Biało na czarnym #73: Czy pożałujemy sprzedaży Matiasa Soulé?
Matias Soulé przed kilkoma dniami został oficjalnie ogłoszony zawodnikiem AS Romy. Młody Argentyńczyk jest kolejną ofiarą czystek Cristiano Giuntolego.
fot. @ juventusfc / twitter.com
Nie no, za tyle to nie
Matias Soulé przeniósł się do stołecznego zespołu za 25,6 miliona euro plus ewentualne dodatkowe 4 miliony euro w formie bonusów. Nie jest to zawrotna kwota, bo wcześniej rzekomo Stara Dama miała żądać za swojego piłkarza co najmniej 40 milionów euro. Dodatkowym minusem w tej transakcji jest wzmocnienie ligowego rywala, nawet jeśli dzisiaj Soulé nie jest jeszcze piłkarzem gotowym do gry o najwyższe cele.
Zapewne nie jestem jedynym kibicem Bianconerich, którzy popukali się w głowę widząc warunki transferu lub nawet w ogóle fakt jego zaistnienia. Po bardzo dobrym sezonie młodego zawodnika we Frosinone, sympatycy Starej Damy ostrzyli sobie zęby na nową kampanię w jego wykonaniu już w białoczarnej koszulce. Ba, praktycznie całe włoskie media wieściły o „tridente” Thiago Motty w osobach Yildiz-Vlahović-Soulé, tudzież zamiennie z Federico Chiesą. Dzisiaj brzmi to jak nieśmieszny żart, bo Włoch jest na wylocie, Argentyńczyka nie ma, a zastępców dyrektor sportowy Juventusu jeszcze nie przyprowadził. Sezon zbliża się wielkimi krokami, a problemy ze skompletowaniem kadry raczej się piętrzą zamiast zmniejszać.
Skrzydła Bianconerich i poszukiwanie odpowiednich zawodników na te pozycje to również temat na dłuższą rozmowę. Pierwotnie wskazywano Jadona Sancho jako numer jeden do wzmocnienia, lecz transfer nie wypalił, choć jeszcze tli się nadzieja. Niech będzie, że usprawiedliwieniem jest fakt, że Anglik nie dość, że jest drogi w utrzymaniu, to jeszcze należało spełnić wysokie wymagania finansowe Manchesteru United. Idąc dalej, nie wypalił transfer Karima Adeyemi’ego, prawdopodobnie odstawiony został również Galeno czy Conceicao z FC Porto, chociaż w przypadku ich dwóch mówi się jedynie o „spadku w hierarchii”. Obecnie Juventus skupia się na Nico Gonzalezie z Fiorentiny, ale uwaga, skądś trzeba wziąć na to pieniądze.
Był Koopmeiners i nie ma Koopmeinersa?
I tutaj widzę dużo winy obecnego dyrektora sportowego klubu ze stolicy Piemontu. Owszem sprzedaż Soulé generuje potężny zysk kapitałowy, niezbędny w zbilansowaniu wydatków, ale zastępcę trzeba również znaleźć. Przykładowo jeśli Argentyńczyk wygenerował 22 miliony euro pozytywnego efektu ekonomicznego, to w uproszczeniu te pieniądze można przeznaczyć na innego zawodnika, jak choćby Koopmeinersa czy Nico Gonzaleza. Ale uwaga, transfer Holendra przy warunkach stawianych przez Atalantę (60 milionów euro) i jego pensja, praktycznie w ciągu jednego roku spożytkuje zysk za Soulé (roczna amortyzacja plus pensja brutto). Jeśli skrzydłowy Fiorentiny kosztowałby 30 milionów euro, to podpisując pięcioletni kontrakt z piłkarzem warty około 2,5 miliona euro, w przybliżeniu roczny koszt wyniósłby około 11 milionów, czyli w dwa lata zjedzony zysk z Soulé.
Zostawmy jednak kwestię Gonzaleza i wróćmy do Koopmeinersa, czyli „absolutnego celu numer jeden na letnie mercato”. Otóż widzę dwa powody z jakiego Giuntoli zwlekał z oficjalną ofertą za holenderskiego pomocnika i jak wciąż nie mam pewności czy dalej nie czeka. Pierwszym jest wyłożenie dużych pieniędzy na transfer Douglasa Luiza i Khephrena Thurama, przy założeniu wydania kolejnych 60 na zawodnika Atalanty. Wszystko ułożyłoby się dobrze pod względem finansów, gdyby Wojciech Szczęsny odszedł do Arabii Saudyjskiej, gdyby Arkadiusz Milik, Weston McKennie, Arthur i inni niechciani piłkarze pozmieniali pracodawców, w tabelkach Giuntolego prawdopodobnie zaczęłoby się świecić na zielono. Zakładana była również sprzedaż Federico Chiesy za około 30 milionów euro, a dobrze będzie jeśli uda się gdziekolwiek oddać skrzydłowego. Z resztą podobna sytuacja dotyczy Amerykanina. Drugim jest zwyczajna nieudolność dyrektora sportowego, ale uznajmy, że to w rzeczywistości nie ma miejsca.
