Bieg przez płotki

Bieg przez płotki

W ostatnich latach w klubie wiele się dzieje. Nie ma już sezonów
przewidywalnych, stabilnych, że się tak wyrażę: nudnych. Kiedyś bowiem, Juventus był symbolem zwycięstwa, od pierwszej do ostatniej kolejki kibice
byli pewni, że to Stara Dama sięgnie po scudetto, i tak też się zazwyczaj działo, można by rzec, do znudzenia. Po aferze Calciopoli, nad którą nie chcę się tu dłużej rozwodzić, to się jednak zmieniło. Juve przestał kroczyć po utartej drodze zwycięstwa, nie ma już dominacji bieli i czerni w lidze. Każdy kolejny sezon przynosi nowe wyzwania i niewiadome, zaskoczenia i rozczarowania. Każdy jednak jest inny, ale kibice wciąż czekają na powrót króla.

O ile ubiegłe, pamiętne sezony można by nazwać marszem zwycięzców, to obecnie mamy bieg przez płotki. Nie chodzi nawet o samą jakość marszu, ale przeszkody, na jakie trafia gigant z Turynu. Wbrew pozorom płotkami nie są w moim mniemaniu Tiago czy Almiron (choć pewnie wielu tak w pierwszej chwili pomyślało) ale kontuzje. Nie odkryłem nic nowego, dużo się o tym mówi. Postanowiłem jednak przyjrzeć się problemowi bliżej, bo sprawa wydawała mi się być niecodzienna. Muszę przyznać, że wyniki mojej analizy zaskoczyły mnie samego.

Aby zobaczyć jak jest naprawdę z kontuzjami w zespole bianconerich postanowiłem pogrzebać w archiwum, i aż od meczów przygotowujących do sezonu wypisywałem sobie nazwiska piłkarzy, którzy doznawali urazów. Jak się okazało lista zapełniała się w błyskawicznym tempie, nazwisko pojawiało się za nazwiskiem. Ale do rzeczy: wyniki mojego badania są przerażające. Oto stworzona przeze mnie lista: Chimenti, Manninger, Giovinco, Sissoko i Amauri. Pomyślicie, że sobie żartuję? Nie, postanowiłem po prostu wypisać zawodników, którzy od samego początku nie mieli ani jednego urazu. Tak będzie dużo szybciej. To jest przerażające – tylko ta piątka nie pauzowała z powodu kontuzji w żadnym z meczów. A gdyby przyjrzeć się dokładniej to i te dane łatwo obalić, bo Sissoko, pomimo braku jakiejś kontuzji pauzował przez krótki czas z powodu ramadanu. Właściwie nie był w pełni sił. Giovinco nie ma kiedy odnieść kontuzji (na szczęście nie zdarzają mu się na treningu), a pozostała dwójka to bramkarze. Nie sądziłem nawet, że aż 85% kadry ma już za sobą urazy, to zatrważający wynik.
Nie wiem, czy w ostatnim dziesięcioleciu był już taki sezon, ja sobie nie przypominam. Nie będę jednak zwalał winy na sztab medyczny, ponieważ nie jestem lekarzem i moja wiedza na ten temat jest doprawdy nikła. Poza tym nie to jest celem mojego felietonu. Chcę tylko uświadomić szerokiemu gronu, jak duże problemy kadrowe ma w tym sezonie Juventus. Bywały mecze, w których zdecydowanie silniejszą jedenastkę można było ułożyć z zawodników kontuzjowanych, niż tych dostępnych. Aby nie być oskarżonym o populizm skupię się jedynie na zawodnikach kontuzjowanych przez dłuższy okres, co da lepszy obraz sytuacji. Zaczynając od bramki już natrafiam na poważny argument – kontuzja Gianluigiego Buffona. Mistrz Świata jest przez wielu uznawany za najlepszego na swojej pozycji, nie bez przyczyny. Gigi nie tylko broni, ale również sprawia, że obrońcy czują się zdecydowanie lepiej. To jeden z najważniejszych punktów składu, a jego kontuzja jest bardzo długa.

Kolejnym piłkarzem jest Andrade, choć część kibiców pewnie w ogóle o nim zapomniała. Nie musiałbym go wymieniać wcale, bo jego kontuzja nie uczyniła żadnej różnicy. A to z tego powodu, że przez dwa sezony uraczy nas łącznie czterema meczami. Wciąż będę jednak powtarzał, że to wielka strata, bo to właśnie Jorge miał być tym, który będzie trzymać w ryzach nasz blok defensywny. Skończy się zapewne tak, że klub rozwiąże z nim kontrakt. Niestety, pieniądze wydane na tego klasowego obrońcę, zostały wyrzucone w błoto.


23.09.2007 (Roma – Juventus 2:2) – ostatni mecz Andrade
w barwach Juve


17.05.2008 (Sampdoria – Juventus 3:3) – ostatni mecz Zebiny
w barwach Juve

Długą kontuzję ma również Zebina, jednak ma on zmiennika na podobnym poziomie w postaci Grygery, ale już absencja Zanettiego jest w mojej opinii czymś znaczącym. To bardzo ciekawa postać. Grając niegdyś w Romie walnie przyczynił się do zdobycia przez Rzymian scudetto, jednak wkrótce mógł murawę oglądać jedynie z perspektywy ławki rezerwowych w Mediolanie. Do Turynu miał przybyć jako uzupełnienie zespołu, ale w wyniku odejścia
Emersona oraz Vieiry przebił się do pierwszego składu. Na drugoligowych boiskach prezentował się przyzwoicie, ale nic ponadto. W kolejnym jego sezonie miał ustąpić miejsca Tiago i Almironowi, jednak Zanetti powrócił do wielkiej formy, i regularnie grał w pierwszym składzie, stając się czołową postacią w drużynie. Miał bardzo duży wpływ na grę, kierował środkiem pola Starej Damy, dlatego jego obecna kontuzja jest sporą stratą. Pozostaje mieć
nadzieję, że po powrocie będzie grał tak jak w roku ubiegłym.
Ze środka pola przechodzę na prawą flankę, gdzie długo pauzował Mauro German Camoranesi – wracając do treningów zaraz doznawał kolejnego urazu. Jego wpływu na grę bianconerich nikt nie jest w stanie podważyć, nie bez powodu mawiają o nim, że ma melodię w nogach. Camor to gracz nietuzinkowy, bardzo pożyteczny
zarówno w konstruowaniu akcji, jak i defensywie. Do tych zawodników należy dołożyć Trezegueta, który przechodził operację ze względu na problemy z kolanami. Za najlepszą rekomendację dla jego umiejętności niech posłuży ilość strzelonych przez niego bramek, oraz słowa Ranieriego, który powiedział, ze Cobra jest najważniejszym piłkarzem w jego zespole, niezastąpionym.

