Biało na czarnym – podsumowanie sezonu
fot. @ juventusfc / twitter.com
Przez cały sezon 2022/23 miałem przyjemność tworzyć dla Was felietony przedstawiające moje spojrzenie na grę poszczególnych piłkarzy Juventusu oraz niejako wystawiać im oceny. Tytuły MVP i FLOPa trafiały do różnych graczy i ostatecznie w przekroju całego sezonu część z liderów poszczególnych nagród może zaskakiwać. W niniejszym zestawieniu przedstawię dla Was trzech najczęściej uzyskujących te nagrody zawodników. Zapraszam do lektury!
Najwięcej FLOP w lidze, miejsce nr 3: Moise Kean
Włoski napastnik uzyskał tytuł najgorszego w spotkaniu aż czterokrotnie. Przez lwią część sezonu on jak i pozostali jego koledzy z ataku, bywał odcięty od gry, nie angażował się wystarczająco w kreowanie i bywały momenty, gdy całkowicie „odcinało mu prąd”, jak w pamiętnym spotkaniu z Romą, w którym obejrzał czerwoną kartkę tuż po zameldowaniu się na boisku. W drugiej części sezonu, przyglądałem się uważniej poczynaniom Moise i przyznam, że potrafi grać jak prawdziwa dziewiątka, czego często nie pokazywali ani Arkadiusz Milik, ani Dusan Vlahović. W przeciągu całego sezonu wystąpił w 28 ligowych spotkaniach i zdobył w nich 6 bramek. Trzeba przyznać, że to dosyć mizerny wynik, ale nie ma co zaklinać rzeczywistości. Pozostali napastnicy również nie zdobyli zawrotnej liczby goli. Statystyka oczekiwanych bramek wskazuje liczbę 6,27, więc ostatecznie Moise wykonał zgodny z algorytmem plan minimum i nie dołożył niczego ekstra. Milik i Vlahović, również nie nastrzelali więcej bramek niż pokazała ich statystyka.
To co nie do końca przekonuje mnie w potrzebie pozostania Włocha w Juventusie, to brak widocznej gołym okiem chemii z zespołem. Moje wrażenie pojawia się oczywiście wyłącznie z poziomu kanapy, ale Moise po każdej akcji, czy to skutecznej czy nieskutecznej, wygląda na kogoś nie do końca obecnego na boisku i jakby nieszczęśliwego. Często spuszcza głowę, wzrok kieruje gdzieś daleko i praktycznie nie uśmiecha się. Pamiętam jak po jednej ze strzelonych bramek, rozłożył szeroko ręce w kierunku kibiców w geście, który odczytałem jako „oto jestem ja, wielki napastnik Kean, obserwujcie mnie niedowiarki”. Wygląda na to, że jego wewnętrzne ego gdzieś przyćmiewa chęć zaprezentowania maksimum swoich umiejętności, które niewątpliwie posiada. Moise niestety często przypomina swoim zachowaniem Mario Balotellego. Jest tylko nieco gorszy piłkarsko od starszego kolegi i nieco mniej szalony.
Najwięcej FLOP w lidze, miejsce nr 2: Filip Kostić
Serbski skrzydłowy otrzymał ten tytuł również czterokrotnie. Patrząc na statystyki ligowe, czyli 8 asyst i 3 bramki, nie można jednoznacznie stwierdzić, że był to kiepski sezon w wykonaniu zawodnika. Większość tych „nagród” obejrzał za drugą część sezonu, po przerwie mundialowej, gdzie wydawało się jakby zapomniał piłkarskiego fachu. Ogromna liczba jego dośrodkowań trafiała do nikogo, często wykonywał je na siłę, zamiast próbować poszukać innego rozwiązania. Ostatnie ligowe liczby w postaci bramki czy asysty zanotował w marcu w spotkaniach z Sampdorią i Interem, po czym zupełnie się zablokował. Coraz częściej bywał najgorszą lub najbardziej bezbarwną postacią w szeregach Starej Damy i stopniowo tracił zaufanie trenera Allegriego, który ściągał go w okolicach 60 minuty.
Jak już wyżej wspomniałem pierwsza część sezonu zapowiadała zupełnie coś innego i w osobie Kosticia widziałem dobrego rzemieślnika, który dogada się na boisku ze swoim rodakiem – Vlahoviciem. Niestety jak się okazało im dłużej trwał sezon, tym było gorzej. Serbski skrzydłowy popadł w przeciętność i częściej negatywnie weryfikował wypracowaną opinię niż pozytywnie. Wciąż wierzę, że nie będzie drugim Milosem Krasiciem, ale na tę ocenę przyjdzie czas dopiero w nadchodzącym sezonie. Niewątpliwie potrzebny mu będzie dobry konkurent na tej pozycji. Lepszy niż Alex Sandro.
Najwięcej FLOP w lidze, miejsce nr 1: Weston McKennie
Jest i on, prawie zupełnie zapomniany amerykański pomocnik, McKennie. Weston podobnie jak powyżsi koledzy również odnotował aż cztery takie tytuły, ale ląduje na pierwszej lokacie, bo złapał je w pół sezonu. Transfer zawodnika był swego rodzaju fanaberią zarządu chcących „zbliżyć się” do rynku amerykańskiego. Weston miał za sobą świetny sezon w Schalke, w reprezentacji nosił opaskę kapitana i miał zostać jednym z filarów swoistego „złotego pokolenia” piłkarzy Jankesów. Nie jest prawdą objawioną opinia, że tak się nie stało. Amerykanin w Juve coraz częściej wyglądał na piłkarza z nadwagą i ociężałego. Na samej murawie nie dogadywał się zarówno z kolegami z linii pomocy, jak i Juanem Cuadrado, obok którego często występował. Surowizna techniczna jaką długimi chwilami się wykazywał przypominała wielu piłkarzy naszej rodzimej Ekstraklasy. Tych drużyn z dolnej części tabeli.
W zimowym mercato Weston został wypożyczony z prawem wykupu do angielskiego Leeds, występującego do końca niedawno zakończonego sezonu, w najwyższej klasie rozgrywkowej. Amerykanin nie dość, że nie pomógł swojej drużynie w utrzymaniu się na powierzchni, został również „gorąco” pożegnany przez lokalnych kibiców, którzy nie szczędzili komentarzy na temat jego okrągłej budowy i poziomu gry. Nie chcę jego powrotu do Turynu i liczę, że znajdą się chętni na odkupienie Amerykanina. Najwięcej mówiło się o Galatasaray, ale wciąż czekamy na rozwój sytuacji. Szczerze mówiąc wolę obejrzeć młokosa Mirettiego niż patrzeć na kolejny, zapewne jeszcze gorszy, sezon Westona w Juventusie.
Najwięcej MVP w lidze, miejsce nr 3: Manuel Locatelli
Okazuje się, że podobnie jak z tytułami FLOPów, tak i tutaj wszyscy piłkarze, którzy znaleźli się na podium uzyskali ten tytuł po trzy razy. Do tej trójki dochodzi również Mattia Perin, ale niestety moją subiektywną decyzją nie załapał się na podium. Niemniej doceniam go za stanięcie na wysokości zadania w tych kilku spotkaniach, w których dostał swoją szansę. Wracając do osoby Manuela Locatellego, wciąż mam pewien dysonans z tym zawodnikiem. Na pewno zrobił na mnie wrażenie w kilkunastu spotkaniach, wspaniale łącząc rolę rozgrywającego z defensywnym pomocnikiem. Wiele razy to właśnie on blokował uderzenia czy czyścił przeciwników w swojej strefie, skutecznie broniąc dostępu do bramki Juventusu. Ten dysonans o którym wspomniałem, bierze się z przekonania, że Loca dobrym registą jest, ale wybitnym nie będzie. Zdecydowanie bardziej widzę go wyżej, na pozycji szóstki (bądź wzorując się na nomenklaturze hiszpańskiej pivota), który doskonale będzie łączyć zadania defensywne z atakowaniem wolnych przestrzeni. Wspaniale w tym sezonie robił to Adrien Rabiot.
Pewnym zbawieniem dla Juventusu oraz dla Locatellego, miało być przybycie do Turynu Leandro Paredesa. Powiedzieć że Argentyńczyk nie spełnił pokładanych w nim nadziei to nic nie powiedzieć. Aktualny mistrz świata zanotował ze trzy dobre spotkania w barwach Bianconerich i został przyspawany do ławki rezerwowych na długie miesiące. Rolę registy, do której był przymierzany, pełnił właśnie włoski pomocnik. Trochę z przymusu, a trochę z racji najwyższych umiejętności na tej pozycji. Niestety statystyki ofensywne pomocnika są nieubłagalne, bo udało mu się zanotować wyłącznie dwie asysty. O wiele lepiej wyglądają liczby w defensywie, gdyż w żadnym ligowym spotkaniu po jego błędzie przeciwnicy nie zdobyli bramki. Nawet nie oddali uderzenia.
Najwięcej MVP w lidze, miejsce nr 2: Danilo
Brazylijski obrońca, pełniący rolę wicekapitana zespołu, został filarem drużyny, od którego Massimiliano Allegri zaczyna ustalać wyjściową jedenastkę. Danilo rozegrał 37 spotkań w Serie A, w tym 35 od początku. Udało mu się zdobyć 3 bramki i zanotować tyle samo asyst. Mający doświadczenie w grze na flankach, Brazylijczyk doskonale sprawdzał się jako jeden z trójki defensorów. Sam w wywiadach podkreślał, że widzi siebie w tej roli i wolałby zostać środkowym obrońcą na stałe. Giorgio Chiellini też swego czasu występował na lewej stronie, aczkolwiek dzisiaj cały świat kojarzy go z byciem stuprocentowym środkowym defensorem. Danilo oprócz niewątpliwych umiejętności defensywnych, często prezentował to czego nie potrafił zrobić zarówno Bremer jak i Gatti, czyli odpowiednie wyprowadzenie piłki z fazy defensywnej i doskonałe podłączanie się do kreowania akcji. W jego grze często obserwowałem skuteczne podania z pominięciem linii środkowej, czyli takie których oczekuje się od dobrego rozgrywającego.
Statystyki defensywne wskazują, że reprezentant Canarinhos notował średnio 3 udane interwencje na spotkanie i ponad połowę wygranych pojedynków, które podejmował z rywalami. Niestety notował również dużo strat, co wiązało się z jego częstych prób rozgrywania z głębi pola, więc za ten mankament go rozgrzeszam. Pamiętam jakie niezadowolenie wzbudził jego transfer-wymiana za Joao Cancelo. Dzisiaj Brazylijczyk jest filarem Juventusu, a Portugalczyk będąc jednym z najlepszych technicznie bocznych obrońców na świecie, został odpalony bez żalu z Manchesteru City, z powodu charakteru. Wygląda na to, że wzajemne wyzywanie się z Pjaniciem to nie był odosobniony przypadek problemów z Portugalczykiem. A tak naprawdę, czy ktoś teraz, obserwując grę Danilo, tęskni za Joao?
Najwięcej MVP w lidze, miejsce nr 1: Adrien Rabiot
Jak to świetnie się złożyło, że najlepszy zawodnik minionego sezonu otrzymał również trzy tytuły najlepszego na boisku. Francuski pomocnik rozegrał najlepszy rok w całej swojej karierze, będąc filarem nie tylko Bianconerich, ale również swojej reprezentacji. Allegri wyciągnął najlepsze cechy piłkarza, odblokował jego głowę i chęć oddania stu procent dla zespołu. W parze ze świetnym zdrowiem, siła fizyczną i świetnym wyszukiwaniem wolnych przestrzeni na boisku, dostaliśmy jednego z najlepszych pomocników w lidze. W krajowych rozgrywkach zdobył łącznie 8 bramek i 4 asysty, co plasuje go na pierwszym miejscu w klasyfikacji kanadyjskiej. Ex aequo z Filipem Kosticiem.
Francuskiemu pomocnikowi, wraz z zakończeniem kampanii 22/23 wygasła umowa z Juventusem. Adrien wciąż nie jest pewny co do swojej przyszłości. Z jednej strony podkreśla w wywiadach, że pod okiem Allegriego bardzo się rozwinął, ale w obliczu braku Ligi Mistrzów w nadchodzącym sezonie i będąc tak interesującym piłkarzem na rynku, wciąż nie ma pewności co do następnych rozgrywek. Ostatnio wypłynęły informacje, że Rabiot gotów jest podpisać roczną umowę ze Starą Damą, na tych samych warunkach. Dla Juventusu to doskonała wiadomość, bo Adrien już jest ukształtowany na modłę trenera (Allegri zostaje czy nam się to podoba czy nie, nie wierzę w bajońską ofertę z Arabii Saudyjskiej) i jest tańszy niż Sergiej Milinković – Savić. Budżet musimy dopinać, a przez brak Ligi Mistrzów, tym bardziej trudno szastać pieniędzmi na prawo i lewo. Sam również przyznaję, że czekam na parafowanie nowej umowy z Rabiotem.
Najgorszy zawodnik rozgrywek pucharowych: Fabio Miretti
Młody włoski pomocnik do spółki z Dusanem Vlahoviciem został dwukrotnie odznaczony tą nagrodą, ale decyzją komisji w mojej osobie stawiam na Mirettiego. Fabio został od razu rzucony na głęboką wodę w spotkaniu z PSG, którego w żaden sposób nie dźwignął. Ponownie w meczu z Benficą nie popisał się i sprokurował karnego tuż przed przerwą. W tej akcji bardzo naiwnie sfaulował przeciwnika, który był tuż na skraju pola karnego i nie mógł nic zrobić z futbolówką poza próbą oddania do swojego kolegi z zespołu. Młody Miretti nie zachwycał swoją grą przez cały sezon i popełniał wiele błędów. Wydaje się, że początkowy zachwyt nad jego umiejętnościami lekko osłabł i aktualnie jestem zwolennikiem wypożyczenia piłkarza do słabszego zespołu w celu ogrania. Tym bardziej, że w nadchodzącym sezonie będzie co najmniej sześciu pomocników, więc trzymanie młokosa na ławce na pewno nie przysłuży się jego rozwojowi.
Najlepszy zawodnik rozgrywek pucharowych: Angel Di Maria
Tytuł najlepszego zawodnika rozgrywek pucharowych dwukrotnie trafiał do Di Marii, Cuadrado oraz Locatellego. Stawiam tutaj na Argentyńczyka, gdyż nawet nieszczególnie wytężając pamięć, to jego wyczyny najszybciej przychodzą na myśl. Hat trick asyst w meczu z Maccabi, gdzie powinien mieć ich z sześć, ale Vlahović raził ogromną nieskutecznością. Hat trick w rewanżu z Nantes, w którym na swoich barkach zaniósł Juventus do dwumeczu ze Sportingiem. Tym bardziej okraszony cudownym uderzeniem już na początku spotkania. Popularny El Fideo kilka razy błyszczał w pucharach, dwukrotnie świecił oszałamiającym blaskiem, ale całościowo jego przygoda w Turynie nie była do końca udana.
Mistrz świata z 2022 roku przeplatał dobre występy z kiepskimi lub całkowicie enigmatycznymi. Na początku sezonu często pauzował przez kontuzje. Później złapał głupią czerwoną kartkę za uderzenie łokciem. Po mundialu z meczu na mecz był coraz mniej istotną postacią i dawał coraz mniej pozytywów z przodu. Nie potrafił już tak bardzo błyszczeć jak kilka tygodni wcześniej, notował coraz więcej nieodpowiedzialnych strat i nie kreował aż tylu szans kolegom z zespołu. Ostatecznie pożegnałem go bez żalu, gdyż potwierdza się opinia o wiekowych graczach. Nie buduje się zespołu na takich piłkarzach jak Di Maria, to tylko jedno z uzupełnień składu. Mimo niewątpliwie jego niesamowitych umiejętności.
Podsumowanie
Po sezonie postanowiliśmy poddać wybory na MVP i FLOPa sezonu niezależnie od wyników BNC, które bądź co bądź są tylko średnią arytmetyczną wyciągniętą z całego sezonu. Wyobrażam sobie sytuację, w której jeden z zawodników notuje świetny miesiąc lub wręcz odwrotnie, a później wraca do swojego stałego poziomu. Wtedy zapewne wylądowałby w tym zestawieniu, co niekoniecznie byłoby rzeczywistym odzwierciedleniem faktycznych występów. Niemniej przechodząc do meritum za najlepszego zawodnika uznaliśmy Adriena Rabiota, a za najgorszego Alexa Sandro. Ot Brazylijczyk jest przykładem ananasa, który został wybrany jako najsłabszy, mimo tylko dwóch tytułów FLOPa. Po jednym za ligę i puchary.
Całkiem nieźle się bawiłem pisząc dla Was pomeczowe felietony, chociaż przyznaję, że napisanie 50 tekstów, przy zachowaniu odpowiedniego timingu, nie było łatwe. Chciałbym, żebyście w komentarzach podzielili się opinią dotyczącą mojego cyklu, czy dalej go tworzyć, może chcielibyście jakieś zmiany, czy skupienie się bardziej na subiektywnych ocenach piłkarzy? Liczę na Was, bo razem tworzymy społeczność Bianconerich w Polsce. Do usłyszenia, mam nadzieję, w nadchodzącym sezonie! Ciao!
Autor: Marcin Zalewski