Dziś Milan gra z Juventusem

Juventus, który bije rekordy wszech czasów włoskiej Serie A, zagra dziś z Milanem, jedyną drużyną zdolną go zatrzymać. Początek transmisji w Canal+ o 19.30.

Ostatni sezon, kiedy żadnej z obu legend calcio nie było na podium rozgrywek ligowych, zdarzył się w połowie lat 80. Na progu XXI wieku – wspólnie z Interem – zdominowali Serie A w stopniu dotychczas niespotykanym, także pod względem finansowym. Według “La Gazzetta dello Sport” mediolańsko-turyński triumwirat otrzymał z tytułu praw telewizyjnych 232 mln euro, czyli więcej niż wszystkich 17 pierwszoligowych rywali razem wziętych (192 mln).

Pod względem czysto sportowym liczą się jednak wyłącznie Juventus i Milan, finaliści Ligi Mistrzów sprzed dwóch lat, bo właściciel Interu od dawna trwoni pieniądze, zbyt pochopnie wyrzucając trenerów i dokonując mnóstwa nieprzemyślanych transferów. Turyńczycy prowadzą natomiast wzorcową politykę personalną i po ściągnięciu tego lata Patricka Vieiry z Arsenalu dorobili się zespołu bliskiego perfekcji. Cała Europa wylicza passę meczów bez porażki londyńskiej Chelsea, ale na razie to piłkarze Juve biją rekordy wszech czasów. Dziewięć zwycięstw w dziewięciu kolejkach to najlepszy start w dziejach Serie A. Jeśli komplet punktów wywiozą także z mediolańskiego San Siro, powtórzą serię dziesięciu zwycięstw z sezonu 1931/32 – to rekord, który dzielą z właśnie Milanem (1951/52) i Bologną (1963/64). I jeszcze jedno. Turyńczycy utrzymują pozycję lidera Serie A od 47 kolejek, czyli startu poprzednich rozgrywek, a dziś prowadzenia nie odbierze im nawet porażka, bo nad Milanem mają pięć punktów przewagi.

– Chcemy śrubować rekordy tak długo, jak to możliwe – mówi Emerson, brazylijski pomocnik, którego kusił kiedyś Real Madryt. Vieira, jego partner ze środka pola, a także fantastycznie utalentowany napastnik Zlatan Ibrahimović, leczą kontuzje, ale mało kto wierzy, że nie zagrają. Na takie boje największe gwiazdy europejskiej piłki zwykle cudownie zdrowieją. A jeśli nie, to zawsze pozostaje liczyć na instynkt Davida Trezegueta, który mierzy w swoje prywatne rekordy. Jego kolejny gol będzie 104. w strzelonym w koszulce Juventusu, a taki właśnie dorobek ma najskuteczniejszy gracz w historii klubu, jego rodak, pomnik francuskiej piłki Michel Platini.

Rywale też mają swoją passę – sześciu kolejnych zwycięstw, a także kłopot w postaci kontuzji najlepszego strzelca Andrija Szewczenki. I on się jednak pewnie wykuruje, bo trener Carlo Ancelotti, którego przecież ostro się krytykuje, mówi tajemniczo: – Ten mecz przyszedł w idealnym momencie.

Autor: MLN

Źródło: www.gazeta.pl
Wyszukał: Johnny777

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę JuvePoland!

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze
Paolo_Rossi_1982
Paolo_Rossi_1982
18 lat temu

I to niby z dorobkiem zaledwie 104 bramek o_O

oleś
oleś
18 lat temu

Artykuł niczym z bravo sport zywcem wziety

Kombinat
Kombinat
18 lat temu

Z tymi rekordami to za bardzo nie rozumiem...

juveluck
juveluck
18 lat temu

Platini najskuteczniejszy w histori klubu, co za idiota pisal ten artykol, nie mam sil....