Igor Tudor pomyślnie reaktywuje Juventus

Juventus pokonał Genoę 1:0 w pierwszym meczu pod wodzą Igora Tudora. Zespół pokazał zaangażowanie, intensywność i pierwsze oznaki odrodzenia, choć przed Chorwatem jeszcze sporo pracy.

fot. @ juventus.com

W premierowym meczu Igora Tudora na stanowisku pierwszego trenera Juventusu, jego podopieczni zwyciężyli przeciwko Genoi 1:0 po bramce Kenana Yildiza. W postawie Bianconerich było widać pozytywną reakcję na ostatnie wydarzenia w klubie. W szczególności mogło się podobać ich zaangażowanie w grze pressingowej, natomiast przed chorwackim szkoleniowcem jeszcze bardzo dużo pracy, aby w pełni zreaktywować zespół.

Bateria naładowana

Gdybyśmy mieli podzielić mecz na trzy trzydziestominutowe części, to ta pierwsza była zdecydowanie najlepsza. Można powiedzieć, że zmiana trenera spowodowała, że piłkarzom Juventusu bateria załadowała się do 100% i od początku meczu z Genoą zaczęli grać na dość wysokiej intensywności, a na pewno wyższej niż za trenera Motty. W pierwszych minutach mógł się podobać atak pozycyjny Bianconerich. Piłka cyrkulowała między nimi naprawdę ciekawie. Dość szybko nawet doszło do groźnej sytuacji w polu karnym Genoi, kiedy w czwartej minucie Koopmeiners z bocznej strefy mocną i płaską piłką wstrzeloną w pole karne poszukał Dusana Vlahovicia. Tym zaś, co mogło się podobać najbardziej w grze piłkarzy Juve to organizacja po stracie piłki i próby szybkiego odbioru oraz gwałtowne skoki pressingowe, które nie raz w tym meczu skutkowały błędami indywidualnymi podopiecznych Patricka Vieiry.

Trochę magii i dużo pracy

Odżyły także indywidualności. Momentami błysk geniuszu Kenana Yildiza podkręcał atmosferę na Allianz Stadium i przecież to właśnie Turek strzelił jedynego gola w tym meczu. A kto wie, czy Thiago Motta postawiłby na niego w tym meczu, gdyby pozostał na stanowisku trenera. Przebłyski miał Nico Gonzalez, na którego Igor Tudor ma nowy pomysł, wystawiając go na wahadle. Jeśli mówimy o Argentyńczyku, to jego najlepsza akcja w tym spotkaniu miała miejsce w siódmej minucie, kiedy przebiegł pół boiska i rozrzcuił piłkę na prawo do Vlahovicia. Wywołałem do tablicy napastnika Juve, a więc również jego należy pochwalić. Mimo tego, że gola nie zdobył, to ciężko pracował, stoczył wiele pojedynków siłowych i widać w nim było wolę walki. To też pokazuje, jakim lekarstwem na problemy mentalne zawodników może być Igor Tudor. Chorwacki szkoleniowiec ma plan na zbudowanie Vlahovicia i przejwiło się to właśnie w wystawieniu go w pierwszym składzie. Na pochwały zesługuje również druga linia, a dokładnie Kephren Thuram i Manuel Locatelli. Obaj skuteczni w destrukcji i konstrukcji. Loca momentami pomagał defensorom w rozgrywaniu. Kephren świtnie regulował grę i indywidualnymi zagranimi robił różnicę, natomiast w jego przypadku forma utrzymuje się na bardzo wysokim poziomie od dłuższego czasu. Gorzej od nich zagrał Koopmeiners, któremu jeszcze sporo brakuje.

Undici leoni

Bramka strzelona przez Juevntus w meczu z Genoą była symboliczna. Symboliczna, bowiem jej architektem był sam Igor Tudor. Trener w ostatnich dniach powtarzał zawodnikom na treningu, czy dziennikarzom na konferencji prasowej, że każdy zawodnik musi zrozumieć czym jest Juventus oraz, że tutaj każdy musi być zdeterminowany do walki. I taką determinację pokazał sam Tudor, kiedy w 24. minucie ekspresowo przekazał piłkę Koopmeinersowi, wskazując mu, żeby natychmiastowo wznowił piłkę z autu do Vlahovicia. Następnie piłka od Serba trafiła do Yildiza, który przedryblował rywali i mocno zapakował piłkę pod poprzeczkę. Juventus dzięki temu tąpnięciu Tudora wyszedł na prowadzenie.

