Wywiad z Andreą Agnellim
Andrea jest czwartym Agnellim zasiadającym na fotelu prezydenta Juventusu, po dziadku Edoardo, wujku Giannim i ojcu Umberto. Nikomu innemu, nie tylko w rodzinie, ale w całej historii włoskiej piłki, nie udało się zdobyć sześciu scudetti z rzędu. Andrea pobił osiągnięcie Eduardo, którego seria zatrzymała się na pięciu tytułach. To osiągnięcie, podobnie jak trzy kolejne krajowe dublety, zostanie jego zdaniem odpowiednio docenione dopiero za jakiś czas – teraz on sam opisuje minione lata jako punkt wyjścia do przyszłości.
Prezydencie, zacznijmy od Cardiff – czy ta porażka cokolwiek zmieniła? Zacznijmy więc od mojej wypowiedzi po zakończeniu tamtego meczu – jej sens był taki, że musimy oceniać sezon jako całość. Jesteśmy niesamowicie dumni ze wszystkich ludzi, którzy pracowali w Juventusie i mieli udział w zdobyciu szóstego tytułu mistrzowskiego z kolei, jak również trzeciego kolejnego Pucharu Włoch. Jesteśmy dumni z tego, co osiągnęliśmy. Liga Mistrzów to rozgrywki, w których o losie drużyny może zdecydować słabsze 20 minut. Ocenianie całego sezonu przez pryzmat tych 20 minut byłoby błędem.
Czy w szatni podczas przerwy doszło do spięć? Nic podobnego, nie było żadnych spięć. Jak przy każdym meczu, pojawiłem się w szatni przed meczem, w przerwie i po jego zakończeniu. Byłem świadkiem naocznym, w Cardiff nie było żadnych kłótni, żadnych problemów.
A więc co stało się w drugiej połowie z taktycznego punktu widzenia? Jestem wyspecjalizowany w nieco innej tematyce. Moim zadaniem jest roczna ocena klubowych dyrektorów z perspektywy tego, co zrobili w danym sezonie. 20 minut na boisku ocenia sztab trenerski. Jeśli mielibyśmy ocenić 90 minut rozegranych w Turynie przeciwko Barcelonie, doszlibyśmy do innych wniosków – nie można oceniać sezonu przez pryzmat 20 minut.
To legendarny Juventus, który wygrał sześć scudetti z rzędu oraz trzy kolejne Puchary Włoch. Minie wiele lat, nim zrozumiane zostanie prawdziwe znaczenie tego, co zostało tu osiągnięte. Dla mnie jest to punkt wyjściowy, fundamenty na których chcemy zbudować nasze siedem kolejnych lat. Piękno tego sportu jest takie, że na początku sezonu wszyscy wracają do pozycji początkowej. 97 punktów przewagi, które zgromadziliśmy nad wiceliderami w poprzednich sezonach, nie będą nic warte. Jeśli wygrywasz, zaczynasz od zera. Jeśli przegrywasz, możesz spróbować od nowa.
Czy wasz model działania może przypominać Real Madryt Florentino Pereza? Kupować gwiazdy, które spłacają się poprzez aktywność komercyjną. Przykład Realu Madryt z pewnością pobudza wyobraźnię, ale ja muszę patrzeć na model przedsiębiorczy i myśleć o nieco innej rzeczywistości, jak ta istniejąca w Niemczech, Hiszpanii czy Anglii. Jeśli wyobrażam sobie model organizacji, myślę o tym niemieckim. Jeśli myślę o stadionach, kieruję wzrok na Anglię. Jeśli myślę o wpływach z tytułów komercyjnych, o muzeum i innych aktywnościach związanych z emocjonalną podróżą, myślę o Barcelonie. Musimy pozostać sobą, podpatrując jednocześnie najlepszych pod różnymi względami w Europie. Chcemy nadać naszym fanom nową tożsamość, tym żyjącym we Włoszech i w Europie, ale również tych ze Wschodu czy z Ameryki, z produktami które będą bardziej lifestylowe.
