Dwa oblicza śniegu
Kibice zarówno Lecha jak i Juventusu kierują się powoli na stadion. Jednak nie wiedzą jeszcze, co ich czeka. Lechici nie zważając na warunki pogodowe, trzymają na swoim. Można by powiedzieć, że dla nich było to korzystniejsze. Bianconeri musieli ten mecz wygrać, by móc walczyć dalej, Kolejorzowi zaś starczył tylko remis. Śnieg zaczyna coraz mocniej padać, a murawa twarda jak kamień. Sędzia rozpoczyna mecz pierwszym gwizdem…
Zacznijmy jednak od początku. 5 kolejka Ligi Europejskiej, ul. Bułgarska, godzina 21:05. To w tym miejscu Stara Dama walczy w meczu “tylko trzy punkty”. Juventus, by mieć szanse na awans, musi wygrać ten mecz, potrzebuje zdobyć komplet punktów. Przyjeżdża do Poznania w mocno okrojonym składzie. Luigi Del Neri nie mógł zabrać Fabio Grosso, Hasana Salihamidzicia, Alberto Aquilaniego, Fabio Quagliarelli, Gianluigiego Buffona, Nicoli Legrottaglie, Paolo de Ceglie, Marco Motty i Amauriego. Pierwsza czwórka nie została zgłoszona do rozgrywek, reszta kontuzjowana. Jose Maria Bakero nie mógł powołać trzech kontuzjowanych piłkarzy: Kamila Drygasa, Tomasza Bandrowskiego i Joela Tshibamby. Nie oszukując się, Juventus był znacznie osłabiony. Jednak zadaniem Lecha, było jedno – zatrzymać rozpędzone Juve, które od czternastu meczów jest niepokonane. Jeszcze dzień przed meczem jest czas i na konferencję prasową. Delegaci, jak i strona Lecha, zapewniają, że mecz się odbędzie – “Nie ma zagrożenia odwołania jutrzejszego spotkania Lecha Poznań z Juventusem” – zapewnili organizatorzy spotkania. Pogoda była jednak coraz gorsza. Na kilka godzin przed meczem, sam Beppe Marotta, wraz z władzami próbowali odwołać mecz. Na nic zdał się ich trud. Według organizatorów, mecz ma prawo… nie, on po prostu musiał się odbyć…
“Nalegałem na przełożenie tego meczu“
Jeszcze chwila rozmowy sędziów… i ruszyli. Wychodzą na murawę. Spoglądając na piłkarzy od razu rzucały się w oczy rzeczy, które mieli na sobie. Każdy piłkarz Juventusu miał cokolwiek: czapkę, szalik bądź opaskę na głowę. Piłkarze Lecha bardziej skąpo ubrani. Mało który miał na sobie zimowy atrybut. Wszyscy już ustawieni, więc czas zacząć. Mecz zaczęty bardzo ofensywnie. Piłkarze Starej Damy stoją wysoko, ale zarówno grają z rozwagą. Warunki pogodowe przeszkadzają obu drużynom. Pierwsze ostre wejścia, pierwsze przerwy w grze. Dochodzi dwunasta minuta, rzut rożny dla Lecha. Dośrodkowanie przez Stilicia, błąd Chielliniego i… gol. Lech prowadzi 1:0, a katem Juve jest nie kto inny jak Rudnevs. Mecz się toczył dalej, swoim tempem. Jedni i drudzy stwarzali sytuacje podbramkowe, jednak przeważającą stroną był Juventus. Jednym z bardziej interesujących faktów jest to, że w pewnym momencie meczu, a dokładniej gdzieś po trzydziestej minucie, było biało, jak na polu. Sędziemu jednak to nie przeszkadzało – ani nawet to, że prawie nie było widać piłki. Jednak zwróćmy mu honor. Postanowił zmienić piłkę na pomarańczową po pierwszej połowie. Kopacze podczas pierwszej połowy się ślizgali, jeździli jak na lodowisku, jeszcze trochę a mogliby zostać mistrzami w łyżwiarstwie figurowym. Druga połowa rozpoczęła się zdecydowanym atakiem Bianconerich. Przez cały mecz Krasić przedzierał się przez obronę Lecha. Lecz jak na złość, nie mógł w pełni się rozwinąć. Powodem była oczywiście pogoda. Doszła 84 minuta, jasnowłosy anioł wypuszcza Vincenzo Iaquintę, a ten wyrównuje na 1:1. Stara Dama do samego końca przeważała, prawie jak w całym meczu, jednak nie zdołała zdobyć drugiego gola…
Strzelec wyrównującej bramki dla Juventusu
I tak oto Juventus zakończył przygodę z Ligą Europejską. Stwierdzić możemy na pewno jedno: Lech grał w tym meczu w miarę, a nawet słabo. Juventus przeważał, czasami nawet bardzo, ale nie mógł wykorzystać kilku stu procentowych sytuacji. Nikt nie powie, że Bianconeri nie włożyli w ten mecz serca. Nie broniąc jednak Juve, zasłużyli sobie na to. Wcześniejsze mecze w Lidze Europejskiej mogły być wygrane, chociażby te dwa mecze z Red Bullem Salzburg. Prawdą jest to też, że Juventus odpuścił sobie Ligę Europejską już na samym początku, teraz się ocknęli i chcieli walczyć już z mniejszymi szansami na awans. Mecz można nazywać w różnoraki sposób. Od lodowiska, przez łyżwiarstwo na polu, aż po wielką hałdę śniegu. Jednak pewne jest jedno: ten mecz nie miał prawa się odbyć. Kopaczy Juventusu, trudno jest obwiniać. W ciągu pełnych 90 minut, nie odpuszczali rywalowi, walczyli, ale to nie od nich zależało, jak piłka zachowuję się w tych warunkach. Straty piłki, jednej jak i drugiej drużyny, były spowodowane właśnie tymi warunkami. Następnym dowodem na ten mecz jest wypowiedź kapitana Juve, Alexa Del Piero. “Boisko faktycznie było w kiepskim stanie. Trudno było cokolwiek dostrzec, nie było widać nawet linii i musiało to z pewnością utrudniać pracę również sędziemu. Odpadliśmy i mimo wszystko pozostanie niedosyt. Pocieszające jest tylko to, że nie przegraliśmy tego meczu. Teraz skupimy się na lidze, w której idzie nam bardzo dobrze i mamy szanse coś zdobyć. W tym duchu będziemy rozgrywali kolejne spotkania. To jest najważniejsza dla nas rzecz” – mówił po meczu z Lechem Poznań. Tak, pocieszającym jest to, że Stara Dama, będzie borykać się z rywalami tylko i wyłącznie na domowym podwórku. Od początku widzieliśmy ich postawę w Lidze Europejskiej i taki też mamy wynik. Odpadnięcie z turnieju z pewnością jest powodem do zastanowienia się nad sobą, jednak nie jest powodem do wstydu. Celem w tym sezonie jest odbudowanie drużyny (co powoli się powodzi) oraz zdobycie miejsca premiowanego awansem do Ligi Mistrzów.
“Nigdy nie grałem w tak ciężkich warunkach“
Wczorajszy mecz Juventusu z Lechem nie został odwołany, co większości może się nie podobać, oliwy do ognia dolały jednak władze Ekstraklasy i klubów, odwołując całą ligową kolejkę! Meczu na szczycie nie można odwołać, ale całą ligę tak? Coś nieprawdopodobnego… Ujmując w skrócie: mecz ten nie powinien się odbyć. Juventus słabo sobie pościelił, więc i kiepsko się wyspał, so tego zaliczył bolesny upadek na podłogę, robiąc sobie krzywdę w postaci plamy na wizerunku klubu. Nie oznacza to jednak, że takie coś należy tolerować. Juventus sprawiedliwie, jednak w nie dość czysty sposób, odpada z Ligi Europejskiej…
Autor: Daniel Kaczyński (Kaczy19FJ)