Strona główna » Aktualności » Sławomir Peszko: Nie będzie taryfy ulgowej
Sławomir Peszko: Nie będzie taryfy ulgowej
Co mają ze sobą wspólnego Tarcisio Bertone, duchowny katolicki, Giorgio Almirante, polityk, Flavio Briatore, przedsiębiorca i były dyrektor zaspołów Formuły 1, Cristina Chiabotto, modelka, Sting, piosenkarz, i Giovanna Trillini, florecistka? To tylko nieliczne osoby ze świata showbiznesu, sportu i polityki, którzy kibicują Juventusowi. Wprawdzie Sławomir Peszko, z Lecha Poznań, nie jest aż tak znany, ale nie ulega wątpliwości, że każdy kibic w Polsce wie kim jest. Włosi nie znają go tak dobrze, i oby dzisiaj wiczorem nie zapadł im za bardzo w pamięci. Co nie zmienia faktu, że również kibicuje Juventusowi.
Tuż po losowaniu grup Peszko nie miał zbyt szczęśliwej miny. Nie dlatego, że trafił na silnych rywali ale dlatego, że na pierwszy mecz, w którym Lech miał zmierzyć się z Juventusem, był zawieszony. “Początkowo ktoś mi mylnie powiedział, że zaczynamy z Manchesterm City. Też wielki rywal, ale absencja przeciwko niemu była dla mnie do przełknięcia. Pewnie poleciałbym z kolagami do Anglii i kibicował z trybun. Co innego Juventus, gra z nimi to dla mnie jeden z najważniejszych meczów w życiu. To od zawsze moje marzenie i dzisiaj znajdzie spełnienie.”
Pozwolenie na grę w pierwszym meczu otrzymał dopiero tydzień temu. UEFA skróciła karę z trzech do dwóch meczów: “Brakowało jednak pisma z federacji. Kiedy w końcu przyszło, kierownik zespołu przypiął mi je w szatni na tablicy ogłoszeń. Jak je zobaczyłem, to spadający z serca kamień było słychać na drugim końcu miasta,” tłumaczy z uśmiechem na twarzy piłkarz.
A jak zaczęła się “przygoda z Juve”? “Jak każdy dzieciak miałem swoich piłkarskich idoli. Nad łóżkiem wieszałem plakaty z ulubionymi zawodnikami. Wtedy, czyli w połowie lat 90., najbardziej podziwiałem Zinedine Zidane’a. A on grał w Juventusie, więc automatycznie zacząłem kibicować tej drużynie.” Lata 90-te to m.in. triumf w Lidze Mistrzów w 1996 roku, ale także dwie porażki w dwóch kolejnych finałach: “Szczególnie zapamiętałem finał z Borussią Dortmund, przegrany 1:3. Byłem wtedy załamany, dla 12-latka porażka ukochanej drużyny to więcej niż cios,” wspomina piłkarz Lecha, który poza Zidanem podziwiał Ravanellego i Del Piero. Z kapitanem Juve będzie mógł zmierzyć się już dzisiaj wieczorem: “Bez dwóch zdań jest on legendą klubu, wielkim idolem dla kibiców. Co tu dużo mówić, chciałbym tak wykonywać rzuty wolne jak on. Fajnie będzie zagrać przeciwko Del Piero, ale żałuję trochę tego, że nie będę mógł sprawdzić strzałami Gianluigi Buffona, który jest kontuzjowany.”
Peszko nie unika odważnych deklaracji, ale teraz “nie ma to żadnego sensu. Wiadomo, że wszyscy są przekonani o zwycięstwie gospodarzy. Każdy inny wynik zostanie przyjęty jako wielka sensacja. Oczywiście na boisku z mojej strony nie będzie taryfy ulgowej tylko dlatego, że zagram z moim ulubionym zespołem. A jak wyjdzie? Zobaczymy.”
Zobacz także:
Sławni kibice Juventusu
Przegląd Sportowy