Kontuzja Gattiego

Niepokojącym akcentem spotkania z Genoą może być potencjalna kontuzja Federico Gattiego. W 13. minucie Renato Veigę oszukał Pinamonti, który miał po tym otwartą autostradę do bramki Di Gregorio, natomiast intensywny sprint zakończony skuteczną interwencją popełnił Gatti, przez co ucierpiał po spóźnionym kopnięciu przez rywala. Za tą interwencję podziękował mu sam trener Tudor, który podszedł do niego i zbił żółwika. Federico wrócił na boisko, lecz po wyjściu na prowadzenie przez Juve, oklaskiwany przez kibiców opuścił murawę. Zastąpił go Pierre Kalulu.

Gorsza druga połowa, lecz skuteczna defensywa

Druga część spotkania była zdecydowanie gorsza od tej pierwszej. Entuzjazm z początku meczu w zasadzie zaczął nawet opadać jeszcze przed upłynięciem pierwszych 45 minut. Tu można powrócić do słów z początku tekstu, że trzydziestominutowa druga i trzecia część meczu były słabsze od pierwszej. Juventus zmniejszył intensywność, a skoki pressingowe miały miejsce z mniejszą częstotliwością. Genoa powoli zaczęła się przesuwać pod bramkę Di Gregorio, a statystyka posiadania piłki z biegiem czasu zrównywała się. Niektóre fragmenty gry po przerwie były zwyczajnie nudne. Momentami zaczynało pachnieć potencjalnym wyrównaniem przez Genoę. Jednak koniec końców nie od razu Turyn zbudowano, a niepełny tydzień pracy to zbyt mały czas dla Igora Tudora na pełną reaktywację zespołu.

Niemniej należy pochwalić defensywę Juventusu, bowiem ostatecznie skończyła spotkanie z czystym kontem. W samej końcówce Bianconeri nie musieli bronić się całym zespołem w polu karnym jak to bywało za trenera Thiago Motty, lecz cała drużyna mogła polegać na defensorach i Di Gregorio.

In Tudor we trust

Igor Tudor daje nam – kibicom Juventusu nadzieje na pozytywny finisz sezonu. Entuzjazm jaki panuje w Turynie po zatrudnieniu Chorwata jest naprawdę ogromny. Kibice dzień przed meczem zjawili się pod J-Hotel witając go i zagrzewając go do pracy z drużyną. W trakcie meczu intonowali przyśpiewki z jego nazwiskiem, podkreślając że jest “jednym z nas“. To z pewnością tworzy szkoleniowcowi pozytywne warunki do pracy, a zwycięstwo w premierowym meczu pomaga rozgonić czarne chmury, jakie pojawiły się w ostatnich tygodniach nad Allianz Stadium. Czas na przygotowania do kolejnego spotkania, a dokładnie do wyjazdu na Stadio Olimpico, gdzie Bianconeri w następnej kolejce zmierzą się z Romą.

Juventus – Udinese z LEĆ NA MECZ! Ostatni mecz sezonu!

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

Luki
Luki(@luki)
1 dzień temu

Dużo trafnych spostrzeżeń, natomiast co do Vlahovicia to ja nie widzę argumentów żeby go chwalić. Zagrał żenująco, to że szarpał się z obrońcami walcząc o piłkę to niestety trochę za mało żeby go za to chwalić, dodatkowo każdy taki pojedynek przegrywał. Gdy miał pojedynek szybkościowy to był wolniejszy, gdy trzeba było uderzyć z pierwszej piłki kiksował itd. Widząc Serba na boisku od razu przypomina mi się Amauri.

Ostatnio edytowany 1 dzień temu by Luki

Lub zaloguj się za pomocą: