamy, że mecze piłki nożnej nie zawsze są spotkaniami z “ogórami” i nawet przeciwko nim trzeba dać z siebie maksimum.

Obserwacja poczynań Bianconerich pozwala wysnuć wniosek, że wraz z upływem czasu gra drużyny się zazębi i można optymistycznie patrzeć na rozwój drużyny. Jest to inne podejście jak te preferowane przez Maxa Allegriego i dla znudzonych “murowankiem” to miła odmiana.

A Wy, koleżanki i koledzy po szalu, jak widzicie rozwój drużyny i czy rzeczywiście za całe zło pod bramką przeciwnika obwiniacie Vahovicia? Dajcie znać w komentarzach!

Leć na mecz Juventus-Torino!

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

paradiseLost84
paradiseLost84(@paradiselost84)
2 minut temu

Witam. Mam pytanie, może ktoś z użytkowników będzie znał odpowiedź. Ile meczy z rzędu bez straconego gola w Serie A jest rekordem ligi? W obecnej chwili Juve ma już 7 meczy na zero z tyłu. 6 z tego sezonu plus ostatnia kolejka zeszłego sezonu. Ciekawi mnie taka statystyka. Indywidualnie rekodzistą jest chyba Buffon z 970 minutami? Zrobił to w bodajże w 10 meczach. Odnośnie… Czytaj więcej »

Tomasz Mazur
Tomasz Mazur(@tomasz-mazur)
1 godzina temu

No tak , setka kopmainersa statystyke psuje Ale widac , ze chlop sie rozkreca , Vlaho mu zabral asyste z Psv pilka byla pieknie wylozona ,przy bramce Nico to tez Kop wyrwal pile w srodku pola. Wnosi duzo wiecej niz Luiz na te chwile ale badzmy dobrej mysli co do niego. Co cieszy to wysoki presing i brak hamulca po pierwszym golu. Kredyt zaufania , no nie oszukujmy sie… Czytaj więcej »

Lub zaloguj się za pomocą: