Przeżyjmy to jeszcze raz
Misja zakończona sukcesem – po sezonie będącym jednym wielkim rozczarowaniem Juventus znowu wygrywa najwyższe zaszczyty. Bianconeri znowu zostali Mistrzami Włoch, pokonując Milan w tej jakże pasjonującej walce, jednej z najbardziej ekscytujących, jakie miały miejsce w całej historii calcio.
Stara Dama musiała przejść latem mały face-lifting. Wyglądała na zmęczoną po wspaniałej erze Marcello Lippiego. Potrzeba było nowej krwi i ta nadeszła w osobie Fabio Capello oraz kilku zawodników. Niektórzy uważali transferowe działania Bianconerich za ryzykowne.
Nie było wątpliwości co do kwalifikacji Capello, ale sens pracy wykonanej przez Luciano Moggiego stał pod znakiem zapytania. Emerson, Zlatan Ibrahimovic, Fabio Cannavaro, Jonathan Zebina i Manuele Blasi kosztem Enzo Mareski, Marco Di Vaio i Fabrizio Miccolego.
Krytyka twierdziła, że Ibrahimovic bardzo długo, zbyt długo będzie przystosowywał się do gry we Włoszech, a Cannvaro, po koszmarze w Interze, najlepsze lata ma już daleko za sobą. Obawy były niesłuszne. Cała piątka, a zwłaszcza Cannavaro, Emerson i Zlatan, niemal natychmiast wpasowali się w drużynę, co więcej – stali się jej trzonem.
Giganci z Turynu wcześnie rozpoczęli sezon za sprawą eliminacji do Ligi Mistrzów, ale to chyba im pomogło. Spotkanie po latach Cannavaro z Lilianem Thuramem i Gigim Buffonem dało Juventusowi bezpieczeństwo w obronie, którego tak bardzo brakowało w poprzednim sezonie.
Juventus błyskawicznie ruszył z bloków startowych, już na starcie dystansując przeciwników, wygrawszy osiem i remisując jeden z dziewięciu pierwszych spotkań ligowych. Niespodziewanie doznali porażki z rąk Regginy, głównie dzięki sędziemu spotkania, Gianluce Paparescie. To była jednak niewielka przeszkoda, tak jak trzymiesięczna nieobecność Davida Trezegueta, którego doskonale zastąpił Marcelo Zalayeta.
Wszystko wyglądało zbyt prosto dla Juventusu, wyprzedzającego Milan o sześć punktów. Tak było do meczu z Interem. Prowadząc 2-0 na San Siro, zaczęli “zachwycać się sobą”, jak to określił Capello, i w efekcie Inter wyrównał, strzelając dwie bramki w dziesięć minut.
Był to początek mini-kryzysu formy Bianconerich, pojawiały się pierwsze oznaki zmęczenia, bo Capello rzadko rotował skład. Wciąż mieli cztery punkty przewagi nad Milanem, dzięki szczęśliwej wygranej z Bologną, gdy na Stadio Delle Alpi przyjechali Rossoneri. Goście przeważali, ale Juventus był bardzo zadowolony z remisu 0-0.
Mimo braku odpowiednich alternatyw dla zawodników z pierwszego składu, zimowe okno transferowe Juventus wykorzystał tylko do pozbycia się części składu. Igor Tudor przeszedł do Sieny, Nicola Legrottaglie do Bolognii, a Mark Iuliano do Mallorki.
30 stycznia wydawało się, że jest już po walce o tytuł. Juventus powiększył prowadzenie do ośmiu punktów. Rossoneri sami sobie oderwali tarczę z koszulek. Nic bardziej mylnego. Cztery kolejki później przewagi już nie było. Bianconeri przegrali z Sampdorią i Palermo oraz zremisowali z Messiną.
Problemów było coraz więcej. Trezeguet powrócił po operacji barku, ale zaraz potem padł ofiarą wirusa grypy, kiedy zaś i z tego się wyleczył, przyplątała się kontuzja kostki. Na domiar złego Pavel Nedved doznał kontuzji kolana, a później wstrząsu mózgu. Mówi się trudno, żyje się dalej. Capello zdecydował, że jedynym wyjściem wobec nieobecności Nedveda, będzie przejście na ustawienie 4-3-3.
Co z tego wyszło? Na przykład wygrana z Realem Madryt oraz z Romą. Meczu z Giallorossimi długo wyczekiwano z powodu osób Capello, Emersona i Zebiny. Bianconeri wygrali, chociaż w kontrowersyjnych okolicznościach, a tym samym pokazali, że wciąż wierzą w tytuł.
Juventus i Milan osiągali takie same wyniki. Turyńczycy przegrali z Interem na własnym terenie. Do spotkania na San Siro pretendenci do trofeum przystępowali znowu mając równą liczbę punktów. Obie drużyny doskonale wiedziały, że ktokolwiek wygra, najpewniej sięgnie po tytuł.
27-krotni wtedy Mistrzowie Włoch przybyli na Stadio Giuseppe Meazza w ciszy. Kara zawieszenia na trzy mecze dla Zlatana Ibrahimovica oraz emisja nagrania z Cannavaro rozzłościło zarząd klubu. Jeżeli cisza prasowa miała na celu zjednoczenie i skupienie składu na pracy, to się udało. Wracający po kontuzji Trezeguet znalazł się w wyjściowym składzie i strzelił bramkę na wagę mistrzostwa. Zwycięstwo nad Parmą oraz remis Milanu z Lecce i Palermo, zapewniły Juventusowi dwudziesty ósmy tytuł Mistrza Włoch, ciężko wywalczony i w pełni zasłużony.
Autor: Antonio Labbate
Źródło: www.channel4.com
Tłumaczenie: swiergot