Jak widać problemy kadrowe nie są błahe, to nie jest sposób na
usprawiedliwienie po słabszych meczach, to naprawdę poważna sprawa. Początek sezonu i słaba postawa drużyny, kolejne mecze bez zwycięstwa w lidze jak również choćby remis z BATE wskazywały na to, że Juventus jest w marnej dyspozycji. Z nadzieją w walkę o scudetto pożegnała się duża część kibiców. Do meczu z Realem bianconeri przystępowali bez Buffona, Grygery, Zebiny, Zanettiego, Poulsena czy Trezegueta, a mimo to udało się wygrać. Wkrótce
passa bez zwycięstwa zmieniła się w passę kolejnych wygranych. gracze rezerwowi oraz ci, którzy byli w cieniu wielkich mistrzów wzięli na siebie ciężar i odpowiedzialność za grę, a cała drużyna przyzwyczaiła się chyba do występów w osłabieniu. Od tamtego czasu mecze Juventusu stały się ciekawsze, klub jakby zyskał nową jakość. Można powiedzieć, że to biało-czarne DNA zwycięzców, można też sądzić, że to zasługa trenera. Z pewnością obie te tezy są po części prawdziwe, jednak nie sposób nie docenić tych, którzy wpływają na jakość gry na boisku.
W tym miejscu po prostu nie mógłbym nie wspomnieć o idolu i autorytecie kibiców, symbolu i kapitanie Starej Damy. Tak jest, nasze zwycięstwa są w dużej mierze zasługą Alexa, jego wspaniałe rzuty wolne, technika oraz charyzma niemal w każdym meczu pomagają w odniesieniu zwycięstwa. Nie sposób tego nie docenić, tym bardziej, że tak jak obecnie, Del Piero nie grał już od kilku lat. Wydaje mi się, że zarówno w Serie B jak i zaraz po powrocie (pomimo tego, że w obu sezonach zdobył tytuł króla strzelców!) Pinturicchio prezentował się gorzej.

Chciałbym sie jednak skupić na innych zawodnikach, bowiem o Aleksie mówi się dużo i głośno, podczas gdy inni wydają mi się być troszkę niedoceniani.
Brak Buffona jest tak naprawdę czymś bardzo znaczącym, mogącym nawet pozbawić nas szansy na tytuł. Nie zgodzicie się ze mną prawda? A to tylko i wyłącznie dlatego, że mamy w końcu jego zmiennika. Gdyby taka sytuacja zaistniała w ubiegłym sezonie, gdyby od początku Gigi miał tak długą kontuzję, zaryzykuję stwierdzenie że nie mielibyśmy teraz na koncie dwóch zwycięstw z Realem więcej, bowiem wcale nie gralibyśmy w Lidze Mistrzów. Manninger natomiast sprawił, że strata ta stała się mało odczuwalna. Oczywiście, każdemu brakuje Buffona na boisku, jednak Alex już zadziwił nas kilkoma pięknymi paradami, a mnie zachwyca pewnością w grze. To zmiennik
jakiego nam trzeba było, on jest w stanie godnie zastępować Buffona i robi to. Gdyby nie on, mieli byśmy kilka punktów mniej. Szkoda jego nieudolnej interwencji (co ja piszę, on wcale nie interweniował) w meczu z Interem. Mimo wszystko, zrobił dla nas bardzo dużo.


5.10.2008 (Juventus – Palermo 1:2) – ostatni mecz Buffona
w barwach Juve

Bramkarz nie może jednak zachowywać czystego konta bez odpowiedniego wsparcia – tutaj z pomocą przybywa Giorgio Chiellini. Wahałem się, czy umieszczać go w tym gronie. Jako podstawowy gracz Squadra Azzurra oraz najlepszy defensor ubiegłego sezonu Serie A nie jest już przecież anonimowym zawodnikiem, jednak jego prestiż za granicą wciąż jest zbyt niski. Chiellini nie jest wymieniany wśród najlepszych defensorów, nie jest tak ceniony jak Terry, Puyol czy Ferdinand, a jestem przekonany że umiejętnościami od nich nie odstaje. To jest gracz, który za dwa lub trzy sezony może stać sie najlepszy na świecie. Jego gra jest bardzo ciekawa, to jest gracz łączący pewność i twardość z szybkością i sprytem. Nie tylko wyśmienity w powietrzu i bardzo silny, ale jednocześnie szybki i zwinny. Ma twardy charakter, jest charyzmatyczny, może w przyszłości zostać kapitanem. Jego wślizgi i odbiory zatrzymały w tym sezonie wiele ataków przeciwników.
Bardzo dużą zaletą Giorgio jest umiejętność asekuracji, w każdym meczu zbiega na lewą stronę by zastąpić zagubionego Molinaro (jestem daleki od bezpodstawnego krytykowania tego drugiego, jednak często nie wraca za akcją tak szybko jak powinien). Krótko mówiąc, Giorgio jest bardzo istotnym piłkarzem, którego wpływ na nasze wyniki jest chyba nie mniejszy niż Del Piero.

Momo Sissoko – zawodnik, którego przybycie do Turynu odbyło się przy akompaniamencie tysięcy głosów krytyki udowodnił chyba wszystkim, że zasługuje na grę w biało-czarnej koszulce. To piłkarz który pokazał, że odejście Vieiry wcale nie musiało tak boleć. Trudno znaleźć w całej Serie A drugiego tak silnego piłkarza. Do dziś pamiętam jak Daniele Bonera staranował go potężnym wślizgiem. Cały stadion zamarł zastanawiając się, jak poważnej kontuzji doznał Malijczyk. W odpowiedzi były gracz Liverpoolu za chwilę wrócił na boisko i kontynuował grę. Sissoko jest bardzo silnym i dobrze zbudowanym piłkarzem. Jego zaletą są wspaniała gra głową, siła, oraz szybkość.Mimo takiej postury czarnoskóry zawodnik biega naprawdę szybko, wracając za piłką często dogania uciekających rywali. Jego wślizgi często nagradzane są głośnymi brawami.
Oprócz bardzo dobrej gry dodatkowym atutem Sissoko jest to o czym wspomniałem na początku felietonu: jest jednym z niewielu piłkarzy, którzy nie odnieśli w tym sezonie kontuzji. Od niego zaczyna się ustalanie środka pomocy w drużynie Tinkermana. Jeśli tylko nauczy się uspokajania gry i przetrzymywania piłki, może stać sie światowej klasy zawodnikiem.

Jak dotąd z cichych bohaterów wymieniłem tylko graczy, odpowiedzialnych za zadania defensywne, a przecież tak dobre wyniki nie byłyby możliwe do osiągnięcia, nie mając dobrych napastników.
Na szczęście, pomimo tego, że poważnie kontuzjowany jest Trezeguet, Juventus nie stracił (w każdym bądź razie na pewno nie wiele) na jakości. Przybyły za ponad 20 milionów Euro Amauri, choć bardzo dobry, za granicą pozostawał nierozpoznawalny. Nie dziwi to, biorąc pod uwagę brak gry w reprezentacji oraz jakimkolwiek klasowym zespole. Ostatnie mercato oznaczało jednak koniec jego anonimowości, a o piłkarza starały się największe tuzy Serie A.
Wyścig wygrał Juventus, i jak się okazało, było warto. Brazylijczyk jest najskuteczniejszym Juventinim w rozgrywkach Serie A, a dołożyć trzeba do tego dwie bramki z Ligi Mistrzów. Nie ma wątpliwości, że to gracz robiący różnice w jakości gry, przez wielu porównywany do Zlatana.


Amauri i Del Piero – Ranieri może na nich liczyć praktycznie cały czas

Dzięki tym zawodnikom bieg Juventusu przez płotki może być skuteczny i może wciąż trwać. Kontuzje, szczególnie tak liczne, są czymś utrudniającym grę. Na szczęście w Turynie są piłkarze potrafiący wznieść się na wyżyny umiejętności w momencie, w którym jest to najbardziej potrzebne. W tej całej sytuacji znajduję również kilka pozytywnych aspektów. Możemy się cieszyć, że taki moment przytrafił nam się na początku, gdy można pozwolić sobie na drobne błędy. No bo cóż z tego, że nie wygraliśmy z BATE, skoro i tak
awansowaliśmy z pierwszego miejsca w grupie. W rundzie pucharowej sprawa z pewnością by się skomplikowała. Po drugie, zmuszeni do gry w osłabieniu nasi zawodnicy przyzwyczajają się do dawania z siebie stu procent – w przeciwnym razie ciężko o pozytywny wynik. Paradoksalnie nasze osłabienie sprawi, że na drugą rundę wzmocnimy się jak nigdy – w jednym okienku do drużyny wrócą tacy piłkarze jak Buffon, być może Zebina, Zanetti, Poulsen oraz Trezeguet. To będzie znacząca zmiana.

