Co dalej z Wojciechem Szczęsnym? Czy odejdzie do Arabii Saudyjskiej?
fot. @ juventusfc / twitter.com
W Juventusie nastał czas rewolucji. Po wymianie kadry zarządzającej wraz z nowym dyrektorem sportowym Bianconerich – Cristiano Giuntolim przyszedł czas na dalsze kroki czyli nowe twarze na murawie oraz tę przy ławce rezerwowych, czyli szkoleniowca drużyny ze stolicy Piemontu. Tym bardziej, jeśli weźmiemy pod uwagę niesatysfakcjonujący styl i wyniki z ostatnich sezonów jest to krok jak najbardziej logiczny.
Temu Panu już podziękujemy
Pierwszym „beneficjentem” nowego trenera – Thiago Motty został Wojciech Szczęsny. Kilkanaście tygodni temu wydawało się, że Polak zostanie w drużynie, że pozostanie numerem jeden w bramce i będzie pełnił rolę „mentora” Michele Di Gregorio, jak niegdyś Gianluigi Buffon, gdy Szczęsny stawiał pierwsze kroki na Allianz Stadium. Nowy sternik zawetował jednak ten mglisty pomysł i z całą stanowczością chce postawić na młodszego golkipera. Wojtek stał się „niekochanym” i coraz głośniej mówiono o nowym kierunku dla doświadczonego zawodnika. Wydaje się również, że wysoka pensja piłkarza nie tylko nie pomaga w negocjacjach z potencjalnym nowym pracodawcą, a na dodatek świeci na czerwono w księgach Starej Damy, która stara się ciąć koszty.
Chodź Wojtek, tutaj jest fajnie
Na horyzoncie pojawił się nowy kierunek. Niewątpliwie ciekawy pod względem finansowym, natomiast pod względem sportowym już niekoniecznie. Saudyjski klub Al-Nassr ponoć zdążył już oficjalnie złożyć ofertę dla Szczęsnego opiewającą na bagatela około 20 milionów euro za sezon gry, a Bianconeri mieli otrzymać przelew w wysokości 5 milionów euro. Brzmiało jak bajkowe zakończenie kariery i dorobienie sobie przed emeryturą, ale jak głosi niepisane humorystyczne Prawo Murphy’ego, jak coś ma pójść źle to pójdzie źle.
Saudyjczycy zwietrzyli okazję na pozyskanie Edersona z Manchesteru City, którego cenią wyżej choćby pod względem medialnym i Wojtek został na lodzie. Przynajmniej na razie, bowiem wciąż nie ma oficjalnego potwierdzenia przenosin Brazylijczyka na Bliski Wschód.
Ciekawy pozostaje fakt, że większość dziennikarzy była niemal pewna, że Polak będzie kontynuować karierę w Saudi Pro League obok swojego niedawnego kolegi z Juventusu i absolutnej gwiazdy światowego formatu – Cristiano Ronaldo. Wtórowali im bukmacherzy, którzy przyjmowali między innymi na https://sport.betfan.pl/typy-bukmacherskie/typy-pilkarskie/ za pewnik zmianę klubu przez Wojtka.
Ponoć Portugalczyk nawet dzwonił do golkipera celem namówienia go na transfer. Przenosiny 34-latka zostały jednak zablokowane i prawdopodobnie ostatecznie transfer upadł.
Jestem gotów pomóc Juve
Nie jest żadną tajemnicą, że Szczęsny w Juventusie zarabia nie tyle godnie co wręcz bajońsko jak na warunki ligi i pozycję, na której występuje. Znajduje się w topce piłkarzy z najwyższą wypłatą i daleko w tyle zostawia pozostałych kolegów w swoim fachu. Jednakże jeden sezon z około 6,5 milionami euro netto w porównaniu do dwóch sezonów z 40 milionami netto może zainteresować każdego.
Wojtek w swoich wypowiedziach deklarował chęć wypełnienia podpisanej ze Starą Damą umowy, jednocześnie zaznaczając, że w pewnych okolicznościach, jeśli się to zawodnikowi opłaca, jest gotów pomóc swojemu klubowi ciąć koszty. Firmie, której wiele zawdzięcza. Tej, która dała mu wspaniałe lata kariery. To postawa po części altruistyczna, ale jednak opatrzona słowami o opłacalności tego ruchu.
Obserwując samego Szczęsnego to pomijając zupełnie kwestie finansowe wydaje się, że polski piłkarz jest szczery w swoich wypowiedziach. Jest zadowolony z warunków kontraktu i nie powinno dziwić, że chciałby go wypełnić (wygasa w 2025 roku). Wygląda na szczęśliwego z życia we Włoszech i najprawdopodobniej wolałby w nich zostać. Czyli w miejscu gdzie kultura jest zdecydowanie bliższa niż ta z Bliskiego Wschodu. Zatem ogromny kontrakt byłby tylko czymś w rodzaju rekompensaty za dostosowanie się do nowych, trudnych dla Europejczyków, warunków. Ponadto państwo Szczęsny niedawno zostali drugi raz rodzicami więc zmiana nie tylko kraju, ale i kontynentu, nie zachęca do przeprowadzki.
Moja Italia
Cóż więc pozostało doświadczonemu bramkarzowi Bianconerich? Prawdopodobnie pozostanie na Półwyspie Apenińskim, gdzie będzie kontynuować karierę na ławce rezerwowych Starej Damy, chyba że Thiago Motta zmieni koncepcję i jednak zobaczy w Szczęsnym wartościowego golkipera, lub inny włoski klub. Włoskie gazety wieszczą o zainteresowaniu jego usługami przez Monzę, czyli klub Adriano Gallianiego, który niegdyś był jednym z bossów AC Milanu, do spółki z nieżyjącym już byłym premierem Włoch – Silvio Berlusconim. Prezes lombardzkiego klubu niejednoznacznie zaprzecza o negocjacjach prowadzonych ze Szczęsnym, w wypowiedziach przytaczając definicję słowa “negocjacje” co w pewnym stopniu czyni potencjalną transakcję enigmatyczną.
Zmiana barw w obrębie Italii byłaby łatwiejsza do przełknięcia dla niego i jego rodziny jeśli weźmiemy pod uwagę jedynie miejsce do życia. Zupełnie inną kwestią są zarobki, bo nie należy się spodziewać wysokich angaży za pracę w słabszym od Juventusu klubie.
Bo to co nas podnieca, to się nazywa kasa
Na końcu i tak będzie można włożyć między bajki wszelkie przywiązania, miłostki i szacunki. Wszystko to pięknie brzmi w mediach, a rzucane frazesy ładnie dźwięczą z pierwszych stron gazet, ale jeśli którejkolwiek ze stron nie będzie się opłacało zaakceptować warunków drugiej, to nie ma możliwości na „sympatyczne” zakończenie współpracy. Z resztą jak śpiewała nieśmiertelna polska piosenkarka, to kasa najbardziej na nas działa.
Dziś pewne jest, że Juventus nie chce już Wojtka Szczęsnego, tym bardziej na obecnych warunkach finansowych. Mając w składzie Michele Di Gregorio, Mattie Perina i Carlo Pinsoglio, najzwyczajniej w świecie zatrzymanie Wojtka będzie zbyt kosztowe. Z kolei Polak pragnie uszanować kontrakt i pozostać zawodnikiem Starej Damy. Pytanie czy odnalazłby się w roli zmiennika Di Gregorio?