Biało na czarnym #80: 150 milionów, a kreatywność jak leżała tak leży
Juventus przegrał pierwszy mecz w sezonie, jednakże analizując wszystkie spotkania, może to nie być wypadek przy pracy.
fot. @ juventus.com
Bianconeri rozegrali beznadziejne spotkanie w ramach ostatniej kolejki Ligi Mistrzów przeciwko VFB Stuttgart i zasłużenie odnieśli porażkę. Thiago Motta oraz jego zespół dostali ostrzeżenie, z którego należy jak najszybciej wyciągnąć wnioski, bo w takim zespole jak Juventus nie ma zbyt dużo miejsca i czasu na naukę.
Spoglądając jedynie na wyniki Bianconerich można wysnuć wniosek, że ekipę Motty cechuje szczelność w defensywie i pojawiające się chwilami problemy w ofensywie. Juventus ma problemy z drużynami, które bronią nisko i wąsko. Ponadto jak na wartości piłkarskie „na papierze”, kreują niezwykle mało sytuacji bramkowych. I na tym aspekcie chciałbym się najbardziej skupić.
Kłopoty z kreowaniem
Jak już wspomniałem wyżej Bianconeri dobrze radzą sobie w organizacji w grze defensywnej, co widoczne jest zwłaszcza na krajowym podwórku, a także nieźle wyglądają w fazie przejściowej. Kolejną rzucającą się w oczy rzeczą zaimplementowaną przez Mottę jest wychodzenie spod wysokiego pressingu rywala, co nawet w meczu ze Stuttgartem było momentami widoczne. Prawdą jest, że ostatecznie niemiecki rywal stłamsił Starą Damę fizycznie i taktycznie, ale „gra” Thiago Motty była kontynuowana.
Przechodząc jednak do kwestii kreowania sytuacji bramkowych, to śmiało można rzecz, że jest tu co najmniej wiele do poprawy. Bianconeri obecnie znajdują się na 11 miejscu w klasyfikacji xG w Serie A, będąc najgorszą pod tym względem drużyną z czołówki ligi włoskiej. Dodajmy do tego jedynie 13 lokatę pod względem strzałów celnych i dopiero 12 pod względem kluczowych podań (podanie kończące się uderzeniem na bramkę). Wniosek wysnuwa się jeden. Drużynie Juventusu nie udaje się doprowadzić do konkretów pod bramką przeciwnika.
Co w takim razie z meczami przeciwko Como, Genoi, PSV, Hellasowi Verona czy RB Lipsk, w którym Juve zdobywało po trzy trafienia? Korzystając ze statystyk portalu Sofascore pierwsza kolejka przeciwko Como to 1,2 xG, Hellas 1,23 xG, Lipsk 1,2 xG. W meczach z PSV oraz Genoą udało się wykreować wyższy współczynnik, odpowiednio 2,92 xG oraz 2,60 xG.
Jednakże statystyki to tylko statystyki i mają na celu ułatwienie interpretacji wydarzeń boiskowych, ale bez „testu oka” nie pozwolą wpisać ich w odpowiedni kontekst. Obserwując poczynania podopiecznych Thiago Motty potwierdzam wysnuty wyżej wniosek. Juve ma problemy z konkretami pod bramką oponentów, którzy dobrze i nisko bronią. Widoczne to było w meczu przeciwko Romie, Empoli, Lazio i w pierwszej połowie przeciwko Genoi. Biaconeri przeciwko Gryfom w pierwszych 45 minutach zdołali wykreować jedynie 0,10 xG. Dopiero rzut karny „otworzył spotkanie”.
Co ciekawe samo konstruowanie akcji ofensywnych jest w Juve na dobrym poziomie. Są drużyną, która ma najwyższe średnie posiadanie piłki, zajmuje drugą lokatę pod względem liczby podań w trzecią tercję. Potwierdza to też wspomniany „test oka”. Juventus dobrze operuje piłką, zazwyczaj ma kontrolę nad spotkaniem, ale gubi się w ostatniej chwili, przed bramką przeciwnika. To tam brakuje pomysłu, szybkości, przebojowości czy przede wszystkim wypracowanych schematów.
A może jednak kontuzje?
Częściowo można to zrzucić na karb ciągłych kontuzji, które trapią raz jednego, a raz innego ofensywnego piłkarza, ale wydaje się, że to byłaby jedynie zasłona dymna. W mojej opinii problem leży w tym samym miejscu, gdzie był za Massimiliano Allegriego, czyli brak odpowiedniego łącznika między linią pomocy a napastnikami. Chociaż precyzyjniej byłoby określić, a jednym napastnikiem. I jak Toskańczyk nie dysponował takim piłkarzem, tak Motta albo jeszcze go nie miał, albo ten pauzuje, albo musi wykorzystać go w innym miejscu.
W Juventusie kuleje lewa strona, która jest obsadzana przez Yildiza, bo nie ma lepszych alternatyw. Ustawienie w tej lokalizacji Cambiaso, spowoduje, że nie będzie odpowiedniego lewego defensora. Z kolei wykorzystywanie tam Turka, w mojej opinii, ogranicza jego talent, który lepiej by wykorzystał grając bliżej środka, jak np. w meczu przeciwko Como. Lekiem na całe zło miał być Koopmeiners, ale Holender przybył późno, nie jest wciąż odpowiednio zgrany z drużyną, a na domiar złego złapał kontuzję.
Prawdę mówiąc, prawa strona także nie świeci blaskiem. Ustawianie po tej stronie Cambiaso uderza w lewą flankę. Nicolo Savona, co potwierdził mecz ze Stuttgartem nie dojeżdża poziomem do Juve, a tu nie ma miejsca i czasu na naukę, natomiast Weah w obronie gra bardzo przeciętnie. Pojawia się oczywiście opcja Pierre’a Kalulu, ale tym kosztem w środku defensywy trzeba postawić na Danilo. Brazylijczyk mimo ogromnego doświadczenia, w obecnym sezonie wygląda jak emeryt.
Zostawiając jednak temat defensywy, przejdźmy do napastnika. Juventus dysponuje dzisiaj jednym nominalnym środkowym napastnikiem i nie zmieni się to co najmniej do zimowego okna transferowego. Brak konkurencji i odpoczynku dla Vlahovicia prędzej czy później skończy się zjazdem formy lub co gorsza kontuzją. Poza tym Serb nie daje drużynie tyle ile Joshua Zirkzee Bolognii Thiago Motty. Dusan ma swoje ograniczenia i ma umiejętności do spektakularnego zepsucia świetnej sytuacji bramkowej, jak choćby tej z Cagliari. Krótko mówiąc, Vlaho jakoś szczególnie nie pomaga w kreacji.
Zdrowi piłkarze i czas pomogą?
Można by wysnuć taki wniosek, że wystarczy doprowadzić ofensywnych zawodników do zdrowia, odpowiednio zgrać i problemy same się rozwiążą, ale nie byłbym sobą, gdybym nie miał kolejnych wątpliwości.
System preferowany przez Thiago Mottę jest przyjemny dla oka, drużynę dobrze ogląda się podczas operowania piłką, ale ostatnia kolejka Ligi Mistrzów udowodniła, że nie jest to system bez wad. Szkoleniowiec Starej Damy musi coś wymyślić i odpowiednio przemodelować swoją drużynę, aby dostosować ją dzisiaj do widocznych ograniczeń kadrowych. Włoskie media zwietrzyły informację, że Brazylijczyk z włoskim paszportem dwukrotnie obejrzał potyczkę ze Stuttgartem po spotkaniu celem wyciągnięcia wniosków, więc przynajmniej mamy potwierdzenie, że chce to naprawić. Na gorąco po meczu również potwierdził, że popełniono błędy i będzie to nauczka na przyszłość. Niby frazesy i najlepiej byłoby uczyć się na cudzych, nie własnych, ale tak się nie da.
Stara Dama musi stać się bardziej konkretna pod polem i w polu karnym rywala, tworząc dużo więcej okazji i przestać liczyć na indywidualności w postaci Yildiza, Conceicao, Koopmeinersa, Gonzaleza czy nawet Vlahovicia. W złotych czasach sukcesów Allegriego, piłkarze wiedzieli, że przepchną mecz nawet kolanem i takie spotkania będą zdarzać się zawsze. A jak najlepiej temu pomóc? Poprawiając kreowanie sytuacji bramkowych, a bramki również przyjdą.