Czy może pan dokładniej opisać, jak chcecie wprowadzić w życie ten projekt? Musimy uważnie obserwować tych, którzy się nami interesują. We Włoszech jest to 14 milionów osób, w Europie – 50 milionów, na świecie – 350 milionów. Trzeba jednak rozróżnić osoby, które po prostu z nami sympatyzują i prawdziwych kibiców. Podejdziemy do klienta-kibica w zupełnie inny sposób – od projektu restauracji Juventusu do elementów franchisingu w Chinach i Ameryce, by dawać punkt odniesienia do klubu. Niedawno otwarty sklep przy naszym stadionie reprezentuje ważny dla nas model świata Juventusu, który ciągle rośnie. Teraz do sklepu wchodzi się prosto z muzeum, jest to jeden z największych obiektów tego typu w Europie. Internacjonalizacja będzie zawsze częścią naszego domu, ale interesuje nas cały świat.
Czy z tych powodów stadion potrzebuje powiększenia trybun o 10 tysięcy miejsc? Czy uważa pan, że należy zmienić politykę cenową dotyczącą biletów, w stylu Chelsea, by zwiększyć ich ceny? Nie, nie będzie żadnego powiększania trybun. Zbudowaliśmy odpowiedni stadion, opierając się o bardzo dokładne badania. Trzy czy cztery tysiące miejsc nie zrobiłoby różnicy, musielibyśmy rozmawiać o 20 czy 25 tysiącach. W fazie projektu zdecydowaliśmy się na 40-42 tysiące miejsc, dołożenie kolejnych 20 byłoby błędem. Mamy stadion, który wyprzedaje się odkąd został otwarty. Przy zapełnieniu rzędu 95-96 procent utrzymujemy średnią na poziomie Niemiec i tego chcieliśmy.
Ale czy cykl kolejnych sukcesów nie generuje większego zainteresowania i przez to większej ilości widzów? Jeśli będziemy podążać tym tokiem rozumowania, powinniśmy budować kolejny stadion, ale w tym momencie nie czujemy takiej potrzeby. Ważnym krokiem będzie za to wprowadzenie korekty polityki cenowej, która musi mieć związek z jakością widowiska. Poprawnym modelem jest tutaj ten angielski.
Juventus w lidze jak hiszpańska grałby na poziomie Realu, w Anglii na poziomie najlepszych drużyn. Czy Serie A nie jest dla Bianconerich zbyt mało wymagająca? Nie jest to prawdą, nie widzę lig, które pod względem dynamiki znacząco odbiegałyby od naszej. Poziom naszych rozgrywek jest wysoki, rywalizacja toczy się na pierwszym, drugim i trzecim poziomie. Oczywiście, brakuje mediolańskich klubów, ale popatrzmy na to, co dzieje się gdzie indziej. We Francji mamy na dobrą sprawę trzy drużyny, w Niemczech jeszcze mniej, w Hiszpanii tak samo. Jedyną odmienną ligą jest angielska, gdzie o tytuł bije się co najmniej sześć zespołów. W przyszłym roku Serie A będzie znów miała cztery drużyny w Lidze Mistrzów, to także zasługa Juventusu – mam nadzieję, że za naszymi plecami odrodzą się kluby z Mediolanu.
Liczba kibiców Juventusu rośnie, ale media społecznościowe generują pełne jadu dyskusje i prawdziwe kampanie nienawiści wobec Juventusu. Czy piłkarze powinni się w to angażować? W 99 procentach przypadków mierzymy się z awatarami, osobami wirtualnymi. Odpowiadanie DeltaK4 , ForzaJuve czy ForzaNapoli ma niewielkie znaczenie. Udział piłkarzy w mediach społecznościowych, przynajmniej z naszego punktu widzenia, jest zarządzany i nadzorowany. Trzeba tutaj zachowywać czujność i rozsądek. Z jednej strony mamy Chielliniego, Buffona czy Barzagliego, którzy dorastali bez takiej tematyki, z drugiej – Dybalę czy Keana, którzy czują się z nią jak ryby w wodzie – widać tutaj spore różnice.
Czy Conte może wrócić do Juve? Na dziś nie istnieją takie plany.
Buffon może zostać prezydentem Juventusu? Buffon musi skupiać się tylko na swojej teraźniejszości, czyli na boisku.
Która drużyna Juventusu dała panu najwięcej emocji jako kibicowi? Pierwszy Juventus Lippiego, drużyna która bardzo ekscytowała, ponieważ powstała po dziesięciu latach bez triumfów. Punktem odniesienia jest dla mnie jednak Juve Capello z 2005 roku.
Skoro mowa o Capello, co sądzi pan o jego słowach na temat tytułów z 2005 i 2006 roku wypowiedzianych w Jiangsu Suning? Zachowuje konsekwencję.
Pańską sprawą zajmuje się prokurator Pecoraro – spodziewa się pan grzywny czy dyskwalifikacji? Mamy pełne zaufanie do pracy wymiaru sprawiedliwości. Zdajemy sobie sprawę z tego, że mając rozsądne powody łamaliśmy zakaz sprzedaży wysokiej liczby biletów jednej osobie. Jesteśmy tego świadomi i spodziewamy się grzywny. Spodziewam się jednak, że władze ligi i związku piłkarskiego, jak również policja, znajdą rozwiązanie tego problemu. Jeśli z powodów bezpieczeństwa nie jest możliwe wprowadzenie stewardów na trybuny za bramkami, zostawiamy tam wolną rękę przestępczości w skali mikro i makro. Dobrze byłoby mieć jasność w tym temacie, który nie zależy od nas.
Cantone twierdzi, że rozgłos medialny jaki zyskała ta sprawa jest mocno związany z Juve. Powtarzamy, że wymierzenie kar jest odpowiednim krokiem. Chcemy jednak odbyć dyskusję z właściwymi i dobrze poinformowanymi stronami na temat tego, jak sprawić, by stadion był miejscem dla rodzin, tak jak to powinno być.
Czy w tym roku do Juventusu przyjdą kolejni piłkarze z najwyższej półki, jak Higuain? W tym roku nasze przychody, z wykluczeniem wpływów jednorazowych, przekroczą próg 400 milionów euro, więc na pewno teraz nie zawrócimy. Do następnych siedmiu lat podejdziemy z taką samą pokorą jak do pierwszych siedmiu. W przeszłości, gdy Juventus zmieniał się wizualnie i pod względem wymiarów działania, przynosiło to wyniki. My w ciągu dwóch tygodni przeniesiemy się do nowej siedziby w J-Village, wyposażonej w szkołę, hotel, boiska i kompletną, nowoczesną infrastrukturę. Musimy zachować taką samą koncentrację, jak w maju 2010 roku. Póki co, nie osiągnęliśmy jeszcze niczego, dążenie do prawdziwych celów zaczynamy od jutra. Musimy dać właściwe odpowiedzi na każdym polu, wśród zarządzających których strukturę budowaliśmy przez lata pod wodzą Marotty i w sferze komercyjnej.
Tak więc te cudowne siedem lat to dopiero początek? Działamy w sektorze przemysłowym, stosujemy model, w którym przy każdym wyborze trzeba stosować bardzo duży rygor. Musimy pamiętać, że nasi przeciwnicy notowali przychody na poziomie 400 milionów w 2010 roku, gdy my dopiero zaczynaliśmy, a teraz są na poziomie 700 milionów. Główne koszty to amortyzacja oraz wynagrodzenia, które muszą mieścić się w granicach 60-70% całości przychodów. 70% to już dużo. Na pozostałe koszty zostaje wtedy 30%. Klub jest w stanie zaprojektować własną przyszłość w zdrowym i odpowiednim kontekście tylko wtedy, gdy przykłada do tych parametrów wielką wagę. Dlatego mówiłem o ligowej rywalizacji na różnych poziomach – pomiędzy pierwszym a drugim jest przepaść. Reforma rozgrywek ligowych jest niezbędna, pomiędzy poszczególnymi krajami są zbyt wielkie różnice, nawet jeśli problemy pozostają takie same. Czy w innych ligach jest więcej zespołów? To pytanie, na które trzeba sobie odpowiedzieć. Solidarność ma znaczenie, udzielanie wsparcia innym – nie. Solidarność stawia na projekt sportowy, zwykłe wspieranie innych już nie.
