Allegri przed meczem z Romą
Na konferencji prasowej, dzień przed spotkaniem z AS Roma, pojawił się Massimiliano Allegri (na zdjęciu). Trener Juventusu cierpliwie odpowiadał na pytania dziennikarzy, których bardziej interesowała jego dalsza przyszłość niż jutrzejszy wieczór w Rzymie.
“To mnie bawi. Z prostego powodu. Dzisiaj rano wyobraziłem sobie, co by się stało, gdybym, przez tych kilka lat, nie zdobył żadnego trofeum. Spaliliby mnie na stosie! Spotkam się z prezydentem w przyszłym tygodniu i porozmawiamy o wszystkich aspektach, jak co roku. Powiedziałem mu po meczu z Ajaksem, że chcę zostać, a media wystąpiły przeciwko mnie. Jestem wdzięczny prezydentowi i klubowi. Nie wszyscy mnie lubią, a mi niekoniecznie zależy, by mnie lubili wszyscy. W końcu, tu chodzi o wyniki, a w ciągu tego czasu wykonaliśmy w klubie kawał dobrej roboty i cieszę się z tego, co osiągnęliśmy. W tym sezonie zrobiło się dużo szumu, bo odpadliśmy w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Być może niektórzy sądzili, że Liga Mistrzów to barowy turniej, w którym ja sam brałem udział latem w Livorno” – powiedział i kontynuował dalej, opowiadając, że ma już plan na nowe Juve – “Wizję nowego Juventusu mam w głowie już od sześciu miesięcy. Najpierw musimy dojść do porozumienia z prezydentem, później porozmawiamy o aspektach technicznych i o całej reszcie. Nie pytajcie mnie o szczegóły, bo i tak wam nie odpowiem. Spotkanie z prezydentem wcale się nie opóźnia, wprost przeciwnie – będzie 15 dni wcześniej, niż początkowo zaplanowaliśmy. Jeśli chodzi o nazwiska moich potencjalnych następców pojawiające się w prasie: cóż, to jest część tego fachu. Już kiedy trenowałem Milan wszyscy chcieli mnie pożegnać twierdząc, że na moje miejsce przyjdzie Guardiola“.
Toskańczyk przyznał, że ma zaufanie Andrei Agnellego. “Po meczu z Ajaksem powiedział, że chce, żebym został. Mamy dobre relacje, ponieważ jesteśmy ze sobą bardzo szczerzy i to jest najważniejsze. Także z Fabio Paraticim i Pavlem Nedvedem jesteśmy bardzo otwarci wobec siebie. Tak też było z Beppe Marottą. Zawsze powtarzam, że to klub jest najważniejszy, a nie mając za sobą silnego klubu trudno jest osiągać wyniki“.
Próbował też skierować przedmeczową konferencję na adekwatne tory. “Wiecie, że mamy jutro mecz z Romą, przy 50 tysiącach ludzi na trybunach? Musimy zagrać dobrze, a potem czeka nas piękna uroczystość świętowania mistrzostwa po meczu z Atalantą u siebie. Jeżeli was to interesuje, to informuję, że do składu wróciło kilku graczy po kontuzjach: Alex Sandro, Rodrigo Bentancour, Paulo Dybala, Emre Can… Sytuacja Paulo nie zmieniła się. Jest taka sama, jak na początku sezonu. W poprzednim roku grał z Gonzalo Higuainem lub Mario Mandżukiciem, a Cristiano Ronaldo jest innym graczem i dlatego połączenie nie jest takie samo. Ale jego pozycja nie jest zagrożona. Podobnie João Cancelo. Poprawił się odkąd z nami gra. Ma nadzwyczajne cechy, szczególnie umie sobie poradzić z prowadzeniem piłki w trudnej sytuacji“.
51-letni Włoch konkludował, że zmiany to część tej gry. “Prawda, mamy kilku starszych piłkarzy, ale jest też wielu młodych, którzy nieustannie się rozwijają. To dobra mieszanka, zbudowana bardzo udanie. Zwykle, pod koniec roku, siadamy z Fabio Paraticim i Pavlem Nedvedem, by wspólnie omówić problemy i znaleźć rozwiązania. Siłą tego Juventusu, w ciągu ostatnich pięciu lat, są zmiany. Zostało tylko trzech graczy, których zastałem na początku pracy: Giorgio Chiellini, Andrea Barzagli i Leonardo Bonucci“.