Północ – południe

Północ – południe

Finał Pucharu i Superpuchar Włoch to była tylko namiastka tego, co zdarzy się w tym sezonie. Juventus i Napoli walczą o trzecie, najważniejsze trofeum – mistrzostwo Italii. Pierwsze starcie w sobotę w Turynie.

W finale krajowego pucharu syty dopiero co zdobytym mistrzostwem Juventus wyraźnie przegrał z Napoli. Trzej tenorzy z południa: Edinson Cavani (strzelec pierwszego gola z rzutu karnego), Marek Hamsik (ustalił wynik na 2:0) i Ezequiel Lavezzi (wywalczył jedenastkę) zagrali śpiewająco i w Neapolu rozpoczęło się święto.


Edinson Cavani lubi i umie grać z Juventusem, któremu dwa lata temu strzelił hat tricka. Jednak przed sobotnim hitem jego forma jest zagadką, ponieważ wróci z meczu reprezentacji Urugwaju w Boliwii dopiero w czwartek.

Czerwony Superpuchar

Pierwsze z tej okazji od 1987 roku, kiedy Diego Maradona i spółka wykazali wyższość nad Atalantą Bergamo. Z majowego meczu warte przypomnienia są jeszcze dwa fakty. Po pierwsze – pierwsza i jak na razie ciągle ostatnia porażka Bianconerich pod wodzą Antonio Conte. Po drugie – łysa głowa Hamsika, który tym samym dotrzymał obietnicy: “Jeśli wygramy w finale, zgolę mój pióropusz”.

Czas na rewanż nadszedł trzy miesiące później w Pekinie. Słowakowi już zdążyły odrosnąć włosy, po Lavezzim zostały grube miliony zapłacone przez PSG, a po Alessandro Del Piero, który finałowym występem pożegnał się z klubem z Turynu – tylko piękne wspomnienia. Z kolei świeżo zdyskwalifikowany na dziesięć miesięcy (kara ostatecznie została skrócona do grudnia) Conte obejrzał swój pierwszy mecz z trybun. W ulewnym deszczu oba zespoły stworzyły prawdziwy thriller, którego finał najmniej podobał się znającemu się przecież na dobrym kinie prezydentowi Napoli i producentowi filmowemu Aurelio De Laurentiisowi.


Mazzarri kontra Juve: Jak mało który ligowy trener, Walter Mazzarri, odkąd pracuje w Napoli, ma korzystny bilans meczów z Juventusem. Zanotował 4 zwycięstwa, 3 remisy i 2 porażki.

Naprawdę nerwowo zrobiło się w momencie (73 minuta) podyktowania rzutu karnego dla Juventusu, z czym neapolitańczycy i ich trener Walter Mazzarri zupełnie nie potrafili się pogodzić. Uwierzyli, że sędzia Mazzoleni sprzyja Bianconerim. W 85 minucie z powodu niewinnego i słusznie machniętego spalonego bardzo dobrze grający Goran Pandev zbluzgał asystenta i dostał czerwoną kartkę. Kilkanaście sekund później Joel Zuniga uderzył w brzuch Sebastiana Giovinco i obejrzał drugie żółtko. Niemal jednocześnie na trybuny wyleciał protestujący trener Mazzarri. W normalnym czasie padł remis 2:2, ale dogrywka była formalnością – końcowy wynik 4:2. Po niej przegrani i obrażeni zdobywcy krajowego pucharu nie stawili się na ceremonii, nie odebrali pamiątkowych medali. Wypięli się na wszystkich. Tak rozkazał im De Laurentiis. Na tym oczywiście nie skończyła się wojenka, której ofiarami mogli paść sami Włosi – Chińczykom, którzy za przyjemność goszczenia mistrza i zdobywcy Pucharu Italii zapłacili im do podziału 3,3 miliona euro, bardzo nie spodobała się postawa neapolitańczyków.