Czy ten problem dotyczy na przykład parasola ochronnego, pomagającego zespołom spadającym do Serie B? Władze lig, UEFA i federacji piłkarskich muszą ocenić, w jakim miejscu będzie piłka nożna za 15 lat z perspektywy poziomu Europy. Musimy mieć konkretne odpowiedzi dla konkretnych krajów. Teraz ja zadam pytanie: Jaki pojedynczy mecz rozgrywany w Europie ma największą wartość ekonomiczną? Pozwolę sobie odpowiedzieć: Play-offy o awans z angielskiej Championship do Premier League. Ten, kto awansuje, dostaje od razu 150 milionów. Manna. Wyraźnie widać, że istnieją zbyt wielkie różnice pomiędzy różnymi formami europejskiej piłki. Musimy zrozumieć, jaki jest odpowiedni model dla przyszłości zawodowego futbolu. Osiągnęliśmy porozumienie w sprawie sprzedaży praw do transmisji na lata 2018-2021, rozmawiamy o latach 2021-2024. To, co wydarzy się w trakcie najbliższych siedmiu lat, zdefiniuje na nowo logikę europejskiej piłki nożnej po roku 2024. Wszystkie kluby stosują opracowują plany ekonomiczne na średni okres. Do 2024 roku musimy dokładnie przeanalizować futbol na czystej kartce papieru, by znaleźć porozumienie pomiędzy wszystkimi stronami. Dam przykład: FC Kopenhaga. Świetny klub na własnym podwórku, ale ma te same problemy co wielu krajowych liderów. Jak umożliwić takim zespołom wygranie Ligi Mistrzów? Jakiego modelu piłki nożnej chcemy po 2024 roku? To tyczy się wszystkich, tak samo włoskich zespołów jak Sassuolo. Musimy studiować mechanizmy, które dadzą im dostęp do elity. Premiowanie mistrzowskich zespołów jest w porządku, tak samo jak drugich, trzecich i czwartych w tabeli. Problemem pozostaje osiągnięcie jednorakiego modelu, który można zastosować wszędzie.
Tak więc nie będzie europejskiej superligi? To nie ten model? W każdym kraju stosuje się inną logikę, ale problemy pozostają takie same. Każdy zastanawia się nad tym, jak można się rozwinąć. Musimy odpowiedzieć na to pytanie. Jak pozwolić na rozwój Kopenhadze, Celtikowi, Ajaksowi, Benfice. Model nie może faworyzować poszczególnych klubów, ale wspierać różne ligi. Prezes UEFA Ceferin ciężko pracuje nad tym tematem.
Wróćmy do Juventusu. Jak pokonać obsesję Ligi Mistrzów? Wygrywając ją! Nie ma innego sposobu. Oczywiście, jako kibic jestem rozczarowany ostatnimi 45 minutami ostatniego finału, ale fani muszą być świadomi ścieżki, którą obraliśmy w ostatnich latach.
Interesy Andrei Agnellego obejmują Exor, grupę Fiat Chrysler Automobiles, holding Lamse. Jak wpływa to na poświęcenie się Juventusowi? Te same obowiązki miałem w 2010 roku. Nie powstrzymały mnie od całkowitego poświęcenia się Juventusowi i tak samo będzie w przyszłości.
Autor : Paolo De PaolaTłumaczenie: bendzamin Źródło: Tuttosport , 06.07.2017