Nikt nas nie lubi i tak ma być
Nikt nas nie lubi i tak ma być
Stara Dama wróciła na szczyt włoskiego futbolu, choć wciąż ciągną się za nią skandale. FourFourTwo odsłania pragnienie Juventusu o ponownym podboju Europy.
Było jak za dawnych lat. Ulewna, sierpniowa noc w Pekinie. Piłkarze i sztab szkoleniowy Napoli kipieli z wściekłości po porażce w Supercoppa (rozgrywanym w Chinach trzeci raz w ciągu czterech lat) z Juventusem po dogrywce. Przegrani błyskawicznie zniknęli z boiska.
Krew neapolitańczyków wrzała, bo wszystkie decyzje sędziowskie wydawały się sprzyjać Juve. Byli tak źli, że odmówili udziału w dekoracji i ruszyli prosto do szatni. Zwycięzcy zostali sami, aby cieszyć się z sukcesu. Pewnie taki scenariusz im odpowiadał. Oznaczał bowiem jedno: Juventus wrócił na szczyt. Co ważniejsze, włoscy rywale znów zaczęli na nich patrzeć wzrokiem pełnym zazdrości i podejrzeń.
Jednak odrodzenie Starej Damy raczej nie budzi trwogi w europejskich potentatach. Krajobraz kontynentalnej piłki zmienił się, odkąd turyńczycy po raz ostatni przystępowali do Ligi Mistrzów w roli mistrza Serie A w 2005 roku. Teraz przyjdzie im się zmagać nie tylko z potęgami z Madrytu, Mediolanu i Monachium, ale także z nowobogackimi drużynami z Manchesteru i Paryża. Co więcej, musieli sobie radzić z trenerem przyglądającym się akcji z wysokości trybun.
Walka o gwiazdkę
W maju Bianconeri zdobyli swój 28. tytuł mistrza kraju w historii. Tak przynajmniej głoszą zapisy w księgach historycznych, bo każda osoba związana z klubem powie, że mistrzostw było 30. Wciąż żywa jest rana po skandalu z 2006 roku kiedy Juventusowi odebrano tytuły za lata 2005 i 2006 (oraz w niesławie zdegradowano do Serie B).
Prezydent klubu, Andrea Agnelli, od momentu dojścia do władzy w 2010 roku usiłuje odzyskać dwa utracone tytuły. Było wiele rozmów o dawnej świetności i powrocie na podium ukochanej drużyny Włoch, ale niewiele faktów popierało te tezy. Juve straciło prymat na rzecz dwóch klubów z Mediolanu. Wszystko zmieniło się w zeszłym sezonie.
Zaczęło się od otwarcia Juventus Stadium zbudowanego na gruzach nielubianego Stadio delle Alpi. Gdy dziewięć miesięcy później Juventus odzyskał koronę we Włoszech, Agnelli nie przepuścił okazji, by odkurzyć temat. “Mówią, że to Scudetto wzięło się ze złości i dumy. Dokładnie odzwierciedla nasze emocje ” – podkreślił Agnelli. Wielce cenioną włoską tradycją jest przyznawanie gwiazdki na koszulce za każdy dziesiąty tytuł mistrzowski. Juventus od dawna był dumny, że tylko on w kraju mógł nosić dwie gwiazdki. Teraz chciał mieć już trzy. Gdy wyciekły zdjęcia nowej koszulki wyjazdowej, dało się na niej zauważyć trzy gwiazdki umieszczone tuż nad klubowym herbem. Dodatkowo na zewnątrz siedziby Juve powiewała flaga też przyozdobiona trzema gwiazdami.
Nie zrobiło to wrażenia na Włoskim Związku Piłki Nożnej (FIGC). Agnelli się tym nie przejął. “Nie uznajemy już wyliczeń federacji ” – powiedział. Klub ogłosił, ze ściągnie z koszulki wszystkie gwiazdki. Zamiast tego po herbem umieścił napis 30 sul Campo (30 na boisku). Ruch okazał się symbolicznym pstryczkiem w nos władz. Nie potrzebujemy waszych głupich gwiazdek. Jesteśmy Juventusem.
Powrót Agnellego na stanowisko prezydenta był wyrazem drogi obranej przez klub po aferze Calciopoli w 2006 roku. Dziadek Andrei, Edoardo, przejął władzę w drużynie w 1923 roku i uczynił z niej siłę włoskiego futbolu. Najstarszy syn Edoardo, Gianni, znany przemysłowiec z opinią playboya, tworzył Juventus według własnego pomysłu w latach 60. i 70. ubiegłego wieku. Jego klub był wytworny, szlachecki, finansowany przez imperium Fiata i wspierany przez jedną trzecią Włochów (i znienawidzony przez pozostałe dwie trzecie).
Reżim Conte
Czy był to 28., czy też 30. tytuł Juventusu, z pewnością został zdobyty we wspaniałym stylu. Pod wodzą Antonio Conte Stara Dama nie przegrała w lidze ani jednego meczu. Wielu dziwiło się decyzji o zatrudnieniu Conte w maju 2011 roku. Został wtedy szóstym trenerem drużyny od 2006 roku i z pewnością nie był pierwszym wyborem władz klubowych. Były kapitan Juve wcześniej wykonał porządną pracę w Bari i Sienie, z którymi awansował do wyższej ligi. Miał jednak reputację człowieka upartego i pozbawionego taktycznego nosa. Przywrócenie Juventusu do europejskiej elity wydawało się być poza zasięgiem 43-letniego trenera.
Trener Conte jest bohaterem Juve
Obsesyjny, a nawet ekscentryczny Conte stanowił część zespołu marzeń Juventusu w pierwszej połowie lat 90. Był klasycznym przykładem piłkarza, który pracuje dwa razy ciężej niż bardziej uzdolnieni koledzy. To zdecydowanie przeniosło się na jego styl jako trenera, tak samo jak nieustanna wola wygrywania (nazwał nawet córkę imieniem Vittoria, co po włosku oznacza “zwycięstwo”).
Gdy piłkarze zebrali się na obóz przed sezonem, szybko okazało się, że nowy szef ma pedantyczne podejście do przygotowań. Podczas wyjazdu do Stanów Zjednoczonych pierwszy zespół odbywał katorżnicze treningi w upalnym Central Parku, które z cienia oglądali zadziwieni nowojorczycy. Zawodnicy nazwali Conte “Panem Ćwiczenie”, nawiązując do jego wojskowych metod. Jednak jego wizja trenowania nie ograniczała się tylko do “pakowania mięśni”. W czasie sezonu w prasie zaczęły się pojawiać historie, że piłkarze muszą oklaskiwać człowieka od strojów, sprzątających i każdego, kto zbliżył się do szatni po meczu. Trener porozmawiał z przedstawicielami starej gwardii, Gigim Buffonem i Alessandro Del Piero, żeby przejęli część trenerskiej odpowiedzialności i pełnili funkcję jego przedstawicieli na boisku.
Nastawienie Agnellego odbijało się na wydarzeniach poza boiskiem. Charakter na murawie odzwierciedlał ducha zespołu narzuconego przez Conte. Cóż to był za zespół! Świetnie zbalansowany, z trójką obrońców tworzoną przez samych Włochów, wszechstronnymi skrzydłowymi oraz Andreą Pirlo w sercu ekipy Conte. Jedynie w ataku było sporo miejsca na poprawki. Pirlo opuścił Milan, gdy klub nie chciał mu zaproponować umowy dłużej niż na jeden sezon. Trzeba przyznać, że 33-letni Pirlo nie był w poprzednich rozgrywkach w wyśmienitej formie. Ale wydaje się jasne, że Milan, główny rywal Juve w walce o tytuł, sam sobie zaszkodził. Wszystko działo się na oczach wypełnionych kibicami trybun. Każdy, nie tylko fani Juventusu, zakochał się w nowym stadionie. Poza nieudanym eksperymentem Reggiany, przeprowadzonym w latach 90-tych, Juve zostało pierwszym klubem w Serie A z własnym obiektem piłkarskim. Większość aren we Włoszech należy do lokalnych władz. Przychody z dnia meczu Serie A są niedorzecznie niskie. Nawet klub taki jak Inter nie może marzyć o większych zarobkach niż przeciętna drużyna w angielskiej drugiej lidze. Nagle Juventus pokazał reszcie kraju, jak powinno się działać. Bo stadion jest olśniewający, a kosztował ledwie 120 milionów euro, które klub chce odzyskać w ciągu dwóch lat. Zredukowano też pojemność trybun (do 41 tysięcy) i usunięto bieżnię.
Skandal za skandalem
Choć Juve wracało na właściwe miejsce, zaczęły się nad nim zbierać ciemne chmury. Na początku lata nazwisko Conte zaczęło pojawiać się w związku z aferą “Last Bet”. Sprawa dotyczyła kadencji trenera w Sienie. Filippo Carobbio, piłkarz zawieszony na dwa lata za udział w skandalu, powiedział śledczym, że jego ówczesny szkoleniowiec, Conte, wiedział wszystko o ustawieniu dwóch spotkań Serie B – jednego przeciwko Novarze i jednego z AlbinoLeffe podczas sezonu 2010/11.
Conte i panel śledczy FIGC mieli pójść na układ, według którego kara wynosiłaby trzy miesiące zawieszenia i 200 tysięcy euro grzywny. Ale do porozumienia ostatecznie nie doszło. 10 sierpnia FIGC nałożyła na Conte karę 10 miesięcy zawieszenia, którą podtrzymano po pierwszej apelacji. “To absurd! “- grzmiał Conte na konferencji prasowej. “Oni uwierzyli osobie, która sprzedawała mecze i zdradziła własnych partnerów, nie mnie. Powiem tylko jedno moim kolegom trenerom: dziś trafiło na mnie, ale jutro może się to przytrafić wam. Otwórzcie oczy ” – dodał. Równie rozżalony był Agnelli. “Polowanie na czarownice… znowu. Wyczuwam tu nieumiejętność zrozumienia wymagań tej gry na najwyższym poziomie. Każdy, kto sądzi, że wyrok może wpłynąć na nasz wynik, poważnie się myli ” – stwierdził prezydent klubu.
Druga apelacja już się jednak powiodła i kara została skrócona do czterech miesięcy. W grudniu Conte wrócił na ławkę trenerską. Juventus stanął za nim murem i niedawno przedłużył kontrakt ze swoim szkoleniowcem. W czasie zawieszenia Conte mógł pracować z zespołem w tygodniu, ale mecze musiał oglądać z trybun (nie pozwolono mu na żaden kontakt z piłkarzami w dniu spotkań). Obowiązki trenera w czasie rywalizacji na boisku przejął Massimo Carrera, dyrektor techniczny zespołu młodzieżowego.
Turyńczyk Claudio Marchisio, zwany przez kibiców “Małym Księciem”, przyznawał, że zawieszenie mogło źle wpłynąć na piłkarzy: “Brakowało nam jego charyzmy na ławce, jego pasji. Ale daliśmy sobie radę “.
Marzenie o Europie
Marchisio miał dziewięć lat, gdy Juve pod wodzą Marcelo Lippiego wygrywało Ligę Mistrzów w 1996 roku. Dorastał, oglądając Zidane’a, Del Piero, Edgara Davidsa, Roberta Baggio, Filippo Inzaghiego oraz Antonio Conte. W czasie minionej dekady krajobraz włoskiej piłki zupełnie się zmienił. Calcio było kiedyś epicentrum światowego futbolu, teraz dramatycznie spadło z piedestału na rzecz bogatej Premier League. Włoska piłka stała się ofiarą 1 nadmiernego zadowolenia z siebie, korupcji i kryzysu ekonomicznego.