Skopiowana taktyka

Z Neapolu posyłali błyskawice w stronę Juventusu, Lega Calcio i sędziów. Pierwsi w roli piorunochronu użyli sytuacji z finału Pucharu Włoch, kiedy arbiter przy wyniku 0:0 nie podyktował, choć powinien, rzutu karnego przeciw Napoli. “My wtedy siedzieliśmy cicho, nic mówiliśmy o żadnym spisku” – pouczali z Turynu. Drudzy sypnęli dyskwalifikacjami dla piłkarzy, trenera, prezydenta i karami finansowymi dla klubu. Trzeci odpowiedzieli obojętnością.



46 – od tylu meczów Juventus jest niepokonany w Serie A: 29 zwycięstw i 17 remisów. Rekord wszech czasów Milanu wynosi 58 meczów – ta seria zakończyła się 21 marca 1993 roku porażką, na San Siro z Parma, 0:1 po golu Faustino Asprilli.

Te wszystkie złe duchy siłą rzeczy powrócą przed sobotnim meczem, którego stawka zgodnie z planem poszła w górę. Napoli miało być głównym, a nawet jedynym poważnym konkurentem Juventusu w walce o scudetto i jest. Dziurę po Lavezzim udało się z powodzeniem załatać. Głównie za sprawą przeżywającego drugą młodość albo po prostu będącego w życiowej formie Pandeva. Cały czas jak taran prze do przodu Edinson Cavani, o którego nieśmiało pytał latem Juventus. Jednak wydaje się, że honorowy i pamiętliwy De Laurentiis wolałby za darmo oddać go na Wyspy niż na przykład za 50 milionów euro wysłać do Turynu (klauzula odstępnego wynosi 63 miliony). W ich cieniu spokojnie do gry na wysokim poziomie dojrzewają Eduardo Vargas (hat trick w Lidze Europy) i Lorenzo Insigne odpowiednik Sebastiana Giovinco. Do drugiej linii sporo ognia wniósł Valon Behrami i dzięki niemu przynajmniej walecznością druga linia Napoli nie ustępuje obrońcom tytułu.

Natomiast gra trójką w defensywie i cała taktyka doskonalona przez Waltera Mazzarriego stała się niejako punktem odniesienia dla Antonio Conte. Pierwszy raz zdecydował się na nią właśnie przed meczem w Neapolu w poprzednim sezonie. Brakowało w pomocy zdyskwalifikowanego Claudio Marchisio i trener zrewolucjonizował ustawienie tej formacji. Było ciężko – przegrywający 1:3 Juventus ostatecznie wyjechał z honorowym 3:3 i przekonaniem, ze nowa taktyka – owszem – wymaga doszlifowania, ale otwiera ciekawe możliwości. Conte trwa przy niej do dziś. Prawdopodobnie ma do niej lepszych wykonawców niż Mazzarri. A to dlatego, że cały podstawowy tercet obrońców Andrea Barzagli, Leonardo Bonucci i Giorgio Chiellini (choć akurat on najmniej) radzi sobie lepiej w wyprowadzaniu i rozegraniu piłki niż ich koledzy z Neapolu.

Zapomniani strzelcy

Na rewanż na Arenę Juve Napoli jakby nie dojechało. Wynik 0:3 z 1 kwietnia to był najniższy wymiar kary, a w pamięci musiał pozostać absolutnie fantastyczny gol Arturo Vidala. Jednak Mazzarri doskonale wie, jak smakuje zwycięstwo w Turynie. Ta sztuka udała mu się 31 października 2009 roku, mimo że jego drużyna przegrywała 0:2. Po dwóch golach Hamsika i rezerwowego Jesusa Datolo, który odmienił losy meczu, zrobiło się 3:2. Nie pierwszy raz to nie gwiazda, ale drugoplanowy zawodnik Napoli był zamieszany w zwycięstwo na stadionie klubu z bogatej północy.

Tylko dwa razy w historii zdarzyło się, że Juventus i Napoli zajmowały dwa najważniejsze miejsca na podium. W sezonie 1974/75 Bianconeri na mecie zameldowali się z dwupunktową przewagą. Dwanaście lat później role się odwróciły. Napoli miało już swojego generała. Świeżo po triumfie na mistrzostwach świata w Meksyku Diego Maradona był gotów do kolejnej zwycięskiej misji. Poprowadził Napoli po pierwsze scudetto, a jednym z ważnych przystanków był Turyn. O meczu z 9 listopada 1986 roku, o całym tamtym sezonie, powstały książki i sztuki teatralne. W jednej z nich, pisanej z punktu widzenia kibica z południa, pada takie zdanie: “Czuliśmy się jak studenci, którzy idą na egzamin po przeczytaniu zaledwie pięciu pierwszych stron książki. Ale przecież zawsze może się zdarzyć, że pytanie dotyczyć będzie właśnie tych stron”.


Napoli wygrało 3:1, wszystkie gole padły po przerwie. Michael Laudrup z Juventusu i Bruno Giordano z Napoli to nazwiska dwóch strzelców, które ciągle coś mówią kibicom, ale do wygranej dołożyli się też anonimowi z dzisiejszej perspektywy Moreno Ferrario i Giuseppe Volpecina. W dalszej części sezonu turyńczycy nie dogonili zwycięzców, w rewanżu przegrali 1:2 (kto pamięta zdobywców bramek: Alessandro Renicę i Francesco Romano?) i po 30 kolejkach mieli o trzy punkty mniej. 10 maja 1987 roku w przedostatniej kolejce Napoli zapewniło sobie tytuł.

W latach 90. odżyły kompleksy piłkarskiego południa wobec północy. Różnice tylko się pogłębiały. Dopiero od połowy pierwszej dekady XXI wieku dystans znów zaczął się skracać. Najpierw przyczyną był upadek Juventusu i karna degradacja do Serie B – tam spotkały się oba kluby i wspólnie powróciły do elity, a później konsekwentna budowa silnego Napoli. Dziś Mazzarri ma u boku prężnego prezydenta, najlepszego napastnika w lidze, wyrównaną i szeroką kadrę. On i jego drużyna nie czują się gorsi od nikogo. Na Puchar Włoch czekali w Neapolu 25 lat i zdobyli go kosztem Juventusu. O kolejnym mistrzostwie śnią od 1990 roku i żeby marzenia się ziściły, znów trzeba rzucić na kolana Starą Damę.

Autor: Tomasz Lipiński

Źródło: Piłka Nożna (42/2012)
Wyszukał: s00p3L

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
7 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

Emilio JUVENTUS
Emilio JUVENTUS
11 lat temu

Bardzo fajny artykuł. 😀

Simoninho
Simoninho
11 lat temu

@ Il Fenomeno
Co Ty wiesz ... ? Pandev jest obecnie w formie zbliżonej do takiej jaką prezentował w Lazio, albo i nawet w lepszej. Jeśli ktoś również zauważył to Goran to napastnik lubiący strzelać Juventusowi ...

jacobss
jacobss
11 lat temu

Witam w słoneczną sobote, trzymam kciuki za naszą drużyne i miałbym prosbe moglby ktos wyslac smsa z wynikiem meczu, niestety musze dzisiaj isc do pracy, jct mam numer z "Play" 604789892. Pozdrawiam.

SKAr7
SKAr7
11 lat temu

Polemizowałbym, czy De Laurentiis zna się na dobrym kinie 😛 Jego wujek miał na koncie kilka perełek, ale sam Aurelio jest ostro zakotwiczony w typowym kinie klasy "B"

Sila Spokoju
Sila Spokoju
11 lat temu

"Dziś Mazzarri ma u boku prężnego prezydenta, najlepszego napastnika w lidze, wyrównaną i szeroką kadrę."

Haha 😉

Il Fenomeno
Il Fenomeno
11 lat temu

@Simoninho,
Co ja wiem? Oglądałem Pandeva w Lazio i widzę Pandeva w Napoli. W Lazio to był człowiek, który sam wygrywał mecze, chciały go najlepsze kluby, strzelił 19 bramek w sezonie dla Lazio.

Il Fenomeno
Il Fenomeno
11 lat temu

LOL. Pandev jest w najlepszej formie od czasów Lazio, ale na pewno nie w życiowej. To co robił Lazio to półka wyżej, niż to co robi w Napoli.

Lub zaloguj się za pomocą: