Powrót po latach
Powrót po latach
Trudno jest nie zgodzić się z opinią, że 29-krotny mistrz Włoch, klub z Turynu, kojarzony z charakterystycznymi koszulkami w biało-czarne pasy po degradacji do Serie B stracił wiele w oczach przeciętnego europejskiego kibica. Wystarczy zwrócić uwagę na fakt, że przez dwa lata nie grał w żadnych europejskich pucharach, zaś z klubu odeszły największe gwiazdy, wraz ze świeżo upieczonymi mistrzami świata: Cannavaro i Zambrottą na czele. Turyński gigant błąkał się przez rok po boiskach Serie B w cieniu Interu Mediolan, który wzmocniony byłymi zawodnikami Juventusu, Ibrahimoviciem i Vieirą, kroczył od zwycięstwa do zwycięstwa śrubując kolejne rekordy Serie A. W zasadzie cofając się w czasie o trzy, cztery lata trudno było sobie wyobrazić, aby piłkarska Europa nie słyszała o Bianconerich. Niestety, życie pisze różne, niekiedy dramatyczne scenariusze i Stara Dama karnie wylądowała w drugiej lidze. O Juventusie było zwyczajnie cicho. Fani Juve zamilkli upokorzeni i zniesmaczeni karą, która spadła na ich klub, zaś Europa przykleiła Bianconerim i całej Calcio łatkę ligi powiązanej z mafią i sprzedanymi meczami. Jednak zarówno w tym, jak i w wielu innych przypadkach czas zwyczajnie wyleczył rany. Wszystko zaczęło się od poświęcenia kilku gwiazd „starego” Juve, które postanowiły wraz ze swoim ukochanym klubem odpokutować karę degradacji, nawet mimo zainteresowania ich osobą największych klubów na świecie. Buffon, Camoranesi, Del Piero, Nedved i Trezeguet – jeszcze do niedawna bohaterowie Mundialu w Niemczech postanowili pomóc Starej Damie w potrzebie i poprowadzili Juve do zwycięstwa w rozgrywkach Serie B. Potem zaś znacznie przyczynili się do zajęcia trzeciej lokaty w Serie A i wywalczeniu awansu do Champions League. Tak oto, Juventus po dwóch latach pokuty powrócił na europejską arenę futbolu.
Po rozlosowaniu grup najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowego futbolu w Europie, wszystkie oczy kibiców zwróciły się w kierunku grupy H, którą jednogłośnie okrzyknięto mianem „grupy śmierci”, bowiem spotkały się w niej: Real Madryt – mistrz Hiszpanii i jeden z faworytów do końcowego sukcesu w rozgrywkach Ligi Mistrzów, Zenit Sankt Petersburg – świeżo upieczony zdobywca Superpucharu Europy, BATE Borysow – nieobliczalny debiutant i Juventus, powracający na salony Europy. Niektórzy bukmacherzy i eksperci zaraz po losowaniu wysyłali Juventus do rozgrywek pucharu UEFA, inni rozważali opcję porażek z BATE, zaś niektórzy tylko nieśmiało przebąkiwali o szansach Juventusu na awans do fazy pucharowej. Po raz kolejny życie napisało nieprzewidywalny scenariusz i wywróciło do góry nogami wszystkie teorie awansu z grupy H. Juventus, na początku minimalnie wygrywając z Zenitem na własnym stadionie pokazał, że nie złożył broni i będzie ambitnie walczył o awans do dalszej części gier. Jednak remis z BATE ostudził nieco zapędy kibiców Bianconerich, którzy już powoli szykowali się na przyjęcie madryckiego Realu. Wielu ekspertów futbolowych uznało początek powrotu Juventusu do Europy za całkiem dobry, jednak to, co najlepsze miało dopiero nadejść…
O dziwo, okazało się, że dni chwały Juventusu nadeszły właśnie wtedy, gdy wielu biało-czarnych kibiców obawiało się porażki. Dzień 21 października 2008 roku na długo zapadnie w pamięci kibiców Juve, bowiem zwycięstwo z naszpikowanym gwiazdami, faworyzowanym Realem należało uznać co najmniej za niespodziankę. W tym właśnie meczu po raz pierwszy przypomniał się Europie Del Piero, wspaniałym uderzeniem z 25 metrów posyłając piłkę do siatki bezradnego Casillasa. Nikt chyba nie przypuszczał, że dwa tygodnie później na Santiago Bernabeu Alex powtórzy ten wyczyn dwukrotnie, zaś obrona Juventusu nie da się sforsować? Ktokolwiek spodziewał się kompletu punktów w pojedynkach z Realem, śmiało może określić się najwierniejszym kibicem Bianconerich.
Właśnie owe mecze z madryckim klubem wstrząsnęły Europą, Juventus znowu stał się rozpoznawalną marką i udowodnił, że każdy musi się z nim liczyć. Symbolem 29-krotnego Mistrza Włoch w Europie ponownie stał się Del Piero, który udowodnił, że nawet mając 34 lata na karku można odnaleźć świetną strzelecką formę. Ikona Juve z każdym rzutem wolnym, po którym piłka ląduje w siatce pokazuje krytykom odsyłającym go na emeryturę, jak bardzo się mylą. Mimo wszystkich trudnych momentów w karierze król Alex powrócił wraz z Juve do Europy w nieoczekiwanie pięknym stylu. Juventus miał wylądować w pucharze UEFA, tymczasem jako pierwszy klub z grupy H awansował do fazy pucharowej i musiałby stać się cud, żeby dał zepchnąć się z pozycji lidera „grupy śmierci”. Miejmy nadzieję, że w fazie pucharowej Stara Dama poradzi sobie równie świetnie, tymczasem cieszmy się sukcesem, który zamknął usta krytykom Bianconerich w całej Europie.
Autor: Negri