Wracając do pieniędzy brakuje ich zatem i poświęcono właśnie Matiasa Soulé, nie wspominając zbyt wiele choćby o Deanie Huijsenie. Lecz wbrew przedstawionej przez agenta zawodnika opinii, że Juventus sprzedał skrzydłowego ze względu na problemy finansowe jest nieco inaczej. Stara Dama oddała piłkarza, bo potrzebuje kolejnych pieniędzy na dalsze inwestycje na rynku. Jeśli uda się ostatecznie sprowadzić Koopmeinersa to mimo ogromnych wydatków uda się spełnić cel transferowy i dać Thiago Mottcie świetnego fachowca, ale jeśli do tego nie dojdzie i zostaniemy z niczym, to trzeba mieć nadzieję, że chociaż w Excelu zaświeci się zielone światełko.
Przygoda we Frosinone
Wróćmy jednak do samego Soulé i jego jakości sportowej. Matias wpłynął do pierwszej jedenastki Bianconerich pod wodzą „uwielbianego” przez wielu obserwatorów włoskiej ekipy Massimiliano Allegriego. W sezonie 22/23 grywał głównie ogony i w większości pojawiał się po prawej ofensywnej stronie, czy to jako skrzydłowy czy prawy napastnik. Jednakże najlepsze wrażenie zrobił na mnie w meczu z Napoli (niestety porażka 0:1), gdzie wystąpił w pierwszej jedenastce jako „mezzala”, czyli w wolnym tłumaczeniu półśrodkowy. Argentyńczyk zaprezentował wtedy nie tylko talent, ale też zdolność do wpisania się w ramy taktyczne, czyli to co jest niezbędne w dzisiejszym futbolu.
Nie mogąc liczyć na ogromną liczbę minut w Juventusie, Bianconeri wypożyczyli Soulé do Frosinone, gdzie praktycznie z marszu stał się podstawowym zawodnikiem. Argentyńczyk dodawał animuszu i finezji ofensywie beniaminka ligi włoskiej, dość regularnie wpisując się na listę strzelców, aż do lutego 2024. Bowiem od 3 dnia tego miesiąca do końca sezonu zdołał dopisać do swojego dorobku jedynie jedno ligowe trafienie, na dodatek z rzutu karnego. W niedawno udzielonym wywiadzie, tuż po transferze do AS Romy, Soulé powiedział, że: „W styczniu dowiedziałem się, że klub chce sprzedać mnie do Arabii, ale nie miałem zamiaru tam jechać, mimo że było dla mnie jasne jaka będzie moja przyszłość. Byłem zawiedziony, bo myślałem, że mogę grać dla Juve, ale później mi to przeszło”. Czy to rozczarowanie miało realny wpływ na dyspozycję piłkarza? Być może tak.
Przyjrzyjmy się dalej liczbom. Nie ujmując jakości Frosinone, które zdążyło spaść do Serie B, ofensywne osiągnięcia Matiasa należy uznać za bardzo dobre. 11 ligowych trafień przy statystyce expected goals wynoszącej 10,46 oraz 3 asysty (expected assists 5,34) i nawet odliczając bramki z karnych osiągnął pozytywny wynik oczekiwanych trafień.
Nieco inaczej wygląda sytuacja z operowaniem piłką. Soulé ustalił statystykę udanych dryblingów na 50% średnio na spotkanie, ale ich liczba wynosiła prawie 3, co jest niezłym wynikiem jak na klasę zespołu. Gorzej wygląda procent wygranych pojedynków, bo nie przebił liczby 50%. Jednakże najbardziej alarmująca była dla mnie statystyka strat, która według Sofascore wynosi ponad 17 utraconego posiadania futbolówki na mecz. W przedsezonowym spotkaniu przed sezonem 23/24 dało się zauważyć chwilami wręcz naiwność piłkarza w fazie posiadania, gdzie jego straty co rusz powodowały kontrę przeciwnika. Zdaję sobie sprawę z tego, że to tylko preseason i później Soulé wyglądał lepiej, ale wciąż z tyłu głowy pojawiała się wizja „przebojowego piłkarza, lecz nieokrzesanego”. Potencjał ma ogromny i widzę dla niego przyszłość, tym bardziej, że Daniele De Rossi również ma za sobą wielkie doświadczenie w grze w środku pola. Cóż, jeśli dostrzeże w Argentyńczyku potencjał na grę niżej niż na skrzydle, to może wychować sobie klasowego piłkarza.
Będziemy tęsknić?
Wydaje się, że niestety na dłuższą metę Juventus będzie żałować tego kroku i oddania Matiasa Soulé już na początku jego kariery piłkarskiej. Zdaję sobie sprawę, że ze względów finansowych był to ruch nie tyle konieczny co będący konsekwencją wydatków. Jeśli odstawimy na bok zimowe próby oddania Argentyńczyka do Arabii Saudyjskiej, to zwyczajnie Giuntolemu zaświeciły się oczy, gdy zobaczył plusvalenzę wygenerowaną przy sprzedaży skrzydłowego. Bo przecież koszty utrzymania gracza były bardzo niskie.
W kwestii sportowej jest to ruch niezrozumiały i odbije się w przyszłości czkawką. 21-latek ma świetne papiery na granie i z roku na rok będzie się rozwijał. Natomiast Juventus dzisiaj nie ma ani zastępcy, ani Koompeinersa ani nawet twarzy. Bo z tygodnia na tydzień coraz śmieszniej wygląda mercato Starej Damy i słowo „śmieszne” nie ma tutaj zabarwienia zabawnego.
A Wy, koleżanki i koledzy po szalu, jak sądzicie? Pożałujemy oddania Soulé?