Odpowiedź Tomasza Lipińskiego na list
Odpowiedź Tomasza Lipińskiego na list dotyczący artykułu Blaski i cienie Juventusu
W związku z niedawnym artykułem dziennikarza Tomasza Lipińskiego – Blaski i cienie Juventusu opublikowanego w tygodniku Piłka Nożna, Redakcja JuvePoland.com pragnąc podkreślenia, iż nie zgadza się z opinią autora publikacji wystosowała list, który mogliście przeczytać na naszej stronie.
Otrzymaliśmy od Pana Tomasza Lipińskiego odpowiedź, którą publikujemy poniżej.
Artykuł Tomasza Lipińskiego można znaleźć TUTAJ.
List przesłany do Tomasza Lipińskiego można znaleźć TUTAJ.
Szanowny Plutonie Egzekucyjny z JuvePoland
Jestem naprawdę miło zaskoczony, że aż takie liścisko do mnie wysmażyliście. Naprawdę jestem pełen podziwu, że tylu zapaleńców pełnych energii i ochoty do zrobienia czegokolwiek, w tym konkretnym przypadku do zareagowania na w Waszym rozumieniu krzywdzącą niesprawiedliwość, jest w Waszym gronie. Zresztą przekonuję się o tym, ilekroć (a zdarza mi się to raz na jakiś czas) wchodzę na Waszą fajną stronę.
Napisałem na wstępie zupełnie bez ironii, że jestem miło zaskoczony. Bo choć tak długi i utrzymany w niby oskarżycielskim tonie, to z sympatią i bez najmniejszej obrazy czy broń Boże gniewu przeczytałem Wasz list, a w nim Wasze argumenty i zarzuty. Uprzedzam od razu, że nie będę na nie szczegółowo odpowiadał. Pisząc artykuł, który wdeptaliście w ziemię, korzystałem z oficjalnych, wydaje mi się w miarę obiektywnych źródeł (żadne tam „Tuttosport”), z własnych obserwacji i rozmów ze znajomymi Włochami. Uznałem, że moim celem powinno być pokazanie tego, dlaczego sąd pierwszej instancji skazał Conte na 10 miesięcy dyskwalifikacji. Opisałem suche fakty, nawet ich nie interpretowałem, nie poddawałem ocenie.
Jeśli napisałem, że Carobbio został uznany za wiarygodnego świadka (nawet jeśli chodziło tylko o drugi mecz AlbinoLeffe – Siena), to tak uznał sąd, jeśli napisałem, że Stellini nie mógł pójść do AlbinoLeffe bez wiedzy Conte, to tak argumentowała to prokuratura i zostało to przez sąd podtrzymane. Zresztą nie ma co się przerzucać na argumenty: wy swoje, ja swoje. A Conte jak wisiał, tak wisi. Sąd drugiej instancji podtrzymał pierwszy wyrok, a i ostatnie odwołanie ma niewielkie szanse powodzenia.
Zgadzam się z Wami w dwóch sprawach. Po pierwsze – wyrok jest za surowy. Za czyn, który zarzucono Contemu, czyli niepowiadomienie prokuratury o przestępstwie (bo to trzeba podkreślić grubą kreską: Conte nie brał udziału w procederze obstawiania i ustalania wyników meczów i czerpania z tego korzyści, on tylko wiedział i nie powiedział), zatem za taki czyn przewidziana maksymalna kara to pół roku. Jest dziesięć miesięcy – nie wiadomo dlaczego. Po drugie – sąd sportowy rządzi się swoimi prawami, przed nim to bardziej oskarżony musi udowodnić swoją niewinność, niż prokuratura znaleźć niepodważalne dowody na jego winę. Przed sądem cywilnym jest odwrotnie. Czyli zarzut, że Conte nie mógł nie wiedzieć, co knuł Stellini, byłby nie do obrony przed sądem cywilnym, a przed sądem sportowym stanowił gwóźdź do tych nieszczęsnych 10 miesięcy.
Jednak bez względu na to, z jakim sądem mieliśmy do czynienia, to od początku brzydko mi pachniał pomysł z ugodą. To tak jakby Conte strzelił sobie w kolano. Bo jeśli niewinny człowiek, wychodzi z propozycją 3 miesięcy dyskwalifikacji i zapłacenie 200 tysięcy euro grzywny, to coś mi tu nie gra. Pomijając inne aspekty i spłycając sprawy, to nawet dla zarabiającego 3 miliony rocznie trenera 200 tysięcy to chyba nie są jakieś frytki? Zresztą post factum Conte sam przyznał, że to był w całej sprawie jego największy błąd.
By zakończyć ten temat, uważam, że Conte nie zasłużył na to, co go spotkało.
Teraz z innej beczki. Czytam, że kwestia moich klubowych sympatii wywołuje duże zamieszanie, a niektórzy w moją stronę miotają błyskawice. Uważam, że w dzieciństwie rodzą się sympatię, tam tkwi źródło, że ta konkretnie drużyna, ten konkretnie piłkarz nam się podobają i basta. Ze mną tak było. Ja polubiłem Juventus. Jednak z wiekiem styl kibicowania ewoluuje. Dziś określiłby mój stan ducha tak: od tych, których lubię wymagam więcej i jestem bardziej krytyczny. Nie patrzę przez różowe okulary. Gdyby ktoś mnie zapytał, którą drużynę w Serie A lubię najbardziej, odpowiadam Juve, ale na pytanie: która podoba mi najbardziej, która gra najładniej w danym sezonie lub pojedynczym meczu, w którym klubie postępują najetyczniej, to nie zawsze musi to być Juve.
To tyle, bo też jakoś się rozpisałem i wiem, że nie wszystko napisałem. Trudno.
Pozdrawiam Was wszystkich
Tomasz Lipiński
Ps. Nie rozstrzelajcie mnie:)