Atalanta – Juventus 1:2
Juventus pokonał Atalantę 2-1. Wszystkie bramki w dzisiejszym meczu zdobyli Bianconeri. Bramkarza Atalanty pokonali Olivera i Del Piero (z karnego), a Buffonowi w doliczonym czasie bramkę strzelił… Thuram.
Początek meczu dosyść niemrawy. Obie drużyny jakby czekały na pierwszą akcję przeciwnika. W końcu do ataku ruszyła Atalanta, od razu stwarzając okazję bramkową. Budan otrzymał podanie i znalazł się sam na sam z Buffonem, jednak Collina zatrzymał akcję odgwizdując wątpliwą pozycję spaloną. W odpowiedzi Zebina wyłożył piłkę Camoranesiemu, ale zdecydowanie za mocno.
Od tego momentu Juventus zdobył przewagę. Bramkarza Atalanty co chwilę niepokoił David Trezeguet. Niestety nic z tego nie wynikało. Dopiero w 12 minucie gospodarze jakby otrząsnęli się z przewagi Bianconerich i zaczęli zdobywać coraz więcej pola. W jednej z akcji ucierpiał Budan i Rossi, trener Atalanty, musiał dokonać przedwczesnej zmiany. I gdy kibice zastanawiali się kiedy jedna z drużyn przeprowadzi jakąś konkretną akcję Emerson pięknie wypuścił środkiem Oliverę, który pokonał lobem wychodzącego w jego kierunku Calderoniego – 1:0 dla Juve!
Atalanta szybko zareagowała i już po chwili straty mogły być odrobione, jednak piłkę z rzutu wolnego Bernardini posłał zbyt wysoko.
W 30 minucie do słowa doszli Juventini, których do przodu ciągnął najlepszy w pierwszej połowie – Emerson. Praktycznie brał udział w każdej akcji. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami Brazylijczyka zabrakło dzisiaj na boisku. Bardzo dobrze spisywali się także Camoranesi i Zambrotta (ten drugi też dzisiaj miał nie grać). Jednak mimo ich starań i dobrej postawy Ibrahimovica, wynik w pierwszej połowie nie uległ zmianie. Szkoda, że po paru minutach dobrej gry całkowicie przepadł Trezeguet.
Druga połowa rozpoczęła się od groźnych ataków Atalanty, która na pewno pamiętała niedawne spotkanie w ramach Pucharu Włoch i wiedziała dobrze, że Juventus można pokonać. A jeśli nie pokonać to chociaż strzelić bramkę. Ale chyba nie wzięli pod uwagę, że w bramce stał dzisiaj Buffon, a w obronie “spotkać” można było Cannavaro i Thurama. Właśnie ci dwaj piłkarze oraz Gigi powstrzymywali akcje Atalanty z pierwszych dziesięciu minut drugiej połowy.
W końcu Juventus przejął piłkę, ale ich akcje były bardzo niemrawe. Wywalczenie zaledwie dwóch rzutów rożnych w przeciągu 20 minut gry to zdecydowanie za mało. Fabio Capello zareagował i wprowadził za niewidocznego Ibrahimovica, Alessandro Del Piero.
Niestety zmiana ta nic nowego nie wniosła. Wprawdzie w 63 minucie okazję do zdobycia bramki dla Juventusu miał Trezeguet i w chwilę potem Natali dla Atalanty, to przez kolejne pięć minut nic wielkiego się nie działo. Spokojnie można było nasłuchiwać relacji z innych spotkań Serie A.
W końcu, po paru niebezpiecznych akcjach Atalanty, której widocznie bardziej zależało na remisie, niż Bianconerim na podwyższeniu prowadzenia, do akcji ruszył Zebina. Wyłożył piłkę Camoranesiemu, któremu obrońcy jakoś mu ją wybili. Do akcji wmieszał się jeszcze Emerson jednak i on nie potrafił trafić w światło bramki. Ta akcja jakby ożywiła pozostałych piłkarzy. Mecz wreszcie mógł się podobać. Szkoda tylko, że to raczej Atalanta zaczęła atakować. Najpierw bramce Bianconerim zagroził Makinwa, a chwilę potem Mingazzini.
To chyba rozzłościło Juventus. Camoranesi ruszył za akcją, przekazał piłkę Trezeguetowi, a sam wpadł w pole karne gdzie został faulowany. Collina nie miał wątpliwości i wskazał na “jedenastkę”. Do “wapna” podszedł oczywiście Alex Del Piero i podwyższył rezultat spotkania! 2-0 dla Juve.
Dwie minuty później powinno być już 3-0. Camoranesi wykonywał rzut wolny. Wrzucił piłkę w pole karne gdzie Del Piero mocno uderzył z główki jednak minimalnie niecelnie.
Ale to nie koniec wrażeń, których brak w pierwszej części drugiej połowy nadrobiony został w końcówce meczu. W pierwszej minucie doliczonego czasu Thuram wyłuskał piłkę od Makinwy i żeby uspokoić grę podał do Buffona. Gigi niestety jakby był nieobecny i zupełnie piłki nie zauważył. Wprawdzie starał się ją wybić ale było już za późno i bramka samobójcza stała się faktem.
Na całe szczęście tym razem Juventini zdołali wcześniej zdobyć drugiego gola i nie skończyło się kolejną stratą punktów.
W pozostałych meczach na uwagę zasługuje strata trzech punktów przez Milan, który poległ na własnym boisku z Bologną. Kryzys Milanu, na który tak wielu kibiców Juve czekało, w końcu stał się faktem.
Atalanta – Juventus 1:2
90′ Thuram (sam.) – 23′ Olivera, 80′ Del Piero (kar.)
Atalanta (4-4-2): Calderoani – Motta, Sala, Natali, Belllini – Zenoni D. (78′ Sinigaglia), Migliaccio, Bernardini (46′ Mingazzini), Marcolini – Budan (20′ Makinwa), Lazzari
Juventus (4-4-2): Buffon – Zebina, Thuram, Cannavaro, Zambrotta (87′ Kapo) – Camoranesi, Tacchinardi, Emerson, Olivera (73′ Birindelli) – Trezeguet, Ibrahimovic (61′ Del Piero)
Kartki: Natali, Mingazzini – Zambrotta, Zebina, Olivera
Oto pozostałe wyniki Serie A:
Brescia – Lecce 0:1 (16′ Konan)
Cagliari – Fiorentina 1:0 (11′ Esposito)
Milan – Bologna 0:1 (27′ Locatelli)
Reggina – Lazio 2:1 (72′ Bonazzoli, 90+3′ De Rosa – 10′ Cesar)
Roma – Messina 3:2 (56′ Totti, 60′ Cassano, 82′ Mancini – 12′ Zampagna, 32′ Parisi)
Sampdoria – Siena 1:1 (79′ Rossini – 66′ Vergassola)
Palermo – Inter (godz. 20:30)
Mecze wczorajsze:
Parma – Udinese 1:0 (34′ Gilardino)
Chievo – Livorno 1:0 (31′ Tiribocchi)