Strona główna » Aktualności » Vlahović i jego drugie życie w Juve. Allegri dzwonił, Milan czekał – dziś może mu odpowiedzieć golem
Vlahović i jego drugie życie w Juve. Allegri dzwonił, Milan czekał – dziś może mu odpowiedzieć golem
Jeszcze niedawno miał odejść z Juventusu, a Max Allegri osobiście próbował ściągnąć go do Milanu. Dziś Dusan Vlahović jest najskuteczniejszym napastnikiem Juve i może zagrać od początku przeciwko drużynie, która tak bardzo go chciała.
fot. @juventus.com
To nie był zawodnik, którego Juventus chciał widzieć w roli twarzy nowego sezonu. Vlahović nie był ani wymarzonym napastnikiem, ani bohaterem kampanii marketingowych. Wręcz przeciwnie – jego nazwisko od miesięcy widniało na liście do sprzedania. Klub zachował wobec niego chłód typowy dla Turynu – chłód, który rezerwuje się dla tych, którzy z różnych powodów przestali pasować do planu. Miał odejść, odciążyć budżet, zrobić miejsce. Wszystko wskazywało na to, że jego rozdział w Juve właśnie dobiega końca – jeszcze nie atramentem, ale już grubą kreską ołówka.
W tle tliło się zainteresowanie Milanu, a Max Allegri – nowy trener Rossonerich – miał dzwonić do Vlahovicia osobiście. Ton spokojny, znajomy, przekonujący. Chciał go w swoim nowym projekcie, chciał dać mu klucze do ataku. Problem w tym, że w Milanie żadna z dziewiątek nie odpaliła – ani Gimenez, ani Nkunku nie zdobyli jeszcze gola w Serie A. Ciężar gry biorą na siebie inni: Pulisic, Saelemaekers, Loftus-Cheek, Fofana, Modrić… technicy i kreatorzy.
Sytuacja w Juventusie wygląda podobnie. Ekipa Tudora żyje z zagrań Chico Conceicao i Kenana Yildiza. Jeśli wyłączymy gole tych dwóch młodych, ofensywa Starej Damy wygląda blado. Jonathan David – najgłośniejszy transfer ofensywny – strzelił tylko raz, w sierpniu przeciwko Parmie. Potem zgasł. Lois Openda, gdy zaczynał od pierwszej minuty, był zagubiony i nieskuteczny.
W tym wszystkim Vlahović okazuje się najpewniejszym ogniwem. Cztery bramki w siedmiu występach – co 58,5 minuty. I to wszystko jako rezerwowy. Dlaczego więc nie błyszczy w pierwszym składzie? Może to kwestia przestrzeni, które łatwiej znaleźć w końcówkach. Może kwestia rotacji i braku stabilności w ataku. Jedno jest pewne: dla napastników bramki i regularność idą w parze.
Igor Tudor jasno mówi: w ataku nie ma hierarchii. Gra ten, kto wygląda lepiej na treningach i lepiej pasuje do przeciwnika. Kwestie transferowe go nie interesują. Fakt, że Vlahović może odejść w czerwcu, nie daje przewagi Davidowi czy Opendzie.
W kontekście meczu z Milanem, to właśnie Vlahović jest faworytem do gry od pierwszej minuty. W piątek trenował w podstawowej jedenastce. Ale jak to u Tudora – decyzja zapadnie dopiero dzisiaj. Niezależnie od tego, czy zacznie od początku, czy wejdzie z ławki – Serb ma szansę odpowiedzieć Allegriemu w najlepszy możliwy sposób. Najlepszą formą będzie oczywiście gol: również dla ludzi, którzy jeszcze kilka tygodni temu go wygwizdywali, a dziś znów go oklaskują.