Strona główna » Aktualności » Motta stracił szatnię. Chaos i brak zaufania pogrążyły trenera Juventusu
Motta stracił szatnię. Chaos i brak zaufania pogrążyły trenera Juventusu
Thiago Motta nie zdołał zbudować autorytetu w szatni Juventusu. Jego brak empatii, kapitan rotacyjny i decyzje sprzeczne z klubową tożsamością doprowadziły do utraty zaufania i w konsekwencji - do zwolnienia.
fot. @ juventus.com
Juventus nie zwolnił Thiago Motty pod naciskiem szatni. Nikt z zawodników nie domagał się jego odejścia, nikt nie zrzucał na niego winy za brak wyników. A jednak – jak donoszą dziennikarze La Gazzetty dello Sport – relacje między trenerem a zespołem rozpadły się po cichu i nieodwracalnie. Zabrakło empatii, jasnych hierarchii i wspólnego kierunku.
Od początku sezonu Motta prowadził drużynę w sposób autorytarny, nie dopuszczając większej interakcji z zawodnikami. Jego chłodna postawa nie sprzyjała budowie zaufania. Kapitanów wybierał według rotacyjnych zasad, nie uznając klasycznej hierarchii opartej na stażu i charakterze. Vlahovic, który ciągnął drużynę wynikami, nie doczekał się opaski, podobnie jak Locatelli czy McKennie. Danilo, kapitan od lat, został najpierw zmarginalizowany, a potem sprzedany – mimo sprzeciwu szatni.
Motta podejmował decyzje w oderwaniu od logiki klubu. Nie uwzględniał wartości rynkowej zawodników, których sam wcześniej wskazał jako niepasujących do jego koncepcji. Rotował składem niemal co mecz, nawet przy dobrej formie poszczególnych piłkarzy – jak Gatti czy Cambiaso. Liderzy nie mieli przestrzeni, by zaangażować się w życie zespołu.
Relacje z zawodnikami stopniowo się rozluźniały. Fagioli w połowie sezonu poprosił o odejście, ponieważ Motta przestał zwracać na niego uwagę podczas treningów. “Wysłałem mu wiadomość, by się pożegnać, ale nie odpisał” – miał powiedzieć bliskim. Oziębłość i brak komunikacji odbiły się także na nastrojach grupy.
Motta miał swoich ulubieńców – jak Mbangula, Kalulu, Savona czy Di Gregorio – ale nie zbudował wokół nich trwałego trzonu zespołu. Gdy nadszedł kryzys, drużyna nie miała fundamentu, by się na nim oprzeć. Jak donoszą dziennikarze, to właśnie brak zaangażowania w momentach trudnych przelał czarę goryczy i sprawił, że zarząd stracił zaufanie do projektu.
W rozmowach końcowych Thiago Motta utrzymywał, że drużyna osiągnęła maksimum możliwości i nie stać jej na więcej. Cristiano Giuntoli miał zupełnie inne zdanie – jego zdaniem wystarczą trzy lub cztery wzmocnienia, by Juve znów liczyło się w walce o scudetto. Te różnice poglądów pogłębiły przepaść między trenerem a zarządem.
Finalna decyzja o rozstaniu została podjęta w przekonaniu, że projekt Juventusu potrzebuje resetu. Klub wierzy, że potencjał kadry jest wyższy, niż sądził Motta. A drużyna, pozbawiona lidera, znów potrzebuje trenera, który zbuduje wspólnotę. Thiago Motta okazał się ogniwem, które nie pasowało do łańcucha.