Max Allegri – prawdziwy “super trener”

Kult piłkarskiego trenera zawsze mocno odbijał się na naszych wyobraźniach, ale teraz, w erze “super trenerów”, jest to odczuwalne mocniej niż kiedykolwiek wcześniej.

Lubimy nadawać pseudonimy, szufladkować, posługiwać się sloganami – wszystko, by w telegraficznym skrócie opisać styl danego trenera. Po tym, jak Juventus pokonał Monaco w dwumeczu 4:1 i doszedł do swojego drugiego finału w ciągu trzech lat, jeden z reporterów rozmawiających z Massimiliano Allegrim zauważył, że skoro w ostatnich latach tyle mówiło się o Cholismo, to dlaczego nawet nie wspomina się o Allegrismo? “Moim zdaniem dlatego, że ostatecznie to piłkarze wykonują najważniejszą pracę” – odpowiedział Max – “To oni wygrywają mecze“. Allegri uważa, że trener nigdy nie powinien być w centrum zainteresowania. Ten pogląd odzwierciedla jego pierwsza trenerska zasada – nigdy nie uważaj siebie samego za czynnik decydujący o wygranych drużyny. To piłkarze wygrywają mecze.

Allegri zawsze działał w myśl starego powiedzenia związanego z włoską piłką: “Najlepsi trenerzy to ci, którzy najmniej szkodzą“. Prawdopodobnie to właśnie jego gotowość do zejścia na bok i pozwolenia piłkarzom na zebranie pełnej chwały sprawia, że Allegri jest zwykle pierwszym “super trenerem” pomijanym w dyskusjach na temat tego, kto obecnie jest szkoleniowcem numer jeden na świecie.

Kolejnym powodem jest etykietka pracownika łatwo godzącego się z decyzjami zarządu, którą przyklejono mu w trzecim sezonie w Milanie, gdy rodzina Berlusconich zacisnęła pasa i sprzedała duet Zlatan Ibrahimović – Thiago Silva. Allegri nie buntował się, przeszedł nad tym do porządku dziennego. To samo oglądaliśmy w Juventusie, gdy sprzedani zostali Carlos Tevez, Arturo Vidal czy Paul Pogba – nawet, jeśli powody stojące za tymi transferami były inne niż za czasów Milanu. Allegri wiedział, że Juventus zainwestuje pozyskane pieniądze i że celem klubu jest stały rozwój, a nie zmniejszanie rozmiarów działalności, jak w Milanie. Tak czy inaczej, stworzyło to pewien wizerunek Allegriego. Wizerunek błędny. On nie jest pasywny, nie zgadza się na wszystko, nie siedzi cicho i nie boi się odezwać. Wręcz przeciwnie – to jeden z najbardziej charyzmatycznych szkoleniowców w dzisiejszej piłce nożnej. Jego konferencje prasowe nigdy nie nudzą – traktuje swoją pracę poważnie, ale nie jest przy tym zapatrzony w siebie, a jego wystąpienia często zamieniają się w błyskotliwą wymianę zdań z przedstawicielami lokalnych mediów.

Allegri z przyjemnością podważa ich sposób postrzegania gry, ale absolutnie nie robi z siebie przy tym osoby wszechwiedzącej. Weźmy na przykład temat formacji – bardzo bawi go fakt, że fani i eksperci tak łatwo potrafią sprowadzić sukcesy osiągane przez daną drużynę jedynie do stosowanego przez nią systemu. “Nie można sprowadzać tego wszystkiego do 4-3-3… Jeśli ta gra byłaby tak schematyczna, można by po prostu używać komputera. Trener mógłby wtedy wybrać się nad morze, zamiast spędzać cały dzień w Vinovo i łapać przeziębienie“.

Nie istnieje magiczna formuła, zwycięski algorytm czy sekretny kod jak w grze komputerowej. Trendy przychodzą i odchodzą, konkretne style raz są modne, a raz nie – i dlatego trudno jest zdefiniować styl Allegriego. On uważa, że każdy mecz składa się tak naprawdę z kilku – są momenty w których należy pilnować przestrzeni, są takie w których należy skupić się na piłce. Pojawiają się momenty, w których trzeba po prostu wykopywać piłkę w trybuny, bronić i cierpieć. Są inne, gdy należy rzucić się na rywala, przejąć piłkę i narzucić mu własny styl gry. Nigdy nie można skupiać się na jednym lub innym ekstremum – catenaccio lub tiki-tace. Kluczem jest równowaga.

Dla mnie piłka nożna jest praktyką, nie teorią. Jest jak życie” – mówi. Jest tyle zmiennych. Każdy sezon jest inny, każdy mecz jest inny, każdy gracz jest inny. Nie ma duplikatów. Dla Allegriego piłka jest raczej powieścią Jane Austen, niż podręcznikiem. Chodzi o rozsądek i wrażliwość, o instynkty i intuicję. “Trener może zrobić różnicę pod względem odbioru gry i jej postrzegania” – mówił w wywiadzie dla Tuttosport – “Trener i jego sztab muszą rozumieć panujący na boisku klimat i poszczególne sytuacje“.

Można to odnieść zarówno do zarządzania piłkarzami, jak i zachowania podczas meczu. Skupmy się na tym drugim. Allegri jest znany z myślenia sprzecznego z intuicją. Jego Cagliari grało kiedyś z Interem na San Siro – był to sezon, gdy Max pokonał Jose Mourinho w wyścigu o tytuł trenera roku. Cagliari wyszło na prowadzenie, a Mourinho posłał do gry wszystkich swoich napastników. “Jeśli zaczniemy się bronić, polegniemy” – mówił Allegri podopiecznym – “Ich najniższy piłkarz ma 187 centymetrów, wyszli na nas pięcioma atakującymi. Zaatakujmy – na pewno zostawią dziury w defensywie“. Ostatecznie Inter zdołał wyrównać za sprawą Ibrahimovicia, ale Cagliari miało kilka świetnych okazji i zasłużyło wtedy na wygraną. Przenieśmy się szybko do roku bieżącego. Moment zwrotny w sezonie Juventusu miał nadejść w styczniu, gdy Allegri zdecydował, że najlepszym rozwiązaniem na brak równowagi w grze zespołu będzie posłanie na boisko jedenastki gwarantującej teoretycznie najmniej równowagi. Zawierała ona Gonzalo Higuaina, Paulo Dybalę, Mario Mandżukicia, Juana Cuadrado i Miralema Pjanicia – pięciu atakujących.

Najbardziej znacząca zmiana nie dotyczyła formacji, ale podejścia mentalnego. Napastnicy, którzy przy bardziej konserwatywnej taktyce siedzieli na ławce, bardzo chcieli, by nowy system zadziałał, dzięki czemu w konsekwencji otrzymają więcej minut na boisku. Dzięki temu dawali od siebie coś ekstra, tak jak i reszta drużyny, która wiedziała, że ofensywne nastawienie przy zaniedbaniach w defensywie stanie się problematyczne. Był to przebłysk geniuszu Allegriego, po którym Juventus zdecydowanie odżył. Szykujący się do drugiej w ciągu trzech lat próby zdobycia potrójnej korony piłkarze często chwalą Allegriego. Ten, niezależnie od ilości meczów, na które wpłynął z ławki dzięki dobrym zmianom lub drobnym taktycznym smaczkom, pozostaje wierny przekonaniu, że to piłkarze wygrywają mecze i robią to zwykle dzięki wrodzonemu talentowi. “Nie jestem na tyle zarozumiały, by uważać, że jestem w stanie zmienić kiepskiego piłkarza w gwiazdę futbolu… Nie nauczysz ptaka latać” – twierdzi Max.

