Juventus – Lazio 2:1
Juventus pokonał Lazio 2:1 dzięki bramkom Rubena Olivery i Zlatana Ibrahimovica. Podopieczni Capello utrzymali czteropunktową przewagę nad Milanem, który wczoraj wygrał z Parmą 2-1.
Sam mecz nie był porywającym widowiskiem. Wystarczy wspomnieć, że ilość akcji Lazio można było policzyć na palcach jednej ręki. Z drugiej strony również Juventus nie pokazał niczego wielkiego, oprócz tego, że po szybkiej stracie bramki nie pozwalali gościom na wiele. O ile na początku sezonu do postawy Juventusu nie można było za bardzo się doczepić tak teraz wystardczy wspomnieć, że przy zwycięskiej bramce dopisało szczęście. Gdyby nie ono, kto wie czy w tej chwili nie pisalibyśmy o remisie. Capello musi poważnie zastanowić się nad taktyką na drużyny, które przez cały mecz się bronią.
Mecz rozpoczął się bardzo spokojnie. Obie drużyny badały się nawzajem. Dlatego wielkim zaskoczeniem, chyba także dla kibców Lazio była bramka Pandeva już w 10 minucie spotkania. Muzzi wyłożył piłkę Pandevowi po dośrodkowaniu w pole karne spoza linii połowy boiska. Napastnik Lazio wykonał serię zwodów, na które nabrali się zarówno Cannavaro, Zebina jak i Thuram. Buffon stał w bramce jak zamurowany i prowadzenie Lazio stało się faktem. Szkoda, że minutę wcześniej Zlatan trafił z główki w poprzeczkę bo to Bianconeri cieszyliby się z prowadzenia.
Od tego momentu Juventus praktycznie dominował, a Lazio ograniczało się jedynie do sporadycznych ataków. Ataków, które bardzo ułatwiał im Thuram. Niestety, ale tego meczu Francuz nie może zaliczyć do udanych. W ataku również nie było różowo. Wszelkie wysiłki pomocników marnowali seryjnie napastnicy. Ibrahimovic wdawał się w zbyt częste dryblingi, a Del Piero nie potrafił wstrzelić się nawet w światło bramki. Alex przeszedł samego siebie w 31 minucie kiedy po pięknej “piętce” Ibrahimovica znalazł się sam na sam z Serenim, jednak zamiast spytać się w który róg posłać piłkę przeniósł futbolówkę metr nad poprzeczką! Lepszej okazji Juventus w tym meczu już nie miał.
I wreszcie kiedy trenerzy oraz kibice zastanawiali się z jakim nastawieniem i jaką taktyką pojawią się piłkarze w drugiej części Olivera wykorzystał dośrodkowanie Camoranesiego (kolejny dobry mecz reprezentanta Włoch) i z główki pokonał bramkarza Lazio.
Tuż przed przerwą Olivera został zmuszony opuścić boisko (problemy z mięśniami), a w jego miejsce wprowadzony został Oliver Kapo – rezerwowy zawodnik, który odkąd przywdział strój Bianconerich za wszelką cenę chce udowodnić, że należy mu się podstawowe miejsce w składzie. Po dzisiejszym spotkaniu znacznie się do tego przybliżył.
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnych ataków Juventusu. Piłkarze wyraźnie nie chcieli czekać na ostatnie minuty, aby przekonać wszystkich o swojej przewadze. W pomocy bardzo aktywny był Oliver Kapo. Camoranesi również stanowił wielkie zagrożenie. Niestety napastnicy nie potrafili się do tego poziomu dostosować. Del Piero pokazywał się jedynie przy rzutach wolnych, Ibrahimovic albo za dużo dryblował, albo okazje, które wypracowywali pomocnicy jakoś nie potrafił zamienić na bramki. Akcje Juventusu traciły na dokładności w okolicach pola karnego Lazio, co bardzo denerwowało trenera Bianconerich. W końcu na boisko pojawił się Zalayeta. Jednak Urugwajczyk dzisiaj wypadł jeszcze słabiej niż Del Piero.
Na szczęście w składzie Juventusu jest Zlatan Ibrahimovic. Wprawdzie potrafi przez cały mecz marnować wiele okazji swoimi kiwkami, ale jedną udaną akcją przesądza o losach spotkania. Tym razem należy także podziękować Kapo, który w stylu Szweda przedarł się z prawej strony przez dwóch obrońców i dobrze dośrodkował w pole karne. Lot piłki zmienił Giannichedda, w taki sposób że Ibrahimovic nie miał problemów z podarowaniem gospodarzom prowadzenia.
Od tego momentu Lazio nie mając nic do stracenia rzuciło się do ataków. Stara Dama wydała na to pozwolenie i końcówka była lekko denerwująca. Wprawdzie podopieczni Caso nie stworzyli groźnej okazji jednak fani Juve mieli jeszcze w pamięci potyczkę z Interem, gdzie wydawało się pewne trzy punkty uciekły w końcowej fazie meczu. Tutaj na szczęście historia się nie powtórzyła i komplet oczek pozostał w Turynie. Nie zabrakło jednak małych kontrowersji. Tuż przed końcem meczu w pole karne wpadł Simone Inzaghi. Wprawdzie nie stworzył wielkiego zagrożenia, jednak został podcięty przez Buffona. Brat ex-Juventino domagał się karnego jednak sędzia Dondarini nie dopatrzył się niczego nieregulaminowego w wejściu Buffona. Przy tej okazji należy wspomnieć, że parę minut wcześniej arbiter nie podyktował także karnego za faul na Ibrahimovicu.
Zatem kolejne ważne punkty w obliczu pogoni Milanu. W środę mecz z Maccabi, który powinien potwierdzić aspiracje Juventusu na arenie europejskiej. W tym meczu Capello da odpocząć zapewne podstawowym piłkarzom, ale aby poprawić trochę wizerunek Juve w Europie przydałoby się wreszcie zwycięstwo wyższe niż 1-0.
Juventus – Lazio 2:1
40′ Olivera, 75′ Ibrahimovic – 10′ Pandev
Juventus (4-4-2): Buffon – Zebina, Thuram, Cannavaro, Zambrotta – Camoranesi, Emerson, Appiah, Olivera (45′ Kapo) – Ibrahimovic, Del Piero (70′ Zalayeta)
Lazio (4-4-2): Sereni – Oddo (46′ Oscar), Talamonti, Couto, Siviglia – Filippini A., Giannichedda, Dabo, Cesar (80′ Inzaghi) – Pandev, Muzzi (62′ Rocchi)
Kartki: Olivera, Ibrahimovic – Talamonti, Cesar