Stara Dama tańczy sama
Z każdym sezonem Juventus coraz bardziej odskakuje reszcie stawki w Serie A – to wniosek płynący z analizy finansów włoskiej piłki sporządzonej przez La Gazzetta dello Sport . Mistrzowie Włoch do nowych rozgrywek przystępują z najbardziej kompletnym składem od lat i nadzieją na pierwszy od 1996 roku triumf w Lidze Mistrzów.
Rosnącą potęgę krajowych dominatorów najlepiej widać po zestawieniu letnich transferów. Najdroższy na tej liście to sprzedany do Manchesteru United Paul Pogba. Na tej transakcji Juventus zarobił bezprecedensowe 105 milionów euro – najwięcej w historii. Numer dwa to Gonzalo Higuain – na jego sprowadzenie mistrzowie Włoch wydali 90 milionów euro. To czwarty najdroższy transfer w historii futbolu i najdroższy na Półwyspie Apenińskim.
Argentyński snajper sezon 2015/16 zakończył z 36 trafieniami, wyrównując 87-letni rekord Serie A Gino Rossettiego. Aby doprowadzić ten transfer do skutku, Juventus musiał wyłożyć 90 milionów – tyle Higuain miał zapisane w klauzuli odstępnego. Napoli za nic w świecie nie chciało sprzedać największej gwiazdy za mniejszą kwotę.
Osłabienie głównych rywali w walce o tytuł to nowość na rynku włoskim. Juventus mógł kupić klasowego snajpera z zagranicy za mniejszą kwotę, ale zdecydował się na zagrywkę psychologiczną w stylu Bayernu, który w Niemczech od lat w ten sposób osłabia przeciwników w walce o tytuł.
Za astronomiczną sumę przyszedł najlepszy snajper ostatnich sezonów w Italii i idol kibiców w Neapolu, a tej “wartości dodanej” całej transakcji nie sposób bezpośrednio przełożyć na pieniądze. Przede wszystkim klub pozyskał gracza sprawdzonego “w najtrudniejszej lidze świata dla napastników”, jak powszechnie mówi się o Serie A. Na papierze Higuain gwarantuje więcej, niż to, co w ostatnich latach zapewniali Alvaro Morata i Mario Mandzukić.
Oprócz najlepszego strzelca do Turynu trafił także najlepszy asystent poprzedniego sezonu. Za Miralema Pjanicia Roma otrzymała 32 miliony euro – to także kwota, którą rozgrywający miał zapisaną w klauzuli odstępnego.
Pozyskanie gwiazd Serie A i osłabienie konkurencji na rynku krajowym to tylko jeden z motywów działań Bianconerich. Klub – jak miało to miejsce w przypadkach Paula Pogby i Andrei Pirlo w poprzednich sezonach – znów ściągnął gwiazdę europejskiej piłki za darmo. Tym razem wybór padł na Daniego Alvesa, któremu wygasła umowa z Barceloną.
Doraźnymi wzmocnieniami szerokiej kadry będą też z pewnością Medhi Benatia i Juan Cuadrado. Obaj zostali wypożyczeni – odpowiednio: z Bayernu i Chelsea – z gwarancją wykupu w przypadku rozegrania odpowiedniej liczby spotkań. Juventus zainwestował także w przyszłość, wykładając 23 miliony euro za 21-letniego Marko Pjacę z Dinama Zagrzeb. Niekonwencjonalny drybler z zacięciem do gry na skrzydle to piłkarz o charakterystyce dawno w Turynie niewidzianej.
“Juventus jest lata świetlne przed pozostałymi włoskimi klubami. Wygrali pięć tytułów z rzędu, ale mogą osiągnąć więcej. Są w stanie pobić wszystkie rekordy ” – powiedział Roberto Mancini.
Choć Juventus wydał 162 miliony, to zarobił… jeszcze więcej. Wszystko za sprawą majstersztyku z Pogbą, którego mistrzowie Włoch odsprzedali po czterech latach klubowi, z którego sprowadzili go za darmo. Oprócz tego klub opuścili gracze szerokiego zaplecza: Roberto Pereyra, Simone Zaza, Martin Caceres i Alvaro Morata.
Magiczna dekada
Finansowa siła Juventusu w ostatnich miesiącach nie wzięła się znikąd. Wszystko to zasługa mozolnej pracy u podstaw, która rozpoczęła się w 2006 roku po karnej relegacji do Serie B po budzącej kontrowersje do dziś aferze Calciopoli. Po degradacji wartość klubu spadła o połowę i wynosiła 145 milionów euro. Dziś wzrosła do 1,3 miliarda. Przepaść między mistrzami a resztą stale się powiększa. Zdaniem konkurentów duża w tym zasługa… stadionu.
“Pytacie mnie, jakie jest największe wzmocnienie Juventusu? To stadion. I to w każdym sezonie! ” – stwierdził dyrektor AC Milan, Adriano Galliani. Nowy obiekt w Turynie może pomieścić “tylko” 41 tysięcy widzów, ale w całości należy do klubu i regularnie zapełnia się w ponad 90 proc. Wraz z przylegającym do niego kompleksem handlowym przynosi stale powiększające się dochody. Dużo większe stadiony w Rzymie i Mediolanie nie należą tylko do klubów, które na nich grają i nie zapełniają się w takim stopniu. Dawni giganci tracą w ten sposób już na starcie.
Finansowy raport La Gazzetta dello Sport pokazuje skalę przewagi mistrzów nad resztą. Juventus rocznie wydaje 145 milionów euro na gaże dla zawodników. Drugi Inter 120, trzecia Roma 90, czwarty Milan 80, a piąte Napoli… 75 – niemal dwa razy mniej od lidera.
W jedenastce najdroższych zawodników turyńczycy mają aż ośmiu przedstawicieli. Najwięcej w całej lidze zarabia Higuain (7,5 mln), Pjanić jest trzeci (4,5 mln). W czołowej dwudziestce mistrzowie mają… aż dziesięciu przedstawicieli.
Bolesna dominacja
Zespół Massimiliano Allegriego nie tylko ucieka konkurentom na krajowym podwórku, ale też w coraz lepszym stylu dogania europejskie potęgi. W 2015 roku dotarł do finału Ligi Mistrzów, przegrywając po zaciętym starciu z Barceloną 1:3. W kolejnym sezonie skończyło się na 1/8 finału, gdzie po dramatycznym dwumeczu zakończonym dogrywką lepszy okazał się Bayern.
“Najlepsza liga to wcale nie angielska. W Hiszpanii mają dużo lepszą. Juventus pokonałby każdy klub Premier League. W poprzednim sezonie grali dwa razy z Manchesterem City i w obu przypadkach nie dali im szans ” – ocenił przed kilkoma dniami… Paul Scholes.
Po stratach Pjanicia i Higuaina krajowi konkurencji wyciągnęli wnioski. W Napoli Kalidou Koulibaly, Elseid Hysaj i Piotr Zieliński mają wpisane w kontrakt klauzule odstępnego (odpowiednio: 70, 40 i 65 milionów euro), które są aktywne… tylko dla zagranicznych klubów. Ten zapis w praktyce uderza w Juventus, bo nikt inny we Włoszech nie mógłby pozwolić sobie na taki wydatek. Podobne zapisy pojawiły się także w Interze, który boi się utraty Mauro Icardiego.
“Due Juve da scudetto ” – “Dwa Juventusy po mistrzostwo ” – to okładka pierwszego numeru Corriere dello Sport po zamknięciu okna transferowego. Włoski dziennik szczegółowo opisał transfery obrońców tytułu, którzy na papierze dysponują dwiema niezwykle silnymi jedenastkami. Obie zostały uznane za faworytów w walce o tytuł.
“Żaden klub Premier League nie ma takiej głębi składu jak Juventus ” – Paul Scholes
Rozkładając skład Juve na czynniki pierwsze widać nie tylko wielkie nazwiska, ale też coraz więcej wariantów taktycznych, które Allegri będzie mógł wcielić w nowej wersji projektu. Duża w tym zasługa ostatnich transferów.
Podstawowa taktyka to wciąż 3-5-2, z żelaznym włoskim trzonem w defensywie. Tworzą go Gianluigi Buffon, Giorgio Chiellini, Leonardo Bonucci i Andrea Barzagli. Na bokach najczęściej grają Alex Sandro i Dani Alves. W środku tercet pomocników mają stworzyć Claudio Marchisio (wraca w październiku po kontuzji), Sami Khedira i Miralem Pjanić. W ataku CdS widzi Paulo Dybalę i Gonzalo Higuaina.
Drugą drużynę ustawiono w wariancie 4-3-3. W bramce Neto, w obronie – od prawej – Stephan Lichtsteiner, Daniele Rugani, Medhi Benatia i Patrice Evra. Drugą linię tworzą Kwadwo Asamoah, Mario Lemina i Stefano Stuararo. Miejsca na skrzydłach zajmą Marko Pjaca i Juan Cuadrado, a wysuniętym napastnikiem jest Mario Mandzukić.
W obu wariantach zabrakło miejsca dla wszechstronnego Hernanesa, a ostatniego dnia letniego okna w Turynie pojawił się też Axel Witsel, ale Zenit w ostatniej chwili zablokował transfer. Pomocnik trafi do Włoch zimą lub latem – w takim wariancie rosyjski klub będzie musiał oddać go za darmo, bo właśnie wtedy Belgowi wygasa kontrakt z obecnym pracodawcą.
Kłopoty bogactwa
Głębszą myśl w zarządzaniu klubem widać też po transferach z klubu. W Turynie ani myślą wzmacniać krajowych konkurentów nawet zawodnikami szerokiego zaplecza. Napoli chciało zapłacić za Zazę 30 milionów euro, jednak Juventus wybrał nieco mniej opłacalne ekonomicznie (ale bezpieczniejsze) wypożyczenie do West Hamu United.
Ostatniego dnia letniego okna blisko odejścia z klubu był Stephan Lichtsteiner. Według włoskich mediów doświadczony obrońca dogadał się z Interem, ale transfer został zawetowany przez władze jego obecnego klubu.
“Drodzy fani! Wierzę w fakty bardziej niż w słowa. Żyję i oddycham każdym meczem i każdym treningiem. Zrobię wszystko dla sukcesu tej drużyny. Tak było, jest i będzie! ” – napisał Szwajcar 1 września w mediach społecznościowych, ale szybko okazało się, że sprawa jest bardziej skomplikowana…
Latem 32-latek był dogadany w sprawie przedłużenia wygasającej w 2017 roku umowy, ale klub w ostatniej chwili zmienił zdanie. Lichtsteiner – wobec przybycia Daniego Alvesa – chciał odejść, ale nie dostał zgody. Choć zapewniał o przywiązaniu do barw, to Juventus… nie zgłosił go do Ligi Mistrzów. Zdaniem wielu ekspertów klub nie chce go “spalić” – jeśli zagrałby w fazie grupowej, to po transferze nie mógłby wystąpić w barwach innego uczestnika rozgrywek.
Podobnej sytuacji w Turynie w ostatnich latach nie było. To niewątpliwie wizerunkowy kłopot, bo Lichsteiner to symbol ostatnich sukcesów. Obok Buffona, Chielliniego, Barzagliego, Bonucciego i Marchisio to jedyny zawodnik z obecnej kadry, który miał udział we wszystkich pięciu ostatnich triumfach w Serie A. I to udział niebagatelny – w 149 meczach strzelił 10 goli i zaliczył 29 asyst. To właśnie Szwajcar na zawsze zapisał się w historii klubu jako zdobywca pierwszej bramki na nowym Juventus Stadium.
Dynamika przychodów Juve od 2010 roku
Mimo tej wpadki na osobne słowa uznania zasługuje Giuseppe Marotta – człowiek, który od 2011 roku odpowiada w Turynie za transfery. W ostatnich latach trafia niemal bez pudła i w dużej mierze dzięki niemu klub jest w najlepszej kondycji finansowej od lat. W poprzednim sezonie Juventus odnotował rekordowe 353 miliony euro przychodu, śrubując własny rekord Włoch z… sezonu 2014/2015 (328 mln).
Co ciekawe, taki wynik dał mistrzom Włoch dopiero 10. miejsce w Europie. Zestawienie otwierają Real Madryt (578) i Barcelona (561), trzeci jest Manchester United (521). Kolejne miejsce zajęły PSG, Bayern i czterej inni przedstawiciele Premier League (Manchester City, Arsenal, Chelsea i Liverpool).
Świetna kondycja ekonomiczna, osłabieni konkurenci na krajowym podwórku i niespotykane bogactwo składu – te czynniki sprawiają, że w stolicy Piemontu poważnie myślą o podbiciu Ligi Mistrzów. To wisienka na torcie, o której klub marzy od 1996 roku. W trakcie kolejnych dwóch dekad Juventus cztery razy grał w finale i nigdy nie zdołał powiększyć klubowej gabloty o kolejne trofeum.
O zwycięstwie w rozgrywkach marzy Allegri, który przez ostatnie dwa sezony wyszedł z cienia Antonio Conte. Wybuchowy szkoleniowiec opuszczał Turyn przed zakończeniem kontraktu, bo nie mógł pogodzić się z tym, że klub nie jest w stanie wydawać tyle co europejskie potęgi.
“Nie da się zjeść w dobrej restauracji mając tylko 10 euro w kieszeni ” – w ten obrazowy sposób opisał swoją motywację. Allegri w kolejnych dwóch sezonach zdystansował poprzednika i do triumfów w Serie A dorzucił dwa Puchary Włoch, na które w Turynie czekali od 1995 roku. Osiągnął też finał LM – Conte zdołał dotrzeć tylko do ćwierćfinału tych rozgrywek.
Teraz – w nagrodę za cierpliwość – Allegri i Marotta mogli wydać grube miliony i sprowadzić do Juventusu największe gwiazdy światowego futbolu. Inauguracja sezonu wypadła pomyślnie: obrońcy trofeum – jeszcze bez Marchisio i Pjanicia – wygrali 2:1 z Fiorentiną i 1:0 z Lazio. Z tego faktu nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków – początek poprzednich rozgrywek zapisał się jako najgorszy w historii klubu (!), a mimo to Bianconeri pewnie sięgnęli po kolejny tytuł. Jak będzie tym razem? Wszystko wskazuje na to, że w Serie A Stara Dama znów będzie tańczyć sama…
Autor: Kacper Bartosiak Źródło: www.sport.tvp.pl