Jednym z efektów upadku włoskiego futbolu była utrata jednego miejsca w Lidze Mistrzów na rzecz Bundesligi, która wyprzedziła Serie A w rankingu UEFA. Juventus walczący o największe zaszczyty w Europie może być wielkim darem dla całego kraju. Triumfy odnoszone na kontynencie pokażą też, jak daleko zaszli odmienieni Bianconeri i do czego są zdolni. Utrzymanie wysokiego poziomu jest kluczowe. Ale niełatwo o to bez trenera na ławce.
Juventus Stadium przyciągnął kibiców bliżej murawy. Dom, który można nazwać własnym.
Jose Mourinho, wróg publiczny numer jeden w Juventusie podczas swojej pracy z Interem, wierzy, że mistrzowie Włoch są w stanie powalczyć o europejskie laury. “Naprawdę lubię Conte jako trenera. Jest trochę jak ja. Wie czego chce. To zwycięzca. Nie zdziwiłbym się, gdyby Juventus daleko zaszedł w Lidze Mistrzów ” – powiedział Portugalczyk. “The Special One” dobrze ocenia szanse Starej Damy. Jednak były trener Juve, Carlo Ancelotti, jest większym sceptykiem. “Grają w stylu opartym na szybkości i intensywności, którym mogą zaskoczyć kilku rywali. Ale w zeszłym sezonie musieli się martwić o występy tylko na jednym froncie. Nie jest łatwo wygrywać w dwóch rozgrywkach ” – zaznaczył szkoleniowiec PSG. W Juventusie są tego świadomi, dlatego wzmocnili swój skład. Szczególnie ważne były transfery Mauricio Isli i Kwadwo Asamoah z Udinese. To dobrzy piłkarze, ale niepowalający na kolana. Przez całe lato Juve było łączone z gwiazdami pokroju Robina van Persiego, Edinsona Cavaniego i Edina Dżeko. Przez tydzień lub dwa wydawało się, że z Atlethic Bilbao przyjdzie Fernando Llorente. Zamiast niego do składu dołączył Nicklas Bendtner. W walce o Urugwajczyka Gastona Ramireza Juve zostało przelicytowane przez Southampton. Znak czasów…
Nielubiani przez innych
Większość ekspertów spodziewa się, że Juventus obroni mistrzostwo Włoch. Ale to są Włochy. Sukces na i poza boiskiem został doceniony, jednak równocześnie pojawiło się pewne zgorzknienie. Trener Napoli, Walter Mazzarri, wyrzucony z boiska razem z dwoma swoimi piłkarzami w czasie finału Supercoppa, przyznał nawet, że myślał o rzuceniu piłki nożnej po tamtym meczu. “Nie mam zamiaru uczyć się ducha sportowej walki od klubu, który nie uznaje prawa ” – przekonywał. “Zasady muszą być jednakowe dla wszystkich. Gdy odesłano mnie na trybuny, popatrzyłem na swój telefon. Skrzynka odbiorcza była pełna wiadomości od ludzi związanych z futbolem. Nie mogę ich wymienić, ale wszyscy pisali rzeczy typu: “poproś swojego prezesa, aby wycofał drużynę z boiska “.
Jedna z wiadomości mogła pochodzić od szefa Fiorentiny, Diego Della Valle. Ten klub zarzucił Juventusowi arogancję i nieuznawanie zasad “fair play i etyki sportu”. Chodziło o incydent, gdy turyńczycy usiłowali przejąć Dimitara Berbatowa, który był już po słowie z Fiorentiną (ostatecznie skończył w Fulham).
Może Agnelli zbytnio się rozpędził. Nie zmienia to faktu, że Juventus ma swoją misję. “Zwycięzcy nigdy nie są lubiani. Ostatnio Juve stało się bardziej przyjazne. Mam nadzieję, że znowu przestaną nas lubić ” – powiedział Conte tuż po przejęciu roli trenera.
Wkrótce przekonamy się, czy negatywne uczucia względem Juventusu podzieli reszta Europy.
Autor: Matt Barker
Źródło: FourFourTwo Polska 1/13 (24)Wyszukał: s00p3L