Słyszałem kiedyś, że wypadkowa pecha i szczęścia zawsze jest równa zeru. Jeśli to prawda, to na naszej drodze będzie coraz mniej płotków, a nasza trasa może zakończyć się bardzo daleko, być może dalej niż wszyscy się spodziewamy: tego właśnie życzę wam oraz sobie samemu.

Autor: Mati

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
13 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

KeRmit19
KeRmit19
15 lat temu

good;]

Il Storico
Il Storico
15 lat temu

świetny artykuł.Brawo.Przy okazji chciałbym życzyć wszystkim userom,modom i adminom JP dużo zdrowia,szczęścia i pomyślności,a także Scudetto i najdłuższej drogi w LM.Pozdrawiam!

goly
goly
15 lat temu

Podobało mi się. Dobra robota.

Kamil_on
Kamil_on
15 lat temu

Bardzo dobry i przemyślany felieton. Przyjemnie się go czytało. Mam nadzieję, że na koniec sezonu napiszesz podobne podsumowanie w odniesieniu do "Biegu przez płotki".

zoff
zoff
15 lat temu

ciekawe.

Michael900
Michael900
15 lat temu

No a z jakiej racji Juventus ma w obecnej chwili zawsze zwyciężać. Jesteśmy osłabieni przez Calciopoli, a i tak mamy duże szanse na zwycięstwo na obydwu frontach. Za kilka lat sytuacja się polepszy. Po za tym nie przesadzaj, że przed aferą kroczyliśmy od wygranej do wygranej - co roku Juventus nie zdobywał Mistrzostwa. A trzeba wspomnieć, że Liga Mistrzów jest też bardzo ważna.

Mati
Mati
15 lat temu

Zgadzam się Łukasz, jednak brałem pod uwagę wszystkich, którzy nie pauzowali z powodu kontuzji, a obaj mimo małych problemów ze zdrowiem nie musieli opuszczać meczów (Amauri zagrał w końcówce meczu z Bate, ale jednak, a Sissoko był chory podczas meczu z Milanem, jednak zagrał od początku)

Dziękuję wszystkim za komentarze.

misza
misza
15 lat temu

dobre kolego dobre:)

gil
gil
15 lat temu

nie podobał mi się felieton, napisałeś to co wszyscy od dawna wiedzieli i co sami mogli zauważyć... nuda...

TomiQ
TomiQ
15 lat temu

kapitalny tekst 😀

Łukasz
Łukasz
15 lat temu

Hmm... chyba tylko Real boryka się obecnie z plagą kontuzji o skali zbliżonej do naszej. W przypadku klubu z Madrytu mówi się o wymianie sztabu medyczniego, ciekawe, jak to się skończy; ciekawe, jak długo na stanowiskach utrzymają się nasi medycy. A co do samego artykułu - należy jeszcze dorzucić, że Sissoko i Amauri też nie byli tak do końca zdrowi i podobnie jak reszta kadry mieli problemy… Czytaj więcej »

lipa
lipa
15 lat temu

fajnie sie czytalo:)

Maly
Maly
15 lat temu

co do andrade to bym sie nie zgodzil, nie mozemy traktowac go jako oslabienia czy cos bo byly dwa okna by kupic kogo na jego miejsce a sztab tego nie robil, czyli albo nie znalazl nikogo taniego, lepszego niz melberg i postanowil nie wydawac kasy na byle kogo, albo przyjmijmy ze stwierdzil ze tacy srodkowi jacy sa wystarcza... wg mnie brakuje nam najbardziej zanettiego (i nawet nie ze wzgledu na kontuzje poulsena) i camora, braku reszty tak nie odczuwam,… Czytaj więcej »

Lub zaloguj się za pomocą: