Przegląd Sportowy o Lidze Mistrzów
Dzisiaj startuje elitarna Liga Mistrzów. Fakt ten nie umknął oczywiście uwadze mediów, które, jak co roku, zapytały ekspertów o faworytów do ostatecznego triumfu w rozgrywkach. Temat został obszernie poruszony w dzisiejszym wydaniu Przeglądu Sportowego.
W rankingu faworytów dziennikarzy tej gazety Juventus zajął 6. miejsce. O drużynie Conte napisano tak: “Pora, żeby zaczęli coś znaczyć na europejskich boiskach. Juventus jest nadzieją Włochów na nawiązanie do wielkich sukcesów sprzed lat. Od czasu triumfu Interu w 2010 roku drużyny z Italii potrafią dostać się najwyżej do ćwierćfinału. Na Półwyspie Apenińskim nie ma już tak wielkich pieniędzy, Serie A nie przyciąga gwiazd. Przy wszystkich kłopotach Milanu, Interu czy Romy, Juve jawi się jako oaza normalności – klub jest właścicielem swojego (nowoczesnego!) stadionu, zarabia, dostarcza piłkarzy do reprezentacji Włoch. – Nie żałuję, że wybrałem Juventus zamiast Bayernu – przekonuje Arturo Vidal, który przychodził tu dwa lata temu. Jeśli wygra Ligę Mistrzów, to wreszcie będzie brzmiał wiarygodnie“.
W oddzielnym tekście pod tytułem Liga indywidualności swoje zdanie wyraził redaktor naczelny PS – Marcin Kalita. “Już dawno w Lidze Mistrzów tak niewielu znaczyło tak wiele. Przynajmniej na starcie. Grono faworytów, czy inaczej – ekipa z aspiracjami – jak to się mówi: “wymiata”. Nie zawsze tak bywało. Niby wielkich firm nigdy oczywiście nie brakowało, a przecież, gdy rozważani byli top-faworyci, nie raz i nie dwa ich zestaw ograniczał się do dwóch, trzech. Przecież nawet Bayern 2013, Inter 2010, nie mówiąc już o Chelsea 2012 byli traktowani jako ci, którzy mieszają szyki największym, a nie jako ci, którzy największymi są. Tym razem jest inaczej, a decydują o tym ambicje jednostek. W Bayernie raczej szukalibyśmy kolejnego obrońcy trofeum obarczonego klątwą niemocy tejże obrony, gdyby nie Pep Guardiola. Barcelona czeka na czary nowej w Europie “piękności nocy” – Neymara. Real przy wszystkich swoich gwiazdach wspiął się na nowy poziom galaktyczności samym tylko Garethem Balem. Chelsea to dziś projekcja pragnień niezwykłej osobowości Jose Mourinho. Manchester United równa się zagadce Davida Moyesa. Spychany uporczywie z piedestału Arsenal odbudował wiarę w sukcesy jedną zaledwie decyzją transferową – ściągnięciem Mesuta Özila. Traktowany z dobrotliwym pobłażaniem Paris St-Germain dozbroił się myśliwcem F-16, czyli Edinsonem Cavanim, i z dnia na dzień awansował do europejskiej ekstraklasy uzbrojenia. Tylko dwa zespoły wyłamują się temu kultowi nowych jednostek, aczkolwiek w obu przypadkach jednostki przybiły swą wyrazistą pieczęć: to Borussia i Juventus. Kluby, które dzisiejszą wielkość faworytów budowały – dzięki osobom Jürgena Kloppa i Antonio Conte – bezwzględnie i planowo. Latem ani jednych, ani drugich nic nie zaskoczyło, pozorne słabości potrafiły przekuć w siłę. To elektryzujące. Bogate lato wyniosło Ligę Mistrzów na zupełnie inny, od dawna nie doświadczony poziom emocji i oczekiwań. To najlepsza rzecz, jaka mogła nas spotkać“.

Na łamach dziennika znaleźć możemy również opinie ekspertów od pięciu najlepszych lig Europy.
“
W tym sezonie Ligi Mistrzów jest spora szansa, by doszło do wydarzenia historycznego. Jeszcze żadnej drużynie do tej pory nie udało się obronić Pucharu Mistrzów, ale w Bayernie Monachium widzę ekipę zdolną do wygrania Champions League drugi raz z rzędu. Dlaczego? To proste – mają najsilniejszy skład ze wszystkich 32 uczestników. Już w poprzednim sezonie zestaw nazwisk w szatni Bawarczyków był imponujący, a latem dodatkowo wzmocnili się Mario Götze i Thiago Alcantarą. Poza tym na ich korzyść przemawia osoba Pepa Guardioli. Z Barceloną wygrywał już te rozgrywki i zrobi wszystko, by powtórzyć sukces w Monachium. Spośród angielskich zespołów największe szanse na triumf w Lidze Mistrzów ma według mnie Chelsea. Jose Mourinho ma bardzo bogate doświadczenie w tych rozgrywkach, zwycięstwa z Porto i Interem Mediolan są na to najlepszym dowodem. Z Realem mu się to nie udało, więc myślę, że wrócił do Londynu między innymi po to, by znów zaistnieć w Europie. Gorzej niż przed rokiem The Blues na pewno nie wypadną, bo wtedy nawet nie wyszli z grupy i musieli grać w Lidze Europy, którą zresztą wygrali. Tak naprawdę w Anglii nie widzę drużyny, która mogłaby realnie myśleć o wygraniu Champions League. Arsenal i Manchester United mogą mieć kłopoty nawet z wyjściem z grupy” – John Cross, dziennikarz
Daily Mirror.
“Najlepszy jest Bayern Monachium i to mój faworyt do wygrania Ligi Mistrzów. Niemiecki zespół zdominował zeszły sezon, a w tym będzie dodatkowo wzmocniony świetnym trenerem, jakim jest Pep Guardiola. Będą jeszcze silniejsi. Kto może im zagrozić? Oczywiście podrażniona Barcelona, Real Madryt, Juventus, Chelsea i może Arsenal? Wszyscy mówią, że ten klub się skończył, ale Kanonierzy w końcu z nawiązką wynagrodzą kibicom długie lata rozczarowań. Myślę, że niespodziankę może sprawić Szachtar Donieck. Kluby ze wschodniej części Europy długo czekają na finał w Lidze Mistrzów. Atutem Szachtara jest fakt, że Mircea Lucescu pracuje tam od 2004 roku. Tyle klubów zmieniło tego lata trenerów: Manchester United, City, PSG, Real Madryt, Barcelona, Chelsea. A w Szachtarze nadal ten sam szkoleniowiec. Oni z roku na rok są coraz mocniejsi. Jeżeli chodzi o francuskie kluby – PSG ma spore szanse, może nawet na finał. Paryżanie mają doświadczenie w meczach o dużą stawkę i bardzo chcą te rozgrywki wygrać. W poprzednim sezonie ograli Valencię, dwa razy zremisowali z Barceloną. To dobry prognostyk. Trudniejszą grupę ma Olympique Marsylia. Wielkim sukcesem będzie wyjście z grupy kosztem Borussii Dortmund, Arsenalu lub Napoli. Młody skład przekona się, że gra w Ligue 1 i Champions League to dwa zupełnie inne światy” – Xavier Barret, komentator i dziennikarz L’Equipe.
“Po tak interesującym okienku transferowym i wielu multimilionowych transferach zapowiada się być może najbardziej fascynujący sezon Ligi Mistrzów. Barcelona i Real Madryt zawsze przystępują do tych rozgrywek w roli wielkich faworytów, jednak to w Monachium Pep Guardiola ma w swoich rękach wielki zespół z ogromnym potencjałem. Bayern może powtórzyć wyczyn z poprzedniego sezonu. Nie wolno zapominać o Chelsea. Jose Mourinho zawsze, z każdą swoją drużyną aspiruje do zdobycia Pucharu Europy. Potrafi wycisnąć ze swoich zespołów maksimum, chociaż jego pobyt w Realu Madryt można uznać za porażkę. Do drugiej grupy faworytów, obok Chelsea, trzeba również dodać kluby szejków: PSG i Manchester City. Nie sądzę jednak, by były one na poziomie takich drużyn jak Manchester United (zawsze niebezpieczny, chociaż nie wiadomo, jak poradzi sobie po zmienia trenera), Juventus czy Borussia Dortmund. Na drużynę Jürgena Kloppa na pewno trzeba będzie uważać, bo ubiegłoroczny finał nie był przypadkowy. Jeśli pojawi się czarny koń, to mogę się założyć, że będzie z Hiszpanii. Atletico Madryt ma wszelkie dane ku temu, by w wielkim stylu wrócić do Ligi Mistrzów. Trener Diego Simeone ma wielką chęć, by zdobyć trofeum, a Los Colchoneros są na tyle skonsolidowaną drużyną, że spokojnie mogą stać się Borussią Dortmund nadchodzących rozgrywek” – Jesus Ballesteros, redaktor dziennika Marca.
“Oczy niemieckich kibiców będą skierowane na Arsenal. Jest tam kilku niemieckich piłkarzy. Prawdę mówiąc, trudno powiedzieć, na co stać tę drużynę. Mają bardzo mocną grupę. Wyjście z niej może być trudniejsze od przejścia do kolejnej rundy. Kanonierom dużo dało przyjście Mesuta Özila. Facet ma niesamowitą wizję futbolu, przegląd pola, gra pod napastników – zostaje tylko zamienić jego asysty na gole. Z drugiej strony – czy potrzebowali właśnie ofensywnego pomocnika? A może bardziej snajpera? Santi Cazorla może grać na pozycji Özila i też jest niezły, ale mogę się mylić. Kluczowym piłkarzem będzie Oliver Giroud, widać, że zaczyna się przełamywać. Arsenal ma też świetnego bramkarza, który jest bezdyskusyjnym numerem jeden. Z takim piłkarzem jak Wojciech Szczęsny można grać w Lidze Mistrzów. Moim faworytem jest Bayern Monachium. Byli w finale trzy razy przez ostatnie cztery lata. Mają jeszcze lepszy skład i powinni wygrać. Martwi co innego. Niby się wzmocnili, ale są słabsi. Przynajmniej na razie. Trzeba im dać jednak czas na adaptację do stylu Guardioli. Nie spodziewam się kolejnego niemieckiego finału. Nie sądzę, by Jürgen Klopp był w stanie powtórzyć sukces sprzed roku. Oczywiście, mają silny zespół, ale żeby dojść tak daleko, musisz mieć dużo szczęścia. Borussia już je miała. Dojdzie do ćwierćfinału” – Uli Hesse, felietonista ESPN FC.
“Liga Mistrzów będzie ekscytująca od początku. Mecz Napoli – Borussia Dortmund może być jednym z najbardziej fascynujących w ostatnich latach. Niesamowita atmosfera, jaką potrafi stworzyć publiczność z Neapolu, to coś niepowtarzalnego, a na boisku widowisko zapewnią dwie fascynujące drużyny, które są aktualnie w wielkiej formie. Obie zajmują pierwsze miejsca w swoich ligach. Doświadczony trener Rafa Benitez musi znaleźć sposób na Roberta Lewandowskiego, wzbudzając największe objawy piłkarza Borussi Dortmund. Obrona jest obecnie najsłabszą stroną Napoli. Najmocniejszym punktem jest sam trener, który doskonale zżył się z nowym środowiskiem, a wzbogacił je o cenne doświadczenie z europejskich pucharów, w których odnosił sukcesy. Przed laty trenował Jerzego Dudka, teraz chętnie sięgnąłby po Lewandowskiego, bo w ataku przydałoby się wzmocnienie po odejściu Cavaniego. Grupa neapolitańczyków jest najtrudniejsza, uzupełniona Arsenalem i Marsylią. To gwarantuje mecze pełne fantazji, widowiskowych akcji i bramek. Wśród włoskich zespołów najdalej w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów powinien zajść Juventus. W Turynie przeprowadzili mało zmian w składzie, a więc drużyna jest zgrana. Trener Antonio Conte taktycznie prezentuje najwyższy europejski poziom, a do grona piłkarzy dołączył wybitnie doświadczony Carlos Tevez” – Alessandro Catapano, rzymski korespondent La Gazzetta dello Sport.
A jak będzie Waszym zdaniem?