Pięć argumentów za transferem Lewandowskiego
Włoski kierunek Lewandowskiego? Dobra opcja!
Borussia Dortmund potwierdziła, że Juventus złożył ofertę kupna Roberta Lewandowskiego. Czy to dobry ruch? Redakcja TVP Sport pokusiła się o analizę pięciu powodów, dla których ich zdaniem najlepszy napastnik Bundesligi powinien przenieść się do Włoch. Poniżej przedstawiamy Wam każdy z nich.
Czwartkowe wydanie świetnie poinformowanej w realiach Juventusu, turyńskiej gazety Tuttosport podało, że Bianconeri złożyli oficjalną ofertę kupna Roberta Lewandowskiego. Faktem jest, że Polak krążył po orbicie zainteresowań włoskiego giganta już od kilku dobrych miesięcy. W pięciu punktach spróbujemy udowodnić dlaczego transfer do nieco zapomnianej i przykurzonej Serie A byłby lepszym pomysłem niż próba podboju angielskiej Premier League.
1. Marna konkurencja
Juventus to świetny bramkarz, to klasowi obrońcy i jedna z lepszych w Europie linii pomocy. Formacja ataku? Pięta achillesowa. Na jej trzon składają się gracze, którzy – jak na renomę klubu – są po prostu średni. Na próżno szukać tam rasowego killera. Zawodnika regularnego, zdobywającego bramki seryjnie. Sami pracusie i piłkarscy rzemieślnicy.
Po kolei. Mirko Vucinić w rzeczywistości nie jest typowym napastnikiem. Równie dobrze mógłby występować za plecami najbardziej wysuniętego piłkarza. Poza tym jest tyle utalentowany, co nonszalancki. Filigranowy Sebastian Giovinco to materiał raczej na szybkiego dogrywającego, niż wykańczającego akcje. Fabio Quagliarella ma smykałkę do strzelania pięknych i decydujących bramek, ale gorzej u niego z regularnością. Poza tym ma już swoje lata i sporo czasu spędza na leczeniu kontuzji. Alessandro Matriemu, na którego wydano wcale niemałe pieniądze (18 milionów euro), daleko do napastnika klasy światowej. Ot solidny ligowiec. Gwarancja dziesięciu bramek w sezonie.
Mirko Vucinić może okazać się żadną konkurencją dla Roberta Lewandowskiego.
Nie wiedzieć dlaczego w Turynie liczono, że problem – chociaż częściowo – rozwiąże niskobudżetowa opcja sprowadzenia Nicklasa Bendtnera. Pomysł okazał się totalną klapą. Duńczyk nie musiał nawet wynajmować lokum, bo zamieszkał na ławce rezerwowych. W Juventusie przebywa jednak tylko na zasadzie wypożyczenia i pewnie już w styczniu wróci do Arsenalu. Jedyne, co się dla niego zmieni, to obicia krzesełek. Z czarno-białych na czerwono-białe.
Konkluzja? W Juventusie Robert z miejsca wskoczyłby do podstawowego składu. Bez dyskusji. A i cała taktyka, podobnie jak w BVB, z pewnością byłaby zmajstrowana pod niego. W Anglii nie miałby takiego komfortu.
2. Osobiste zainteresowanie trenera
To fakt. Szkoleniowiec Juventusu przygląda się postępom Roberta od bitych kilku miesięcy. Powszechnie wiadomym jest, że polski napastnik jest jednym z najodpowiedniejszych, jeśli nie najodpowiedniejszym wyobrażeniem o idealnym dla Juventusu napastniku. Oczywiście z tych dostępnych na rynku, w rozsądnym przedziale cenowym.
Antonio Conte od kilku miesięcy przygląda się grze i postępom Roberta Lewandowskiego w Borussii.
Z obiegu wypadły nazwiska typu Higuain czy Cavani. To piłkarze światowej czołówki, którzy ustrzelili w swojej karierze więcej niż “Lewy”, ale są po prostu za drodzy. Szacuje się, że Borussia żąda za swojego napastnika około dwudziestu milionów euro. Jak na utopione w kryzysie “calcio”, to i tak całkiem pokaźna kwota.
Ostatnimi, którzy kosztowali Bianconerich podobne pieniądze byli sprowadzeni przed trzema laty Brazylijczycy – Diego i Felipe Melo. Nadmieńmy, że obydwaj zawiedli. Wydaje się jednak, że tym razem, w obliczu sukcesów i będącymi ich następstwami potrzeb, włodarze turyńskiego klubu są w stanie sięgnąć do kieszeni nieco głębiej niż zwykle.
3. Status gwiazdy od zaraz
Włoscy internauci wpadli w ekstazę. Pod wiadomością o ewentualnym transferze Roberta, na stronie turyńskiego dziennika aż roi się od pozytywnych komentarzy. Kibice czekają na napastnika z prawdziwego zdarzenia. Nie jednostrzałowy, powtarzalny rewolwer. Oni chcą karabinu maszynowego, z gwarancją najwyższej jakości.
“Niech go biorą. Jest fenomenalny”. “Mieszkam w Polsce i śledzę tutejszy futbol (okropny) i mówię wam, że jest silniejszy od Cavaniego, a przynajmniej na pewno na jego poziomie”. “Nareszcie! Nie jest taki drewniany, jak Llorente. To napastnik, który lubi się cofać i pomagać w rozegraniu, a właśnie tego oczekuje Conte! Miejmy nadzieję, że się uda. Halo, bierzcie go!” – to tylko niektóre z pochlebnych opinii.
Czy kibice Juventusu z miejsca pokochaliby naszego zawodnika?
W klubach angielskich, mówimy oczywiście tych z wyższej półki, byłby tylko jednym z wielu. W towarzystwie Sergio Aguero, Mario Balotellego czy Wayna Rooneya nasz reprezentant – przynajmniej na początku – czułby się dziwnie mały. W Serie A od razu przypięto by mu łatkę gwiazdora, bo wyraźnie większych – poza Edinsonem Cavanim – na chwilę obecną brak.
4. Wzięcie udziału w ciekawym, skrupulatnie budowanym projekcie
Juventus nie jest drużyną budowaną na chybcika, bez ładu i składu. Tam piłkarzy nie sprowadza się z zawiązanymi oczami. Każdy kolejny, nowy nabytek z założenia ma być brakującym elementem układanki. Jasne, zdarzały się pomyłki. Eljero Elia na przykład. I nie odszedł dlatego, że jest słaby. Nie. Po prostu nie pasował do koncepcji trenera, który w swojej autorskiej taktyce nie przewidział miejsca dla ultra ofensywnego skrzydłowego.
Jaki kierunek obierze Robert Lewandowski?
Ten klub ma przyszłość i perspektywy. Jest obecnie w najściślejszej czołówce we Włoszech i ciągle ma szansę na wyjście z grupy w Lidze Mistrzów. Ostatnio Bianconeri przejechali się po obrońcach tytułu – Chelsea. Do awansu wystarczy “tylko” zremisować z Szachtarem Donieck.
Z sezonu na sezon potencjał Bianconerich rośnie.
5. Gra w lidze o podobnym pułapie
Kibice Bundesligi mogą się obruszyć, lecz uważamy, że z trzech pozostałych wielkich lig, to Serie A prezentuje potencjał najbardziej do niej zbliżony. Nie tylko pod względem siły poszczególnych klubów, ale także stylu gry. Jasne, są rzeczy, których Włochy zawsze będą Niemcom zazdrościć. Na przykład frekwencji na stadionach, chociaż – jeśli rozmawiamy konkretnie o Juventusie – to wyjątkowo nie ma z tym większego problemu.
Na nowym stadionie Juventusu nie ma większych problemów z frekwencją.
Przenosiny do Hiszpanii czy Anglii to już zupełnie inna bajka. Tu od wielu lat tylko Real i Barcelona. Tam znowu, mniej lub bardziej realne aspiracje mistrzowskie zgłasza trzecia część wszystkich klubów.
W Niemczech i we Włoszech wszystko jest jakby wypośrodkowane. Przeskok nie byłby odczuwalny praktycznie w ogóle. Przykład? Pierwszy z brzegu – Arturo Vidal. W Juventusie z solidnego pomocnika przepoczwarzył się w piłkarza klasy światowej, nad którego sprowadzeniem poważnie głowią się w Realu Madryt.
Co sądzić o powyższych argumentach? Czy faktycznie przekonują, czy też są przytaczane trochę na wyrost, podsuwane polskim dziennikarzom nieco przez dumę wynikającą z zainteresowania rodakiem? Ocenę pozostawiamy Wam, drodzy Czytelnicy.
Źródło: www.sport.tvp.pl