Grozi wielki chaos
Pierwsze wyroki w aferze korupcyjnej zapadną najpóźniej za trzy tygodnie, tuż przed arcyważnym grupowym meczem Włochów z Czechami. Doniesienia ze zgrupowania kadry w Coverciano są ponure.
Trener Marcello Lippi i piłkarze myślą raczej o niepewnej przyszłości niż o przygotowaniach do mistrzostw świata.
W wielowątkową aferę gangu byłego dyrektora generalnego Juventusu Turyn, Luciano Moggiego, który posługując się mafijnymi metodami, kontrolował sędziów, związek futbolowy i rynek transferowy, zamieszani są w mniejszym lub większym stopniu niemal wszyscy ludzie włoskiej piłki. Trener Lippi, pytany, jak się w tym wszystkim czuje, odpowiedział: “Przecież nie jestem robotem”. Chodzi o to, że syn Davide związany jest z zależną od Moggich (ojca i syna) firmą GEA World, która kontrolowała transfery piłkarzy i trenerów. Prokuratura postawiła Davide zarzut udziału w grupie przestępczej, co może skończyć się więzieniem.
Wydaje się niemal pewne, że Juventus zostanie relegowany do Serie B. Prasa pisze, że wtedy klub mistrza Włoch przemieni się w supermarket z piłkarzami. W trakcie mundialu o swoją przyszłość będą musieli się martwić podstawowi gracze reprezentacji: bramkarz Gianluigi Buffon, kapitan Fabio Cannavaro, Gianluca Zambrotta, Mauro Camoranesi i Alessandro Del Piero. Niepewnie, choć nie tak groźnie, wygląda przyszłość Milanu, Romy, Lazio, Fiorentiny, a nawet Interu. Powody do zmartwień ma więc niemal cała włoska reprezentacja. W gazetach pojawiają się najdziksze spekulacje. Mówi się o karnej degradacji do Serie B również Romy i Lazio (głównie za fałszowanie bilansów finansowych), odjęciu wszystkim tym drużynom punktów na początku przyszłego sezonu, a także o zmianie kolejności w tabeli sezonu 2005/6. Nie wiadomo, kto zagra w Lidze Mistrzów (Włosi mają cztery miejsca), a kto w Pucharze UEFA. Wszystko to grozi wielkim chaosem i finansową zapaścią piłki. Gazety sportowe i część kibiców właśnie z aferą kojarzą odejście Andrija Szewczenki z Milanu do Chelsea, czyli jak najdalej od skorumpowanego włoskiego futbolu.
– Najgorsze jest to -mówi kapitan Cannavaro – że podczas konferencji prasowych nikt nie pyta o piłkę, taktykę i skład w meczach z Ghaną, USA i Czechami, a o futbolową aferę. Boimy się, że podobnie będzie w Niemczech. To samo dzieje się od tygodni we włoskiej prasie. O aferze wydano już nawet w zeszłym tygodniu książkę (“Czarna księga calcio”, 426 stron), która stała się podstawową lekturą reprezentantów w Coverciano i kibiców od Sycylii po Alpy.
W Italii atmosfera wokół futbolu jest fatalna. Komentator “Gazzetta dello Sport” Candido Cannavo napisał, że gdy słyszy pełne fałszu i hipokryzji wypowiedzi reprezentantów Włoch o skandalu, łyka aviomarin, żeby nie zwymiotować. Wydaje się, że włoscy piłkarze nie do końca zdają sobie sprawę z powagi sytuacji. Albo hołdują mafijnej zmowie milczenia omerta, albo bronią Moggiego. Cannavaro oświadczył: – We włoskim futbolu wszyscy działają tak jak Moggi i nie rozumiem, o co tyle hałasu. Tego było już za wiele dla komisarza związku futbolowego i wezwał Cannavaro na przesłuchanie.
Następnego dnia zagrożony dyskwalifikacją kapitan zwołał konferencję prasową i mówił już innym głosem. Na łamach “Gazzetta dello Sport” atakował prasę, bronił Moggiego i bagatelizował aferę trener Juventusu Fabio Capello. Przedtem to samo robiło wielu innych trenerów i piłkarzy. Nasuwa to podejrzenia, że w aferę Moggiego wplątany jest cały włoski futbol. Jeśli nie bezpośrednio, to pośrednio, tolerując i przemilczając korupcję. Podejrzenia nie ominęły nawet charyzmatycznego wzoru boiskowej uczciwości, sędziego Pierluigiego Colliny.
Kibice w Coverciano wygwizdują swoich niedawnych idoli, szczególnie graczy Juventusu, prasa pełna jest antyfutbolowego jadu, a piłkarzom, by odkupić winy i wyjść z afery z honorem, pozostaje jedynie zdobyć tytuł mistrza świata. Ale to będzie trudne, bo jeśli nawet wytrzymają psychicznie, może im nie starczyć umiejętności na boisku.
Autor: Piotr Kowalczuk z Rzymu
Źródło: Rzeczpospolita – 30.05.06 Nr 125
Wyszukał:
Jacol