Jak zrobić ludziom wodę z mózgu
Kilka dni temu wpadł mi w ręce artykuł pt. “Turyńska ośmiornica”, który ukazał się w zeszłym miesiącu w Przeglądzie Sportowym. Ponieważ nie mieszkam w Polsce, artykuł ten zeskanował i przesłał mi juveluck, za co mu przy okazji dziękuję. Zaczęłam czytać ów artykuł z wielkim zainteresowaniem, wszak warto wiedzieć, co tam się w dalekiej ojczyźnie mówi na temat mojego ukochanego klubu. Jakież było moje zaskoczenie, gdy podczas czytania ujrzałam fakty, które nie zgadzały się z tymi, które znam ja. Im bardziej zagłębiałam się w tą iście fascynującą lekturę, tym bardziej wzrastało moje zdumienie. Na koniec byłam już tak zdezorientowana, że zaczęło mi się plątać po głowie podejrzenie, że albo juveluck wysłał mi inny artykuł o tym samym tytule, albo autor pisze o innym klubie. Jednak przewijające się non-stop przez artykuł nazwisko Moggi, jak i zdjęcia, wskazywały na to, że mimo wszystko mowa jest o Juventusie. W końcu ochłonęłam trochę i postanowiłam zagłębić się w analizie wypocin autora.
“Juventus znany jest we Włoszech z tego, że sędziowie w ostatnich latach wyjątkowo mu sprzyjali. – To już zwyczaj. Sędziowie boją się zrobić krzywdę Juventusowi. To zasada, nie wyjątek – załamywał ręce Massimo Moratti po przegranym mistrzostwie w 1998 roku. Właśnie przez “pomyłki” arbitra na korzyść Juve. (…)
W 1998 roku, pod koniec sezonu, Inter i Juventus szły łeb w łeb. Pięć kolejek przed końcem Juve wygrało na wyjeździe z Empoli. Wygrało, mimo że Empoli zdobyło prawidłowo bramkę, oczywiście nie uznaną. Następna kolejka była już prawdziwym skandalem. Inter miał punkt straty do Juventusu. W pierwszej połowie meczu pomiędzy tymi drużynami Alessandro Del Piero wyprowadził turyńczyków na prowadzenie. W 20. minucie Ronaldo został ewidentnie sfaulowany przez Marka Iuliano, jednak sędzia Piero Ceccarini nie zareagował. Gdy piłkarze Interu protestowali, Juventus wyprowadził kontratak. Del Piero starł się z Taribo Westem i sędzia bez wahania podyktował rzut karny. Mistrzostwo było na wyciągnięcie ręki.“
Szkoda tylko, że Del Piero posłał karniaka w kosmos i ostatecznym wynikiem było 1-0, jednak autor już nie raczył o tym wspomnieć. Ale ok, zróbmy małą analizę końcówki sezonu 1997/98.
30. kolejka: Empoli – Juventus 0:1, Inter – Udinese 2:0
Juve – 66 pkt, Inter – 65 pkt
31. kolejka: Juventus – Inter 1:0
Juve – 69 pkt, Inter – 65 pkt
32. kolejka: Vicenza – Juve 0:0 ; Inter – Piacenza 0:0
Juve – 70 pkt, Inter – 66 pkt
33. kolejka: Juve – Bologna 3:2; Bari – Inter 2:1
Juve – 73 pkt, Inter – 66 pkt
34. kolejka: Atalanta – Juve 1:1, Inter – Empoli 4:1
Juve – 74 pkt, Inter – 69 pkt
Jak łatwo zauważyć, Juventus zakończył sezon z przewagą pięciu punktów nad Interem, więc jeśli matematyka to nie opinia, to nawet gdyby “skandalicznie” sędziowany mecz Juve z Interem skończyłby się remisem, to Inter i tak miałby dwa punkty straty do Juve. Dlaczego więc ktoś się upiera przy tym, że bezpośredni mecz decydował o Scudetto? W ostatnich trzech kolejkach na dziewięć możliwych punktów Inter zdobył tylko cztery, Juventus pięć, więc Inter miał jeszcze szanse, żeby go przegonić. Czy zamiast biadolić nad rozlanym mlekiem nie lepiej było wygrywać i zdobywać punkty?
Ah, przecież jest jeszcze nieuznany gol dla Empoli, następna wymówka. Bramkarz wyjął z siatki piłkę, która przekroczyła linię bramkową. Poważny błąd, nie przeczę, ale czy nie jest prawdą, że takie błędy zdarzają się bardzo często? Dlaczego Carraro chce wprowadzić czujniki w słupkach bramki? Właśnie dlatego, żeby uniknąć tego typu błędnych decyzji sędziów i zlikwidować problem gol-widmo (czy może dlatego chce to wprowadzić, bo Moratti do tej pory truje mu głowę golem-widmo z 1998 roku?).
Żeby zweryfikować, czy takie błędy zdarzają się często, jak myślicie, jak daleko powinniśmy się cofnąć w czasie? Rok? Dwa? Trzy? Czy może do 1998 roku, do meczu Juve z Empoli? Nic z tych rzeczy, Panie i Panowie. Wystarczy, że cofniemy się o tydzień. Tak, właśnie, aż o całe 7 dni. Otóż w ostatniej kolejce, w meczu Messina – Lazio, była identyczna sytuacja. Rocchi strzela gola z dobitki, a Zanchi wybija piłkę, która przekroczyła linię bramkową. Paparesta anuluje prawidłowy gol. Oczywiście żadnego skandalu, takie błędy się zdarzają, dlatego trzeba wprowadzić czujniki w słupkach bramki. A gdyby grało Juve?
I jeszcze jedna mała uwaga. Pech chciał, że dwa błędy na korzyść Juve zdarzyły się w dwóch kolejkach pod rząd i stąd ten skandal, ale czy Inter może udowodnić, że w całym sezonie sędzia nigdy nie pomylił się na ich korzyść? Nie sądzę, gdyż jest to niemożliwe, ale widać taki urok Interu – woli biadolić, zamiast wygrywać, może dlatego nadal nic nie wygrywa? Czy może też jest to wina Juventusu?
“W przedostatniej ligowej kolejce sezonu 1999/2000 Juventus podejmował Parmę. Pod koniec meczu obrońca gości Fabio Cannavaro strzelił w prawidłowy sposób bramkę na 1-1 – nie uznaną przez sędziego Massimo De Santisa. – Przykro nam, ale to skandal! – grzmiało rzymskie Corriere dello Sport. Lazio straciło szanse na tytuł, a jednym z głównych podejrzanych stał się Moggi.“
Ten fragment to apoteoza głupoty autora, który albo kompletnie nie zna się na piłce, albo nie zna historii, albo specjalnie przeinacza fakty, żeby robić ludziom wodę z mózgu. Czy muszę Wam przypominać, jak się zakończył sezon? Chyba nie… Każdy z nas pamięta, jak Juventus utopił Scudetto w Perugii w ostatniej kolejce i mistrzostwo zdobyło właśnie Lazio (które według autora straciło na nie szanse w przedostatniej kolejce!). Była taka ulewa, że mecz trzeba było przerwać na półtorej godziny. Pomimo fatalnej murawy został wznowiony i Perugia strzeliła gola, wygrywając 1-0. Ciekawe dlaczego mecz nie został przełożony, skoro Moggi to taki manipulator, to chyba mógł się spokojnie o to postarać (przypomne, że w tym roku mecz Atalanty został przełożony właśnie z powodu ulewy, a warunki gry nie były wcale gorsze od tych w meczu Juve z Perugią). Chyba nasz Moggi nie za bardzo się postarał.
“Menadżer Juventusu już kilka razy okazywał wyższość nad swoim odpowiednikiem w Romie, w mistrzowski sposób przeprowadzając transfery ze szkodą dla rzymskiego klubu. Tak było choćby w przypadku transferów Zlatana Ibrahimovica z Ajaksu i Emersona z Romy. W tym drugim przypadku, Moggi tak długo czarował Brazylijczyka, aż ten od maja zeszłego roku zaczął powtarzać, iż zamierza odejść z Romy – tylko i wyłącznie do Juventusu. W lipcu Real Madryt był gotowy wyłożyć za Emersona ponad 20 milionów euro, Juventus połowę tej sumy. Dla prezytenta Romy Franco Sensiego wybór był więc oczywisty. Tym bardziej, że nie chciał wzmacniać bezpośredniego rywala do zdobycia mistrzostwa. Namawiany przez Moggiego z jednej strony, a karcony przez Sensiego z drugiej, Emerson po 3 miesiącach popadł w depresję. Roma nie miała wyjścia. Sprzedała jednego ze swoich najlepszych graczy za około 14 milionów euro do Juve, tracąc blisko 6 milionów.“
Tak więc z tego co tutaj czytamy, wnioskujemy, że to Moggi tak oczarował (jak to słodko określa autor) Emersona, że ten świata już nie widział poza Juve. Czyżby? A może to świeżo upieczony trener Juventusu, niejaki Fabio Capello, który dopiero co przyszedł z Romy, po prostu najnormalniej w świecie chciał ze sobą zabrać Emersona, którego cenił jako piłkarza? Przecież za Capello przyszedł z Romy również Zebina, Emerson nie miał prawa tego zrobić? Wybrać klub, który trenuje Capello i z którym dobrze mu się współpracuje? Nie, to Moggi oczarował biednego Brazylijczyka…
A propos oczarowania… Czy szanowny autor pamięta sytuację z Davidsem? Nie pamięta? Ok, to mu odświeżę pamięć. Otóż Davids ostatni rok w Juve miał problemy z działaczami i nie chciał odnowić kontraktu, oświadczając jednocześnie, że chce odejść. Stawiało to Juve w trudnej sytuacji, gdyż oznaczało to, że jeśli nie sprzedadzą Davidsa zanim mu wygaśnie kontrakt, to piłkarz odejdzie za darmo i Juventus straci całą kasę, którą za niego zapłacił. W związku z tym, że nie udało się go namówić na zostanie w klubie, Juventus dogadał się z prezesem Lazio, transakcja polegałaby na wymianie Davidsa (na specjalne życzenie Manciniego) za Nestę plus dopłata ze strony Juve. Wszystko było dopięte na ostatni guzik, kiedy wybuchła bomba. Davids zaparł się wszystkimi kończynami, że nie pójdzie do Lazio, a gdzie chce pójść? Zgadnijcie. Właśnie tak, do Romy!
Podczas gdy Juve prowadziło z Lazio transferowe negocjacje, prezydent Romy Franco Sensi zawarł umowę z Davidsem, któremu obiecał wysoką gażę, i Davids uparł się, że chce do Romy. Warto zaznaczyć, że takie zawieranie umowy za plecami klubu, kiedy zawodnik jest jeszcze na kontrakcie, jest ZABRONIONE! Robi się to dopiero jak kontrakt wygaśnie albo wcześniej, ale z klubem, a nie bezpośrednio i tylko z piłkarzem.
Afera trwała kilka miesięcy. Sensi w dodatku był tak pewny siebie, że bezczelnie się przez ten cały czas afiszował, że będzie miał Davidsa za darmo. Moggi jednak nie jest w ciemię bity, oczywiście nie oddał Romie Davidsa (z czego wszyscy się ogromnie cieszyliśmy, gdyż arogancja prezydenta Sensiego wyprowadziłaby nawet przedszkolaka z równowagi) i skończyło się to tak, że Davids powędrował do Barcelony, a Nesta wylądował w Milanie. Po takim wyczynie ma jeszcze odwagę oskarżać Moggiego o przeprowadzanie transferów na niekorzyść Romy? Czy to może autor sobie wszystko wymyślił? Tego się pewnie nigdy nie dowiemy, tak czy inaczej trzeba mieć niezły tupet, żeby coś takiego napisać.
“Jak podał niedawno magazyn L’Espresso w lipcu 2001 roku miał miejsce inny podejrzany epizod z udziałem Juventusu. Podczas ostatniej kolejki sezonu aż 4 drużyny bezpośrednio zagrożone spadkiem zgodnie wygrały seoje mecze – co ciekawe po 2-1. Na wszystkie postawione ogromne pieniądze (podobno nawet i po 10 tys. euro). Mecze te obstawiali obywatele włoscy, głównie sąsiadującej z Włochami Bawarii. Co ma z tym wspólnego Juventus i jego działacze? Okazuje się, że mecz ostatniej kolejki sezonu 2000/2001 pomiędzy Juventusem a Atalantą (zakończony wynikiem 2-1) był również chętnie obstawiany, co i 4 pozostałe. A nie decydował ani o spadku Atalanty ani o mistrzostwie Juve.“
Bardzo ciekawe. Zobaczmy jak się przedstawiała sytuacja. Sezon 2000/2001, tabela przed ostatnią kolejką:
Roma 72 pkt
Juventus 70 pkt
…
Inter 51 pkt
Atalanta 44 pkt
Bologna 43 pkt
…
Lecce 34 pkt
Reggina 34 pkt
Verona 34 pkt
Vicenza 33 pkt
Napoli 33 pkt
Bari 20 pkt
Ponieważ autor nie raczył napisać o jakie mecze chodziło, podając tylko mecz Juve, zrobię to za niego:
Fiorentina – Napoli 1:2
Juventus – Atalanta 2:1
Lecce – Lazio 2:1
Reggina – Milan 2:1
Verona – Perugia 2:1
Jeśli spojrzymy na tabelę to wyjdzie, że cztery drużyny, które broniły się przed spadkiem i wygrały, to: Napoli z Fiorentiną, Lecce z Lazio, Reggina z Milanem i Verona z Perugią. Czyli mecze, w których nie wygrał faworyt, to nie jest dla autora dziwne, dla niego dziwne jest to, że w meczu Juve z Atalantą wygrał FAWORYT! W dodatku po raz kolejny pokazał, że nie umie liczyć nawet do dwóch, gdyż przed ostatnią kolejką Juventus miał dwa punkty straty do Romy, jak więc może mówić, że ten mecz nie decydował o mistrzostwie? Pewnie, że Juve musiało liczyć na potknięcie Romy, ale jak sami się przekonaliśmy dwa lata później, cuda się zdarzają, więc co jest dziwnego w tym, że wygrał faworyt? Dziwny jest wynik? Szkoda tylko, że jeszcze jeden mecz skończył się wynikiem 2-1 (Inter – Bologna) i jeśli już, to właśnie ten mecz nie decydował ani o spadku, ani o mistrzostwie, gdyż obie drużyny znajdowały się w środku tabeli. Tego jednak już autor nie raczył zauważyć.
“Po przegranym procesie (o doping) doszło do zmiany we władzach Juventusu. Dotychczasowy prezydent Vittorio Chiusano, który bronił Juve w “aferze aptekarskiej”, został zastąpiony przez Franco Stevensa.“
Tak, Vittorio Chiusano został zastąpiony po przegranym procesie… Ciekawe jak to możliwe, skoro zmarł dużo wcześniej, jeszcze podczas trwania procesu, dokładnie 31 lipca 2003 roku? No chyba że w Juve oprócz szprycowania zajmują się też nawet klonowaniem…
Autor: Medi