Jako duży fan koszykówki, Allegri często przekonuje się, że mecze w fazie play-off Ligi Mistrzów rozstrzygają się w taki sam sposób jak spotkania na takim samym szczeblu w NBA. Trener jest tam, by wprowadzić pewien porządek – inaczej drużyny mogłyby funkcjonować jak Harlem Globetrotters. “Są schematy, są blokady. Gracze mają trzy sekundy na podjęcie decyzji, ale koniec końców i tak oddają piłkę najlepszemu piłkarzowi, ten omija przeciwnika i strzela, a schemat zostaje złamany. Wygrywasz, jeśli masz najlepszych piłkarzy, którzy potrafią złamać schemat dryblingiem, prostopadłą piłką czy innym przebłyskiem geniuszu” – twierdzi Max, któremu bardzo podobało się, gdy Giorgio Chiellini nazwał Pogbę LeBronem Jamesem futbolu – “Jest powód dla którego Pogba jest warty 100 milionów euro, a inny piłkarz 3 miliony. Jeśli nakłonienie gracza za 3 miliony do ścisłego wypełniania instrukcji taktycznych wystarczałoby do wygrywania meczów, Pogba nie byłby wart 100 milionów“. I kolejny cytat, z nieco innej beczki: “Istnieją kategorie. Jest wielu chirurgów, ale tylko garstka potrafi operować na otwartym sercu. Możesz oszukiwać się, że jesteś wspaniałym artystą, ale nie wystarczy pociąć płótna, by móc nazywać się Lucio Fontaną. Albo to masz, albo tego nie masz. Nie kupisz magii w supermarkecie“.

Czy to samo dotyczy się szkoleniowców? Po wysłuchaniu poglądów Allegriego na piłkę nożną można dojść do wniosku, że Max robi sobie wielką krzywdę, powtarzając słowa o tym, że trener musi znać swoje miejsce. W Juventusie bezbłędnie przemodelował i przebudował zespół. Świetnie wkomponował nowych piłkarzy, dbając przy tym o młodych zawodników, tak jak w przeszłości o Radję Nainggolana i Stephana El Shaarawy’ego. Allegri rozwinął Juventus również pod kątem gry w Europie – potrafił przekuć dominację w krajowych rozgrywkach na świetne sezony w Lidze Mistrzów. Wytrzymał próbę podważenia autorytetu, gdy w lutym posprzeczał się z Leonardo Bonuccim i postawił mu się tak jak kiedyś Ibrahimoviciowi, Gattuso i Seedorfowi w Milanie. Allegri wyszedł z tych starć silniejszy, a taktycznie ufa swoim przeczuciom i rzadko kiedy się myli. Jeśli Juventus pokona w finale Ligi Mistrzów Real Madryt, Allegri przekaże wszystkie pochwały swoim piłkarzom. Prawda jest jednak taka, że jeśli Stara Dama sięgnie po trofeum w Cardiff, to także dlatego, że ma na ławce Maksa.

Autor: James Horncastle
Tłumaczenie: bendzamin

Źródło: http:/www.espn.com

Juventus-Bologna: mikołajkowy weekend w Turynie!

Subskrybuj
Powiadom o
3 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

karrrrrrro
karrrrrrro
7 lat temu

a putout znow udaje <brzydkie słowo ( ͡° ͜ʖ ͡° )> , znow PALI GLUPA !

putout
putout
7 lat temu

"Dlaczego Allegri tak rzadko wymieniany jest w dyskusjach o najlepszym trenerze na świecie? " a czemu Barzagli jest tak rzadko wymieniany wśród najlepszych obrońców we Włoszech? to proste. nie robią wokół siebie dymu. nie są przesadnie charyzmatycnzi. skupiają się na swojej pracy i robią to najlepiej jak potrafią. "Weźmy na przykład temat formacji - bardzo bawi go fakt, że fani i eksperci tak łatwo potrafią sprowadzić sukcesy… Czytaj więcej »

Łukasz
Łukasz
7 lat temu

@Admini i modowie - supertrener pisze się łącznie

Lub zaloguj się za pomocą: