Strona główna » Aktualności » Od Mesjasza do wygnańca – spektakularny upadek Thiago Motty w Juventusie
Od Mesjasza do wygnańca – spektakularny upadek Thiago Motty w Juventusie
Jeszcze niedawno uznawany za nową nadzieję włoskiej ławki, dziś niemal symbol porażki projektu Juventusu. Historia Thiago Motty w Turynie to lekcja o granicy między wizją a rzeczywistością.
fot. @ juventus.com
Thiago Motta jeszcze kilka miesięcy temu był uznawany za Guardiolę półwyspu Apenińskiego. Stylowy, elokwentny, spokojny – miał wszystko, by nie tylko odmienić Juventus, ale też stać się symbolem nowoczesnego trenera. Jak zauważają dziennikarze La Gazzetta dello Sport, jego aura zbudowana była nie tylko na wynikach z Bologni, ale też na pewnym micie: wizjonera, który łączy futbol, psychologię i biznesowy profesjonalizm.
Jednak rzeczywistość Serie A okazała się bardziej brutalna. Juventus Motty nie tylko nie wygrywał, ale też nie grał. Zespół prezentował się chaotycznie, wielu piłkarzy notowało regres, a relacje w szatni były napięte. Motta, który miał zrewolucjonizować klub, sam stał się jego balastem. Nawet jego żona, w emocjonalnym wpisie, próbowała pocieszać męża słowami: “Dzisiejsze rozczarowanie może być błogosławieństwem jutra“.
Upadek Motty w Juve to nie tylko porażka sportowa – to wizerunkowe trzęsienie ziemi. Klub zainwestował w niego nie przez przypadek, lecz jako element przemyślanego planu strategicznego. A jednak, jak pokazuje dziś przykład Bologni, która pod wodzą Italiano – bez największych gwiazd – osiąga wyniki lepsze niż z Mottą, nie wszystko da się przewidzieć.
Morale? Może czas skończyć z tworzeniem wokół trenerów mitów i traktować ich po prostu jako szkoleniowców. Jak kiedyś: trenerów, nie guru. Może to pozwoli wszystkim – także samym zainteresowanym – podejść do zawodu z większym dystansem i mniejszym ciężarem oczekiwań.