Strona główna » Artykuły » Tomasz Lipiński dla JuvePoland (5): Wielki Alex
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (5): Wielki Alex
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (5)
Wielki Alex
Na początku uspokajam zaniepokojonych moim tytułem. Bohaterem tego tekstu nie będzie Alessando Del Piero, który co prawda na to zasługuje (świetny cały 2008 roku i nie gorszy początek nowego), by o nim dużo pisać, ale gdybym mu poświęcał co drugi felieton, byłaby to jednak gruba przesada.
Najlepszy w lidze
Zatem stop, bo najwyższa pora docenić i pochwalić Alexa Manningera i to tym bardziej dlatego, że długo może nie być następnej takiej okazji. Zanim na dobre zasiądzie na ławce rezerwowych, skąd będzie oglądał w akcji wreszcie zdrowego Gianluigiego Buffona, wielkie brawa dla niego za to, co zrobił – było to przecież znacznie więcej niż najwięksi optymiści zakładali.
Kiedy przychodził do Juventusu za 680 tysięcy euro, nie mógł być pewny nawet pozycji numer 2. O nią dopiero miał stoczyć rywalizację z Antonio Chimentim, który akurat do Juventusu powracał i wydawał się być lekkim faworytem do roli zmiennika Buffona. Jednak kto stanie w bramce, było ostatnim zmartwieniem każdego kibica Juve. Był Buffon i basta. W końcu najlepszy bramkarz świata. Jego dublerzy mieli się wykazać tylko w trzeciorzędnych meczach Pucharu Włoch. Tak było do feralnego meczu z Palermo, w którym Buffon zagrał w tym sezonie ligowym po raz ostatni.
Nie popisał się wtedy. Juventus przegrał jedyny mecz na własnym stadionie. Buffon żałował swojej decyzji, bo do niego ona należała, o wyjściu tamtego dnia na boisku. – Nigdy już nie zagram, jeśli będzie mi coś dolegało – zmądrzał po szkodzie. Wtedy bardziej nawet zaszkodził sobie niż drużynie, bo zamiast pauzować dwa czy trzy tygodnie dorobił się tyle mocno, że poszedł na blisko trzymiesięczne zwolnienie. Co teraz będzie – drżeli wszyscy i ich obawy spotęgowała porażka z Napoli 1:2, gdzie Manninger najgorszy na boisku wprawdzie nie był, ale też nikogo swoimi interwencjami nie przekonał. Jakiś taki nieśmiały, broniący na alibi, bez charyzmy. Ot, przeciętniak.
Rósł jednak z każdym tygodniem i meczem. W 11 kolejnych puścił tylko 7 goli, a w całym sezonie, licząc Serie A i Ligę Mistrzów, w 20 meczach – 13 goli. Statystyki na poziomie obecnie najlepszego bramkarza Serie A i Buffona w najwyższej formie.
Rzeźbiarz
Dla Manningera przełomowy był poprzedni rok, choć na Euro 2008 był tylko rezerwowym. Jego gra pozwoliła Sienie z dużym wyprzedzeniem uratować się przed degradacją i podpisać kontrakt z Juventusem. Wcześniej wydawało się, że na zawsze będzie skazany na przeciętne kluby, nie walczące o nic więcej niż tylko uratowanie przed spadkiem. Swoją szansę zmarnował w Arsenalu, dokąd trafił nie mając jeszcze dwudziestu lat. I był takim austriackim Łukaszem Fabiańskim, który spokojnie przygotowywał się do roli pierwszego bramkarza Kanonierów po zakończeniu kariery przez Davida Seamana. I tak spędził cztery sezony, zdobył nawet mistrzostwo i Puchar Anglii, a w sezonie 1999-2000 rozegrał piętnaście meczów. W końcu jemu się znudziło czekanie i nim się znudzono.
Rozpoczęła się jego wędrówka po klubach i spadek notowań. Pamiętam mecz reprezentacji Polski w Wiedniu z Austrią w ramach eliminacji do mistrzostw świata w Niemczech. Wygraliśmy 3:1, także dzięki błędom niepewnego Manningera. U nas świetnie bronił Jerzy Dudek. Każdy myślał, że dzielą ich lata świetlne. Tymczasem od tamtego wydarzenia minęły tylko trzy lata, spotkali się przy okazji meczów w Lidze Mistrzów w Turynie oraz w Madrycie i Manninger mógł z wyższością spojrzeć na starszego o cztery lata Polaka.
Austriakowi ręce służą nie tylko do bronienia. Zabytkowa Siena była dla niego idealnym miejscem, bo tam na co dzień stykał się z najwyższą sztuką. Nie marnował czasu i podziwiał arcydzieła dawnych mistrzów. Upodobał sobie miejską Katedrę i znajdujące się w niej rzeźby. Przesiadywał tam często nie tylko oglądając, ale także szukając inspiracji do własnych prac. Bo od wczesnych lat młodości jego wielkim hobby jest rzeźbiarstwo i właśnie w Sienie uczęszczał na zajęcia doskonalące jego amatorskie umiejętności. Mówi o sobie, że jest prostym człowiekiem, który uwielbia naturę. Żadne PlayStation w jego przypadku nie wchodzi w grę – gra w golfa, łowienie ryb i drewno to kocha najbardziej. Złośliwi mogą powiedzieć, że teraz będzie miał dużo czasu na heblowanie ławki rezerwowych. Ale na złośliwości Manninger nie zasłużył.
Zobacz także:
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (1): Powrót do przeszłości
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (2): Adwokat diabła
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (3): Laurka
Tomasz Lipiński dla JuvePoland (4): Uczniowie ze złotym paskiem
Autor: Tomasz Lipiński