Historia ultrasów Juventusu – fragment z książki “Ultra. Podziemny świat włoskiej piłki nożnej”

Turyn to eleganckie miasto z szerokimi alejami i majestatycznymi pałacami. Siatkę prostopadle rozplanowanych ulic przecinają dwie rzeki, Pad oraz Dora Riparia. Ta druga uchodzi do tej pierwszej w pobliżu monumentalnego cmentarza, na którym pochowano wielu piłkarzy „Gran Torino”. Głównym punktem miejskiego krajobrazu jest Bazylika Superga, przypominająca turyńczykom zarówno o historycznej chwale, jak i o śmiertelności. W oddali, choć nie tak znowu daleko, widać białe szczyty Alp.

Czytacie fragment z książki “Ultra. Podziemny świat włoskiej piłki nożnej“, która jest dostępna na https://bit.ly/juve-ultra

Turyn, pierwsza stolica zjednoczonych Włoch, zawsze robił wspaniałe wrażenie. Dzięki dużym społecznościom Żydów i protestantów nie jawi się jako miasto wyraźnie rzymsko-katolickie jak wiele innych włoskich metropolii. Tamtejsze tramwaje, czekoladki i frankoński dialekt dodają mu typowo środkowoeuropejskiego charakteru. To regon zamieszkany przez królów życia, tak więc właśnie stąd pochodzą znakomite napitki – nie tylko wina takie jak Barbera czy Barolo, ale także wszystkie te aromatyczne alkohole jak Cinzano, Vermouth czy Martini. Co jednak najważniejsze, w Turynie swoje siedziby mają dwa kluby piłkarskie: Juventus i Torino.

W okresie boomu gospodarczego z lat 60. Turyn przeszedł drastyczną przemianę. Fiat, producent samochodów, ściągnął do swojej fabryki w Mirafiori z południa kraju dziesiątki tysięcy pracowników. Większość tych ludzi kibicowała Juventusowi, a nawet jeśli nie oni, to wkrótce fanami tego klubu zostawały ich dzieci. Kibice Juventusu i jego ultrasi zawsze różnili się od innych. Grupy ultrasów powstawały zwykle organicznie, jako wyraz przywiązania do danego terenu, natomiast w przypadku Juventusu zdarzało się to rzadko. Fani tego klubu nie ograniczali się do Turynu, ani nawet do Piemontu. Można ich było znaleźć w całych Włoszech. Szacowano, że na terenie kraju „Starej Damie” włoskiego futbolu kibicuje około 14 milionów osób. Z tego powodu klub zaczęto również nazywać „Dziewczyną Italii”. W Turynie kibiców i piłkarzy tego klubu nazywano „rigatìn” („pasiaści”) albo „gobbi” („garbaci”). W insygniach ultrasów Juventusu często nie pojawiały się tylko biel i czerń (inspirowane barwami Notts County), ale też trójkolorowe barwy Włoch, czyli czerwień, biel i zieleń. Kolory te symbolizowały nie tylko to, że klub raz za razem sięgał po scudetto (w sezonach 1971/72. 1972/73 i 1974/75 Juventus wygrał swoje 14. ,15. i 16. scudetto), lecz również to, że Juventus był klubem narodowym.

Podobnie jak niemal wszędzie indziej, grupy ultrasów Juventusu wyłoniły się z jego formalnych fanklubów, takich jak Primo Amore („Pierwsza Miłość”) czy Juventus Club Filadelfia. Pierwsi ultrasi Juventusu inspirowali się światopoglądem skrajnie lewicowym, ich grupy przybierały takie nazwy jak Venceremos (w nawiązaniu do okrzyku bojowego lewicowych grup w Ameryce Łacińskiej). Jedno z najbardziej rozpoznawalnych haseł lewicowych – „władza w ręce robotników” – zostało przekształcone we „władza w ręce czarno-białych”. Bardzo szybko jednak na czoło tego ruchu wysunęły się inne siły polityczne. Członkowie grupy The Panthers ubierali się jak ultrasi Lazio, czyli fani o poglądach skrajnie prawicowych: „… kurtki moro, dżinsy z nogawkami wetkniętymi w wojskowe buty, bandany na głowie jak u Apaczów oraz flaga na drzewcu, głównie po to, by drzewiec mógł robić za pałkę”. Wśród tysięcy ultrasów Juventusu znaleźć można było najróżniejsze poglądy polityczne, więc nie brakowało tam również wszechobecnych miłośników Mussoliniego. W kolejnych dekadach to właśnie oni mieli powoli opanowywać curva tego klubu.

Kolejnych z pierwszych grup ultrasów Juventusu nazywała się Fossa De Campioni („Jaskinia Mistrzów”). Jej symbolem był hełm ze skrzydełkami oraz oczywiście trójkolorowa flaga na zbroi. Jej lider, Antonio Marinaro, nosił ksywę „Jackie the Ultra”. Niektórzy twierdzą, że była to uproszczona wersja Jekylla, ponieważ ten dość niezdarny facet z wąsem a la Freddie Mercury miał jakby dwie osobowości – był jednocześnie dobry i agresywny, łagodny i wrzaskliwy. Jak wielu innych, ten capo-ultra odnalazł poczucie przynależności nie w swych korzeniach, tylko w swym nowym otoczeniu. Pozycja ultrasa pozwalała mu stanąć na nogi, zwłaszcza że był imigrantem. Podobną drogę miał za sobą Pino Fridd n’Pitt („Pito Bez Serca”), młody twardziel, który urodził się w Foggi, czyli w dalekiej Apulii. Na początku sezonu 1977/78 obejrzał swój pierwszy mecz, w którym Juventus rozgromił Foggię 6:0, postanowił zatem zapuścić korzenie po stronie zwycięzców.

Fossa powoli przerodziła się w nową grupę pod nazwą Fighters. Ich najbardziej znanym liderem był Beppe Rossi. Gęste włosy, orli nos i szeroki uśmiech czyniły go tak zwanym „baccaglione”, czyli „uprzejmiaczkiem”. Fighters zachowali hełm jako swój symbol, a dodali do niego skrzyżowane klucze niczym piszczele na pirackiej fladze. (Klucze płaskie stanowiły jedną z ulubionych broni ultrasów, ponieważ miały odpowiednią siłę rażenia, ale rzadko niosły przeciwnikowi śmierć). Rossi, podobnie jak wielu innych, miał lekką obsesję na punkcie tworzenia angielskiej formy oprawy meczowej: czyli porzucenia bębnów i ograniczenia się do dłoni, gardeł i szalików. Uwielbiał hymn Pink Floydów i Liverpoolu: You Will Never Walk Alone.

Ówczesne oprawy na meczach Juventusu były bardzo proste. Babka Rossiego trzymała w domu zbierane przy okazji drewno, więc on miał z czego zbijać trumny mające symbolizować śmierć rywali. Pewnego razu ultras natknął się na kilkaset nikomu niepotrzebnych plakatów gwiazdy muzyki pop, Bobby’ego Solo, więc zostały one wykorzystane w oprawie meczowej. To wszystko były w sumie dziecinne igraszki w porównaniu z tym, co miało nadejść później, nie wydawano też na to żadnych pieniędzy. Wszystko sprowadzało się do poczucia więzi z zespołem i braćmi ultrasami.

Beppe Franzo – ultras Juventusu przez całe swoje życie – mówi w tym kontekście o „duchowej wizji istnienia”. Ta rzekoma duchowość częstokroć okazywała się podobna do tej, którą przypisywały sobie czarne koszule Mussoliniego w pierwszych dekadach XX wieku, które transcendentnych doświadczeń szukały w przemocy. Franzo otwarcie mówi, na czym od zawsze polega kodeks ultrasów: „Ani kroku w tył, nigdy nie porzucaj sąsiada w walce, bij z całej siły. […] Tutaj wychodzi na wierzch odwieczna natura mężczyzn w każdym wieku, niekontrolowana i niekontrolowalna”.

W przeciwieństwie do kibiców Juventusu, fani Torino nawykli do porażek. Dwóch fanów tego zespołu pisało: „Jesteśmy masakrowani przez przeznaczenie. […] Jesteśmy cyrkowymi artystami szlochu, doskonale radzimy sobie z tym, co nam się odbiera, po mistrzowsku zadowalamy się tak wielkim niedoborem…”. Jeden z piłkarzy Toro, cytując słowa, które kiedyś od kogoś usłyszał, stwierdził bez ogródek: „Kibicowanie Toro jest jak masturbacja piaskiem”.

Niniejsza książka ukaże się 5 czerwca nakładem Wydawnictwa SQN.

  • Zamów książkę w przedsprzedaży na: https://bit.ly/juve-ultra
  • rabat od ceny okładkowej
  • atrakcyjne pakiety z innymi książkami i gadżetami
  • wysyłka jeszcze przed premierą – czytasz jako pierwszy!

Zapisy na Juventus-Milan!

Subskrybuj
Powiadom o
2 komentarzy
oceniany
najnowszy najstarszy
Informacja zwrotna
Zobacz wszystkie komentarze

Juventus1897Turyn
Juventus1897Turyn(@juventus1897turyn)
5 miesięcy temu

Mam kilka książek do sprzedania, kupionych dzięki Juvepoland. Jak ktoś jest zainteresowany to proszę o kontakt. Pozdrawiam.

Ostatnio edytowany 5 miesięcy temu by Juventus1897Turyn

Lub zaloguj się za pomocą: